Notka od autora: Frisk wykonał Neutralną ścieżkę zabijając Toriel, Asgora i kilka przypadkowych potworów. Zaprzyjaźnił się z paroma, ale ostatecznie uciekł zabierając ze sobą wszystkie zebrane do tej pory dusze. Minęło piętnaście lat, a do Podziemia wpada ósma. Ty. Jesteś dorosłą kobietą, która postanowiła zbadać co skrywa góra Ebott. Jednak, czy to aby dobry pomysł?
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Od czasu do czasu może mieć charakter interaktywny, gdzie pod koniec rozdziału będzie pytanie do czytelników. Ostrzegam też, że w późniejszych rozdziałach będzie to czyste +18, nie tyle ze względu na sceny erotyczne (jakie również przewiduję), ale też przez wiele innych aspektów jak przemoc, tortury, bicie, znęcanie się etc.
Tak więc, miłego czytania!
Autor: Yumi Mizuno
Spis Treści
Dlaczego tutaj właściwie jesteś? (obecnie czytany)
To genialny pomysł!
Poczucie winy
Obrzydliwość [+18]
Wynik: Negatywny [+18]
Jesteś wypełniona... [+18]
Zabij się [+18]
Poczucie winy
Obrzydliwość [+18]
Wynik: Negatywny [+18]
Jesteś wypełniona... [+18]
Zabij się [+18]
Stuknęłaś kilka razy ręką w latarkę. Dlaczego to cholerstwo uwielbia psuć się w takich chwilach? Przecież wymieniałaś w niej baterie! Po chwili walki w ciemnościach, w końcu strumień stabilnego światła spoczął na pobliskiej kamiennej ścianie. Odpięłaś się od linki zabezpieczającej zaraz po tym, jak upewniłaś się, że masz pod sobą stabilny grunt.
Dobrze. Chwilę musiałaś poczekać, aby Twoje oczy przyzwyczaiły się do nowego półmroku. Oznaczyłaś też świecącym w ciemności sprayem ścianę, aby wiedzieć którędy idziesz, tak by nie zgubić drogi. Legendy mogły być prawdziwe. W górze faktycznie mogło coś być... a może to pozostałość po starej, zapomnianej cywilizacji? To pierwsze co przyszło Ci na myśl, gdy oświetliłaś jedną ze ścian. Jakby łuk nad wejściem. Coś, co to stworzyło zdecydowanie musiało być inteligentne. Wsadzając latarkę w usta wyciągnęłaś z bocznej kieszeni swój notes i zaczęłaś szybko szkicować to co widzisz. A widziałaś niewiele. Naprawdę żałowałaś, że nie zabrałaś ze sobą latarki na głowę, ale... pech chciał, że się zepsuła. Na amen. Nie do naprawienia. No cóż, jak tylko stąd wyjdziesz, będziesz musiała kupić nową.
Dlaczego tutaj właściwie jesteś? Nie dla sławy przecież, choć niewątpliwie wizja bogactwa i fortuny po odkryciu czegoś niezwykłego w górze Ebott gdzieś tam na tyle głowy maluje się jasnymi barwami. To co spowodowało Twoje przybycie tutaj, to przede wszystkim ciekawość. Twoja przyjaciółka, która pracuje jako pielęgniarka w domu dla osób z problemami psychicznymi (dla wariatów), opowiedziała o przypadku pewnego pacjenta. Mówił, że jako dziecko wpadł przez dziurę do góry, a w jej wnętrzu czaiły się potwory. Mówił, że cudem uszedł z tego żywcem. Twierdził, że zabił ich króla i królową, mówił, że się bał. Fakt, został znaleziony gdy był dzieckiem, jak się błąkał wzdłuż autostrady przy górze Ebott, cały posiniaczony i przerażony. Cokolwiek go spotkało, musiało go bardzo przytłoczyć, gdyż mimo prób, nie był w stanie przypomnieć sobie kim jest, gdzie są jego rodzice. Męczyły go koszmary. Rysował, rysował wiele obrazków przedstawiających przeróżne stwory. Miejsca. Póki co, nie widzisz podobieństwa, ale może... Coś ścisnęło Twoje serce. Co jeżeli ten wariat miał rację a tutaj naprawdę są potwory?
Heh, nie bądź głupia. Wpadł tu jako dziecko. Pewnie zobaczył jakiegoś nietoperza i się przestraszył. Próbowałaś się uspokoić i prawie Ci się udało.
Po zrobieniu szkicu schowałaś notek z ołówkiem i ruszyłaś dalej przed siebie. Musiałaś dotykać ręką ściany, aby się nie potknąć, miałaś nadzieję, że nie chodzisz w kółko. Lecz po krótkiej chwili znowu doszłaś do czegoś, co można nazwać łukiem nad przejściem. Początkowo bałaś się, że może to ten sam łuk, to samo wejście i jednak nie da się nigdzie głębiej przejść... ale gdy znalazłaś się bliżej wiedziałaś, że to zupełnie co innego. Gdy przekroczyłaś go, zobaczyłaś kamienne schody. Stare, zapomniane przez czas, wilgotne i zimne. Coś zdecydowanie mieszkało w tej górze. Serce biło Ci z ekscytacji coraz mocniej. Bez wahania i zastanawiania się nad konsekwencjami, postawiłaś kolejny znak sprejem i poszłaś przed siebie. Twoim oczom ukazały się... Ruiny. Ruiny... czegoś. Proste kamienne ściany, to cegła? Podeszłaś bliżej by je pogładzić. Cegła. Albo coś, co miało wyglądem przypominać cegłę.
Oświeciłaś latarką wnętrze. Kolumny. Kilka z nich było zniszczonych, ale kilka dumnie stało, jakby czas nie był ich wrogiem. Słyszałaś własny oddech, z każdą chwilą trudniej Ci się oddychało, głównie przez pył i brak świeżego powietrza, ale... ale to nic. Masz butelkę tlenu ze sobą. Dasz radę. Zrobiłaś kilka szybkich szkiców, oznaczyłaś miejsce i poszłaś dalej.
Im głębiej schodziłaś, tym miałaś większe wrażenie, że bardziej się zatracasz. Tracisz kontakt ze światem jaki znasz. Twoje oczy bardzo dobrze przyzwyczaiły się do nikłego światła, miałaś wrażenie, że jesteś w stanie dostrzec przedmioty bardzo słabo oświetlone. Jak chociażby pęknięcia w ścianach, kawałki kamiennych tabliczek. Tabliczek! Podbiegłaś do jednej z nich... Nie rozumiałaś co było tam napisane, dlatego wyrwałaś kartkę z notesu i za pomocą ołówka odbiłaś alfabet. Jak wyjdziesz, spróbujesz to rozczytać. Choć nadal nie wie kto i dlaczego miałby tworzyć ... to... bo nie wiesz jak nazwać miejsce w którym się znajdujesz.... nie widzisz sensu... powodu... dlaczego ktoś by to robił? Tutaj?
Kolejny znak. Kolejna komnata. Kolejny zakręt. Szybko zorientowałaś się, że miejsce w którym się znajdujesz jest czymś w rodzaju... bardzo prostego labiryntu. Chwała zapobiegawczości! Chwała jej! Chwała! Z Twoim intelektem oraz znaczkami jakie zostawiałaś za sobą, łatwo wyszłaś z labiryntu i stanęłaś przed czymś, czego do tej pory nie widziałaś... Nigdy... Ani tu, ani u siebie w domu... Komnata, przypominająca kamienny ogród, ze starym drzewem, które... gdy do niego podeszłaś, czułaś, że ta kora nie jest wyschnięta. Ono żyje. Dziwne to, ale żyje. Żyje tu, w górze... Natychmiast przypomniałaś sobie artykuł o gościu, w którego zębach zaczęły kiełkować nasionka jakie między nimi utknęły, albo inny gdy gościowi kawałek drzazgi z choinki wypuścił korzenie w policzku. Bleee. Rośliny są przerażające. Tak jako i to drzewo. Nie miało liści, nie miało dostępu do światła, a mimo to żyło. Fascynujące. Oddaliłaś się na kilka kroków, zrobiłaś szkic. Latarką oświetliłaś resztę pomieszczenia. Na końcu przedziwnego miejsca, znajdowało się wejście... Jakby do domu. Ktoś tutaj mieszka? Tylko kto.
Serce waliło Ci mocno. Bardzo mocno. gdy stałaś przed schodami. Bałaś się, czy wejść do środka, czy może się cofnąć... Co zrobić?
Dobrze. Chwilę musiałaś poczekać, aby Twoje oczy przyzwyczaiły się do nowego półmroku. Oznaczyłaś też świecącym w ciemności sprayem ścianę, aby wiedzieć którędy idziesz, tak by nie zgubić drogi. Legendy mogły być prawdziwe. W górze faktycznie mogło coś być... a może to pozostałość po starej, zapomnianej cywilizacji? To pierwsze co przyszło Ci na myśl, gdy oświetliłaś jedną ze ścian. Jakby łuk nad wejściem. Coś, co to stworzyło zdecydowanie musiało być inteligentne. Wsadzając latarkę w usta wyciągnęłaś z bocznej kieszeni swój notes i zaczęłaś szybko szkicować to co widzisz. A widziałaś niewiele. Naprawdę żałowałaś, że nie zabrałaś ze sobą latarki na głowę, ale... pech chciał, że się zepsuła. Na amen. Nie do naprawienia. No cóż, jak tylko stąd wyjdziesz, będziesz musiała kupić nową.
Heh, nie bądź głupia. Wpadł tu jako dziecko. Pewnie zobaczył jakiegoś nietoperza i się przestraszył. Próbowałaś się uspokoić i prawie Ci się udało.
Po zrobieniu szkicu schowałaś notek z ołówkiem i ruszyłaś dalej przed siebie. Musiałaś dotykać ręką ściany, aby się nie potknąć, miałaś nadzieję, że nie chodzisz w kółko. Lecz po krótkiej chwili znowu doszłaś do czegoś, co można nazwać łukiem nad przejściem. Początkowo bałaś się, że może to ten sam łuk, to samo wejście i jednak nie da się nigdzie głębiej przejść... ale gdy znalazłaś się bliżej wiedziałaś, że to zupełnie co innego. Gdy przekroczyłaś go, zobaczyłaś kamienne schody. Stare, zapomniane przez czas, wilgotne i zimne. Coś zdecydowanie mieszkało w tej górze. Serce biło Ci z ekscytacji coraz mocniej. Bez wahania i zastanawiania się nad konsekwencjami, postawiłaś kolejny znak sprejem i poszłaś przed siebie. Twoim oczom ukazały się... Ruiny. Ruiny... czegoś. Proste kamienne ściany, to cegła? Podeszłaś bliżej by je pogładzić. Cegła. Albo coś, co miało wyglądem przypominać cegłę.
Oświeciłaś latarką wnętrze. Kolumny. Kilka z nich było zniszczonych, ale kilka dumnie stało, jakby czas nie był ich wrogiem. Słyszałaś własny oddech, z każdą chwilą trudniej Ci się oddychało, głównie przez pył i brak świeżego powietrza, ale... ale to nic. Masz butelkę tlenu ze sobą. Dasz radę. Zrobiłaś kilka szybkich szkiców, oznaczyłaś miejsce i poszłaś dalej.
Im głębiej schodziłaś, tym miałaś większe wrażenie, że bardziej się zatracasz. Tracisz kontakt ze światem jaki znasz. Twoje oczy bardzo dobrze przyzwyczaiły się do nikłego światła, miałaś wrażenie, że jesteś w stanie dostrzec przedmioty bardzo słabo oświetlone. Jak chociażby pęknięcia w ścianach, kawałki kamiennych tabliczek. Tabliczek! Podbiegłaś do jednej z nich... Nie rozumiałaś co było tam napisane, dlatego wyrwałaś kartkę z notesu i za pomocą ołówka odbiłaś alfabet. Jak wyjdziesz, spróbujesz to rozczytać. Choć nadal nie wie kto i dlaczego miałby tworzyć ... to... bo nie wiesz jak nazwać miejsce w którym się znajdujesz.... nie widzisz sensu... powodu... dlaczego ktoś by to robił? Tutaj?
Kolejny znak. Kolejna komnata. Kolejny zakręt. Szybko zorientowałaś się, że miejsce w którym się znajdujesz jest czymś w rodzaju... bardzo prostego labiryntu. Chwała zapobiegawczości! Chwała jej! Chwała! Z Twoim intelektem oraz znaczkami jakie zostawiałaś za sobą, łatwo wyszłaś z labiryntu i stanęłaś przed czymś, czego do tej pory nie widziałaś... Nigdy... Ani tu, ani u siebie w domu... Komnata, przypominająca kamienny ogród, ze starym drzewem, które... gdy do niego podeszłaś, czułaś, że ta kora nie jest wyschnięta. Ono żyje. Dziwne to, ale żyje. Żyje tu, w górze... Natychmiast przypomniałaś sobie artykuł o gościu, w którego zębach zaczęły kiełkować nasionka jakie między nimi utknęły, albo inny gdy gościowi kawałek drzazgi z choinki wypuścił korzenie w policzku. Bleee. Rośliny są przerażające. Tak jako i to drzewo. Nie miało liści, nie miało dostępu do światła, a mimo to żyło. Fascynujące. Oddaliłaś się na kilka kroków, zrobiłaś szkic. Latarką oświetliłaś resztę pomieszczenia. Na końcu przedziwnego miejsca, znajdowało się wejście... Jakby do domu. Ktoś tutaj mieszka? Tylko kto.
Opcja 2
OdpowiedzUsuńWchodzę do tego domu. Chcę zbadać co jest w jego wnętrzu. Za bardzo jestem ciekawa co mogło tu mieszkać, aby teraz zawracać.
Strasznie jestem ciekawa co będzie dalej Yumi ^^
Im głębiej w las tym więcej drzew moja droga :D
UsuńI fajnie
UsuńNie powstrzymam ciekawości...Odpowiedź 2 i jedziem z koksem! :3
OdpowiedzUsuńKoksu nie będzie, ale i tak pojedziem xD
UsuńDruga opcja (^v^)
OdpowiedzUsuńA opowiadanie zapowiada się naprawdę ciekawie ⊂((・▽・))⊃
A dziękuję xD
UsuńBiorę opcje II!
OdpowiedzUsuń"Wchodzę do tego domu. Chcę zbadać co jest w jego wnętrzu. Za bardzo jestem ciekawa co mogło tu mieszkać, aby teraz zawracać."
Yumiś, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! To jest takie super *-*
Mmm powinien pojawić się dzisiaj wieczorem, już mam obrazki przerobione do niego xD
UsuńDruga opcja ヘ( ̄▽ ̄*)ノ
OdpowiedzUsuńHaaaaai
UsuńTo ja może zrobię na opak wszystko, wybieram pierwszą opcję! Wiem, że może mam małe szansę, ale jednak bardzo mnie ciekawi co się stanie gdy postanowi wezwać te posiłki.
OdpowiedzUsuńJEŻELI by się jej udało. xD Na obrazku dałam coś, co może wskazywać, że właściwie nie ma drogi powrotnej, aaaale xD
UsuńKurde bele *-* zapowiada się mega ciekawie! Hmmm... To może opcja 2.
OdpowiedzUsuńA dziękuję xD
UsuńHahah
Usuń2 opcja XP tym bardziej, że na obrazkach są pnącza które nieco mogą przeszkadzać zapowiada się interesująco XD
OdpowiedzUsuńMhehehe
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńopcja 2 jolo moze znajde toriel z sansem w łuzku
OdpowiedzUsuńJak tak to ja biorę opcję 1(tak, wiem że nie ma powrotu, ale nie chcę oślepnąć)
Usuń