19 marca 2018

Undertale: Sześć dusz - To genialny pomysł!

Autor okładki: Filipa
Notka od autora: Frisk wykonał Neutralną ścieżkę zabijając Toriel, Asgora i kilka przypadkowych potworów. Zaprzyjaźnił się z paroma, ale ostatecznie uciekł zabierając ze sobą wszystkie zebrane do tej pory dusze. Minęło piętnaście lat, a do Podziemia wpada ósma. Ty. Jesteś dorosłą kobietą, która postanowiła zbadać co skrywa góra Ebott. Jednak, czy to aby dobry pomysł?
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Od czasu do czasu może mieć charakter interaktywny, gdzie pod koniec rozdziału będzie pytanie do czytelników. Ostrzegam też, że w późniejszych rozdziałach będzie to czyste +18, nie tyle ze względu na sceny erotyczne (jakie również przewiduję), ale też przez wiele innych aspektów jak przemoc, tortury, bicie, znęcanie się etc. 
Tak więc, miłego czytania!
Autor: Yumi Mizuno
Spis Treści
To genialny pomysł! (obecnie czytany)
 Poczucie winy 
Obrzydliwość [+18]
Wynik: Negatywny [+18]
Jesteś wypełniona... [+18]
Zabij się [+18]
Po krótkiej walce ze sobą, postanawiasz udać się do domu. Drugiej takiej szansy być nie może, no i przecież wszyscy wiedzą gdzie jesteś i w razie czego będą Cię szukać. Prawda? Uspokajałaś się w myślach stawiając kolejne kroki po schodach w górę. Latarka znowu migotała, musiałaś kilka razy ją stuknąć, aby się uspokoiła. To jednak nie trwało długo.
Jak tylko przekroczyłaś próg po tym jak pchnęłaś drzwi. Dostrzegłaś... dom. Albo raczej, jego wnętrze. Kto tu mieszkał? Dlaczego w górze? Dlaczego to wszystko jest tak bardzo... ludzkie?
Musiałaś znowu kilka razy stuknąć w latarkę, aby oświetlić pomieszczenie w którym się znalazłaś. Pierwsze co zobaczyłaś, to własne odbicie w popękanym lustrze. Byłaś cała w pyle, spocona i wyraźnie przerażona, ale... ale to nic. Czego się nie robi ... z ciekawości. Prawda? Heh. W każdym razie, stawiając dalsze kroki odkryłaś pustą szafkę na książki, pokrywała ją gruba warstwa kurzu. No i stary wazon. Drewniana podłoga skrzypiała pod Twoimi nogami i momentami bałaś się, że nie wytrzyma i się pod Tobą zawali. Tak się jednak nie stało. Postanowiłaś zbadać to miejsce. Byłaś pewna, że ktokolwiek tu żył, musiał być inteligentny, musiał wiedzieć o ludzkiej kulturze. To wszystko jest zbyt... podobne... zbyt... normalne. Może to jakaś grupa górników, która postanowiła uciec od cywilizacji? Albo zaginiona grupa ekspedycyjna... Po wystroju wnioskujesz, że ktokolwiek tu mieszkał, musiał kojarzyć świat współczesny, albo zbliżony do współczesnego. Musiał. A może, wyprzedzał przyszłość? W Twojej głowie pojawiło się wiele teorii, jakich mógłby pozazdrościć hollywoodzki reżyser filmowy, robiłaś wszystko aby nie dopuścić do siebie coraz głośniejsze, przerażającej myśli, że to pozostałość po potworach, zaś pacjent z domu dla wariatów nie był wariatem... Potwory, na takim stopniu rozwoju cywilizacyjnego... Nie, nie chciałaś o tym myśleć. Jesteś naukowcem. Jesteś badaczem. Badasz to co widzisz, nie dodajesz teorii. Od tego są inni.
Chciałaś skręcić, ale Ci się nie udało. Widziałaś po ścianach, że pomieszczenie ma dwie drogi, na lewo i prawo, oraz wgłębienie przed Tobą, schody w dół... W dół... Nie chciałaś iść w dół.
 Szybko się zorientowałaś, że zarówno prawa jak i lewa strona, oba korytarze są zastawione przez kamienie. Mogłabyś oczywiście spróbować je przenieść, ale... to zajęłoby zbyt wiele czasu, no i cokolwiek postawiło te kamienie w takim szyku, nie chciało aby ktokolwiek wchodził do obu skrzydeł.
To co jednak przykuło największą Twoją uwagę, to pnącza. Jak się nad tym zastanowić, widziałaś je wcześniej. Są żywe, świeże, dotknęłaś jednego z nich. Roślina. Taka jakich wiele na powierzchni. Najpierw drzewo.... teraz to.. Pnącza oplatały kamienie... Ale co to... Jeżeli kamienie stałyby tutaj od dawna, czy nie powinny być pokryte kurzem jak reszta mieszkania? Nie. Te wyraźnie były świeże. Znaczy się, nie tak zabrudzone jak reszta. Pnącza też nie. Poświeciłaś latarką wgłąb korytarza między głazami, chcąc zobaczyć co się tam skrywa, dostrzegłaś jedynie ciemność. Może nie da się dalej iść? Może jest tam jakaś przepaść, albo po prostu ściana? Zdecydowanie lepiej jest iść drogą, która jest łatwiejsza do pokonania. Tutaj wrócisz, jak będziesz stąd wychodzić. Albo jak przyjdziesz ponownie ze wsparciem. Tak. To genialny plan.
Bałaś się trzymać barierki, w obawie, że ta się złamie. Postanowiłaś więc iść przy ścianie. Naprawdę nie chciałaś schodzić w dół, ale czy miałaś inne wyjście? Po wyglądzie całego pomieszczenia wnioskowałaś, że jeżeli cokolwiek tutaj kiedykolwiek żyło, już umarło.... albo się przeniosło. Choć ta druga myśl, budziła Twój niepokój. Lepiej myśleć, że po prostu tego nie ma. Tak. Cokolwiek to jest.
Może to stara kryjówka jakiejś tajnej grupy? Choć nie spodziewałaś się, że preferują oni babciny wystrój mieszkania. Przez głowę przeleciało Ci wyobrażenie, typowych tajnych agentów w kolorowych puchatych ciapciach, popijających z kubków herbatę albo kakao, dyskutujących nad losami świata. Koniecznie przeciwsłoneczne okulary. Koniecznie. Heh. Dobre.
Odrobina pozytywnych myśli i oderwania się od tego co widzisz była konieczna. Potrzeba wręcz, nawet nie zauważyłaś, jak znalazłaś się na dole. Schodów już dalej nie było, zaś przed Tobą tylko długi korytarz. Stawiałaś kroki ostrożnie przed siebie. Bardzo, bardzo ostrożnie. I coraz bardziej się bałaś. Gdy spoglądałaś przez ramię za siebie, widziałaś, że się oddalasz. Wszystko tutaj jednak było takie samo. Stęchłe powietrze i gołe ściany, miałaś wrażenie, że wszędzie ten sam kurz. Gdy już chciałaś się cofnąć, dostrzegłaś koniec korytarza, albo raczej... koniec tej drogi. Bo korytarz skręcał i ciągnął się teraz w lewo. Wzięłaś głęboki oddech, zaraz potem wspomogłaś się pierwszy raz tlenem z buteleczki. Robiło się coraz poważniej i nie wiesz czy to przez stres, czy przez dziwny korytarz, ale miałaś wrażenie, że oddycha Ci się coraz trudniej. No nic. Zobaczysz co tam jest i się wrócisz. Taki masz plan. Dalsza wędrówka może być niebezpieczna, no i nie jesteś przygotowana na coś takiego. Tutaj trzeba specjalistów... kogokolwiek lepszego niż Ty... Znowu szłaś korytarzem, ten był krótszy i prowadził do mniejszego pomieszczenia.
Nic nie było w stanie przygotować Cię na to co zobaczyłaś. Upuściłaś latarkę, bez jej światła doskonale widziałaś co tutaj się skrywa.
 Przed Tobą była pokaźna kupka prochu. Popiół? Cokolwiek to było, spłonęło. Albo zostało zniszczone. Nie mogło spłonąć, bo nie widziałaś osmalonych ścian... tylko krew. Dwie wielkie plamy krwi na podłodze i na ścianie. Co się tutaj wydarzyło?! Za górą prochu wyłamane drzwi... Dobrze... Nie. Nie jest dobrze. Nie jest kurwa dobrze. Już wiesz dlaczego to miejsce jest takie zaniedbane. Właściciel... właściciel... zamienił się w ... to? Ale czy to jego krew? A może kogoś innego? Skoro krwawi to musiał być człowiek. Ale... ten proch.. ten pył...
Nie. To zbyt straszne. I te drzwi. Ktoś je wyłamał bo wszedł... czy wyszedł? To nie wyglądało na działalność czasu... A może odbyła się tu jakaś walka? Walka, jedno zostało unicestwione, drugie ... poszło dalej? Skoro tak, to musi się tam czaić? A może to jakaś zmutowana bestia która ma moc zamieniania w pył? Dość, wychodzisz. To jest zdecydowanie nie na Twoje nerwy!
Odwracasz się, lecz.. skąd te pnącza? Jak mogły tak szybko wyrosnąć? Blokują Ci przejście! Przedrzesz się przez nie i ... ale nie... one się wiją, ruszają, co do kurwy? Czy to miejsce którym umrzesz? Tak ma wyglądać Twoja śmierć? Nie! Nie umrzesz tutaj! Nie pozwolisz na to! Skoro ta droga jest zablokowana, możesz jedynie uciekać... przed siebie... przez te drzwi.. Zaczynasz biec, biec przed siebie, przebiegłaś po pyle, przebiegłaś po zaschniętej krwi i przedostałaś się przez wyważone drzwi. Ciemność, wszędzie ciemność, a za Tobą dźwięk. Przeraźliwy dźwięk jak coś się wije, coś Cię ściga. Dlaczego nie zauważyłaś tego wcześniej?!
 Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Dlaczego o tym zapomniałaś? Biegłaś ile sił w nogach, a pnącza były coraz bliżej, bliżej i bliżej. Potknęłaś się o coś i ostatnie co pamiętasz, to zaciskające się pnącza na całym Twoim ciele. Potem nastała ciemność.
Umarłaś?
Share:

Gra: Moje OC - Millky - Gina Chieiko

Uniwersum: Boku No Hero Academia
Imię: Gina (z jap. "srebrny, srebrzysty")
Nazwisko: Chieiko (z jap. "chie - mądrość", "eiko - wspaniałe dziecko")
Wygląd:
1) codzienny (ulubiony strój): blada skóra; o barwie wyblakłego fioletu, z kilkoma siwymi pasmami włosy do ramion, przez większość czasu związane w kucyka; przez większość czasu pół-przymknięte oczy o pomieszanych ze sobą kolorach zieleni, błękitu i brązu; szara bluzka z kapturem i kieszeniami oraz biało-czarną czaszką pośrodku, z przodu; jasne dżinsy; czarne martensy za kostki
2) jako Hidden Mask: czarna bluza przyległa do ciała; tego samego typu i koloru spodnie; czarne specjalistyczne buty do skradania; czarne rękawiczki; włosy ukryte pod ścisłym kapturem; maska z zygzakowatym uśmiechem , kolorystycznie podzielona na pół, gdzie lewa strona jest czarna, a oko i połowa uśmiechu biała, a kolory prawej strony są odwrócone
Charakter: lekkoduch, nie obchodzą jej problemy świata; nie śmieje się, gdy coś ją rozbawi, tylko lekko się uśmiecha; przyjazna, jednak zamknięta w sobie; stoik nie mówiący o swoich poglądach; przez wysoką odporność nie dba o swoje zdrowie, a gdy już zachoruje, to marudzi na wszystko i wszystkich; najwyższa wartość, którą wyznaje, to pieniądze, nie zrobi nic poważniejszego bez wynagrodzenia; udaje, że nie posiada Quirk, żeby nie można było powiązać ją z jej alter ego; nosząc maskę, nie odzywa się, żeby nikt jej nie rozpoznał; czasami dla rozrywki wyzywa kogoś na pojedynek i go upokarza swoimi umiejętnościami walki oraz momentalnej oceny sytuacji; uczy się tylko tego, co ją zainteresuje; nie widzi niczego niezwykłego w bohaterach ani złoczyńcach; uważa się za najpotężniejszego człowieka na świecie, co nie zawsze wychodzi jej na dobre, ale nie zmienia jej poglądu na siebie; sprytna i inteligentna; nie rusza jej kradzież, zabijanie czy tortury, dopóki ona tych czynności dokonuje; potrafi kontrolować swoje emocje na tyle, żeby „wyłączyć je” przy zakładaniu maski, nie odczuwa wyrzutów sumienia swoich czynów; dobra aktorka
Quirk: Mrugnięcie;
działanie: w moment może znaleźć się w dowolnym miejscu na świecie, o którym pomyśli i który będzie spełniał wymagane przez nią warunki (przykład: "kryjówka złoczyńców, pozycja bezpieczna i niewidziana przez kogokolwiek"), do czego wykształtowała niesamowitą szybkość myślenia; w skrócie - teleportacja z niesamowitymi możliwościami;
skutki uboczne: im większa częstotliwość użycia, tym mniejsza odporność ciała; nadużycie powoduje siwienie włosów, czego doświadczyła dwa razy; nawet zaczątki choroby, jak kaszel czy katar, powodują zmianę umiejętności na wersję alternatywną;
wersja alternatywna: nie potrafi się teleportować; wszystko, czego dotknie, nie skupiając się na tłumieniu mocy, zostaje przeniesione w losowe miejsce na świecie; potrafi tworzyć pole teleportacyjne, ale nadal nie może wybierać punktu przeniesienia, ani wielkości czy miejsca jego powstania, więc jest to niezwykle ryzykowne
Przynależność: brak; podwładna każdej organizacji/osoby, która wystarczająco dużo zapłaci
Share:

Undertale: Korepetytor - Rozdział I

Notka od autora:Po malutkim żarciku skierowanym w stronę nauczycielki od Fizyki...kolejna Pała wchodzi na twoje konto. Nagle zjawia się dość ciekawy korepetytor. Czy on  uchroni cię przed kolejną złą oceną? Dowiedź się sama!

Autor: Aria
                           
Spis treści:
(obecnie czytany)|


Chwyciłaś za telefon, by sprawdzić dziennik elektroniczny i zobaczyć czy dostałaś jakąś ocenę. Super, kolejna jedynka z fizyki. To już trzecia w tym tygodniu. Padłaś zdenerwowana na łóżko i zaczęłaś cicho jęczeć. Nie ważne jak się starałaś to i tak zawsze dostawałaś złą ocenę. Może dlatego, że podpadłaś facetce, podając jej numer do prostytutki zamiast do rodzica, ale było warto. Cała klasa miała tzw. bekę, a potem byłaś z tydzień na językach prawie całej szkoły. Oczywiście dostałaś naganę i zakaz na wszystkie przyjemności, nawet na słodycze, bez których nie mogłaś żyć. To były najgorsze dwa tygodnie twojego życia. Prawie zapomniałaś, jak smakuje czekolada. Wstałaś z łóżka i poszłaś do taty.
- Tatoooo... - usiadłaś na kanapę obok niego - Słuchaj, bo dostałam jedynkę...
- Niech zgadnę - przewrócił oczami - z fizyki?
- Tak - spuściłaś głowę.
- Która to już w tym tygodniu? - zapytał, wyłączając telewizor.
- Trzecia - odpowiedziałaś smutno.
- I co ja mam z Tobą zrobić? - westchnął.
- Ale tato, to nie moja wina. Ta wredna baba się na mnie uwzięła - tłumaczyłaś się.
- Nie "wredna baba", tylko pani Horseman - roześmiał się.
- Przyznaj tato, też jej nie lubisz.
- Troszeczkę - przyznał.
- Ciekawe jak wielkie jest to "troszeczkę" - uśmiechnęłaś się.
- Oj, przestań już! - stuknął Cię - Dobra, wracając do tematu. Chcesz, żebym zapisał Cię na jakie korepetycję?
- Jasne, czemu nie, ale nie ważne jak się staram ZAWSZE daje mi jedynkę - westchnęłaś - Uwzięła się na mnie.
- Tak? Ciekawe dlaczego - spojrzał pytająco.
- Już miałam jej dosyć, tato. Nic nie zrobiłam, a ona wpisała mi uwagę! - uniosłaś ręce do góry.
- Masz tak samo porąbane pomysły jak Twoja mama w wieku szesnastu lat - uśmiechnął się.
- Dzięki - wywróciłaś oczami.
- Spoko - wstał - To jak z tymi korepetycjami? Chcesz je czy nie? Bo znalazłem fajnego gościa.
- No ok, może jak będę bardziej się starać, to chociaż dwóję dostanę, ale i tak, i tak będę musiała poprawiać semestr, bo mam za dużo pał.
- Ta - wyciągnął telefon z kieszeni spodni - Chcesz zobaczyć swojego przyszłego korepetytora?
- Jasne - wzięłaś komórkę od ojca i spojrzałaś na zdjęcie. To był...Szkielet? - To jest żart prawda?
- Nie, czemu to miałby być żart?
- No bo tato, to jest S Z K I E L E T! - krzyknęłaś.
- Nie taki zwykły szkielet, to potwór i to całkiem spoko potwór. Polubisz go - zabrał telefon i poszedł do kuchni po coś do jedzenia.

Share:

Undertale: Sześć dusz - Dlaczego tutaj właściwie jesteś?

Autor okładki: Filipa
Notka od autora: Frisk wykonał Neutralną ścieżkę zabijając Toriel, Asgora i kilka przypadkowych potworów. Zaprzyjaźnił się z paroma, ale ostatecznie uciekł zabierając ze sobą wszystkie zebrane do tej pory dusze. Minęło piętnaście lat, a do Podziemia wpada ósma. Ty. Jesteś dorosłą kobietą, która postanowiła zbadać co skrywa góra Ebott. Jednak, czy to aby dobry pomysł?
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Od czasu do czasu może mieć charakter interaktywny, gdzie pod koniec rozdziału będzie pytanie do czytelników. Ostrzegam też, że w późniejszych rozdziałach będzie to czyste +18, nie tyle ze względu na sceny erotyczne (jakie również przewiduję), ale też przez wiele innych aspektów jak przemoc, tortury, bicie, znęcanie się etc. 
Tak więc, miłego czytania!
Autor: Yumi Mizuno
Spis Treści
Dlaczego tutaj właściwie jesteś?  (obecnie czytany)
Stuknęłaś kilka razy ręką w latarkę. Dlaczego to cholerstwo uwielbia psuć się w takich chwilach? Przecież wymieniałaś w niej baterie! Po chwili walki w ciemnościach, w końcu strumień stabilnego światła spoczął na pobliskiej kamiennej ścianie. Odpięłaś się od linki zabezpieczającej zaraz po tym, jak upewniłaś się, że masz pod sobą stabilny grunt.
Dobrze. Chwilę musiałaś poczekać, aby Twoje oczy przyzwyczaiły się do nowego półmroku. Oznaczyłaś też świecącym w ciemności sprayem ścianę, aby wiedzieć którędy idziesz, tak by nie zgubić drogi. Legendy mogły być prawdziwe. W górze faktycznie mogło coś być... a może to pozostałość po starej, zapomnianej cywilizacji? To pierwsze co przyszło Ci na myśl, gdy oświetliłaś jedną ze ścian. Jakby łuk nad wejściem. Coś, co to stworzyło zdecydowanie musiało być inteligentne. Wsadzając latarkę w usta wyciągnęłaś z bocznej kieszeni swój notes i zaczęłaś szybko szkicować to co widzisz. A widziałaś niewiele. Naprawdę żałowałaś, że nie zabrałaś ze sobą latarki na głowę, ale... pech chciał, że się zepsuła. Na amen. Nie do naprawienia. No cóż, jak tylko stąd wyjdziesz, będziesz musiała kupić nową.
 Dlaczego tutaj właściwie jesteś? Nie dla sławy przecież, choć niewątpliwie wizja bogactwa i fortuny po odkryciu czegoś niezwykłego w górze Ebott gdzieś tam na tyle głowy maluje się jasnymi barwami. To co spowodowało Twoje przybycie tutaj, to przede wszystkim ciekawość. Twoja przyjaciółka, która pracuje jako pielęgniarka w domu dla osób z problemami psychicznymi (dla wariatów), opowiedziała o przypadku pewnego pacjenta. Mówił, że jako dziecko wpadł przez dziurę do góry, a w jej wnętrzu czaiły się potwory. Mówił, że cudem uszedł z tego żywcem. Twierdził, że zabił ich króla i królową, mówił, że się bał. Fakt, został znaleziony gdy był dzieckiem, jak się błąkał wzdłuż autostrady przy górze Ebott, cały posiniaczony i przerażony. Cokolwiek go spotkało, musiało go bardzo przytłoczyć, gdyż mimo prób, nie był w stanie przypomnieć sobie kim jest, gdzie są jego rodzice. Męczyły go koszmary. Rysował, rysował wiele obrazków przedstawiających przeróżne stwory. Miejsca. Póki co, nie widzisz podobieństwa, ale może... Coś ścisnęło Twoje serce. Co jeżeli ten wariat miał rację a tutaj naprawdę są potwory?
Heh, nie bądź głupia. Wpadł tu jako dziecko. Pewnie zobaczył jakiegoś nietoperza i się przestraszył. Próbowałaś się uspokoić i prawie Ci się udało.
Po zrobieniu szkicu schowałaś notek z ołówkiem i ruszyłaś dalej przed siebie. Musiałaś dotykać ręką ściany, aby się nie potknąć, miałaś nadzieję, że nie chodzisz w kółko. Lecz po krótkiej chwili znowu doszłaś do czegoś, co można nazwać łukiem nad przejściem. Początkowo bałaś się, że może to ten sam łuk, to samo wejście i jednak nie da się nigdzie głębiej przejść... ale gdy znalazłaś się bliżej wiedziałaś, że to zupełnie co innego. Gdy przekroczyłaś go, zobaczyłaś kamienne schody. Stare, zapomniane przez czas, wilgotne i zimne. Coś zdecydowanie mieszkało w tej górze. Serce biło Ci z ekscytacji coraz mocniej. Bez wahania i zastanawiania się nad konsekwencjami, postawiłaś kolejny znak sprejem i poszłaś przed siebie. Twoim oczom ukazały się... Ruiny. Ruiny... czegoś. Proste kamienne ściany, to cegła? Podeszłaś bliżej by je pogładzić. Cegła. Albo coś, co miało wyglądem przypominać cegłę.
Oświeciłaś latarką wnętrze. Kolumny. Kilka z nich było zniszczonych, ale kilka dumnie stało, jakby czas nie był ich wrogiem. Słyszałaś własny oddech, z każdą chwilą trudniej Ci się oddychało, głównie przez pył i brak świeżego powietrza, ale... ale to nic. Masz butelkę tlenu ze sobą. Dasz radę. Zrobiłaś kilka szybkich szkiców, oznaczyłaś miejsce i poszłaś dalej.
Im głębiej schodziłaś, tym miałaś większe wrażenie, że bardziej się zatracasz. Tracisz kontakt ze światem jaki znasz. Twoje oczy bardzo dobrze przyzwyczaiły się do nikłego światła, miałaś wrażenie, że jesteś w stanie dostrzec przedmioty bardzo słabo oświetlone. Jak chociażby pęknięcia w ścianach, kawałki kamiennych tabliczek. Tabliczek! Podbiegłaś do jednej z nich... Nie rozumiałaś co było tam napisane, dlatego wyrwałaś kartkę z notesu i za pomocą ołówka odbiłaś alfabet. Jak wyjdziesz, spróbujesz to rozczytać. Choć nadal nie wie kto i dlaczego miałby tworzyć ... to... bo nie wiesz jak nazwać miejsce w którym się znajdujesz.... nie widzisz sensu... powodu... dlaczego ktoś by to robił? Tutaj?
Kolejny znak. Kolejna komnata. Kolejny zakręt. Szybko zorientowałaś się, że miejsce w którym się znajdujesz jest czymś w rodzaju... bardzo prostego labiryntu. Chwała zapobiegawczości! Chwała jej! Chwała! Z Twoim intelektem oraz znaczkami jakie zostawiałaś za sobą, łatwo wyszłaś z labiryntu i stanęłaś przed czymś, czego do tej pory nie widziałaś... Nigdy... Ani tu, ani u siebie w domu... Komnata, przypominająca kamienny ogród, ze starym drzewem, które... gdy do niego podeszłaś, czułaś, że ta kora nie jest wyschnięta. Ono żyje. Dziwne to, ale żyje. Żyje tu, w górze... Natychmiast przypomniałaś sobie artykuł o gościu, w którego zębach zaczęły kiełkować nasionka jakie między nimi utknęły, albo inny gdy gościowi kawałek drzazgi z choinki wypuścił korzenie w policzku. Bleee. Rośliny są przerażające. Tak jako i to drzewo. Nie miało liści, nie miało dostępu do światła, a mimo to żyło. Fascynujące. Oddaliłaś się na kilka kroków, zrobiłaś szkic. Latarką oświetliłaś resztę pomieszczenia. Na końcu przedziwnego miejsca, znajdowało się wejście... Jakby do domu. Ktoś tutaj mieszka? Tylko kto.
 Serce waliło Ci mocno. Bardzo mocno. gdy stałaś przed schodami. Bałaś się, czy wejść do środka, czy może się cofnąć... Co zrobić?


Share:

18 marca 2018

Kilka ogłoszeń.

A więc tak... Od czego by tu zacząć...
Potrzebuję, no nie wiem... porady?
Bo tak, mam pomysł na genialne opowiadanie, a wypaliła mi się chwilowa zajawka na Skyrimy, więc opowiadanie z tej gry pewnie pójdzie w odstawkę, póki znowu mnie nie weźmie chętka. 
Opowiadanie z Grillbim super, pisze się :D 
Trucizna... Ostatnio jak czytałam plan jaki wcześniej napisałam, który wydawał mi się świetny, teraz wydaje mi się naciągany. Z tej historii mogę zrobić coś jeszcze póki jestem o krok od wejścia w główną fabułę. Nie muszę się jej trzymać. Ale by to zrobić potrzebuję czasu na obmyślenie nowego planu działania.
Tak więc.
Kheeeee
Zaczynać nowe opowiadanie zawieszając tamte dwa, by wrócić do nich z czasem? Pewnie tak zrobię. 
No i jeszcze tłumaczenia. Boże, brakuje mi tłumaczeń. Tak strasznie. Jednak Czy to Uczyni Cię... to nie to co chcę tłumaczyć. Na moim ao3 mam zbookmarkowanych kilka opowiadań, teraz czytam nowe, jakie dopiero co znalazłam. Pierwsze dobre od bardzo dawna, ale jest w trakcie pisania i jeżeli autorka by się zgodziła, miałabym kilka serii, w których czekam na dalsze rozdziały i obawiam się, że pewnego dnia, wszystkie panie postanowią opublikować nowy rozdział tego samego dnia i ... i... I w ogóle.... 
No i tłumaczenia komiksów. Będzie pojawiać się ich więcej, bo mi tego brakuje.
No i forum, będą przenosiny, heh, więc spokojnie. Myślę, że na dniach to wszystko się zrobi i będzie gotowe, więc proszę o cierpliwość.
I ugh.
Porada?
Znaczy się.
Jak myślicie... tłumaczyć dalej?
Nie lubię zostawiać spraw niedokończonych, choć wiem, że do nich wrócę. To jednak... Ugh... No...
Znam odpowiedź, ale chcę poznać Wasze zdanie. Brakuje wam komiksów i opowiadań tłumaczonych także tych plus osiemnaście? 

P.s gdy czytam to opowiadanie z prowadzaniem UF Sansa na smyczy, bardzo mi się podoba! ALE nadal dziwnie się czuję, gdy czytam "mamo" skierowane do UF Papyrusa... o_o"
Share:

Undertale: HappiestTale: Niespodzianka MTT



Autor: Fenfral
Spis treści:
Nieco inna historia Asriela i Chary.
 (Nie)ostatni korytarz
 Noc anomalii, filmów i psa (część 1)
  Noc anomalii, filmów i psa (część 2)
Noc anomalii, filmów i psa (część 3)
Niespodzianka MTT (obecnie czytany)
Witam w moim biurze (część 1)
 Witam w moim biurze (część 2)
Prawdziwa historia "Marka" : "Zaczynamy?"
Prawdziwa historia "Marka" : "TO NIE MOJA WINA!"
 Spełnione marzenia i nadzieje.
 Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć!
Żarty i zabawy: Daj się nabrać.
Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 1)
 Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 2)
 Cały świat i cała wieczność!
Obóz z przyjaciółmi: Szykować się!
Obóz z przyjaciółmi: Wszyscy gotowi?
 Obóz z przyjaciółmi: Rozbijamy obóz
 Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość
Obóz z przyjaciółmi: ,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?''
 Taniec i muzyka: ,,Chcecie iść?''
Taniec i muzyka: Na ratunek Psu!
Taniec i muzyka: Zjawa w dyskotece
 Namalowany świat: Galeria (Dziwnej) Sztuki
Namalowany świat: Namalowana osobowość 
Polowanie na Temy
Nowy gość w ekipie - Night
Siemka Night: Nowy w Podziemiu
Siemka Night: Trening (część 1)
 Siemka Night: Trening (część 2)
 Siemka Night: Nowy Dom 
Lista

-Ok. Zaraz zobaczę. Co robisz z tego taką tajemnicę ? Dobrze,dobrze... - Papyrus wszedł do salonu z telefonem. Właśnie jedli obiad, gdy zadzwoniła Alphys. Nie chciała czekać.

-Coś się stało ? - spytał Sans.

-Nie wiem. Alphys nalegała by włączyć telewizor. Nie powiedziała o co chodzi.

-No dobrze.

Włączyli od razu program Mettatona. Na scenie stali Mettaton, Alphys i Gaster. Mettaton jednak wyglądał inaczej niż zwykle w swoim programie. Miał aktywną formę ,,EX'' czego na ogół nie robił. Alphys zaczęła mówić.

-Ciesze się, że mogę nareszcie wam ogłosić świetną wiadomość. Jak wiecie stworzyłam ciało Metatona zanim zaczęłam pracę jako królewski naukowiec, jednak nigdy nie wiedziałam jak stworzyć na tyle silne źródło energii by mógł wykorzystywać swoją ulepszoną postać. Lecz z pomocą tu obecnego Gastera - wskazała na stojącego obok naukowca, widać nie był przyzwyczajony do występów i czuł się jeszcze bardziej niepewnie od Alphys - udało się to. I... i... emm - Alphys dopadła trema. Widząc to Mettaton szybko zabrał od niej mikrofon.

-I chciałem wam ogłosić, że od teraz ja, wasz ulubiony gwiazdor mogę być jeszcze przystojniejszy i lepszy cały czas. Z tej okazji organizuję koncert w MTT Resort. Wszyscy są zaproszeni. Już za dwa dni ! Nie przegapcie tego i powiedzcie znajomym. I chciałbym podziękować królewskim naukowcom bez których nie było by to możliwe. Życzę miłego dnia. Teraz krótka przerwa techniczna. Muszę coś załatwić. Zobaczymy się już niebawem !

- (Alphys cicho do Mettatona) Dokąd idziesz ? Nic nie mówiłeś.

-Zaraz wracam, spokojnie, dacie radę.- Wybiegł ze sceny. Naukowcy nieźle się zdziwili.

Papyrus wyłączył telewizor.

-Nie rozumiem ? Dlaczego nagle wyszedł ? To chyba pierwszy raz, gdy tak robi.

-To jak ? Chcesz iść ?

-PEWNIE !!!

-To chodź, powiemy pozostałym. Asgor mógłby załatwić sobie wreszcie telewizor...

***

Mettaton miał naprawdę pilną sprawę. Musiał iść i odwiedzić kogoś, kogo nie widział od dłuższego czasu. Zdołał wymknąć się z Hotland bez zwracania na siebie uwagi. Nie chciał towarzystwa. Nie tym razem. Spacer przez Waterfall zajął mu dłuższą chwilę nim dotarł na miejsce. Stał przed wejściem do domu. Miał większą tremę niż przy swoich wszystkich programach. Zapukał do drzwi.

-Kto tam ? Goście ? Jeśli tak to pomyłka. Pewnie chcieliście odwiedzić Undyne. Musicie się zawrócić i w prawo.

-Hej, Blooky. Nie, to nie pomyłka.

-Dziwne, przysiągłbym ,że to... - Napstablook otworzył drzwi. Był w lekkim szoku.

-Co tam kuzynie ? Dawno się nie widzieliśmy.

-Nie sądziłem, że jeszcze cię zobaczę ! Nie widzieliśmy się odkąd zacząłeś pracę jako gwiazda telewizyjna.

-Masz rację. Przepraszam. To wszystko zawróciło mi w głowie. Ale tym razem mam zamiar to naprawić.

-Co masz na myśli ?

-Słyszałem, że tworzysz muzykę.

-Masz rację. Tylko, do czego zmierzasz ?

-Miałbym do ciebie prośbę. Słyszałeś, że organizuję koncert ?

-Przed chwilą.

-Więc oto moja prośba. Czy, chciałbyś mi pomóc jako dźwiękowiec ? Moglibyśmy od teraz spędzać więcej czasu...- Napstablook podfrunął uradowany do Mettatona i spróbował go przytulić po czym rozpłakał się z radości.

-Hej, spokojnie Blooky. To jak ? Zgadasz się ?

-Jeszcze pytasz ?! Jasne, że tak !

***

Na koncert przyszedł spory tłum. Z pomocą królewskich naukowców udało się zbudować całkiem solidną i sporą scenę przed wejściem do hotelu. Zajęło trochę czasu, by umiejscowić ją tak, aby widok miało jak najwięcej osób. Mettaton poprosił Alphys by zorganizowała wsparcie techniczne i jakieś efekty specjalne. Po chwili wróciła z Frisk, Asrielem i Sansem. Frisk miała zająć się pilnowaniem by nikt nie ruszał sprzętu kontrolnego od zwykłych świateł za sceną i pomagała Napstablookowi. Asriel i Sans mieli zrobić pokaz świateł w trakcie koncertu. Osobno wywołali by tylko spore zniszczenia (Asriel jeszcze nie do końca kontrolował swoją magię, a blastery Sansa mimo, że widowiskowe mogły by zrównać okolicę z ziemią). Jednak wspólnie zdołali zorganizować niewielkie fajerwerki. Na szczęście nic nie zaczęło się palić. Koncert trwał sporo czasu a widowni ciągle przybywało. Dopiero po paru godzinach tłum zaczął się rozpraszać. Koncert był wielkim sukcesem.
Share:

17 marca 2018

Undertale: AU - HappiestTale

Nazwa: HappiestTale
Autor: Fenfral


W pełni polskie AU

Charakterystyka AU
Witam w najszczęśliwszym AU jakie prawdopodobnie istnieje.

To AU powstało w celu stworzenia najlepszej możliwej historii. Nikt tutaj nie ginie, wszystkie postacie żyją i mają się świetnie.AU to opiera się aktualnie na opowiadaniach które pierwotnie zostały opublikowane na Handlarzu Iluzji. Blog powstał w celu rozbudowy AU. Każdy ma prawo dodawać coś od siebie. Wszystkie pomysły są mile widziane pod warunkiem, że trzymają się głównego założenia historii. A tak poza tym to wszystko jest dozwolone (w granicach rozsądku oczywiście). Poniżej znajduje się opis postaci z tego AU oraz samego AU. Pod kątem wyglądu postacie nie różnią się praktycznie niczym od oryginałów.Historia zaczyna się wcześniej niż oryginalnie. Początek jest tuż przed wpadnięciem Chary do podziemia i wypadkiem Gastera. Na skutek zmian w historii do AU nie może wejść żadna postać która mogła by wywołać szkody. Pozytywne postacie mogą swobodnie się tu pojawiać kiedy mają ochotę. Jeśli do AU spróbuje wejść postać ze złymi zamiarami system natychmiast wykasuje ją jako błąd. Siła takiej postaci niema tu nic do gadania. Żadnej postaci w tym AU nie da się zabić ani zabrać jej duszy. Wówczas następuje natychmiastowy restart a agresor zostaje usunięty z egzystencji. Z postaciami da się kontaktować za pomocą ,,Ask'' na tym blogu.
  •     Sans - Od razu informuje. Sans w żadnym wypadku nie jest głównym bohaterem AU. Odgrywa sporą rolę w głównej fabule i tyle. Miał dosyć ciągłego powtarzania tej samej historii która nigdy nie była dla niego szczęśliwa, dlatego użył maszyny Gastera by ją zmienić. Później mieszka w domu Snowdin razem z Papyrusem.
  •     Chara - Chara żyje i ma się dobrze. Zmiany w historii sprawiły, że nigdy nie zjadła jaskrów, nie było jej planu. Mieszka razem z Frisk i Asrielem oraz ich rodzicami, Asgorem i Toriel. Jedyna zmiana w jej charakterze polega na tym, że niema już morderczych pomysłów. Nadal pozostaje złośliwa, ale bardzo dba o Asriela, mimo, że często go straszy, nawet przypadkiem.
  •     Asriel - Skoro planu Chary nie było to Asriel żyje. Mieszka ze swoim rodzeństwem oraz rodzicami.
  •     Frisk - Na skutek zmian w historii powstało zamieszanie związane z czasem i Frisk pojawia się wcześniej niż oryginalnie. Z charakteru jest miła, wesoła i lubi żartować. Często kłóci się z Charą mimo, że trochę się lubią.
  •     Gaster - Nigdy nie nastąpił wypadek w laboratorium. Gaster żyje i nic mu nie jest. Nadal pozostaje królewskim naukowcem, lecz nie zajmuje się badaniem dusz. Król nie miał powodu by mścić się na ludziach, więc tą metodę uznano za niedopuszczalną. Pracuje nad alternatywnym sposobem usunięcia bariery oraz innymi wynalazkami które mają poprawić życie w podziemiu. Dla Sansa i Papyrusa jest jak ojciec. Śpi i pracuje w Hotland, w laboratorium, ale często odwiedza synów w Snowdin, albo oni jego.
  •     Alphys - Również jest królewskim naukowcem. Została zatrudniona, by pomóc Gasterowi w jego pracy. Ich współpraca idzie świetnie. Nadal podkochuje się w Undyne.
  •     Asgor - Nadal jest królem podziemia. Jest mniej poważny, niż w oryginale. Bardzo kocha żonę, dzieci i swoich poddanych.Nigdy nie rozwiódł się z Toriel.
  •     Toriel - Jest królową podziemia. Nadal jest miła, opiekuńcza i lubi żarty. Zamierza zostać nauczycielką i otworzyć szkołę.
  •     Mettaton i Napstablook - Mettaton nadal jest gwiazdą podziemia. Dzięki pomocy Gastera zostało usprawnione jego zasilanie i teraz może pozostawać w formie EX cały czas. Napstablook pomaga mu przy jego programach jako dźwiękowiec by mogli więcej czasu spędzać razem.
  •     Papyrus - Taki sam jak w oryginale. Często odciąga Gastera od pracy by odpoczął. Wciąż gotuje swoje spaghetti i pragnie dołączyć do Straży Królewskiej która aktualnie niema nic  do roboty.
  •     Undyne - Jest dowódcą Straży Królewskiej. Król nigdy nie kazał łapać ludzi, więc zwykle niema nic do roboty, poza pilnowaniem by psy nie grały cały dzień w karty. Spędza sporo czasu z przyjaciółmi i Alphys w której się podkochuje.
  •     Pies - Bark ! Tak to on, w własnej nieprawdziwej osobie. To nie jest TEN pies. Jest wielkim fanem TEGO psa. Pojawia się od opowiadania ,,Noc anomalii, filmów i psa.'' Bardzo lubi Asriela. Lubi też na nim spać. Jest niebywale potężny. Może dowolnie ignorować prawa fizyki. Czemu ? A kto go wie. Lubi biegać z zawrotną prędkością, wywoływać pozytywne zamieszanie. Tworzy fanowskie gry i kiepskie przeróbki muzyki. Przez swój wygląd może zostać pomylony z TYM psem. Ma wielu fanów. Jego fani to Temy. Później zamieszkuje z Frisk, Charą, Asrielem, Asgorem i Toriel. Lubi ignorować czwartą ścianę.
  •     Temy - Fanki psa. Nie potrafią mówić poprawnie. Mieszają angielski z polskim. Jest ich dużo. Bardzo dużo. Nie lubią gdy ktoś ,,kradnie'' psa. Wtedy tworzą falę Temy, by odzyskać idola. Nie posiadają żadnych zdolności bojowych ani oblężniczych, dlatego zamknięte drzwi są dla nich murem nie do przebicia.
  •     ,,Marek'' - Wygląda jak człowiek w szarym garniturze i z czarnymi włosami. Pilnuje tego AU w którym Sans wywołał zmiany. Jest odporny na wszelkie ataki. Gdy pojawia się w AU wszyscy zostają ,,zamrożeni''. Może używać dowolnych umiejętności w razie potrzeby, lecz nie może zaatakować żadnej postaci z tego AU. Nie może też go opuszczać. Jeśli chce może rozmawiać z postaciami, lecz później zwykle kasuje im pamięć. Nie posiada duszy ani kodu źródłowego, dlatego nie da się go zabić ani wykasować w żaden sposób. Może zmieniać wygląd. Często nazywa siebie ,,administratorem linii czasu'' jednak nie może jej kontrolować. A przynajmniej tak twierdzi... Chwilowo nie informuję kim jest naprawdę. Jak będzie chciał to sam powie.
  •     Autor - Ja. Osoba odpowiedzialna za powstanie tego miejsca. ,,Marek'' wie czemu je stworzyłem. I dla kogo. I może w sumie lepiej ,że powstało. W końcu nie taki był pierwszy plan. Co nie, mój przyjacielu ? Ja wam go jednak nie zdradzę. Pewnie tam wpadnę jak tylko zrobimy porządek z linią czasu.Czujcie się zaproszeni. Tak,zgadza się. Każda osoba która chce się dobrze bawić może swobodnie się tam pojawić. Robię jednocześnie za narratora.
  •     6 ludzkich dzieci - Nie martwcie się o nich. Wszystko z nimi dobrze. Pojawili się w podziemiu na moment, ale nie chcieli zostać, więc szybko zostali dostarczeni z powrotem na powierzchnię. Widać nie każdy lubi tamtejszy klimat hihi.
  •     Inni ludzie - Złych ludzi już niema. Wykończyli się nawzajem, potworów nie było więc zaczęli wojny między sobą. Aktualnie ludzi jest mało, ale wszyscy są dobrzy i żałują uwięzienia potworów.
Share:

Undertale: Do końca świata i dzień dłużej - Zasada pierwsza - Tajemnica [opowiadanie interaktywne]

Notka od autora:  Jest to opowiadanie interaktywne. Pod niektórymi notkami znajdować się będą pytania do czytelników, ich odpowiedzi będą miały wpływ na fabułę. 
Akcja dzieje się na powierzchni. Wojny z potworami nigdy nie było bo... ich też nie było. Jest za to coś innego... Nagle całe Twoje życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, po tym jak przeprowadzasz się do swojej babci, która umiera wkrótce potem i pozostawia Ci niezwykły spadek. Stajesz się opiekunką czterech żywiołaków ognia!
Opowiadanie w którym z wyjątkiem postaci czytelniczki (opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika) występują jeszcze postacie Grillbiego (Undertale), Fella (Grillby z Underfell), Gri (Grillby z Underswap) oraz Curly (BittyBones). Czytelnicy będą mieć wpływ na to co wydarzy się dalej z postaciami. Swoje sugestie mogą umieszczać w komentarzach nawet jak pytań do rozdziału nie będzie

Spis treści:
...
Myśl. Myśl. Myśl. Siedziałaś pod ścianą w swoim pokoju tuląc do brody kolana. Patrzyłaś na... na... Boże. Nie. Słyszałaś o tym, że po śmierci można przechodzić fiksacje. Zwłaszcza, jak było się blisko ze zmarłym, albo też jak śmierć nastąpiła nagle. Depresja w takiej sytuacji jest normalna. Ale, czy oznaką depresji są przewidzenia? Znaczy się, nie abyś narzekała, lepiej jest przecież widzieć dziwnego stwora zrobionego z ognia niż powiedzmy chcieć się zabić... Prawda?

Twoje przebudzenie nie należało do najmilszych, znaczy się, leżałaś na kanapie, mając pod głową coś naprawdę ciepłego. Nie gorącego, tak przyjemnie ciepłego. Było Ci ... miło. Wyspałaś się. Żaden szmer, żaden szelest, nic nie zakłóciło Twojego snu. Nie miałaś też koszmarów, właściwie nie śniłaś w ogóle, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Potem, kiedy otworzyłaś oczy, zorientowałaś się, że trzymasz głowę na kolanach tego... tego czegoś. No i się zaczęło.
Szok.
Strach.
Panika.
Szczypanie się po twarzy.
Szczypanie się po rękach.
Próba ugaszenia tego czegoś wodą - nie udała się, głównie dlatego, że większość wody wylałaś z miski biegnąc od ubikacji do niego.
Następnie uznałaś, że powinnaś wezwać pomoc.
Chwyciłaś za telefon.
Wybrałaś odpowiedni numer.
I... co im powiesz?
Masz włamanie?
Ogień wdarł się do Twojego mieszkania?
Może zadzwonić po straż pożarną?
Poślą na to coś strumień zimnej wody wprost z węża!
A co jak on ich pokona?
Co jak to tylko pogorszy sprawę?
Póki co tylko stoi i patrzy się na Ciebie.
Brrrr...
O nie, a co jeżeli... on nie istnieje?
Wizja tego, że tajemniczy gość może być tylko i wyłącznie przewidzeniem wydała się straszniejsza, niż gdyby miałoby się okazać, że jest on prawdziwy.
Zaczynasz wariować?
Patrzyłaś nadal na telefon.
Psychiatra?
A może od razu niech wsadzą cię w kaftan i do czubków?

No i tak skończyłaś tu gdzie jesteś, pod ścianą, gryząc czubek paznokcia, zastanawiając się nad kolejnym krokiem. Nie odzywałaś się do tego czegoś, w przeświadczeniu i obawie, że jeżeli go nie ma - to wyjdziesz na wariatkę, za którą się nie uważasz, ale znowu z drugiej strony, każdy wariat uważa się za normalnego. Agh! Czułaś, jak mózg z przeciążenia wypływa Ci uszami.
To coś poruszyło się, wstało z kanapy i ciężko westchnęło. Przyglądał Ci się nadal, jakby... smutny. Ale dlaczego jest smutny? Zmarszczyłaś brwi patrząc, jak zmierza w Twoją stronę. Jak przyklękuje na jednym kolanie, jak wyciąga ognistą rękę w Twoją stronę. Na jego ognistym licu malował się delikatny, subtelny uśmiech. Gdy otworzył usta widziałaś ich wnętrze, jaśniejsze od skóry, prawie białe, widziałaś ognisty język, nieco ciemniejszy od płomieni na ciele, widziałaś nawet zarys zębów. Widziałaś jego oczy kryjące się pod szkłami okularów, widziałaś jak języki ognia, niewielkie, malutkie, prawie niezauważalne delikatnie kołyszą się na boki, jak niektóre wystają spod kołnierzyka jego białej koszuli. Zaskakujące było to, że się go nie bałaś. Nie jego. Bałaś się, że jest prawdziwy i tym bardziej bałaś się, że go nie ma. Cokolwiek by nie było prawdziwe, dla Ciebie jednako źle.
-Panienko ____ - wypowiedział Twoje imię zachęcając Cię, byś chwyciła go za rękę. Ty natomiast tylko podkuliłaś kolana bardziej pod siebie, chcąc stać się mała, zapaść się pod ziemię, albo obudzić. Tak, obudzić z tego koszmaru. - Rozumiem, że to wszystko musi być dla ciebie bardzo... - zamilkł zaciskając mocniej wargi, jakby próbował odnaleźć właściwe słowo. Ogólnie, mówił powoli, dokładnie dobierając to co chce powiedzieć. - ... niespotykane. - wziął wdech - Lecz zapewniam cię, że dla nas to jednako ciężkie jak i dla ciebie. - Milczałaś nadal, dlatego opuścił rękę na dół marszcząc ogniste brwi. Zastanawiał się nad kolejnym krokiem. Coś musiało przecież zadziałać, cokolwiek co sprawiło by, że zaczęłabyś odpowiadać na jego akcje, że zaczęłabyś z nim rozmawiać. Kiedy już zaczniesz odpowiadać, będzie o wiele, wiele prościej. - Zapewniam cię, że nie zwariowałaś, choć zapewne nie wierzysz słowom czegoś co uważasz za iluzję. I słusznie. Też bym nie uwierzył - Nadal nic - Lecz siedzeniem nic nie zmienisz. - Cisza - Panienko _____, pozwól, że o sobie opowiem, dobrze? Po mojej historii sama uznasz, czy jestem prawdziwy, czy nie. Choć zapewniam, że cokolwiek wybierzesz, nasz los został już przypieczętowany wiele, wiele lat temu...

Dawno, dawno temu, nim jeszcze się narodziłaś, kiedy po ziemi chodziło o wiele więcej takich istot ja my... były też wiedźmy które...

-Stój! Jak masz zamiar powiedzieć mi teraz historię o tej, która zawarła z wami pakt, to ja dziękuję - wywróciłaś oczami - Słyszałam tę historię wiele razy i naprawdę wątpię, abyś powiedział mi coś ciekawszego! - Cóż, przynajmniej zaczęła się odzywać - Zamiast opowiadać mi coś co dobrze znam, lepiej udowodnij, że jesteś prawdziwy!
-Panienko, ale ja... jestem prawdziwy - żywiołak wyglądał na lekko oburzonego.
-Nie dla mnie - odpowiedziałaś pewnie lekko opuszczając kolana - Postaw się w mojej sytuacji, możesz? Proszę - przyglądał Ci się ze zdziwieniem - Mieszkam sama, od niedawna. Moja babcia umarła, rodziców nie ma, studia za rogiem, a tutaj przychodzi do mnie facet zrobiony z ognia który pierdoli mi jakieś smuty o babce jaka ponoć była moim przodkiem! - wyrzuciłaś ręce w powietrze - Co byś zrobił na moim miejscu?! - żywiołak spuścił wzrok na podłogę i zmarszczył brwi. Milczał dłuższą chwilę.
-Wysłuchałbym... co ma do powiedzenia „facet zrobiony z ognia”, a potem dostosował się do nowych okoliczności
-Tylko tyle?
-Tak.
-A nie pomyślałbyś, że no nie wiem... wariujesz?
-Uważasz, że jestem omamem?
-Dokładnie tak!
-I pytasz się, swojego omamu, co by zrobił, gdyby pomyślał, że ma ... omamy? - Fakt, to nie było zbyt mądre. Wywróciłaś oczami.
-Racja, daj lepiej dowód na to, że istniejesz.
-Dowód na to...
-...że istniejesz. Tak. Coś co sprawi, że przestanę martwić się tym, że jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni, a zacznę panikować, bo jesteś prawdziwy. - Po kolejnej chwili namysłu, potwór wystawił w Twoją stronę rękę palcami uniesioną do góry.
-Dotknij - Zrobiłaś tak. - Czujesz? Ciepło. Czujesz mnie? Jestem prawdziwy.
-Ludzka psychika może wiele - szybko zabrałaś rękę czując na niej dziwne mrowienie. - Może wyobrazić sobie, że dotyka czegoś czego nie ma. To, że mogę cię poczuć jeszcze nic nie znaczy...
-To może powiem ci coś, czego nie wiesz?
-To już lepszy pomysł.
-Tajemniczą skrytką na słodycze twojej babci jest opakowanie po szpinaku
-Co?
-Zawsze chowa słodycze do opakowania po szpinaku.
-Ale jej nie wolno było jeść słodyczy.
-Owszem. - Zmarszczyłaś brwi
-Nawet! Jeżeli to prawda... mój mózg mógł zarejestrować to kiedyś i tak naprawdę o tym wiedziałam cały czas - Nic nie powiedział. Lecz znałaś tę minę. „Poważnie?” To zdawał się myśleć, ale nie przejęłaś się. W sumie, Twoje rozumowanie jest logiczne, prawda? Mózg jest zdolny do wielu, wielu rzeczy. Oglądałaś Jestem Bogiem, więc wiesz do czego. Ha! Szach Mat omamie! - Wiesz, mam dość siedzenia i doszłam do wniosku, że może jak wstanę i się przejdę to będzie mi lepiej? - Mówiąc to podniosłaś się z ziemi. Nogi miałaś jak z waty, zdrętwiały Ci, dlatego szłaś niepewnie, koślawie i chwiejnie. Potwór również wstał i szedł za Tobą, asekuracyjnie wyciągając ręce przed siebie, na wypadek, gdybyś jednak zdecydowała się upaść. Nic nie mówił, po prostu szedł. Otwierając drzwi swojej sypialni skierowałaś się do salonu, gdzie... TEGO JEST WIĘCEJ!
Fioletowa wersja siedziała na kanapie i oglądała jakieś bzdety!
Drugi, podobny do niego, ale ubrany jak jakiś klaun szperał w książkach!
Boże i jest mały, niebieski, który siedzi na stoliku i przegląda album. Skąd on go w ogóle ma?!
-Dobra mam dość! - krzyknęłaś wchodząc szybko do salonu. Wszyscy skierowali wzrok na Ciebie - Mam tego serdecznie dość! Nie wiem czym jesteście, ale niech wszystko co nie jest prawdziwe wypierdala z tego mieszkania! - krzyczałaś ile sił w gardle, lecz nikt ani drgnął. Fioletowy popatrzył na żywiołaka za Tobą.
-Nie zrozumiała? - tamten musiał zaprzeczyć kiwając głową, bo fioletowy przed Tobą tylko uderzył się w czoło ręką wyraźnie zrezygnowany - Boże. Dlaczego musi być debilką.
-Co? Wypraszam sobie! - jak ten omam śmie Cię obrażać! - I w ogóle, spierdalajcie stąd!
-Ej, nie klnij przy Curly! - odezwał się klaun.
-Ona nas nie chce? - niebieściutki, który wygląda na to, że ma na imię Curly wyglądał na załamanego. Jakby cały jego świat w jednym momencie rozsypał się na niewielkie, malutkie kawałeczki. Widziałaś, jak na małych policzkach pojawiają się łzy. Ogień może płakać? Dobra, masz zdecydowanie bujną wyobraźnię.
-To nie tak - próbował go uspokoić klaun - Po prostu jeszcze nie rozumie.
-A zrozumie? - Curly pociągnął nosem - Chcę, aby wszystko już było normalne.
-Będzie musiała...
-Nic nie muszę! - wtrąciłaś się - Wiecie co? Dobra, zostańcie tutaj! Jak chcecie. JA WYCHODZĘ! I jak wrócę, to ma was nie być. Zrozumiano? Wy nie istniejecie! A więc to co nie istnieje ma wyjść!
-Słuchaj bachorze - Fioletowy raczył podnieść ognisty zad z kanapy babci. - Zaraz udowodnię ci, że jesteśmy prawdziwi. Rozumiesz? Tylko co wtedy zrobisz, jak okaże się, że jednak nie zwariowałaś?
-Zaakceptuję to co jest i spróbuję z tym żyć - skłamałaś. Fioletowy wiedział, że kłamiesz. Wszyscy wiedzieli, że kłamiesz. Po co kłamiesz? W każdym razie kazał Ci usiąść. Za jakieś pół godziny przyjdzie listonosz i jak on ich zobaczy, to będziesz wiedziała, że są prawdziwi. W tym czasie przedstawili Ci się. Najmniejszy, to faktycznie Curly. Ten Fioletowy nazywa się Fell, Grillby to ten z którym gadałaś na samym początku, a Gri to ten bez gustu w ubraniach. Wszyscy są czymś w rodzaju braci, choć nie do końca. Próbowali Ci wyjaśnić, że są jakby jedną istotą w czterech wydaniach, ale nie zrozumiałaś z tego zbyt wiele. Wygodniej jest brać ich za braci. Zdecydowanie wygodniej. Dowiedziałaś się też, że babcia miała rację. Znaczy się, zostałaś wybrana Ty, a nie np Twoja mama, gdyż potwory te żyją Twoim życiem. Ich życie jest połączone z tym, z kim mają kontrakt. Jak ta osoba umrze przed przekazaniem kontraktu komuś innemu, najmłodszemu w swojej rodzinie - umierają wraz z nim.
-Dawniej było nas więcej - mówił Grillby - Zaczynaliśmy jako całkiem pokaźne stadko.
-Wszyscy na usługach tej wiedźmy? - zmarszczyłaś brwi - Dlaczego?
-Ze względu na jej duszę. Na twoją duszę. Jest bardzo potężna.
-I dlatego się uwięziliście? Ej, a co stało się z resztą?
-Niektórzy z nas postanowili umrzeć razem z twoimi przodkiniami. Wiesz, prawie siedemset lat robi swoje. Wykruszyli się - Fioletowy wzruszył ramionami
-To.. całkiem romantyczne...
-Gdzie ty widzisz romantyczność w głupocie? - Fell zmarszczył brwi
-No nie wiem, wolisz zginąć, niż żyć bez .. ukochanej? - spojrzałaś na nich wszystkich - Czyli skończyłam z wami, najbardziej odpornymi na tego typu zabiegi i najbardziej bezdusznymi, pozbawionymi krzty współczucia stworami?
-Co? - pisnął Curly, bliski płaczu. Znowu.
-Nic nic. Po prostu próbuję udawać, że wam wierzę.
-Ech - Gri usiadł obok Ciebie i położył rękę na kolanie - Trzeba pogadać o interesach.
-Jakich interesach? - zamrugałaś kilka razy
-Żyjemy dzięki tobie i przy tobie. Musisz nam obiecać kilka rzeczy a my będziemy cię chronić.
-Dobra, dawaj, niech się pośmieję.
-Po pierwsze, masz przekazać kontrakt swojemu potomkowi przed śmiercią.
-A skąd będę wiedziała, kiedy umrę?
-Będziesz wiedziała. To się czuje.
-A jak umrę w wypadku?
-Nie dopuścimy do tego - wtrącił się Fiołek.
-A jak umrę na jakąś malarię albo inną chorobę?
-Nie pozwolimy na to! - pisnął Curly
-A jak będę miała raka?
-Słuchaj - Gri wywrócił oczami  i ściągnął za grube okulary, widziałaś coś niebezpiecznego w tym klaunie. Coś, czego nie miał nawet ten fioletowy. Przeszył Cię dreszcz przerażenia, gdy spojrzał w Twoje oczy. Niby identyczny jak Grillby, lecz było w nim coś, coś ... dzikszego. Coś, co bardzo Ci się nie podobało - Umrzesz ze starości, to już nasze zadanie jak to zrobić. Umrzesz a przed śmiercią przekażesz kontrakt.
-Jasne, jasne, dobra. Ale ja nie mam potomka! - zaśmiałaś się nerwowo
-To kwestia czasu - Fiołek machnął ręką - Wy ludzie macie tendencje do dobierania się w pary i rozmnażania się. - zmarszczyłaś brwi
-A jak będę lesbijką? Albo mój wybranek nie będzie mógł mieć dzieci? Albo ja nie będę mogła mieć dzieci? Albo....! Ej! Nie myślicie, że zgodzę się chodzić dziewięć miesięcy z brzuchem, nie mogąc zawiązać sobie butów tylko po to abyście wy!
-Skończ chrzanić! - Fiołek tracił cierpliwość - Za dużo albo! Będzie tak, a nie inaczej, bo my tak chcemy.
-A figa! Gówno dostaniecie a nie potomka!
-Macie świadomość, że ta rozmowa zmierza na złe tory? - wtrącił się Grillby - Listonosz zaraz przyjdzie. Uspokójcie się. - Uspokoiliście się. Znaczy się... atmosfera była tak gęsta, że można byłoby ją krajać tasakiem, ale milczeliście. Byłaś zła, obrażona, i naprawdę, naprawdę chciałabyś, aby okazało się, że są to przewidzenia. Nie tylko ze względów zdrowotnych, ale i na Twoją przyszłość. No bo ej, masz być królikiem rozpłodowym, aby jakieś zywiołaki mogły sobie dalej żyć? Phi. Śmiechu warte. Ale... przecież kilku z nich... nie wiesz ilu, ale sporo, wyglądałoby na to, zdecydowało się umrzeć z Twoimi przodkami. To... naprawdę romantyczne i tragiczne i słodkie i w ogóle. Poczułaś jak serce mocniej Ci bije, gdy ktoś zastukał do drzwi. Listonosz. Spojrzałaś na potwory. Gri wziął Curlego na ramię, Ty poszłaś w stronę wejścia i otworzyłaś je na oścież tak, aby widać było dokładnie wszystkich za Tobą. Wyższe od Ciebie ogniste istoty, w różnych barwach, w różnych ubraniach. Listonoszem był młody mężczyzna, znałaś go bo kilka razy odbierałaś od niego przesyłki. Gdy tylko podniósł głowę a daszek niebieskiej czapeczki przestał blokować mu pole widzenia, spojrzał na Ciebie.
-Pani ____? Mam list do.... - zaniemówił. Pobladł. Boże. Czyli jednak to prawda. Oni istnieją! Albo to Ty wyglądasz tak strasznie, że mężczyzna się przeraził. .... Nie wiesz która z tych opcji jest gorsza.
-Tak? - próbowałaś zgrywać greka.
-Do... do.... do...
-Do?
-Do...do...do..
-Dodo to taki ptak, który już wymarł - usłyszałaś głos Gri, a zaraz potem krzyk listonosza. Krzyk, bo młodzieńca już nie było. Rzucił ci tylko list w Twoje ręce i gnał przed siebie.

Siedziałaś na kanapie obracając w rękach kopertę, jakby to była ostatnia realna rzecz trzymająca Cię tego świata.
-Dobra. Dawajcie to.
-Co? - potwory znowu były zdziwione.
-No... transformacja.
-Co? - były coraz bardziej zdziwione.
-W anime w takich sytuacjach stwory takie jak wy, dają bohaterce jakiś dziwny kiczowaty prezent i może ona się zmieniać.... wiecie? Mam zostać teraz wojowniczką o miłość i sprawiedliwość? A może zostanę członkiem W.I.T.C.H? Nigdy nie lubiłam Taranee, mogę ją zastąpić.
-O czym ona... - Fioletowy skierował się do Grillbiego, który bezradnie wzruszył ramionami
-No dawajcie, mam ocalić świat?
-Masz iść po rozum do głowy. - Bąknął Fell - Ogarnij się kobieto i przestań robić sobie z tego jaja. Jesteśmy na siebie skazani, przez kilkadziesiąt kolejnych lat - wsadził ręce do kieszeni - Rozumiesz? - uspokoiłaś się, albo raczej, przeraziłaś. Wtulając się w kanapę znowu podsunęłaś kolana pod brodę.
Twoi nowi towarzysze życie byli zdecydowanie w gorącej wodzie kąpani. Heh. Dobre. Nie. Ten żart był żałosny. Zachciało Ci się płakać.
-Wiecie co? - usłyszałaś Grillbiego, który mówił pół szeptem do swoich braci - Wydaje mi się, że najlepiej będzie zostawić ją teraz samą sobie.- I poszli. Bez słowa. Dwóch udało się do kuchni, Gri i Grillby mówili coś o solidnym posiłku, który ma postawić Cię na nogi. Curly im towarzyszył, natomiast Fell... on zaszył się w inne miejsce. Nie słyszałaś go. Nie wiesz gdzie poszedł i mało Cię to interesuje.
Dopiero gdy zostałaś sama w pokoju, zdecydowałaś się na otworzenie listu. Był on zaadresowany do Ciebie. Charakter pisma znałaś aż za dobrze. Od babci?

Kochana moja _____.
Jeżeli czytasz te słowa, to ja zapewne już umarłam. A jak jeszcze żyję, to pozwę tę skurwiałą pocztę za niesumienność w wykonywaniu pracy!
Mam nadzieję, że czytasz to jednak jak umarłam, bo zepsuje Ci to niespodziankę. Jaką? Już wiesz. Legendy okazały się prawdziwe, prawda? Jak się czujesz? Jesteś przerażona? Zagubiona? Cokolwiek byś nie czuła, wiem jak to jest bo przechodziłam przez to samo co ty, choć trochę później. Zdążyłam mieć już męża i byłam w ciąży z twoją mamą, kiedy moja mama umarła. Uwierz mi, wizja chowania dziecka przed potworami i chowania potworów przed mężem była straszna, tym bardziej kiedy się pojawili. Myślałam, że poronię! Ale nie. Okazali się być wyrozumiali. Naprawdę. Mogłam wieść normalne życie z mężem i dzieckiem, oni przebywali gdzieś niedaleko. Zawsze ich czułam, zawsze byli przy nie. Miałam tylko zapalać cztery świeczki każdej nocy. I działało. Kiedy byłam chora, a twojego dziadka nie było bo pracował, oni zajmowali się Twoją mamą. Lubili ją. Fell wierzył, że to ona będzie ich kontrahentem po mojej śmierci. Ale żyłam dłużej niż sądziłam i przyszłaś na świat Ty. Dziadka zabrał czas. I... oni się do mnie wprowadzili. Pomagali mi.
Wiem, że to trudne, ale wszyscy mają swoje wady i zalety. Nie będę ci przedstawiać ich, bo zapewne najlepiej sama ich poznasz, ale uważaj, na nich i na siebie. Nic nie poradzimy z klątwą naszego rodu. Bo w tych okolicznościach jest to klątwa. Dawniej... może to było błogosławieństwo. Ty wiesz ile mogła wiedźma mająca na usługi ogień? Jaki podziw i postrach budziła? A teraz... to już nie to samo.
Nauczysz się z nimi żyć, tak jak i ja się nauczyłam. Daj sobie i im czas. Dla nich to też coś trudnego, choć nie pokazują tego po sobie. Nie znają cię. Ty nie znasz ich. A musicie nauczyć się razem żyć.
I nie płacz po mnie. Spełnij tylko moją ostatnią prośbę. Wiem, że proszę o wiele, ale postaraj się. Ich istnienie musi być tajemnicą. Nie wiadomo ilu z nich przetrwało, nie wiadomo czy ktokolwiek przetrwał. Od wielu, wielu lat nie natrafili na  żadnego z ich gatunku, czy też innego żywiołaka. Możliwe, że są ostatni na świecie. Wiesz co to znaczy? Trzeba ich chronić, jak rzadkie stworzenia. Jak zagrożone gatunki. Nikt nie może się o nich dowiedzieć. Nikt prócz Ciebie nie może wierzyć w ich istnienie. Bo jeżeli ktoś uwierzy i będzie to ktoś o złym sercu, wiesz co może się stać?
Jeżeli oni umrą, zostaną zabici, umrzesz i Ty, a nie są nieśmiertelni czy niezniszczalni. Czują ból, strach, można ich zabić na wiele, wiele sposobów. A ludzie są dość zdeterminowani, by w chwili zagrożenia, zrobić to co uważają za słuszne. Gotowi byliby ich zabić.
Dlatego nikomu, powtarzam nikomu nie wolno ci o nich mówić. Ja nie powiedziałam nawet mężowi, nawet córce, tylko Tobie, bo wiem, że teraz na Ciebie spada ten ciężar.
Nie poddawaj się.
Dasz radę.
Wierzę w Ciebie.
I zapamiętaj, nigdy nie jesteś sama.
Babcia.
Share:

16 marca 2018

EddsWorld: AU - EllsWorld

Nazwa: EllsWorld
Autor: EddsWorld


Charakterystyka AU:
AU zostało stworzone przez grupę EddsWorld. Wszystko jest pokazane w odcinku pt. ,,Mirror mirror''. Jest to AU gdzie postacie męskie są kobietami i vice versa.
Jest to jedyne AU stworzone przez oryginalnych twórców. Ludziom bardzo spodobał się odcinek jak i pomysł. I dzięki temu mamy bardzo dużo ładnych FanArtów.
Postacie:
Ell - żeńska wersja Edda. Nosi zieloną bluzę. Bardzo lubi Colę, wręcz uwielbia ją. W odcinku widzimy, że zakupiła wiśniową Colę. Ma dłuższe włosy które spina zieloną gumką.
Tamara - żeńska wersja Toma. Nosi ona niebieską bluzę. Lubi pić alkohol. Ma sterczące włosy, które spina niebieską gumką. Ma kolczyk nad swoim lewym okiem.
Matilda - Piękna, dbająca o siebie, narycyztyczna żeńska wersja Matta. Nosi fioletową bluzę, na którą zakłada zielony, damski płaszcz. Ma długie, rozpuszczone włosy, a na nich opaskę z kokardą. Dba bardzo o swój wygląd i ma bardzo dużo luster.
Tori - żeńska wersja Torda. Ma ona czerwoną bluzę, a pod nią czerwony biustonosz z napisem Dudette. Ma z tyłu spięte włosy trzema czerwonymi koralikami. Pali ona cygaro. I ma takie same plany i zamiary jak Tord. Imię dla tej postaci wymyślił Fandom, twórcom spodobała się ta nazwa i tak do dziś nazywa się żeńska wersja Torda. Czyli Tori.
Share:

EddsWorld: AU - Neighbor Swap

Nazwa: EddsWorld Neighbor Swap
Autor: PencilFantasyDrawer
DA autorki: https://pencilfantasydrawer.deviantart.com


 Charakterystyka AU:
AU polega na zamianie ról głównych bohaterów i ich sąsiadów. Czyli Edd, Tom, Matt zamieniają się z Eduardo, Jonem i Markiem. AU za wiele nie różni się od oryginału. Te same przygody itp. Jest także Tord i Todd. Todd to fanowski sąsiad, który jest przeciwieństwem Torda.
Postacie:
Eduardo - Wesoła osoba, która nosi zieloną bluzę. Pije on dietetyczną Colę.
Jon - Alkoholik w niebieskiej bluzie. Ma on czarne, małe oczy. Jest on osobą ponurą. Ma on własną piersiówkę. Nie lubi Todda.
Mark - Narcyz w fioletowej bluzie na która zakłada zielony płaszcz. Ma on blond włosy.
Todd - Ma plaster na nosie, nosi on czerwoną bluzę.Opuścił grupę, żeby spełnić swoje marzenia w wielkim mieście i wraca w The End, gdzie Jon niszczy jego robota. Nie lubi Jona.
Edd - Niemiły sąsiad Eduarda, który nosi zieloną koszulę. Lubi on bardzo Coca Colę. Jest niemiły także dla Toma.
Tom - Ubrany w niebieską koszulę chłopak który ma wielkie czarne oczy. Próbuje być jak Edd, ale mu to nie wychodzi za co go nie lubi.
Matt - Rudy chłopak który nosi fioletowy sweter. On akurat dobrze się dogaduje, a w sumie jak już to lepiej.
Tord - Sąsiad który jest odpowiednikiem Torda. Nosi czerwony, elegancki płaszcz. Za dużo o nim nie wiadomo, ale też opuścił grupę jak Todd




Share:

POPULARNE ILUZJE