21 maja 2017

Undertale: Czy to uczyni Cię szczęśliwą? - Rozdział XIII - Undyne [Would That Make You Happy? - Undyne - tłumaczenie PL]


Obrazek autorstwa: artanddetermination
Notka od tłumacza: Jest to kolejne opowiadanie gdzie TY jesteś główną bohaterką i kolejne dostosowane głównie pod kobiecego czytelnika. Właściwie tylko pod kobiecego czytelnika. Postać w która się wcielamy jest już nieco bardziej zarysowana, a jednocześnie tak zrobiona, że cząstkę jej osoby możemy znaleźć w sobie. Oczywiście, związek Sans x Ty, co by nie było inaczej. 
Rozdziały +18 będą oznaczone takim znaczkiem:
Fabuła maluje się tak: W wieku 14 lat urodziłyśmy Friska, nasza matka postanowiła podać się za jego matkę, aby nie psuć nam przyszłości i tak już 6 letni Frisk nie wie że jego siostra to jego matka. Z czasem to się oczywiście klaruje i prostuje. Po jednej z domowych awantur uciekasz wraz z Friskiem z domu i wpadasz do dziury na górze. Aaaaa reszta, reszty można się już domyśleć.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Opowiadanie autorstwa OnaDacora
SPIS TREŚCI:
Nie wiesz co jest straszniejsze: konieczność bronienia się czy to, że przed Tobą jest jakaś magiczna tarcza. Bez względu na to co myślisz, czujesz wrzącą w żyłach adrenalinę i strach. Nie masz pojęcia, dlaczego jej magia pozwoliła wytworzyć Ci tarczę, ale nie będziesz narzekać. Jedyne co możesz to bronić się przed jej atakami. Frisk stał za Tobą chowając buzię w kurtce.
-Papyrus musisz nam pomóc! O nie, telefon! - Jak tylko Twoja dusza przez chwilę zmieniła kolor na ciemno czerwony musiałaś się odwrócić aby obronić dziecko przed nadlatującą z tyłu włócznią. Twoja komórka wpadła w śnieg i prawie na nią stanęłaś. Undyne odwróciła siebie i Ciebie w taki sposób, że byłaś odgrodzona od miasta. I choć nawet wiedziałaś, z której strony zawsze przychodzą bracia, nie ma możliwości aby w takich okolicznościach podbiegli z Twojej. Kobieta syknęła wściekle materializując kolejną włócznię w ręce, miałaś wrażenie że bawi się Tobą.
-Naprawdę uważasz, że twoje życie jest więcej warte niż wolność dla wszystkich potworów? Jesteś aż tak samolubna?! - nie odpowiedziałaś. Biorąc Frisk pod pachę udałaś się w jedynym kierunku w którym mogłaś, do Waterfall. Undyne warknęła, pod Twoimi nogami pojawiła się wyrastająca z ziemi włócznia na kilka centymetrów przed Tobą, lecz chwilę potem zniknęła. Biegłaś dalej starając się najlepiej jak umiesz robić zygzaki unikając ataków których nie widziałaś. - PRZESTAŃ UCIEKAĆ! - ryknęła. Poczułaś znajomą magię unoszącą się w powietrzu. Świecąca dusza została wyrwana z Twojej piersi, ból przeszył ciało, zawyłaś żałośnie, znowu nie mogłaś się ruszać. Natomiast serce zmieniło kolor na zielony. Przed twarzą miałaś tarczę. Frisk odwrócił się słysząc Twój krzyk i przestał uciekać przyglądając się jak znowu stajesz w szranki z Undyne. Chciałaś powiedzieć mu aby dalej uciekał, zostawił Cię i próbował schować się gdzieś, gdzie jest bezpiecznie, ale w głębi wiedziałaś, że nie ma tutaj takiego miejsca. Jakaś samolubna część Ciebie nie chciała abyś została tutaj sama zwłaszcza kiedy Undyne w końcu Cię zabije.
-Proszę! Nie musimy walczyć! - błagałaś robiąc unik przed włócznią wyskakującą z ziemi.
-Mam to gdzieś! Przyszłam po DUSZĘ! - wyszczerzyła zęby – Aby wszyscy w końcu byli wolni! Powinieneś być szczęśliwy człowieku. Twoje życie odpokutuje winy waszego gatunku!
-Tyle jest warte życie dziecka?! - krzyknęłaś zaciskając ręce w pięści. Drżałaś z wściekłości i strachu, zaciśnięte piąstki na Twoich plecach uzmysłowiły Ci w jakim stanie jesteś. Undyne wykorzystała moment nieuwagi i wysłała włócznię która trafiła Cię prosto w duszę. Poczułaś jak całe Twoje ciało cierpi. Atak nie uszkodził w żaden sposób Twojego ciała, bo był magiczny, lecz ból pozostał realnym. Słabłaś. Ciężko dysząc spojrzałaś na kobietę przez lekko zniszczoną tarczę. Zrobiła kilka kroków w waszym kierunku.
-Mamy już sześć dusz. Z jeszcze jedną zniszczymy barierę. Uważasz, że te sześć żyć nic nie znaczy? Jestem tutaj by zakończyć to co rozpoczęli moi przodkowie. - Uniosłaś gardę szykując się na kolejny atak. Trzęsłaś się teraz jeszcze bardziej, z bólu, strachu i złości. Frisk mocniej zacisnął ręce na Tobie. Jego niewielkie dreszcze wypełniały Cię determinacją. Twoja dusza zaświeciła na czerwono, nawet przez zieloną magię.
-Nie pozwolę Ci skrzywdzić mojego dziecka! – krzyknęłaś. Frisk wziął głębszy wdech, zdałaś sobie sprawę co powiedziałaś, ale nie masz teraz czasu się tym martwić. Jeżeli uda Ci się wyjść z tego cało, z przyjemnością mu wszystko wytłumaczysz. Undyne na chwile przystanęła i spojrzała na jedyną część ubranka dziecka wystającą spod Ciebie, parę małych nóżek. Odrzucając włosy na plecy zacisnęła mocniej ręce na włóczni
-Teraz, wszystkie potwory Podziemia liczą na mnie – sapnęła. Wraz z podmuchem powietrza magia krepująca Twoje ciało zniknęła. Zrobiłaś krok do tyłu jedną ręką obejmując dziecko w talii. Na twarzy wojowniczki malowała się czysta przyjemność z możliwości walki. Nie miałaś nawet siły uciekać. - Zakończmy to
-O-rajuśku! Nie mogę uwierzyć, że to Undyne! - usłyszałaś znajomy, nieco sepleniący głos. I nim kobieta wystrzeliła w Twoją stronę decydującą włócznię, małe żółte ciałko pojawiło się przed wami. Rozpoznałaś potwora bez rąk z grupki dzieci z jaką bawił się Frisk. Nim zdążyłaś przeanalizować to co robisz zagarnęłaś go za siebie by uchronić przed atakami. I tak umrzesz, nie chciałaś konać w prochu tego dziecka. Próbowałaś pokonać ból który nadal czuła Twoja dusza. Czułaś jak jest znowu wyciągana, zastanawiałaś się czy to z powodu kolejnego starcia, czy dlatego, że po prostu umierasz. Magia przepełniła powietrze, słyszałaś brzęczenie włóczni kobiety
-Co?! - doszło do Ciebie, dopiero wtedy dostrzegłaś, że jej atak nie dosięgnął was tylko dlatego, że został zatrzymany przez solidny mur z kości. Papyrus? Sans? To muszą być oni! Jednak w rękach wojowniczki zmaterializowała się kolejna włócznia. Wyższy szkielet stał za nią, trzymając w rękach długie kości niczym miecze. Nawet mimo odległości widziałaś, że jego prawe oko było pomarańczowe, zaś magia unosiła się dookoła niego niczym płomienie.
-kurwa, nic ci nie jest? - dłonie na Twoim ciele były znajome, tak samo jak niski głos. Sans już jest. Dzięki Bogu. Zagarną Cię do siebie. Wtuliłaś się w niego i zauważyłaś, że obejmuje was oboje, przez chwilę miałaś wrażenie, że drży. - cholera jasna – mamrotał. Coś ścisnęło Cię w żołądku, szkielet przeniósł was za Papyrusa.
-Oboje wiemy, że mnie nie pokonasz! - krzyknęła Undyne krzyżując włócznię z kością.
-JA, WSPANIAŁY PAPYRUS NIE MUSZĘ CIĘ POKONYWAĆ! MUSZĘ CIĘ POWSTRZYMAĆ PRZED KRZYWDZENIEM MOICH PRZYJACIÓŁ!
-Jasna cholera, Papyrus! WIEDZIAŁAM, że jesteś w to zamieszany! - Sans patrzył się i pomagał utrzymać Ci równowagę. Sprawdzał, czy nic Ci nie jest. Jego oczy zajaśniały na chwilę kiedy spojrzał na Twoją duszę. Otworzył i zamknął usta, wziął kilka głębszych wdechów. Wyciągnął jedną rękę aby dotknąć Twojej duszy, lecz zatrzymał się w pół gestu, przeniósł wzrok na Twoją twarz.
-ona ci to zrobiła? - niebieskie światło zamigotało w jego lewym oczodole, zacisnął ręce w pięści. W jego głosie było coś strasznego, co sprawiło że niepokój przeszedł Ci po plecach.
-Nie, to... to takie już było – poczułaś się tak, jakbyś właśnie broniła Undyne przed nim. Znowu popatrzył na duszę, dostrzegłaś grymas bólu na jego twarzy. Po chwili staną między Tobą a swoim bratem
-schowaj się za mnie, zajmiemy się tym – Frisk odciągnął Cię za rękę kilka kroków wstecz. Drżałaś i byłaś słaba, bolało Cię całe ciało i nie mogłaś zrozumieć dlaczego Sans patrzył się tak dziwnym wzrokiem na Twoją duszę. Zobaczyłaś, że ciemno czerwone serce chowa się w Twojej piersi, nie zdążyłaś mu się dobrze przyjrzeć.
-Nie mogę uwierzyć, że wasza dwójka chroni ludzi! Naprawdę uwierzyliście w ich obietnice o przyjaźni? - Papyrus uniósł rękę w powietrze aby kością powstrzymać deszcz włóczni. Sans stał trzymając ręce w kieszeniach. Wiedziałaś, że nic teraz nie robi, ale miałaś przeczucie że bacznie przygląda się Undyne badając każdy jej ruch. Wiedziałaś, że nie pozwoli aby coś złego was spotkało jak tylko jest w pobliżu. Wiedziałaś, że pomagał Frisk w trakcie walki z Papyrusem, oraz umiał się teleportować, dlatego nie byłaś pewna do czego jeszcze jest zdolny. - Powinnam się was bać? Sans, powinieneś teraz spać! - Undyne wpatrywała się w braci.
-w sumie mogę się zdrzemnąć, papyrus nie potrzebuje mojej pomocy
-UNDYNE, BŁAGAM, PRZESTAŃ! JEŻELI TYLKO DASZ IM SZANSĘ TO WSZYSCY BĘDZIEMY MOGLI BYĆ PRZYJACIÓŁMI!
-Nie da się zaprzyjaźnić z każdym! Nie tak działa ten świat! - cmoknęła stukając tyłem włóczni w ziemię. Papyrus jej nie atakował. Po prostu trzymał kościstą barierę i pilnował, aby żaden atak was nie dosięgnął. Zaczęłaś się zastanawiać czy uda się jej przebić. Frisk nadal nic nie mówił. Choć w tej chwili i tak oboje nie macie nic do powiedzenia, dlatego przyglądaliście się walczącym. Dziecko ścisnęło Cię za dłoń, odpowiedziałaś tym samym. - Cholera, popatrz jak silny jesteś! - krzyczała atakując znowu – Dlaczego nie wykorzystasz tej siły aby złapać ludzi tak jak cię o to prosiłam? Myślałam, że jesteśmy PRZYJACIÓŁMI!” - Papyrus odparł jej atak.
-BO JESTEŚMY! SZKOLIŁAŚ MNIE W WALCE I GOTOWANIU! ALE CI LUDZIE TEŻ SĄ MOIMI PRZYJACIÓŁMI. NIE ROZUMIEM DLACZEGO CHCIAŁAŚ ABY POJMAŁ ICH W PIERWSZEJ CHWILI, TERAZ MNIE TO NIEPOKOI. WYGLĄDA TAK JAKBYŚ CHCIAŁA ICH ZABIĆ! I PRAWIE SKRZYWDZIŁABYŚ TO DZIECKO GDYBY LUDŹ GO NIE OBRONIŁ! -Te słowa sprawiły, że zrobiła krok do tyłu i opuściła broń. Wzięła kilka głębszych wdechów i przeniosła wzrok na Ciebie.
-DOBRA, zapomnij. Jesteś zbyt niewinny na ten chujowy świat. Zatrzymaj swojego głupiego człowieka. Musisz wiedzieć, że ta łatwowierność kiedyś cię zrani – wskazała palcem na was marszcząc brwi – Kolejny człowiek który tutaj wpadnie jest MÓJ. - po tych słowach odwróciła się, zaś wszystkie włócznie zniknęły. Jak tylko zniknęła z pola widzenia Papyrus westchnął z ulgą.
-RAJUŚKU – przekręcił się w waszą stronę, po jego czaszce spływała kropla potu – TO BYŁO STRASZNE. PRZEZ CHWILĘ BAŁEM SIĘ, ŻE MNIE NIE POSŁUCHA. ALE JA WSPANIAŁY PAPYRUS NIE ZAWIODŁEM!
-świetnie się spisałeś brachu – szturchnął go w ramię – wiedziałem, że ci się uda... czułem to w kościach.
-UGH! SANS! - potrząsnął głową – LUDZIE, NIC WAM NIE JEST? - wypuściłaś oddech, nawet nie wiedziałaś że go wstrzymujesz. Chciałaś do nich podejść, ale nogi ugięły się pod Twoim ciężarem. Sans był obok nim upadłaś na ziemie, chwycił cię i przytrzymał.
-S-Siorka!
-LUDZIU?
-ej, wszystko gra? - oparłaś czoło o ramię niższego kościotrupa, schowałaś oczy za powiekami.
-Przepraszam... Jestem tylko.. zmęczona i wszystko mnie boli. - Sans wziął Cię na ręce, jęknęłaś zaskoczona. Niósł Cię tak, jakbyś nic nie ważyła.
-zabierzmy cię do domu.  
Share:

Undertale: Kinktober - Twardy [Rock Hard - tłumaczenie PL] [+18]


Notka od tłumacza: Jest to cykl one-shootów w większości +18 osadzonych w różnych AU z gry Undertale. Opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika. Przedstawia związki Ty x Sans ; Ty x Papyrus ; Sans x Ty x Papyrus.
Opowiadanie zawiera elementy sado-maso, seksu publicznego, i wiele naprawdę wiele innych zboczeń seksualnych. 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
SPIS TREŚCI
Twardy (Undertale // Sans) (obecnie czytany)
Zazdrość (Underswap // Sans)
Na dworze (Undertale // Sans)
Powoli (Undertale // Sans i Papyrus)
Orgia (Undertale, UnderFell, Underswap, SwapFell // Sans i Sans i Papyrus i Papyrus)
Zmęczenie (SwapFell // Sans)
Zabawa w klatce (UnderFell // Sans i Papyrus)
Straszny (HorrorTale // Sans)
Znamie (Underswap // Papyrus)
Stopa (UnderFell // Sans i Twoja przyjaciółka)
Na ostro (UnderFresh // Sans)
Zabaweczka (Undertale // Sans)
....~~....
Ręka Sansa na Twoim kroczu, ściskająca i pieszcząca tyle skóry ile mógł dosięgnąć, znowu odciągnęła Cię od filmu wyrywając ze świata pełnego orków, elfów i ludzi. Zerknęłaś na niego kątem oka, niebieska łuna z telewizora oświetlała jego twarz. Wyglądał mizernie, kropla potu spływała z jego czoła po dolnej szczęce, którą mocno zaciskał. Natomiast jego oddech, zazwyczaj głęboki teraz był szybki. W pierwszej chwili się zmartwiłaś, że może jest smutny albo coś go boli, lecz natychmiast zauważyłaś niebieskie światełko prześwitujące w jego spodniach. Ta sama dłoń, która przed chwilą dręczyła Twoją nogę, teraz niby przypadkowo muskała jego przyrodzenie. Wywróciłaś oczami i prychnęłaś cichym śmiechem wracając do oglądania. Właśnie orki atakowały fortecę. 
Sans był najbardziej wyluzowaną, zrelaksowaną osobą jaką znałaś i najlepszym, najzabawniejszym przyjacielem jakiego miałaś. Zawsze wiedział co powiedzieć, aby wywołać Twój uśmiech, byś poczuła się lepiej. Przejście z etapu przyjaźni na kochanków było bardzo proste, zaskakująco wręcz. Nawet w łóżku, pełni pożądania i pasji. To właśnie wtedy zorientowałaś się, że jest dobry w ukrywaniu. Tak naprawdę był niewyżyty. Śmiałaś się kiedy powiedział, że jeżeli zrobicie to w ciągu doby tylko dwa razy to będzie to luźniejszy dzień. Zorientowałaś się, że mówił poważnie kiedy brał Cię wszędzie tam gdzie mógł, tak często jak był w stanie (co Cię zaskoczyło, biorąc pod uwagę jego lenistwo). Nie tylko dotrzymał słowa, ale o wiele wiele więcej niż to. W ciągu ostatnich trzech miesięcy waszego związku, oficjalnie, w zeszłym tygodniu miałaś więcej seksu niż przez całe swoje życie. I nie wygląda na to, aby dobra passa tak łatwo się skończyła. Nie, abyś narzekała... to fantastyczny kochanek, wyrozumiały, dbający także o Twoje potrzeby i zawsze gotowy na spróbowanie czegoś nowego. Nie mogłaś uwierzyć samej sobie jak łatwo wyciągnął z Ciebie tę napaloną część osobowości. 
Zachichotałaś kiedy jego dłoń znowu znalazła się na Twoim udzie i mocno zacisnęła, próbował choćby koniuszkiem palców pogładzić Cię między nogami. Raz jeszcze na niego spojrzałaś, wpatrywał się w Ciebie i dostrzegłaś w jego oczach rosnące pożądanie. Wyszczerzyłaś się przysuwając w jego stronę na kanapie, próbując nie zwrócić na siebie uwagi zapatrzonego w ekran Papyrusa. Położyłaś głowę na kościstym ramieniu Sansa jednocześnie kładąc dłoń na jego kolanie. 
-O czymś myślisz, kościany chłopcze? - szepnęłaś, poczułaś jak bierze głęboki wdech powstrzymując się przed gwałtowniejszym warknięciem. Chwycił Cię za nadgarstek i położył dłoń na uwięzionej pod ubraniem i sterczącej erekcji. 
-o tobie i o tym jak bardzo chcę cię teraz zerżnąć na tej kanapie – mruknął zerkając ukradkiem na brata. Pogładziłaś go i nie mogłaś się nadziwić jak spragniony musi być w tej chwili. Twoje ciche jęknięcie zagłuszył szczęk mieczy. Musiał myśleć o tym już jakiś czas, dręcząc siebie w fantazji. Potem nic już nie mówił... wiedziałaś, że dzisiaj sobie nie pośpisz. Co jest dobre i złe jednocześnie. Próbował uspokoić oddech, ten biedny napalony potwór. Zabrałaś rękę (jego uśmiech delikatnie drgnął) ale tylko po to byś mogła okryć siebie i jego kocem na kanapie.  Mrugnęłaś kiedy popatrzył na Ciebie zaskoczony. Poczułaś jak niebieska chuć lekko drgnęła pod nakryciem. 
-To może ci z tym pomogę?
Share:

20 maja 2017

Undertale: AU - AstralTale

Nazwa: AstralTale
Autor: schwiftyburito


Charakterystyka AU
Po przegranej wojnie z ludźmi, potwory nie zostały wygnane do góry, lecz uhm.. Powiem tak, ruch religijny zwany New Age rozpowszechnił pojęcie "astrala" jako świata położonego między naszym - materialnym, oraz zaświatami. Jest to jakby kalka nałożona na nasz świat w którym, wedle tego co podają, istnieją wszelkiego rodzaju duchy, demony, upiory, larwy astralne etc itd itp. Abstrahując od absurdu New Age (uwaga, Yumiś wielki wróg tej pseudo religii) właśnie na pomyśle takiej kalki funkcjonują nasze kochane potwory z UT. Natomiast ludzkie dusze są im potrzebne, aby mogły odzyskać materialny kształt i znowu zaistnieć w naszym świecie. 
Gaster wraz z Alphys stworzyli naszyjniki umożliwiające potworom kolekcjonowanie dusz. Zaznaczyć należy, że w swojej astralnej formie nie mogą one kontaktować się ze światem materialnym, choć są w możności biernie go obserwować. 
Sans różni się od swojej klasycznej wersji. Tutaj jest znacznie poważniejszy, choć nadal próbuje usilnie żartować. Nikt nie wie skąd ma bliznę na oku i dlaczego prawy oczodół jest pusty. Mimo to, podobnie jak Toriel, nie jest aż tak bardzo zainteresowany w zbieraniu ludzkich dusz. Fizyczną postać jest w stanie utrzymać na krótko. 
Toriel ma wielki wpływ na potwory, pomaga im i wspiera duchowo nawet w najtrudniejszych chwilach. Nie popiera kolekcjonowania energii duchowej z ludzi, jednak wie, że tylko w taki sposób mogą zaistnieć w materii dlatego robi co może, aby działo się to najmniejszą szkodą dla ludzi. A jak już, to wybiera takie osoby jak mordercy czy przestępcy. 
Po tym jak Asriel i Chara zniknęli, Asgore całkowicie się załamał i zaczął obwiniać. Pogrążony w mrocznych emocjach, stając się pożywką dla larw astralnych, siedzi w ogrodzie ze złotymi kwiatami, wspomina dobre czasy i .. nic nie robi. Jedyną osobą, która trzyma go przy zdrowych zmysłach i nie pozwala całkowicie wyparować jest Undyne. 
Co się tyczy pani kapitan, jej zadaniem oraz całej gwardii jest bronić potwory przed wszelkim tałatajstwem astralnym, jakie się tam pleni. Te byty chcą zagarnąć ich energię życiową dlatego cały czas musi być gotowa i odpierać niezliczoną ilość ataków. Mimo tego, że ma ręce pełne roboty, nadal znajduje czas aby przebywać z Alphys, Papyrusem czy Asgorem. 
Frisk jest tutaj dziewczynką pogrążoną w śpiączce. Dlatego jej dusza mogła znaleźć się wraz z potworami. Jak one próbuje wrócić do materialnego świata. Bardzo łatwo się z nimi zaprzyjaźniła. No, prawe ze wszystkimi. Już na samym początku Sans próbował ją zabić (nie podając nikomu żadnej przyczyny). Jej najlepszym przyjacielem jest Flowey. 
Asriel dorastał wraz ze swoim bratem Charą, pewnego dnia przyszedł cień i porwał Charę. Asriel próbował go powstrzymać i wzywał rodziców na pomoc, lecz gdy ci przybyli było już za późno. Jakiś czas potem, obudził się jako kwiat rosnący niedaleko szpitala w którym przebywała śpiąca Frisk. Jak tylko się spotkali, zaczął się jej trzymać, ponieważ tylko ona daje mu siłę i odwagę, której potrzebuje. 
Chara jest tutaj głównym przeciwnikiem. Po tym jak jego duch został zabrany, zaś cała demoniczna energia wykorzystała jego ducha, stał się uosobieniem tego co złe w astralu i za wszelką cenę chce zniszczyć wszystkie potwory. 
Gaster jest ojcem Sansa i Papyrusa. Bardzo martwi się o swoje dzieci i jako główny naukowiec postanowił podejść do problemu... naukowo. Traktuje czarną energię jak coś co da się obliczyć, zmierzyć i zbadać. Uważa, że jakaś jej część mogła zaatakować Sansa, dlatego próbuje znaleźć lekarstwo na nią by raz na zawsze pomóc wszystkim potworom i uleczyć duszę syna. 










Share:

Undertale: AU - Anomalytale

Nazwa: Anomalytale
Autor: Ishi TheShepherd


Charakterystyka AU
Jest to tworzona obecnie gra, która początkowo miała zupełnie inny obraz. W pierwotnym założeniu. Frisk po zabiciu Toriel i Asgora na neutralnej ścieżce został zabity, zaś jego dusza wchłonięta przez większość potworów. Wcielamy się w człowieka, który poszedł szukać dziecka i wpadł do podziemia pogrążonego w wojnie domowej o sukcesję tronu. 
Później, wraz z upływem czasu, gra przybrała inny obraz. Akcja toczy się w jaskini. Ludzie i potwory postanowiły połączyć mostem obie rasy, które oddzielała wielka szczelina. Co nie zakończyło się dobrze, gdyż wybuchła wojna między nimi. 
Zmiana łączy się z tym, że Ishi rozpoczął współprace nad grą z innymi osobami, które zaczęły dorzucać własne pomysły. Póki co, nie została wrzucona żadna wersja demo.



Share:

Undertale: AU - Axetale

Nazwa: Axetale
Autor: thebananafrappe (historia); azulandrojo (komiks); mercy-monster (grafika)


Charakterystyka AU
Jest to praca zbiorowa, która powstaje powoli i przyznam się szczerze, że znalazłam to AU dawno temu, zapomniałam o nim, przypomniałam sobie, a potem trułam dupsko Rydzi bo zapomniałam jak się nazywa i przypadkiem znalazłam nazwę wczoraj. Hah!
Ale o co w nim chodzi? Fabuła jest połączeniem poniekąd HorrorTale z Neutralnym zakończeniem. Frisk jest tutaj kobietą. ... Znaczy się była. Bo akcja dzieje się wiele lat później. Głównym bohaterem jest Sans oraz jego córka Aliza. Frisk dorosła i została w Podziemiu, wywiązał się między nią a Sansem romans czego efektem jest Ali. Ma ona 10HP oraz moce ojca - znacznie osłabione póki co, ale jednak ma. 
Potwory nigdy nie zostały uwolnione zaś zapasy żywności powoli się kończą. Sans... cóż, nie ma lewej części twarzoczaszki, natomiast wisiorek jaki nosi to ten sam który mała Frisk znalazła w swoim pokoju. Ofiarowała go później po latach Sansowi. 
Samotny ojciec w świecie w którym mało kto jest Twoim przyjacielem, gdzie potwory całkowicie straciły wolę walki musi wychować dorastającą córkę. 






Share:

Undertale: Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty - Wpadka w galerii [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes - The Arcade Incident ] - tłumaczenie PL]

Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI 
Wpadka w galerii (obecnie czytany)
Biorąc pod uwagę to wszystko co ostatnio miało miejsce w Twoim życiu, zapomniałaś o ślubie. I zapewne nadal byś nie pamiętała, gdyby panna młoda nie napisała do Ciebie smsa przypominając o wieczorze panieńskim w tę sobotę. Całkowicie wypadło Ci to z głowi i teraz masz problem. Nie masz już żadnej ładnej sukienki na tę okoliczności, co oznacza konieczność zrobienia poważnych zakupów... dzisiaj. W okolicznych sklepach nie było niczego specjalnego, kilka mniej istotnych kramików połączonych ze sobą. To nic w porównaniu z wielką galerią w której mogłaś wydać nadwyżkę gotówki. Tak właściwie minęło kilka miesięcy odkąd tam byłaś, nawet po sprawie z napadem udałaś się do pobliskiego sklepu aby kupić to co najpotrzebniejsze. Ostatecznie Mettaton dotrzymał obietnicy by wynagrodzić wam wzięcie udziału w jego show czekiem z całkiem ładną sumką. Miałaś obecnie więcej pieniędzy na koncie bankowym niż kiedykolwiek od bardzo dawna i ... nie nie czarujmy je, przeznaczasz gotówkę na żarcie, teraz przynajmniej możesz jeść coś innego niż zupki chińskie. No ale teraz, skoro nie musisz martwić się o finanse choć raz możesz poczuć się jak te aktorki i iść na zakupy nie martwiąc się (za bardzo) o cenę. Znalazłaś sukienkę w której wybierzesz się na Panieński Wieczór niemal natychmiast. Była na wystawie. Czerwona, obcisła, krótka i oszałamiająca. Tak właściwie nie była czymś co kupiłabyś normalnie, ale tym razem miałaś ochotę czuć się seksownie. Pozostało wybrać coś na ceremonię. Tak właściwie... zastanawiając się głębiej, nigdy nie zapytałaś się Sansa, co zamierza założyć. Myślałaś przez minutę. Nie byłaś w stanie wyobrazić go sobie w garniaku, za to w koszulce z nadrukiem w kształcie garnituru to już coś innego. Wyszczerzyłaś się. Nieee zrobi tego. 

Ty: 15:32 | Szybkie pytanie. Ślub za tydzień, masz coś fajnego w co się ubierzesz, prawda?

Ty: 15:32 | Nie abym sugerowała, że nic nie masz czy coś! Po prostu.. uh, sprawdzam. By być pewną. Bo właśnie jestem na zakupach  jak chcesz możesz się dołączyć... jeżeli... potrzebujesz. 

Czekałaś kilka chwil na odpowiedź, ale jej nie dostałaś. Zastanawiałaś się, czy bardzo jest zajęty w pracy. Gdziekolwiek się teraz ona znajduje. Schowałaś telefon aby rozejrzeć się po sklepie. Nic nie wpadło Ci w oko. Więc do swojej super czerwonej sukienki dokupiłaś parę czarnych kozaków. Potem weszłaś do bieliźniarskiego i dorwałaś stanik idealnie pasujący do kreacji. Jakaś część Ciebie zastanawiała się jakbyś zareagowała, gdyby Sans pracował w takim miejscu. Jednak ku Twojemu zaskoczeniu spotkałaś znajomą twarz. 
-Alphys! - przywitałaś się. Pisnęła i upuściła parę majtek mocno się rumieniąc
-Cz-cześć! U-um, nie spodziewałam się, że c-cię tu zobaczę. - wzruszyłaś ramionami
-Potrzebuję nowej sukienki, nowego stanika i tak jak teraz się zastanawiam nowe gacie też by się przydały – w głowie miałaś wizję wielkiego prania, które czeka i dojrzewa – Ale co ty tutaj robisz? Szukasz czegoś dla siebie i Undyne? - zakłopotana potworzyca schowała pysk w łapach 
-T-tak, ale n-nie jestem dobra w tych sprawach, Undyne zazwyczaj wy-wybiera takie rze-rzeczy. A-ale chciała nie-niespodzianki. P-pasjonującej niespodzianki 
-Cóż, a jakie są twoje pasje? 
-O-oh! - milczała przez chwilę – N-naprawdę kocham anime! T-to było coś co połączyło ją i mnie jak jeszcze by-byłyśmy w Podziemiu! Choć wtedy ... m-myślała że to l-ludzka historia. - zamugałaś kilka razy nie będąc pewną czy dobrze zrozumiałaś. 
-Undyne... myślała... że anime to ludzka historia? - potwór przytaknął. Zaczęłaś się głośno śmiać – Un-UNDYNE myślała, że anime to ludzka historia?! - Alphys próbowała Cię uspokoić i uciszyć
-T-to moja w-wina! Po-powiedziałam jej, że to prawda! - popłakałaś się ze śmiechu
-O Boże, Alphys, musiała być WŚCIEKŁA kiedy się dowiedziała. 
-Ha... ha – wyglądała na jeszcze bardziej zawstydzoną, biedactwo – N-nie była właściwie z-za bardzo zła. A-ale zrobiłam jej wielki miecz na naszą p-pierwszą rocznicę – bawiła się pazurami uśmiechając czule na to wspomnienie – N-nie chciała go odstawić przez ty-tydzień. Przestępczość w tym czasie bardzo s-spadła. 
-W to nie wątpię – mruknęłaś wyobrażając sobie jak przerażająco to musiało wyglądać. Undyne machająca wielkim mieczem – Widać więc, że ma bardzo wyszukany gust. Chodźmy razem, może coś znajdziemy. We dwójkę rozejrzałyście się po sklepie. Nawet udałyście się na jeszcze nie zamkniętą wystawę halloweenowych wdzianek, mając nadzieję że tam znajdziesz coś seksownego. Wzięłaś parę majtek i zaczęłaś się im przyglądać. Oh, na tyle był nadruk rąk kościotrupa, ściskające za tyłek, gdyby tam się on właśnie znajdował. Zazwyczaj nie reagowałaś na takie rzeczy, w tej chwili jednak Twoja twarz zrobiła się cała czerwona. Oczywiście myślałaś o tym o czym każda myślałaby na Twoim miejscu. 
-O-oh. Hee-hee. - wgapianie się w majciochy przerwał chichot Alphys. - J-jeżeli to sprawi, że po-poczujesz się lepiej... t-ty i Sans jesteście moim OTP w t-tej chwili. - przełknęłaś głośniej ślinę
-Wiesz, że nie jesteśmy razem. 
-R-racja ale razem jesteście ba-bardzo słodcy! U-um jeżeli ta bie-bielizna sprawia, że się de-denerwujesz zawsze możesz ją od-odstawić na miejsce, wiesz? - zerknęła na Twoje zaciśnięte pięści. 
-Nie denerwuję się! - nie wiedziałaś tak na dobrą sprawę co czujesz – Wiesz – ooo nie – uważam, że są obłędne – nic nie mów – Kupię je! - Natychmiast zaczęłaś pytać samą siebie komu i co tym udowodnisz, ale co się powiedziało to się nie odpowie. 
-N-naprawdę? - zachichotała – Ł-łał Undyne miała rację. 
-Odnośnie czego – byłaś zaskoczona. Alphys wpatrywała się chwilę w Ciebie
-O-o to n-nic takiego! M-mamy mały za-zakład o to kiedy się razem ze-zejdziecie. Ona uważa, że będzie to niedługo. 
-Naprawdę?! - pisnęłaś – Ja... oh.. raaany, Alphys, nie wiem czy lubię go w taki sposób. No i wiem, że on nie lubi mnie. Znaczy się. Wszyscy są zawsze tacy zaskoczeni kiedy dowiadują się, że chodzi z człowiekiem. On... my nie... to nie wypali. - potwór nic nie mówił przez moment, by nagle wypalić.
-A-ale ty możesz go lubić?
-Co?
-T-ty nie p-powiedziałaś, że go nie lubisz. P-przyznałaś, że go lu-lubisz. A to już coś – uśmiechnęła się – o-oh to-tak-jak-w-tym-odcinku-mew-mew-kissy-cute-3-gdzie-protagonistka-w-końcu-odkrywa-że-jest-zakochana-w-swoim-przyjacielu-ale-on-jej-nie-kocha-tak-myślała-ale-w-piętnastym-odcinku-wyznaje-mu-miłość-on-ją-jednak-kocha-biorą-ślub-mają-czwórkę-dzieci-a-potem-żyją-długo-i-szczęśliwie... 
-.... Nie jestem wojowniczką o miłość i sprawiedliwość i nie jestem w nim zakochana. - mówiąc to machnęłaś jej na do widzenia i spakowałaś swoje rzeczy wliczając to majki. Mniejsza o to. Nikt nie musi wiedzieć. Wyszłaś ze sklepu odwracając się za siebie, czując niewielką nostalgię. Czy powinnaś czuć ją w takim momencie? Cóż, ta scena przypomniała Ci ten moment kiedy musiałaś bronić swojego sztucznego związku. Potrząsnęłaś głową. Masz inne zmartwienia, do zakończenia semestru zostało kilka miesięcy, musisz skończyć projekt. W galerii sztuki będziesz miała miejsce i czas aby się zastanowić i zaczerpnąć inspiracji. Kiedy ostatni raz tam byłaś? Pewnie kilka tygodni temu. Westchnęłaś. Bycie dorosłym jest ciężkie. A bycie studentem jeszcze gorsze. Wstąpiłaś do piekarni i kupiłaś cynamonowego króliczka. 

Snas: 16:46 | Jak nazywa się murzyn w garniturze? Oskarżony

snas: 16:47 | nie wiem czy znam jeszcze jakieś

Ty: 16:48 | Czyli mam rozumieć, że masz garniaka :-)

snas: 16:49 | łoł koleżanko, zwolnij, emotikon? nie wiem czy nasz związek jest już na tym poziomie

Paps: 16:50 | NIE DAJ SIĘ NABRAĆ PRZYJACIÓŁKO, OCZYWICIE ŻE WASZ ZWIĄZEK JEST JUŻ NA TYM POZIOMIE, ŻE MOŻECIE WYSYŁAĆ SOBIE BUŹKI

Paps: 16:50 | NAWET NASZ "ZWIĄZEK" MOŻE TO ROBIĆ

Paps: 16:50 | :-)

Paps: 16:50 | ;-)

snas: 16:51 | może ja wam przeszkadzam?

Paps: 16:51 | :-D

snas: 16:52 | a więc nie martw się, tylko to wyczyszczę

Paps: 16:52 | TAK PRZYJACIÓŁKO, WIERZĘ ŻE SPODOBA CI SIĘ ELEGANCKI SANS

Paps: 16:52 | NYEH-HEH-HEH

Paps: 16:52 | HEH :-P

Zaśmiałaś się trochę. Popisałaś jeszcze z nimi chwilę kończąc smakołyk. Nie miałaś tak naprawdę nastroju na szukanie drugiej sukienki, więc nie wiedziałaś co dalej robić. Stałaś tak i trzymałaś ręce w kieszeniach zastanawiając się gdzie by się udać. Hmmm. W sumie dobrym pomysłem będzie udanie się do jednego ze starszych sklepów w galerii. Weszłaś do środka. Zapach popcornu wypełnił Twój nos, zapachniało domem. Wszystkie gry nadal działały, a także dodali kilka nowych automatów. Weszłaś do środka wymieniając monety na żetony. Znajoma twarz spała na książce telefonicznej. 
-Cześć leniuchu – wyszczerzyłaś się, usilnie starając się zapomnieć o rozmowie z Alphys. Sans podniósł jedną powiekę. 
-co tutaj robisz? 
-Odpoczywam od zakupów. Wymienisz mi trochę drobnych? Chcę sobie pograć – podałaś mu pieniądze i powoli zaczął dawać Ci żetony. 
-wiesz – zaczął – trochę minęło od mojej ostatniej przerwy, a skoro jest cały skład to może wyskoczymy razem? 
-Oh, um, jasne – nie bardzo wiedziałaś co rozumiał pod pojęciem „cały skład”. Wyszedł zza lady i poszliście tam, gdzie Papyrus i Undyne rywalizowali na DDR. Policjantka wygrywała. Alphys siedziała na kanapie. 
-B-bądź zdeterminowana s-słonko! - zerknęła na wa – O-o cześć! - Słysząc że przyszłaś Undyne również popatrzyła
-CZEŚĆ SMARKI, PATRZ JAK POKONUJĘ TĘ KUPĘ KOŚCI W BITWIE NA RYTM! 
-UNDYNE TO BYŁO NIEGRZECZNE – fuknął – NO I MASZ PRZEWAGĘ. TA GRA PRZYPOMINA TWOJE ATAKI
-Jej ataki? - zapytałaś 
-jak walczy – wyjaśnił Sans
-Przypomnij mi abym ci potem pokazała! - krzyknęła policjantka – Są fajniejsze niż Papyrusa!
-NIE ZGODZĘ SIĘ UNDYNE, UWAŻAM ŻE MÓJ SPECJALNY ATAK JEST O WIELE LEPSZY, TO POEZJA ZASKOCZENIA, SPRYTU I STRATEGII, TWOJE PO PROSTU NA ... SILE W RYTM GRY
-Chcesz się bić, smarku?!
-Oni zawsze tacy są? - zapytałaś
-tylko kiedy rywalizują, tak naprawdę są najlepszymi przyjaciółmi
-Ah – Po skończeniu DDR (punkt dla Undyne) przeszli na wyścigówki (punkt dla Papyrusa), strzelanki (remis). Ty, Sans i Alphys graliście w skeeball'a i myślałaś, że Ci ręka odpadnie. Tak naprawdę przez większość czasu wasza trójka rozmawiała. Siedziałaś jak na szpilkach bojąc się, że potworzyca coś palnie. 
-TO OSTATNIA GRA! - poinformował wrzucając swoje żetony do maszyny – TEN KTO WYGRA BĘDZIE NIEKWESTIONOWANYM WŁADCĄ GALERII. JA WSPANIAŁY PAPYRUS, NIE MOGĘ TERAZ ZAWIEŚĆ! 
-Możesz być wspaniały Papyrus, ale ja czuję puls tysiąca dusz w moich żyłach! Nie zawiodę ich! - I się zaczęło. Krążek latał bardzo szybko, aż trudno było go śledzić wzrokiem. Undyne wykazała się szybkością i siłą i już miała strzelić kościotrupowi gola, kiedy jej włosy zaplotły się jej dookoła ręki. Wyglądała na zaskoczoną i wściekłą. Cymberguy poleciał w powietrze, nad ludźmi i wpadł prosto do Twojej siatki z zakupami. Kwiknęłaś na myśl, że będziesz musiała teraz wszystko wyciągać. - O kurwa, przepraszam! - powiedziała – Zaraz to wyciągnę... - zaczęła grzebać w zakupach jakie zrobiłaś wcześniej.
-Nie! - krzyknęłaś. Ale. Naturalnie. Było już za późno. Prawie jak w zwolnionym tempie widziałaś Undyne wyciągającą parę majtek, wpatrywała się w nie przez chwile nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Zerknęła na Alphys, potem na Ciebie, by następnie całkowicie stracić nad sobą panowanie. Zalała się śmiechem, praktycznie padając na glebę, popłakała się. Nawet Alphys cicho chichotała. Nienawidziłaś ich. Oooo tak strasznie ich nienawidziłaś. Papyrus wyglądał na zagubionego nie wiedząc co się dzieje. Chwyciłaś za bieliznę wyrywając ją z łap policjantki i wcisnęłaś ją do torby. - To KAWAŁ! - tłumaczyłaś chwytając za pozostałe siatki wybiegając z salonu gier. Nie umiałaś nawet spojrzeć Sansowi w oczy. Wbiegłaś do pierwszego lepszego sklepu z ubraniami i schowałaś się między regałami próbując złapać oddech i uspokoić bijące serce w piersi. Stanęłaś pod ścianą i zamknęłaś oczy próbując obronić się przed tym co właśnie miało miejsce. Zastanawiałaś się co Cię podkusiło kupować majtki z nadrukowanymi łapami kościotrupa, skoro wiesz że masz talent do takich wpadek. Biorąc głęboki wdech w końcu otworzyłaś oczy. 
Przed tobą była idealna suknia na ślub. 
Share:

POPULARNE ILUZJE