3 stycznia 2017

Undertale: Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty - Pijacka wpadka z psem [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes - The Drunken Dog Incident - tłumaczenie PL]

Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI 
Pijacka wpadka z psem (obecnie czytany)
Kac nigdy nie był miłym doświadczeniem. W rzeczywistości, raczej okropnym. Zrobiony w połowie z żałowania w połowie z nudności, w towarzystwie błyszczących iskierek wprost z czeluści otchłani Lucyfera. Ból w głowie był niewyobrażalny, dlatego milczałaś. Złożyłaś sobie pustą przysięgę, że już nigdy nie będziesz pić. Czułaś posmak wymiocin w ustach, cóż konsekwencja picia alkoholu za 2$. Nigdy, już nigdy nie chwycę za tani likier, powtarzałaś sobie. Po rozeznaniu smaku na języku, cmoknęłaś i odgarnęłaś jakąś zimną ścierkę (nie pamiętasz, abyś taką sobie nakładała) z twarzy i otworzyłaś oczy.
-...gdzie do diabła jestem?
Chwiejąc się na nogach wstałaś niemalże natychmiast. Zakręciło Ci się w głowie i musiałaś znowu usiąść. Zamknęłaś oczy. Czy jeden ze znajomych zabrał Cię do siebie? ... nie pamiętasz. Lecz rozpoznajesz mieszkanie. Podniosłaś powieki i rozejrzałaś się. Prosty salon. Kanapa. Fotel. (Bardzo fajny) telewizor. Mały regał z książkami. Samotna skarpeta na środku pokoju. Żadnych zdjęć, czy materiałów uczelnianych. Bez pudełek po pizzy, brak puszek po piwie czy notatek albo toreb. Nie wiesz gdzie jesteś, ale zdecydowanie byłaś już tu wcześniej. Niemniej jednak, nie ręczysz za to głową. Wstałaś, zdecydowanie wolniej, postarałaś się uporządkować zdarzenia jakie miały miejsce noc wcześniej.
--
Weekendowe szaleństwo. Nie przepadałaś zbytnio za takimi imprezami, ale zajęcia były naprawdę męczące, no i znajomi z zajęć namawiali. Zgodziłaś się. Sama byłaś wkurzona na chujowego profesorka, który ciągle się Ciebie o coś czepiał, no i na szefa, który zamienił Twoją wieczorną zmianę w pracy na poranną (a nie ma nic gorszego niż otwieranie sklepu). Naprawdę chciałaś się wyluzować. Postanowiłaś napić się piwa, albo dwóch... ale Twój misterny plan poszedł w pizdu, kiedy znajomi przynieśli naprawdę tani likier i zaczęli go polewać. Nie przepadałaś za piciem. Lecz raz się żyje, prawda? Po kilku kieliszkach i piwach całkowicie odpłynęłaś. Nie mogłaś wsiąść za kierownicę. Postanowiłaś wrócić pieszo do mieszkania, to przecież nie było tak daleko. Dreptałaś po chodniku, aż usłyszałaś dziwny dźwięk.
--
Zamarłaś. Tyle pamiętałaś. Udałaś się do kuchni z tajemniczych powodów wiedziałaś, gdzie się znajduje. Chwyciłaś za kubek z suszarki i zaczęłaś stukać palcem w blat. Wiesz, że powinnaś raczej bardziej się przejmować tym, że znajdujesz się w mieszkaniu jakiegoś nieznajomego, ale musiałaś się po prostu napić by ugasić kaca. Potem, wyjdziesz.
-cześć koleżanko. - Pisnęłaś zaskoczona i upuściłaś kubek do zlewu. Zrobił głośne BRZDĘK, skrzywiłaś się gładząc głowę. Powoli odwróciłaś się w stronę nowego....kolegi? Oh. O. O mój Boże. -coś ci wypadło - O nie. Poczułaś, że robisz się czerwona, zaczęłaś się pocić. Patrzyłaś na szkielet, który się uśmiechał w Twoją stronę. - dwa tygodnie i nawet nie zadzwoniłaś, wszystkie ludzkie dziewczyny takie są? - podszedł do Ciebie, podniósł kubek i napełnił go. Wsadził Ci go do ręki. Niski kościotrup wyglądał dokładnie tak, jak wtedy kiedy widziałaś go za pierwszym razem, ta sama bluza z kapturem, ręce w kieszeni i Boże, po jego minie widać było, że rozkoszuje się tą chwilą. Wzięłaś kilka łyków wody.
-Um, więc... Nie chcę pytać, ale... co ja tutaj robię?
-znaczy się – parsknął śmiechem – nie upiłaś się z rozpaczy i tęsknoty za mną, a potem po pijaku nie przyszłaś do mnie? oh to łamie moje metaforyczne serce, dziecino – zjeżyłaś się na dźwięk przezwiska, postanowiłaś jednak odrzucić zawstydzenie na bok i spróbować dojść do sedna sprawy
-Patrz, ja nie... nie pamiętam zbyt wiele, więc... - nie mogłaś uwierzyć, że to się dzieje. Badał Twoją twarz przez chwilę, a potem wzruszył ramionami.
-nie wiem, była trzecia nad ranem, annoyng dog, który kradnie nam nasze kości, strasznie szczekał
Oh. Racja.
--
Dreptałaś po ulicy, aż usłyszałaś warczenie i szczekanie psa. Zatrzymałaś się, aby spojrzeć. Mały, biały Pomeran chodził po ogródku gotowy do pogłaskania. Otworzyłaś bramę i weszłaś, kucnęłaś przed zwierzakiem i zaczęłaś go pieścić. Kiedy polizał Twoją twarz, zaczęłaś płakać.
--
Kolejna fala wstydu zalała Cię. Czułaś, jak policzki Ci goreją. Nie wiedziałaś co było gorsze: stanie w progu domu Papyrusa, czy płakanie ze szczęścia, że pies polizał Twój policzek.
-razem z bratem usłyszeliśmy, że ktoś płacze więc wyszliśmy to sprawdzić, byłem zaskoczony, że to okazałaś się ty – mruknął – uh i potem... ty... - zamarł by następnie zachichotać – nie wiem czy chcesz usłyszeć resztę. - Starałaś się pozbierać myśli. Niejasne prześwity. Ktoś delikatnie gładził Cię po plecach. Pytał się czy wszystko dobrze, a potem... Bałaś się pytać co działo się następnie, lecz ciekawość była silniejsza od wstydu. - cóż... - gładził tył czaszki, patrząc na Ciebie pomieszaniem rozbawienia i współczucia – to wyglądało tak...
--
-P-p-p-p-psy są c-cudowne – załkałaś

-łatwiej wyrwać psu wściekłemu kość niż poskromić starej baby złość.- Zignorowałaś jego słowa i śmiałaś się aż do łez bawiąc się z psem. Przez to położyłaś się na ziemi, majacząc o tym jakie psy są wspaniałe. - patrz, koleżanko, choć bardzo bym chciał kontynuować tą psio-ludzką wymianę zdań, ale powinnaś iść do domu – powiedział chwytając Cię za ramiona by pomóc Ci wstać. Patrzyłaś na niego, jakbyś dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że w ogóle tutaj jest, zaczęłaś się trząść.

-Ooooo móóóóóóóóóój Booooooooooooooże, to tyyyyyyyyyy, mój chłopak. - popatrzyłaś na jego ręce, które nadal Cię trzymały – Tak mi przyyyyykro – czknęłaś – P'zwól... P'zwól...kurwa, okej. - pokazałaś, że dasz radę ustać, lecz przeliczyłaś się i znowu się o niego oparłaś.

-....co ty robisz?

-Ja... A m'ślisz ż co robię? Ja... ja.. przytylam cię! Na przyeprosiny – Wbrew temu co sobie myślałaś, nie tuliłaś kościotrupa, klepałaś go po czaszce i głaskałaś tak jak wcześniej psa. Twoje palce przemykały po jego głowie, kręgosłupie i żebrach, światełka w jego oczach zrobiły się mniejsze. 
 Oryginał: klik
-...uh, ta, czas już na ciebie – poczułaś jak koścista dłoń odpycha Cię, jednak dałaś radę otrzymać się na nogach.

-Nieeeeeee! - krzyknęłaś.

-koleżanko..

-NIEEEE! - odparłaś głośniej wyrywając się z jego uścisku. Pozwolił Ci i upadłaś na ziemię. Twój brzuch odezwał się – Oh, ja nie...

-uh, dziewczyno? - pochylił się lekko by znowu chwycić Cię za ramiona – wszystko dobrze?

Wtedy, zwymiotowałaś na jego kapcie.
--
-Tak bardzo przepraszam – Nie mogłaś spojrzeć mu nawet w oczy (oczodoły?). Skupiłaś wzrok na własnych stopach. Serce waliło Ci jak młot, policzki czerwieńsze już być nie mogły. Dwa razy upokorzyłaś się przed tym gościem. Dwa razy!
-nie martw się – odpadł spokojnie – i tak nie mam nosa
-Błagam nie mów mi już nic więcej – mruknęłaś.
-nieee, zaliczyłaś zgona, paps przyniósł cię na kanapę. - To i tak nie pomagało poczuć Ci się lepiej. Wypiłaś resztę wody w milczeniu. Po kilku minutach byłaś gotowa by wyjść. Popatrzyłaś na szkielet. Leniwie opierał się o ścianę. Cisza była nieznośna. Postanowiłaś chwilę porozmawiać
-Um, więc... gdzie jest Papyrus?
-pracuje – zamyślił się – nadal jest zły, że moja dziewczyna jeszcze nie przyszła na jego spaghetti, tak swoją drogą, powinnaś, dobrze gotuje, powiem nawet, że jego spaghetti robi wrażenie – Przyglądałaś mu się z uwagą, starając się zrozumieć jego poczucie humoru. Myślenie w tym stanie było trudne. Po dłuższej chwili wypaliłaś.
-Zaraz, zaraz, zaraz, nie powiedziałeś mu, że właściwie to nie chodzimy ze sobą?!
-nieee
-Dlaczego?! - wzruszył ramionami – Nie uważa, że to dziwne, że nie widziałeś swojej 'dziewczyny' przez ten czas? - znowu wzruszył ramionami – Powinieneś mu powiedzieć, że nie jesteśmy parą.
-niee, jest zadowolony z tego powodu, ty mu powiedz, ale to go tylko zasmuci. - Poczułaś, jak coś wywraca Ci się w brzuchu. Nie chciałaś go zawieść, Papyrusa, kogokolwiek, ale nie mogłaś udawać że jesteś z kimś w związku. Potrząsnęłaś głową. Postanowiłaś już tutaj nigdy nie wracać. To nie Twoja sprawa, aby sprawiać radość Papyrusowi. Przełknęłaś dumę i wstyd, odstawiłaś kubek do zlewu i wyszłaś z kuchni. Chwyciłaś za torebkę leżącą na kanapę, wsunęłaś ją na ramię, bez żadnego pożegnania wyszłaś z mieszkania mając nadzieję, że to ostatni raz. Wiedziałaś, że szkielet się na Ciebie patrzy, ale nie chciałaś się odwrócić.
Zadecydowałaś, że może powinnaś trzymać się swojej przysięgi aby więcej już nie chlać.
Share:

22 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. A to dopiero początek xD Sansowi się trafiła dziewczyna, nie ma co xD

      Usuń
    2. Hmm, jestem tak jakby "artystką" Osobowość trochę pasuję, więc tym przyjemniej mi się to czyta xD

      Usuń
    3. xD No w sumie xD Ale na cudze przyjęcia się nie wkradasz? xD

      Usuń
    4. Uhhhh... nie lubię imprez, ani przyjęć xD Chyba że jak razem z koleżanką we dwójkę jesteśmy, choć to jest rzadkie...

      Usuń
    5. Sansy ja też PIONA! Nienawidzę imprez ;-;

      Usuń
  2. Ale psy są naprawdę wspaniałe XD
    A Sans się chyba świetnie bawi XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie zwierzęta są wspaniałe xD
      No raaaaaaczej xDDDD

      Usuń
    2. Sans się extra bawi. Kto się z pijanego nie ponabija XD

      Usuń
  3. Ale my tu jesteśmy niezdarni

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślałam, że to w Cichych Momentach jesteśmy nieobliczalne po alkoholu. No cóż.. myliłam się xDD Wstydzę się sama za siebie, ale nie powiem, szybkie jesteśmy. Drugi rozdział, a my już mamy chłopaka i do tego wiemy "gdzie ma łaskotki" ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huuuum w tym opowiadaniu Sansowe żeberka nie są takie wrażliwe i nie ma żadnych rozdziałów +18 taaaak więc wiesz. Właściwie to nie całujemy się z nim tak... um... no >//////< No!

      Usuń
    2. O nie! Z jednej strony smutne, ale z drugiej całe to opowiadanie zapewnia mi taką dawkę śmiechu, że tutaj chyba 18+ nawet nie będzie potrzebne :'D

      Usuń
  5. Fajnego mamy chłopaka tylko szkoda, że udawanego XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udawany, udawany, zobaczysz jakie z tego problemy wynikną :3

      Usuń
    2. Tylko oby Papyrus się nie dowiedział bo będzie nie cuekawie :p

      Usuń
    3. Ale zawsze jak to czytam to okropnie chce mi się śmiać

      Usuń
  6. Uwielbiam takie pozytywne opowiadania >.<

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE