Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry.
Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i
... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z
pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Autor: poubelle_squelette
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Wpadka w sklepie spożywczym (obecnie czytany)
Wpadka Burgerpantsa
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Zdałaś sobie sprawę, że nie jesteś w stanie udać się normalnie do sklepu aby
nie zostać przez kogoś zatrzymaną. Czasami chcą zdjęcie, innym razem dziękują –
tych uwielbiasz najbardziej, choć czasem budzi się Twoje poczucie
winy. Jednak są też tacy, którzy zatrzymują tylko po to, aby na Ciebie
nakrzyczeć. Nigdy nie wiesz jak się zachować, za bardzo boisz się aby się
odszczeknąć. Życie wróciło bardziej lub mniej do porządku dziennego, więc
udałaś się do sklepu spożywczego na zakupy, kiedy nagle zaczepiło Cię małe
dziecko.
-Przepraszam? – pociągnęło za Twoją spódnicę. Zerknęłaś na nie odrywając
wzrok od półki z zupami i uśmiechnęłaś się – Czy to ty jesteś kościo-panią?
-To ja – nie próbowałaś go poprawić. Chciałaś dalej przeglądać towar, mając
nadzieję że rodzice malca są w pobliżu.
-Przeeepraszam? – znowu Cię pociągnęło – Dlaczego jesteś kościo-panią?
-Ponieważ umawiam się z kościo-panem.
-Oh. – wsadziłaś kilka słoików do
koszyka, lecz dzieciak nie puszczał Twojej koszulki. – A przeeeepraszam – znowu
na niego popatrzyłaś – Moja mamusia powiedziała, że przez ludzi takich jak ty
musi mnie trzymać przy sobie. To prawda?
-Oh…. Uh… Ja… nie wiem? – poczułaś się niezręcznie. Nie wiedziałaś o czym
bachor mówił, dlatego pośpiesznie zaczęłaś szukać wzrokiem jakiegoś dorosłego.
Chłopczyk mocniej zacisnął piąstkę na materiale – Czy .. uh… możesz… puścić? –
chwyciłaś go za rękę starając się ją zabrać z ubrania. Westchnęłaś – Gdzie
twoja mamusia?
-Kupuje órki – mogłaś tylko się domyślać, co ma na myśli. Chłopczyk
pociągnął sukienkę.
-Co robisz, przestań! Tak nie można! – Zaczęłaś modlić się o to, aby jego
matka wróciła.
-Ale mi się podoba! – pociągnął jeszcze bardziej.
-Ale to ubranie jest moje! – Ludzie zaczęli się na Ciebie gapić. Znowu
zrobiłaś się czerwona jak burak starając się uspokoić bachora.
-Ale. Ja. Chcę. To. – W tej chwili chciałaś po prostu wyjść.
-Dzieciaku, puść! – starałaś się zabrzmieć poważnie, a jednocześnie nie
unosić głosu aby nie wywołać większego zamieszania.
-NIEEEEEEE! – krzyknęło tarmosząc bardziej materiał sukienki – NIE
CHCĘ!!!!!! – ryczał. Zaczął bić Cię wolną ręką. Jak wcześniej klienci
byli tylko zainteresowani zbiegowiskiem, tak teraz stałaś się atrakcją numer
jeden. Z trudem mogłaś unieść koszyk, bronić się przed jego małymi piąstkami i
jeszcze trzymać sukienkę. No pięknie, teraz zaczął nawet kopać. Puściłaś
ubranie chcąc go chwycić i uspokoić. Wyrwał się i popchnął Cię. Coś zaczęło się
sypać. Natychmiast łzy bachora zniknęły, zamiast tego się śmiał – To śmieszne!
Zróbmy to jeszcze raz!
Rumieniłaś się jak wariatka, miałaś ochotę zapaść się w największą dziurę
jaka istnieje. Właśnie leżysz w górze puszek cała oblana zupą. Jak do tego
doszło? Wypadł Ci koszyk z rąk, mleko się rozgryzło na ziemię. Twoje warzywa i
owoce poturlały się po podłodze. Wielki stos zupek w puszkach był coraz bliżej
i bliżej aż w końcu pierdolnęłaś nim w twarz. Niszcząc przy nim misterną
budowlę, kilka z nich się otworzyło i Ciebie oblało. Jednak to nie koniec
tragedii. Z trwogą w oczach dostrzegłaś jak resztki wieży drżą i zaczynają
spadać jedna po drugiej na twoją twarz. A potem ten charakterystyczny klik
czyjejś komórki, właśnie zakończył nagrywanie. Serce biło Ci w uszach. Leżałaś
w brei zrobionej z mleka, makaron na twarzy i rosół na ubraniu. Twoja
kiecka do połowy obciągnięta obnażała jeden półdupek. Chęć uciszenia
wrzeszczącego bachora odbiła się na Tobie, wszyscy byli skupieni na
zamieszaniu. A wtedy…
-Sprzątacz do regału dwanaście, powtarzam sprzątacz do regału dwanaście– pisnęłaś starając
się podnieść tak szybko jak to możliwe, lecz tylko poślizgnęłaś się i upadłaś
na podłogę. Teraz Twoje ubrania są mokre i zimne. Twoja twarz czerwona od rumieńców,
we włosach masz kluchy. Czy może być gorzej?
-dlaczego nie jestem zaskoczony, że to ty?
- Ok., może być gorzej. Sans stał nad Tobą w ubraniu roboczym typowego
sprzątacza, podpierał się o mop. Nie mogłaś podnieść twarzy aby spojrzeć mu w
oczy. Pewnym jednak było, że rumienisz się nawet jeszcze bardziej. Typowe.
-Serio tutaj też pracujesz? – zapytałaś cicho bardziej siebie niż jego. Może
faktycznie ma jeszcze jakieś pięćdziesiąt prac o jakich nie wiesz?
Zastanawiałaś się jak wstać z podłogi, chciałaś uciec, ale wtedy ryzykowałaś że
kiecka całkowicie spadnie i odsłoni Twoje matki, mogłaś też powoli iść, co
oznaczało znoszenie uwagi innych znacznie dłużej. Ludzie
nadal się gapili. Marzyłaś, aby podłoga się otworzyła i pożarła Cię żywcem.
-właściwie to byłem na przerwie – mruknął – masz paskudny nawyk zajmowania
mi czasu – pochylił się na Tobą, popatrzył Ci w oczy a potem odwrócił się w
stronę tłumu – koniec przedstawienia, nie ma tu nic do oglądania, nie ma co
płakać nad rozlanym mlekiem – kilka osób się zaśmiało, kilka wyglądało na
zawiedzionych, ale wszyscy się rozeszli. Sans zaczął zmywać bałagan jaki się
narobił, a ty nadal chciałaś umrzeć.
-chcesz usłyszeć kawał? – przytaknęłaś cicho nie patrząc na niego. Robiłaś
co mogłaś aby naprawić sukienkę.
-puk puk
-Kto tam?
-czywiesz
-Czywiesz?
-czy wiesz jak ładnie teraz wyglądasz? – lekko podniosłaś głowę i
uśmiechnęłaś się – chcesz usłyszeć kolejny?
- znowu przytaknęłaś. Klęknął by podnieść Twoją torbę, z pomidorami. – dlaczego pomidor się rumieni?
-Dlaczego?
-bo widział jak sałatka jest udekorowana – wsadził je do Twojego koszyka - jak
się nazywa ósma żona kucharza?
-Jak?
-usmażona – mrugnął
-Wziąłeś pracę w sklepie spożywczym tylko po to aby opowiadać kawały o
jedzeniu? – zapytałaś nieco się relaksując
-to jeden z powodów
-Sans
-co, nie lubisz moich sucharów?
-Sansssss
-to słowo jest jak miód na moje uszy których nie mam
-Sans!
-haha, uśmiechasz się. – Większość
bałaganu została już posprzątana. Sans podał Ci rękę, którą chwyciłaś i stanęłaś na równe nogi starając się ignorować melko i zupę cieknącą po Twoich
nogach. Poprawiłaś sukienkę najlepiej Jasię dało. Sans popatrzył na bok i
zaczął się śmiać.
-C-co?!
-nic – zakrył usta – mam kolejny kawał, ale ten ci się nie spodoba
-Jaki? – i tak zapytałaś
-ehh….eh…aha – teraz wyglądał na zawstydzonego – nie, mniejsza.
-Jaaaaaaaki? – warknęłaś – Dalej, możesz mi powiedzieć
-pomyślałem, tylko, że miękka klucha weszła ci w majtki szybciej niż ja –
odwrócił głowę aby ukryć rumieniem. – wybacz, zły kawał, nie słuchaj
-Erm – poczułaś się niekomfortowo – Tak, cóż… sama tego chciałam, co nie? –
pociągnęłaś stopą – Uh, mogę iść zapłacić za zakupy? Chciałam… wyjść.
-oh, tak, ok. – nie patrzył na Ciebie. Wcisnął na jakimś pilocie kilka
przycisków, a potem zaczął zbierać Twoje warzywa.
-Więc uh Mettaton chce ekskluzywny wywiad z nami. Alphys uh…
napisała do mnie o tym dzisiaj rano. Czy to będzie jaki… większy wywiad w jego
studio? Mają być światła i muzyka i całe
to tałatajstwo. Myślę, że Undyne już udało się złapać tych co zniszczyli mój
do. Ale on chce abyśmy … nie wiem… powiedzieli im o tym? Nie do końca wiem
czego się spodziewać po show Mettatona.
-wszystkie są o niczym – mruknął pakując Twoje rzeczy – ale eh tak skoro undyne
złapała tych gości możemy iść na jego przedstawienie
-Dobrze… świetnie…
-nom - Twój telefon oznajmił Ci, że
Alphys wrzuciła coś na swoją stronę
*co do #płacznadrozlanymmlekiem
*Powinnam chyba powiadomić o tym moją przyjaciółkę
*Nie wiem, może za bardzo się wstydzi
*Ahhh moja fiancée chce poznać całą historią, co zrobić????
*Dobra, zrobię to! Zadzwonię!
Ścisnęłaś swój telefon. To JUŻ jest w sieci Szybko. Ile minęło. Piętnaście
minut? Zerknęłaś na Twitter by zobaczyć tak #płacznadrozlanymmlekiem
przedstawiał najbardziej wstydliwe momenty z życia wielu ludzi. Poczułaś się
jakby trochę lepiej.
-czy ta historia stała się… sensacją? – zapytał zerkając na telefon
przez Twoje ramię
-Tak, wygląda na to, że niektóre osoby są… przewrażliwione na moim punkcie –
chwyciłaś niepewnie siatkę z zakupami
-heh… mogło być gorzej – Zadzwonił Ci telefon
-A-Alphys tutaj! – pauza – U-uh, pewnie już wiesz po co dzwonię…
-Spokojnie – oparłaś się o ścianę. Kilka osób podeszło bliżej chcąc lepiej
przyjrzeć się Tobie i Sansowi, który teraz siedział na krześle…. Skąd on w
ogóle ma to krzesło?
-O-oh … um… więc…. Co się st-stało?
-Oh no wiesz, zrobiłam z siebie pośmiewisko jak zawsze. Dzień jak co dzień.
Sans mówił głupie kawały. Będę musiała zapłacić za mleko i za zupy jakie
zniszczyłam.
-O-oh… - myślała chwilę – Ale S-sans ci pomógł, tak? To mógł być każdy inny
sprzątacz – Byłaś zaskoczona, że Undyne nie powiedziała jeszcze Alphys o waszym
sekrecie. Oczywiście byłaś jej za to wdzięczna, ale jednocześnie wydawało Ci
się to dziwne. Alphys wysyła Ci wiele bardzo miłych wiadomości, odkąd dodałaś
ją sobie do znajomych na facebooku. – W-więc jeżeli to tak…
-Tak, zadzwonię później – rozłączyłaś się i zaraz potem status znajomej
znowu się zmienił
*Zrobiłam to! Zadzwoniłam!
*Koniec końców, jest dobrze!
Uśmiechnęłaś się i schowałaś telefon.
-Cóż, uh to do zobaczenia później? – zapytałaś niepewnie. Nie widziała Ci
się droga do domu, Twoje ubranie a nawet bielizna całe były mokre i śmierdzące
kurczakowym mlekiem.
-skrót?
-Przepraszam?
-nie jest to coś co zazwyczaj oferuję, ale uh.. myślę że nie chcesz być
fotografowana w tym stanie… - podrapał się po czaszce – to znaczy nie chcesz
mieć więcej taki zdjęć
-…Uh, jasne? –Nie zastanawiałaś się też nad tym nigdy specjalnie, ale teraz,
kiedy masz możliwość czujesz lekką ekscytację. Wcześniej nie mogłaś się skupić
nad tym doznaniem, bo miałaś myśli zajęte czymś innym. Teraz będziesz mogła.
-dobra – chwycił Cię za dłoń i w mgnieniu oka byliście już w Twoim salonie.
Proces teleportacji był tak szybki, że właściwie niczego nie zauważyłaś. Czułaś
się z tego powodu lekko zawiedziona, ale i tak podziękowałaś. – nom, będę
wracał do mojej pracy, napiję się kawy, pa – i znowu zniknął. Poszłaś do
kuchni by zaparzyć sobie trochę tej herbaty z echo kwiatów od Papyruisa , potem
poszłaś się umyć i ubrać w coś w co lubisz.
Yay XD Idę czytać ^^
OdpowiedzUsuńGdyby nie ta piepszona lektura to bym z chęcią przeczytała. :-(
OdpowiedzUsuńCzytaj lekturę, blog poczeka :3 Nigdzie się nie wybieramy
UsuńJest błąd w tytule i gdzieniegdzie w tekście ale to mniejsza. Super tłumaczenie!
OdpowiedzUsuńBłąd w tytule poprawiony
UsuńDziękuję za zwrócenie uwagi
To dla mnie czysta przyjemność
UsuńJak lubisz szukać błędów to luknij do mnie może coś znajdziesz.
UsuńMam kilka błędzików.
UsuńW końcówce imię Papyrusa zostało ciut podmienione. .. Jest jeszcze "Myślę, że Undyne udało się już złapać tych, co zniszczyli mój DO." I jeszcze "Poprawiłaś sukienkę najlepiej, JASIE dało." :3
I tak uwielbiam tłumaczenia~
Yeeeey ^ ^ Jak zawsze świetne tłumaczenie
OdpowiedzUsuńDziękuję :3
UsuńEh dlatego nie lubię dzieci... Czekam na kolejne rozdziały! :D
OdpowiedzUsuńEj Wera ja mam młodszego brata. On jest normalny i prześmieszny.❤
UsuńJa mam 7 letnią kuzynke rozgrywana ale fajna można się pośmiać xd. Ale ogólnie nie przepadam za dziećmi zwłaszcza noworodkami (sąsiad na dole ma :/)
UsuńTeż nie lubiłam dzieci (ze wzajemnością). Trwało to do momentu, aż urodziła się moja córcia :* Do swoich dzieciaków podchodzi się zupełnie inaczej w każdym razie. Ale ten bachor z rozdziału to przegięcie xD
UsuńBrat ma półtora roku... a ja mam BAAAAARDZO głęboki sen.
UsuńA nam bliżej jeszcze do dzieci niż dorosłych.😉
Noooo ja stara dupa przy was jestem xD hehe nie no, aż tak źle to nie jest
UsuńNie wiem? Nie znam Ciebie.
UsuńMłode duchem, skarbie, młode duchem!
Usuń^
UsuńJa mam młodszą siostre starszą siostre i od niej starszego brata jest nas cztery ze mną
UsuńCo... jest... z... tym... dzieciakiem... nie... tak...
OdpowiedzUsuńSą takie dzieci, sama pamiętam jak w barze jedno chciało mi zabrać torbę (miałam do niej przyczepione z dwa tuziny przypinek(
UsuńYUMI!! YUMI!! Mam dziada! Znalazłem i przywlokłem do Ciebie!
OdpowiedzUsuńNie wiesz o co chodzi?...
O PACZKOMATY na dole masz link (nie jest to promocja autora Bloga)
http://szuman.eu/2011-04-15-paczkomaty-jak-to-dziala-nadawanie-i-odbieranie.html
Yaaaay zrobiłam konto i już wszystko jasne. Paczkomat będzie mi działał na znanego wam maila yumimizuno@interia.pl
Usuń*rozpoczyna przygotowania do stworzenia prezentu* :3 Fufufu~
Usuń*Zszywa coś niebieskiego, próbując nie przebić sobie palca. Znowu. Jest napełniona DETERMINACJĄ*
UsuńDETERMINACJA przepełnia moje serce w kolorze moro!
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=DYFHeab053w&ab_channel=hotdiggedydemon da fak
OdpowiedzUsuńBoję się Ciebie... a... to to ... do tego nie ma epitetu.
UsuńO BORZE SOSNOWY, TO JEST ZAJEBISTE XDDD https://www.youtube.com/watch?v=J6Ni4UcJA4U&ab_channel=SmashBitsAnimations
OdpowiedzUsuńOkej... co to jest XD i czemu ja to oglądam XD
UsuńNawet fajne.
UsuńDzieciak z tego rozdziału tak bardzo przypomina mi moją młodszą siostrę i kuzynów :')
OdpowiedzUsuńA moich przyszywanych kuzynów. (do dzisiaj mam bliznę na nodze)
UsuńOjej, co zrobili? :o
UsuńUgryźli... oboje... w łydkę... *get rekt*
UsuńHahah ta akcja w sklepie przypomniała mi mój najgorszy błąd w życiu... A mianowicie odwiedzenie swojego starego przedszkola po latach :')
OdpowiedzUsuńJak to możliwe że dzieci mają taką dobrą pamięć że potrafią przypomnieć ci wszystkie występy teatralne jakie widziały z twoim udziałem to nie wiem... Ale z dwóch godzin się cztery zrobiły...
Wracając do tematu jakbym siebie widziała... Tylko że ja bym tego bahora niczym Chara udusiła, zarżnęła, spaliła i
... I ja jego grobie bym zatańczyła w akcie zemsty...
I to jest coś z czym mogę się zgodzić
Usuń