Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze.
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł.
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane.
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego?
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła (obecnie czytany)
Jego imię
Lata
Razem
Niezłamany
Poranek
Coś złego?
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła (obecnie czytany)
Jego imię
Lata
Razem
Nie wiedziałaś. Przez ostatnie cztery miesiące, nie wiedziałaś o małym życiu, maleńkiej duszy rosnącej w Tobie. Ciąża nie zaskoczyła Cię jednak, Sans nigdy nie stosował kondomów, a Ty nie robiłaś kalendarzyka. Nigdy nie rozmawialiście o dzieciach, oboje bez słów chcieliście rozmawiać o dzieciach dopiero w wypadku ciąży. Choć nigdy nie przypuszczałaś, że to się tak skończy. Czułaś się… pusta. W sercu miałaś dziurę.. tam gdzie on był.
…cy…Ah…o…cha…as…
Wołał o pomoc… ale chwilę później wiedział, że go nie ocalisz.
Pa… Kocham was…
A potem… nie było go, pozostawił po sobie pustkę. Nie wiedziałaś, że w ogóle tam był do ostatniej chwili. Dlaczego nie wiedziałaś? Zmusiłaś swój umysł do wysiłku, czy cokolwiek wcześniej dawało Ci znak, że on był? Nic sobie nie przypominasz. Nie wymiotowałaś, nie straciłaś na wadze, nie czułaś się jakoś inaczej. Nic. Nic nie dało Ci sygnału, że jesteś w ciąży od czterech miesięcy. Nic, z wyjątkiem cholernej gorączki, którą potraktowałaś jako przeziębienie, choć to był znak, że Twoja dusza robi co może, że daje Ci znać, że coś jest nie tak. Tak naprawdę jedynym dowodem na jego istnienie była możliwość wyczucia go, coś czego nie byłaś w stanie zrobić, bo Bogowie na niebie i pod ziemią, powinnaś to wiedzieć! Był w Twojej duszy na miłość Bogów, dlaczego go nie wyczułaś?! Słyszałaś jak przez ścianę słowa lekarza, że z Twoją duszą jest wszystko dobrze, że nie miałaś jednak dość magii aby zachować dziecko. Twój przypadek jest rzadki, ale to nie Twoja wina za to co się stało. Powtarzałaś sobie, że wszystko z Tobą dobrze, Twoja dusza już taka po prostu jest. Urodziłaś się taka i są inni w podobnym stanie do Twojego, nie jesteś jedyną która przez to przechodzi i KURWA KURWA KURWA, TO NIE POMAGA! KURWA
-to nie twoja wina – Nie wyczułaś duszy w sobie przez KUREWSKIE CZTERY MIESIĄCE… jak to w ogóle kurwa możliwe? Nie, nie, nie, nie złość się. KURWA DLACZEGO NIE?! To nie jest sprawiedliwe… nigdy nie będzie dane Ci go poznać, nigdy nie będziesz obchodzić jego urodzin, był tylko chwilę, a zaraz potem go nie było! Dlaczego kiedy dostałaś gorączki nie poszłaś do lekarza od razu?! Czy to coś by zmieniło? I tak… byś go nie ocaliła… Ale gdybyś wiedziała… Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałaś i nienawidziłaś tego, że nie wiedziałaś, że go nie wyczułaś i to nie było sprawiedliwe, nic z tego nie było fair. Gdybyś wiedziała, kochałabyś go i mówiła do niego każdego dnia i karmiła go najlepszym jedzeniem i czytała bajki na noc aż do samego końca. To nie fair. Nic z tego nie jest fair. Usiadłaś na łóżku, łzy ciekły Ci po policzkach, ból przeszył całe Twoje ciało. Padłaś natychmiast na poduszki. Drzwi otworzyły się
-….Aniołku? – nie odpowiedziałaś, wściekłość piętrzyła się w Twojej duszy, umysł oddzielała od ciała jakaś dziwna bariera. Nawet ból nie łagodził Twojej złości. Niech ktoś inny też cierpi…
-…Dlaczego nie wiedziałeś?
-Aniołku.. – mruknął Sans wchodząc do pokoju. Zamknął drzwi, w pomieszczeniu znów zapanowała ciemność, jedynie jego czerwone oczy jarzyły się w mrokach – Aniołku… sam… sam chciałbym wiedzieć i … Ja.. ja nie wiem. Znaczy się, wiem, tylko… czuję, że powinienem… kurwa, Ja nie wiedziałem…
-Jak to nie wiedziałeś?! – wyskoczyłaś na niego – Próbujesz mi wmówić, ze nigdy nie zrobiłeś żadnego dziecka przez cztery cha lat życia?! Nie wiesz jaka jest dusza dziecka?!
-Mówiłem ci, że nie chciałem mieć dzieci przed poznaniem ciebie, więc ja i moje wcześniejsze SoulMate, zawsze używaliśmy zabezpieczeń…
-Więc dlaczego mi nie powiedziałeś, abym to ja się zabezpieczała?!
-Nie będę mówił ci co masz robić ze swoim ciałem, ale… oboje jesteśmy winni, prawda? Mogłem po prostu założyć gumkę – Zacisnęłaś swoje zęby mocniej
-Więc to moja wina…
-Nie, nie, nie! – słyszałaś jak się poruszył unosząc ręce – Mówię, że oboje mogliśmy coś zrobić… zawsze mogliśmy coś zrobić, wiesz? Ty i ja często to robiliśmy, więc, my.. no wiesz, ale nie, nie. Mój mały Cherubinku, nie winię cię. Twoja dusza, ona…
-Sprawdziłam to, wiesz?! – przerwałaś mu niskim głosem – Kiedy tu leżałam, chciałam wiedzieć jak bardzo zepsuta jestem… dwa procent… dwa procent ludzkości ma taką duszę. Nie wiedzą dlaczego tak się dzieje, to losowe. Nie da się tego naprawić, tylko… zaakceptować, że nie możesz mieć dzieci z potworem… I może niektórym to nie przeszkadza… może nie chcą mieć dzieci. Może nie mają nawet potwornego SoulMate… ale ja… mnie to boli… Boli bo nie wiem. Boli bo mogłam wiedzieć, gdybym tylko nie zlekceważyła gorączki… Dlaczego nie poszłam do lekarza, może wtedy… A mimo to.. nadal… dlaczego nie wiedziałam? On tam był…
-Aniołku, lekarka powiedziała że Twoja dusza nie była w stanie go wyczuć, nawet gdyby bardzo próbowała
-Ty jesteś Bossem – popatrzyłaś na jego świecące się oczy. Część Ciebie obwiniała Sansa o to co się stało, ale głos rozsądku tłumił gniew – Jesteś silny, tak? Więc dlaczego… ty z wszystkich potworów powinieneś…
-Wiem, wiem
-Wiesz?! – krzyknęłaś – Bo gdybyś to zrobił, nie przechodziłabym przez to! – W gniewie rozsądek przestał działaś. Oczy Sansa zaświeciły się jaśniej i zaraz potem zniknęły
-Nie mów tak, Aniołku…
-Czyli jak?! – naciskałaś wychylając się z łóżka – Nie pieprz głupot! Wielki Boss, który przeżył chuj wie ile lat… nie był w stanie wyczuć własnego dziecka! – On nie rozumie, jak to boli. Niech cierpi.
-Aniołku, przestań – jego głos drżał
-A co zrobisz, jeżeli nie przestanę?! – pięści Ci drżały – Będziesz ze mną walczył?!
-Aniołku, nie…
-Nie umiałeś nawet zabić Jerrego – Niech cierpi.
-Aniołku!
-Ja go musiałam zabić, panie Bossie! – NIECH CIERPI
-Oh, myślisz, że jesteś taka silna? – krzyknął – Więc dlaczego sama go nie wyczułaś? On był w Twojej spierdolonej duszy! – do oczu nabiegły Ci łzy słysząc jego słowa, które uderzyły w Ciebie niczym pocisk. Sans zadrżał, rozumiejąc co powiedział – Ja.. nie.. cherubinku… Ja nie chciałem… Ja tam nie myślę – załkałaś
-Więc jednak mnie obwiniasz… - Powiedział… on powiedział… Bogowie… on Cię nienawidzi… On mnie nienawidzi!
-Nie! Nie obwiniam! – zrobił krok w Twoją stronę starając się położyć ręce na Twoich ramionach. Odsunęłaś się – Aniołku, proszę…
-Nie, masz rację – powiedziałaś między łzami – Gdyby tylko moja dusza nie była… zepsuta…
-Nie jest zepsuta!
-Jest, bo gdyby nie była, to bym wiedziała… To bym wiedziała.. – zalałaś się łzami. Sans chciał Cię przytulić, ale odtrąciłaś go – Zostaw mnie!
-Aniołku, proszę… - słyszałaś, że i on płacze – Nie jesteś sama. Razem… Cherubinku, powinniśmy z kimś o tym porozmawiać – zaproponował, jego źrenice drżały. – Możemy spróbować…
-Nie chcę z nikim rozmawiać! – krzyknęłaś – Chcę zostać sama! Ja… nienawidzę tego! Nienawidzę… Nienawidzę siebie! To moja wina! To przeze mnie jego nie ma!
-Nie mów tak…
-Zamknij się! – warknęłaś – Nie rozumiesz! Nie wiesz co to za uczucie!
-Więc mów do mnie, Aniołku! – zapłakał znowu trzymając Cię za ramię – Mów do mnie o tym..
-Nie chcę! – drżałaś w jego ramionach – Mówiłam, że nie chcę! Zostaw mnie! – puścił Cię, zakryłaś twarz dłońmi by płakać swobodnie. Żal, gniew, zmieszanie, nienawiść piętrzyły się w Tobie, pożerały Cię od środka, tak samo Ciało jak i duszę. Chciałaś aby przestały, byś mogła zaczerpnąć oddechu, ale wszystko tylko się nasilało. Nie mogłaś oddychać, nie mogłaś przestać płakać. Chciałaś, aby Sans Cię objął, ale część Ciebie nienawidziła go za to, że nie wyczuł waszego dziecka, choć wiedziałaś, że to nie jest jego wina. To nie była wina ani jego, ani Ciebie, wiedziałaś to, choć chciałaś, aby to było kłamstwo.
Wołał o pomoc… ale chwilę później wiedział, że go nie ocalisz.
Pa… Kocham was…
A potem… nie było go, pozostawił po sobie pustkę. Nie wiedziałaś, że w ogóle tam był do ostatniej chwili. Dlaczego nie wiedziałaś? Zmusiłaś swój umysł do wysiłku, czy cokolwiek wcześniej dawało Ci znak, że on był? Nic sobie nie przypominasz. Nie wymiotowałaś, nie straciłaś na wadze, nie czułaś się jakoś inaczej. Nic. Nic nie dało Ci sygnału, że jesteś w ciąży od czterech miesięcy. Nic, z wyjątkiem cholernej gorączki, którą potraktowałaś jako przeziębienie, choć to był znak, że Twoja dusza robi co może, że daje Ci znać, że coś jest nie tak. Tak naprawdę jedynym dowodem na jego istnienie była możliwość wyczucia go, coś czego nie byłaś w stanie zrobić, bo Bogowie na niebie i pod ziemią, powinnaś to wiedzieć! Był w Twojej duszy na miłość Bogów, dlaczego go nie wyczułaś?! Słyszałaś jak przez ścianę słowa lekarza, że z Twoją duszą jest wszystko dobrze, że nie miałaś jednak dość magii aby zachować dziecko. Twój przypadek jest rzadki, ale to nie Twoja wina za to co się stało. Powtarzałaś sobie, że wszystko z Tobą dobrze, Twoja dusza już taka po prostu jest. Urodziłaś się taka i są inni w podobnym stanie do Twojego, nie jesteś jedyną która przez to przechodzi i KURWA KURWA KURWA, TO NIE POMAGA! KURWA
-to nie twoja wina – Nie wyczułaś duszy w sobie przez KUREWSKIE CZTERY MIESIĄCE… jak to w ogóle kurwa możliwe? Nie, nie, nie, nie złość się. KURWA DLACZEGO NIE?! To nie jest sprawiedliwe… nigdy nie będzie dane Ci go poznać, nigdy nie będziesz obchodzić jego urodzin, był tylko chwilę, a zaraz potem go nie było! Dlaczego kiedy dostałaś gorączki nie poszłaś do lekarza od razu?! Czy to coś by zmieniło? I tak… byś go nie ocaliła… Ale gdybyś wiedziała… Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałaś i nienawidziłaś tego, że nie wiedziałaś, że go nie wyczułaś i to nie było sprawiedliwe, nic z tego nie było fair. Gdybyś wiedziała, kochałabyś go i mówiła do niego każdego dnia i karmiła go najlepszym jedzeniem i czytała bajki na noc aż do samego końca. To nie fair. Nic z tego nie jest fair. Usiadłaś na łóżku, łzy ciekły Ci po policzkach, ból przeszył całe Twoje ciało. Padłaś natychmiast na poduszki. Drzwi otworzyły się
-….Aniołku? – nie odpowiedziałaś, wściekłość piętrzyła się w Twojej duszy, umysł oddzielała od ciała jakaś dziwna bariera. Nawet ból nie łagodził Twojej złości. Niech ktoś inny też cierpi…
-…Dlaczego nie wiedziałeś?
-Aniołku.. – mruknął Sans wchodząc do pokoju. Zamknął drzwi, w pomieszczeniu znów zapanowała ciemność, jedynie jego czerwone oczy jarzyły się w mrokach – Aniołku… sam… sam chciałbym wiedzieć i … Ja.. ja nie wiem. Znaczy się, wiem, tylko… czuję, że powinienem… kurwa, Ja nie wiedziałem…
-Jak to nie wiedziałeś?! – wyskoczyłaś na niego – Próbujesz mi wmówić, ze nigdy nie zrobiłeś żadnego dziecka przez cztery cha lat życia?! Nie wiesz jaka jest dusza dziecka?!
-Mówiłem ci, że nie chciałem mieć dzieci przed poznaniem ciebie, więc ja i moje wcześniejsze SoulMate, zawsze używaliśmy zabezpieczeń…
-Więc dlaczego mi nie powiedziałeś, abym to ja się zabezpieczała?!
-Nie będę mówił ci co masz robić ze swoim ciałem, ale… oboje jesteśmy winni, prawda? Mogłem po prostu założyć gumkę – Zacisnęłaś swoje zęby mocniej
-Więc to moja wina…
-Nie, nie, nie! – słyszałaś jak się poruszył unosząc ręce – Mówię, że oboje mogliśmy coś zrobić… zawsze mogliśmy coś zrobić, wiesz? Ty i ja często to robiliśmy, więc, my.. no wiesz, ale nie, nie. Mój mały Cherubinku, nie winię cię. Twoja dusza, ona…
-Sprawdziłam to, wiesz?! – przerwałaś mu niskim głosem – Kiedy tu leżałam, chciałam wiedzieć jak bardzo zepsuta jestem… dwa procent… dwa procent ludzkości ma taką duszę. Nie wiedzą dlaczego tak się dzieje, to losowe. Nie da się tego naprawić, tylko… zaakceptować, że nie możesz mieć dzieci z potworem… I może niektórym to nie przeszkadza… może nie chcą mieć dzieci. Może nie mają nawet potwornego SoulMate… ale ja… mnie to boli… Boli bo nie wiem. Boli bo mogłam wiedzieć, gdybym tylko nie zlekceważyła gorączki… Dlaczego nie poszłam do lekarza, może wtedy… A mimo to.. nadal… dlaczego nie wiedziałam? On tam był…
-Aniołku, lekarka powiedziała że Twoja dusza nie była w stanie go wyczuć, nawet gdyby bardzo próbowała
-Ty jesteś Bossem – popatrzyłaś na jego świecące się oczy. Część Ciebie obwiniała Sansa o to co się stało, ale głos rozsądku tłumił gniew – Jesteś silny, tak? Więc dlaczego… ty z wszystkich potworów powinieneś…
-Wiem, wiem
-Wiesz?! – krzyknęłaś – Bo gdybyś to zrobił, nie przechodziłabym przez to! – W gniewie rozsądek przestał działaś. Oczy Sansa zaświeciły się jaśniej i zaraz potem zniknęły
-Nie mów tak, Aniołku…
-Czyli jak?! – naciskałaś wychylając się z łóżka – Nie pieprz głupot! Wielki Boss, który przeżył chuj wie ile lat… nie był w stanie wyczuć własnego dziecka! – On nie rozumie, jak to boli. Niech cierpi.
-Aniołku, przestań – jego głos drżał
-A co zrobisz, jeżeli nie przestanę?! – pięści Ci drżały – Będziesz ze mną walczył?!
-Aniołku, nie…
-Nie umiałeś nawet zabić Jerrego – Niech cierpi.
-Aniołku!
-Ja go musiałam zabić, panie Bossie! – NIECH CIERPI
-Oh, myślisz, że jesteś taka silna? – krzyknął – Więc dlaczego sama go nie wyczułaś? On był w Twojej spierdolonej duszy! – do oczu nabiegły Ci łzy słysząc jego słowa, które uderzyły w Ciebie niczym pocisk. Sans zadrżał, rozumiejąc co powiedział – Ja.. nie.. cherubinku… Ja nie chciałem… Ja tam nie myślę – załkałaś
-Więc jednak mnie obwiniasz… - Powiedział… on powiedział… Bogowie… on Cię nienawidzi… On mnie nienawidzi!
-Nie! Nie obwiniam! – zrobił krok w Twoją stronę starając się położyć ręce na Twoich ramionach. Odsunęłaś się – Aniołku, proszę…
-Nie, masz rację – powiedziałaś między łzami – Gdyby tylko moja dusza nie była… zepsuta…
-Nie jest zepsuta!
-Jest, bo gdyby nie była, to bym wiedziała… To bym wiedziała.. – zalałaś się łzami. Sans chciał Cię przytulić, ale odtrąciłaś go – Zostaw mnie!
-Aniołku, proszę… - słyszałaś, że i on płacze – Nie jesteś sama. Razem… Cherubinku, powinniśmy z kimś o tym porozmawiać – zaproponował, jego źrenice drżały. – Możemy spróbować…
-Nie chcę z nikim rozmawiać! – krzyknęłaś – Chcę zostać sama! Ja… nienawidzę tego! Nienawidzę… Nienawidzę siebie! To moja wina! To przeze mnie jego nie ma!
-Nie mów tak…
-Zamknij się! – warknęłaś – Nie rozumiesz! Nie wiesz co to za uczucie!
-Więc mów do mnie, Aniołku! – zapłakał znowu trzymając Cię za ramię – Mów do mnie o tym..
-Nie chcę! – drżałaś w jego ramionach – Mówiłam, że nie chcę! Zostaw mnie! – puścił Cię, zakryłaś twarz dłońmi by płakać swobodnie. Żal, gniew, zmieszanie, nienawiść piętrzyły się w Tobie, pożerały Cię od środka, tak samo Ciało jak i duszę. Chciałaś aby przestały, byś mogła zaczerpnąć oddechu, ale wszystko tylko się nasilało. Nie mogłaś oddychać, nie mogłaś przestać płakać. Chciałaś, aby Sans Cię objął, ale część Ciebie nienawidziła go za to, że nie wyczuł waszego dziecka, choć wiedziałaś, że to nie jest jego wina. To nie była wina ani jego, ani Ciebie, wiedziałaś to, choć chciałaś, aby to było kłamstwo.
0 komentarze:
Prześlij komentarz