SPIS TREŚCI
Czas przeznaczenia
Buntowniczka i niebezpieczna gra
Bilet w jedną stronę - Wspomnienia Loli (obecnie czytane)
Okładka
Miasto El-Marrow /niezależne fabularnie/
Bilet w jedną stronę - Lola gdzie jesteś
Przyjaciel i ojciec - Toto Santos
Buntowniczka i niebezpieczna gra
Bilet w jedną stronę - Wspomnienia Loli (obecnie czytane)
Okładka
Miasto El-Marrow /niezależne fabularnie/
Bilet w jedną stronę - Lola gdzie jesteś
Przyjaciel i ojciec - Toto Santos
...
Autor: Janet-Lola
Manuela Escanti i jej życie na ziemi nie przychodziło jej łatwo. Ale zawsze podołała zadaniom wyznaczonym przez życie, czasami rzucało kłody pod nogi, ale nie poddawała się nigdy.
Do czasu...
Rocco zawsze obiecywał jej, że pojadą do Paryża. "Jasne, kochanie, pojedziemy" - powiedział, delikatnie poklepując ją po ramieniu. Potem wyjął papierosa z ust i wepchnął go do popielniczki obok, zanim zwrócił całą uwagę na swoje książki. Kochał te książki.
-Kiedy, Rocco? Kiedy jedziemy?
Westchnął. Potem powiedział do niej: Kiedy jedziemy...hmm, Lola. Potrzebujemy pieniędzy, ok? Bilety na rejs po europie nie są tanie.
Patrzyła na niego w milczeniu, cierpliwość nie była jej mocną stroną,, płuca bolały od dusznej atmosfery w pokoju. Rocco palił za dużo - jak komin - i wszyscy jego przyjaciele. Zapach tego zawsze wywoływał u niej chorobę. Mogłabym zarobić znacznie więcej na moich zdjęciach w Paryżu, powiedziała cicho. Może moglibyśmy dostać pożyczkę.. twój brat powiedział ...
Nie jeżdżę za pożyczone pieniądze. Pojedziemy, kochanie, powtórzył, widząc zranione spojrzenie na jej twarzy. Poklepał delikatnie jej blady policzek, ledwo widoczny w przyćmionym świetle.
Mijały lata.. Kiedy dziewczyna miała 20 lat
Chłopak którego darzyła uczuciem zostawił ją. Dla innej. Bardzo to przeżyła.
Po jakimś czasie Lola zachorowała.
Mamo- ze łzami w oczach zwróciła się do matki która była obok jej łóżka.
Shh,... Jej matka wygładziła włosy i pocałowała czubek głowy, jakby była znowu małym dzieckiem. Przeważnie jednak czuła się tak bardzo,bardzo stara. ... wszystko będzie dobrze, zobaczysz-odparła.
Ostatnia pielęgniarka wymknęła się z pokoju, pięty klekotały na kafelkowej podłodze. Lekko uchyliła drzwi, nie oglądając się za siebie.
- Moja córeczko - powtórzyła matka, odbierając szczotkę do włosów z nocnego stolika i zaczynając szczotkować włosy. Był splątany i splątany; nie myła go przez cały czas, kiedy była w szpitalu. Twój ojciec pakuje twoje rzeczy – a kiedy wyciągniemy cię stąd wszystko się na nowo ułoży. Wtedy wrócisz ze mną i wszystko będzie w porządku, zobaczysz. Szczotka przyłapała się na szczególnie nieprzyjemnej plątaninie, a ona zatrzymała się, rozdzielając węzeł ćwiczonymi palcami.
Zobaczysz, kochanie. Matka odstawiła szczotkę i podała jej swoje ubranie. Wzięła je bezwładnie i nie zrobiła żadnego ruchu, żeby zmienić szpitalną suknię. Wiem, że to trudne, bo chciałaś być szczęśliwa ... ale może nie był to odpowiedni czas na to. I osoba. Wiem, że pewnego dnia będziesz cudowną matką, a wszystkie twoje dzieci będą wspaniałe.
Matka wzięła chusteczkę i delikatnie wytarła twarz. Zobaczysz, moja kochana .Wszystko będzie dobrze
Mamo czy ja umrę?- Pytanie zaskoczyło matkę.
Słyszałam jak lekarz rozmawiał z tobą, z jej brązowych oczu popłynęły łzy.
Lekarze niech mówią co chcą, ja wiem że wyjdziesz z tego kochanie.
Rak to nie wyrok śmierci.- Próbowała ją pocieszyć- choć jej mina wskazywała że jednak oszukuje sama siebie
Choroba jest na tyle w zaawansowanym stadium że nie będzie lepiej prawda?
Nie okłamuj mnie mamo!- Manuela ostrym tonem zwróciła się do matki.
Zawsze jest jakiś promyk nadziei.- Odrzekła ze łzami w oczach matka Manueli
Po czym pocałowała ją w czoło.
Dni mijały........ Manuela traciła na wadze, pomału zaczynały jej wypadać włosy.
Dziewczyna czuła się coraz gorzej, pomimo leków które dostawała. Nie czuła się najlepiej. Depresja dolewała benzyny do ognia.
Choroba ją przytłaczała, była bardzo chuda, ledwo duch w niej krążył. Psychika nie wytrzymywała.
Pewnej nocy, była tak zrozpaczona swoim zdrowiem i myślami, wymknęła się do szpitalnego laboratorium.
Otworzyła drzwi, zapaliła świecę.
Zobaczyła na stole buteleczkę z czaszką i piszczelami na etykiecie.
Pochwyciła go, i spojrzała na buteleczkę z trucizną.
Potem w lustro. Z oczu popłynęła łza.
Rocco mnie porzucił, zostałam sama, bez przyszłości,bez marzeń. I tak przyjdzie mi umrzeć niebawem.
Spójrz na siebie Lola i tak wyglądasz jak trup. Chuda prawie łysa szkapa. Nie dziwię się że Rocco znalazł sobie inną . Zaśmiała się przez łzy.
Tyle że w tym będzie więcej cierpienia, mojego i moich najbliższych -pomyślała (oszczędzę im tego-powiedziała na głos).
Po chwili otwarła buteleczkę z trucizną.
Po czym wlała zawartość do ust.
W głowie zaszumiało, poczuła się jakby w żołądku zanurzyło się tysiąc ostrzy.
Osunęła się na podłogę, martwa.
Rankiem dziewczynę znaleziono w laboratorium,wezwano rodzinę.
Rodzice zrozpaczeni nie dowierzali temu co Manuela zrobiła, umierali ze zgryzoty. Stracili bowiem jedyną córkę.
Żniwiarz, który przywiózł ją do El Marrow, miał smutną, zmęczoną twarz - Lola pamiętała to przede wszystkim długo po tym, jak jego imię wymknęło się jej z pamięci. Był wysoki, bardzo szczupły, niezbyt imponująca postać w długich czarnych szatach, które prawie pochłonęły go w całości.
Zaoferował jej komplet ubrań, miejsce w jego biurze i paczkę papierosów (ostatnia odmówiła, zapach wciąż ją odpychał i powodował mdłości). Z cierpliwością i spokojnym, równomiernym tonem przejrzał tyle szczegółów w swoim akta, ile pozwalała na to polityka biurowa, i wziął ją za rękę, gdy doszedł do wniosku: Manuela Escanti wiesz gdzie jesteś ?
-Niestety nie, pamiętam tylko szpitalne łóżko, nie pamiętam jak się tu znalazłam.
-Witaj w krainie umarłych. A amnezja spowodowana twoim przybyciem tutaj powinna sama minąć.
-To ja nie żyje ? zaskoczona
-Od jakichś kilkunastu godzin, trafiłaś tu nie bez powodu. Każdy tu trafia z jakiegoś powodu. Odparł
Jestem Pedro Hernández jestem twoim żniwiarzem. Odebrałem cie z krainy żywych . Tak niewiele ci brakowało by zostać ''świętą''- że też musiałaś narobić sobie w papiery. Ale zostaniesz tutaj na długie lata. Chociaż czasem jest wieczność.
Ja i święta hahaha, dobry żart- zaśmiała się
Zaraz co ja zrobiłam ?właściwie nic nie pamiętam
Jego mina wskazywała że nie był to żart. Po chwili dodał, przypomnisz sobie za jakiś czas, a w najgorszym przypadku wcale.
O co chodzi z tą całą świętością ? Zapytała
Jesteś nowa, więc muszę ci opowiedzieć co nieco.
Więc tak, trafiają tutaj ludzie zazwyczaj ci którzy coś spieprzyli na górze, niektórzy wiedzą za co, tacy jak twój przypadek dostałaś amnezji.
Ci święci, to zazwyczaj ci co mieli nieskalane życie na górze. Rzadkie przypadki ale się zdarzają.
Tacy co maja coś na sumieniu ''odrabiają'' swoje winy pracując tutaj dla innych. Zarabiając pieniądze na bilet do krainy wiecznego odpoczynku.
Ma się 3 wyjścia wyjazdu z stąd.
Najbardziej luksusowy to złoty bilet na pociąg numeru 9 który zawiezie cię w przeciągu 4 minut. Jest przypisany do danej duszy więc ukraść go nie można. To tak jakby był żywą częścią osoby do której należy.
Podróż Statkiem w 14 dni.
Samochodem 4 dni.
I najbardziej popularny kompas, 4 lata podróży piechotą. Chyba że stać cię na autobus żeby podróżować po tej krainie.
Lola nie mogła uwierzyć słowom żniwiarza.
4 lata? - Nie ukrywała zaskoczenia.
Tak,dusze mają 4 lata na to by uzbierać 280 tyś baksów na bilet. Który zostaje dla nich stworzony i przypisany do ich duszy. W zamian za pracę dla dobra społeczności. Czyli dobrymi uczynkami wymazują złe grzechy.
A jeśli im się nie uda oczyścić swojej duszy? Zapytała Lola
-Zostają tu na wieki- Odpowiedział.
-Więc mają 4 lata szans na wykupienie swoich win pracując dla kogoś czyniąc coś dobrego.
-Tak -odparł.
Ale nie przejmuj się, niekurzy całkiem dobrze tutaj żyją, mają własne domy, rodziny. Egzystują jak na ziemi tyle że na innych warunkach.
Zaczynasz tu na nowo żyć, proszę oto twój kompas i koperta.-Odpowiedział.
Niewiele mógł dla niej zrobić.
Lola otworzyła kopertę a w niej znajdowały się pieniądze.
To dla mnie? Zapytała
Żebyś nie została z niczym, miała jakiś start. A kompas zaprowadzi cię do Rubacavy.
Dobra wiadomość jest taka, powiedział, jakby chciał ją dopingować, nie jesteś winna żadnych długów. Możesz swobodnie tworzyć własną historie i iść swoją drogą.
Wyprowadził ją z gabinetu i kilka ulic dalej na ulicę, gdy wyjaśniał jej opcje; że droga do Rubacavy była zdradziecka i gdyby zechciała zostać w mieście, to może byłoby lepiej, gdyby pracowała, póki nie mogła sobie pozwolić na bilet autobusowy do Rubacavy.
W Rubacavie znajdź Toto Santos, to twój opiekun. Przypisany do twojej duszy, masz wielkie szczęście bo nie każdy zasłużył by mieć opiekuna Jego twarz była cicha i smutna, kiedy zostawił ją na chodniku z niczym oprócz ubrań na plecach i niewielką ilością gotówki do jadalni, którą wynajmował. Próbowała się do niego uśmiechnąć, ale osłabła w ostatniej chwili i szybko wyszła na ulicę, znikając w tłumie.
Dusze w El Marrow zwykle ignorowały, przesadzony budynek Departamentu śmierci DOD chyba że tam pracowały, a Lola z biegiem czasu zapomniała o żniwiarzu który ją przywiózł- z wyjątkiem wyrazu, twarzy który wydawał się zamrożony .'' Ten człowiek chyba nie ma uczuć ''- pomyślała.
Będąc w El Marrow znalazła pokój na stancji ,u niejakiej Lupe, przybyłej od jakiegoś miesiąca.
W mig się zaprzyjaźniły. Oby dwie miały tylko jeden cel wyrwać się z El Marrow by wyjechać do Rubacavy za nowym lepszym życiem.
Lupe dorabiała sobie w restauracji Franche La Cruz jako szatniarka poleciła tam swoją przyjaciółkę i razem pracowały w jednej firmie. Lola była kelnerką. Przez jakiś czas.
-Musimy oszczędzać pieniądze na czarną godzinę powiedziała Lola.
-Będąc tutaj każda twoja godzina jest czarna zaśmiała się Lupe.
Minęły 2 miesiące i Ubrany w biznesowy garnitur i pozbawiony obszernych szat, mężczyzna zdawał się odzyskiwać pewną charyzmę wszedł do lokalu i usiadł na krześle. Przybył z kobietą.
-Nigdy byś nie domyśliła się tego, co zrobił za życia powiedziała Lupe
-Co takiego zrobił?- zapytała Lola
-Siedział za podwójne morderstwo, zastrzelił za życia swoją kobietę i faceta których nakrył na ''tym'' w łóżku, dlatego spłaca tutejszy dług. Jest żniwiarzem. Przerąbana robota. -zaśmiała się
-Dlaczego ? Przecież to najlepiej opłacalna praca w zaświatach.
-Jak ci się trafi świętoszka z biletem to tak, z takich jak my pożytku żadnego.
Lola skrzywiła się i zrobiła smutną minę, musi cierpieć teraz z tego powodu – odrzekła
-Daj spokój wracajmy do pracy. Odparła Lupe
Wciąż miał zmęczony smutek przyklejony do twarzy, chociaż dostrzegła teraz iskierkę nadziei, która niemal rozśmieszała ją.
Pomyślała o przywitaniu się, ale raczej spasowała.
-Kiedy przyjdzie moja następna wypłata,wybędę stąd.. Pomyślała.
-Z czasem gdy amnezja ustępowała zaczęłam sobie przypominać, dlaczego tu jestem, dlaczego umarłam ,co zrobiłam na ziemi że tutaj tkwię. Początkowo było mi ciężko w to uwierzyć, popełniłam błąd Manuel, odebrałam sobie życie bo depresja wzięła nade mną górę. - Po policzku popłynęły jej łzy.
I tak to już ze mną było Manny, ja i Lupe przybyłyśmy tutaj do miasta, szukając swojego miejsca w tym świecie.
Chcesz tutaj zostać na całą wieczność ?- Zapytał
Wzruszyła ramionami. Rubacava nie jest taka zła.
-Tak, jeśli zignorujesz policyjną korupcję, falę zbrodni-dodał Manny
Mam tu przyjaciół i Maxa - co jest takiego wspaniałego w Krainie Wiecznego Odpoczynku? Brzmi nudno tutaj przynajmniej coś się dzieje. Poza tym wygląda na to, że ktoś nie chce, żebym dotarła na kraniec świata.
Miała na myśli Nicka Virago.
Manny odwrócił się i spojrzał na nią, marszcząc brwi. Hej. Przestań!. Złapał ją za ramię, nie za mocno, ale wystarczająco, by skupić na nim swoją uwagę. Nie zmieniaj się w Membrillo w tego starego stetryczałego dziadygę. Zrobisz to, Lola. Prawdopodobnie dużo wcześniej niż ja.
Posłała mu lekki uśmiech. Nawet jeśli zostanę tu trochę dłużej?
Tak,powiedział, uśmiechając się. Co jest ze mną, że próbuję cię stąd wypędzić,tak szybko,co?
-Może to dlatego że chce byś była szczęśliwa, po tym wszystkim co cie spotkało.
-Kilka lat nie ma znaczenia, kiedy jesteś martwy. Po 2 latach przebywania tutaj mi to bez różnicy.
-Tylko głupcy liczą czas na tym świecie. -Powiedziała
Zwrócił swoją uwagę, by zamknąć bar, uwalniając jej ramię. Teraz chodź - pomożesz przy tych krzesłach.
Wiatr, który wiał nad Morzem Lamentu, był ostry i zimny i nie pozwalał jej się obudzić z myśli że mogłaby wyjechać stąd i nigdy nie wrócić,ale nie chciała. Coś nie pozwalało jej opuścić tego miejsca.
Było późno w tym sezonie ostatni prom wypłynie dziś w nocy, a Rubacava będzie cichła przez kilka miesięcy. Bez tak wielu turystów,włóczących się po mieście jej działalność będzie mozolna.
- I tak nie zarobiłabym wystarczająco dużo na bilet na statek -zakaszlała, próbując się uśmiechnąć.
-Manny? Jak myślisz, jak wygląda koniec świata?
-Słyszałem, że jest dużo śniegu. Prawdopodobnie wielka ważna świątynia czy coś takiego. Ale nie jestem pewien.
-Chcesz, żebym wysłał ci pocztówkę, kiedy tam dotrę?
-Tak, jeśli to ty zrobisz zdjęcie. Powiedziała Lola
-W porządku, Umowa stoi.
-Manny z zaciekawieniem, zadał Loli niedyskretne pytanie.
-Zasadniczo się nie chwaliłaś a troszeczkę mnie ciekawość zjada od jakiegoś czasu. Zaśmiał się. - Lola spojrzała na niego z zaciekawieniem.
Wiesz nie wiem czy to prawda, krąży tutaj legenda o kryształach Acny- Bogini zaświatów,córki Hadesa.
-Co takiego? -Zapytała z zaciekawieniem. Krzesło prawie wypadło jej z rąk.
Podobno ten kto odnajdzie 12 elementów kryształu, które są rozproszone po krainie, stanie się władcą podziemi. Mają ponoć mieć nad wyobrażalną moc. Ten kto posiądzie moc kryształu będzie mógł podróżować przez portale do krainy żywych, i wrócić sobie życie. Czyli cofnąć wyrok La Muerte.
-Ale to tylko legenda. Dotąd przez wieki szukano i nie odnaleziono ich.
Manuel- legendy nie biorą się znikąd. Ziarno prawdy w tym tkwić musi.- Powiedziała Lola
-W zasadzie skąd ta legenda się wzięła? Zapytała
Opowiedział mi ją Charlie jak był w klubie jakiś czas temu, sam ich poszukuje. Uważa że jak zwykle przydał by mu się szmal, na jego rozkręcany ''biznes'' odkąd Max wyrzucił go za podrabianie kwitków na wyścigi kotów. To szuka szemranych interesów.
Lola zniecierpliwiona usiadła z Mannym przy stoliku.
-Hades bóg śmierci, pojął za żonę La Muerte, damę śmierci.
Mieli córkę, Acne. Była piękną kobietą. Ale zakochała się w śmiertelniku któremu miała odebrać życie na ziemi, przemieniła się w kobietę i współżyła z nim. Nie zabrała go do świata umarłych wedle księgi przeznaczenia lecz pozostawiła przy życiu. Z tego co mi wiadomo to podobno była w ciąży ze śmiertelnikiem. Rodzice dowiedziawszy się o tym skazali córkę na potępienie i wygnali ją z kraju Bogów Zbuntowała się przeciwko rodzicom. Nie chciała żyć bez ukochanego. Więc przeklęła swój naszyjnik którym był kryształ Bogów i roztrzaskała na 12 elementów, rozsiała go po krainie umarłych,po czym przemieniła się w kobietę i zamieszkała na ziemi ze swoim lubym, mieli dziecko. Po jakimś czasie gdy córka była starsza, matka zachorowała, na łożu śmierci podarowała jej jeden kawałek tego kryształu. -Mówiąc jej że to część jej duszy.
-Potem słuch zaniknął. To było wieki temu.
-Nikt nie wie kto jest posiadaczem kryształu, ani gdzie znajduje się reszta. Wiadomo tylko że są tutaj gdzieś w całej krainie umarłych.
-Gdyby to była prawda, to mogłabym sprawić że ja i Max powrócili byśmy na ziemię. Jako żywi.
Entuzjazm Loli nie trwał długo. Bo ostudził je Manny.
-Wątpię że kiedykolwiek zostaną odnalezione, legenda ta tutaj krąży od dawna.
-Powtórzył mi ją nawet Velasco kiedy był z deczka nietrzeźwy.
-Zresztą to tylko legenda.
-Heh.. Manny nie wiesz że słowa pijanego to myśli trzeźwego? - Zaśmiała się Lola
-A poza tym to nie tacy jak ty szukali ich-Oznajmił
-Każdy kto się dowiedział, napalił na nie, bo jednak zostać panem śmierci . Posiąść niewyobrażalną moc i możliwość cofnięcia wyroku śmierci. To brzmi jak bajka.
Tysiące osób wyruszyło na poszukiwania ich. Ale niektórzy tylko powrócili z wyprawy. Podobno potwór czyhający w wodach morza Lamentu, strzeże jednego z nich na polecenie bogini Acny.
To brzmi nieprawdopodobnie i jednocześnie nakręca-powiedziała Lola.
Zaraz moment czy ty mówisz o Perle ? Wyspie na dnie środka morza Lamentu gdzie rośnie koral? Słyszałam o tym miejscu, ci co tam wyruszyli już nie wrócili. -Oznajmiła
-Tak,Perła. Przeklęte tajemnicze miejsce.-odrzekł
-Oboje szli już do wyjścia z klubu.
-Zawsze istnieje nadzieja że one jednak istnieją- odrzekł Manuel.
-Dzięki za pomoc, po czym wyciągnął klucze i zamknął drzwi klubu.
-Nie ma sprawy, Lola z lekkim uśmiechem pożegnała przyjaciela i oboje rozeszli się w swoich kierunkach.
Do czasu...
Rocco zawsze obiecywał jej, że pojadą do Paryża. "Jasne, kochanie, pojedziemy" - powiedział, delikatnie poklepując ją po ramieniu. Potem wyjął papierosa z ust i wepchnął go do popielniczki obok, zanim zwrócił całą uwagę na swoje książki. Kochał te książki.
-Kiedy, Rocco? Kiedy jedziemy?
Westchnął. Potem powiedział do niej: Kiedy jedziemy...hmm, Lola. Potrzebujemy pieniędzy, ok? Bilety na rejs po europie nie są tanie.
Patrzyła na niego w milczeniu, cierpliwość nie była jej mocną stroną,, płuca bolały od dusznej atmosfery w pokoju. Rocco palił za dużo - jak komin - i wszyscy jego przyjaciele. Zapach tego zawsze wywoływał u niej chorobę. Mogłabym zarobić znacznie więcej na moich zdjęciach w Paryżu, powiedziała cicho. Może moglibyśmy dostać pożyczkę.. twój brat powiedział ...
Nie jeżdżę za pożyczone pieniądze. Pojedziemy, kochanie, powtórzył, widząc zranione spojrzenie na jej twarzy. Poklepał delikatnie jej blady policzek, ledwo widoczny w przyćmionym świetle.
Mijały lata.. Kiedy dziewczyna miała 20 lat
Chłopak którego darzyła uczuciem zostawił ją. Dla innej. Bardzo to przeżyła.
Po jakimś czasie Lola zachorowała.
Mamo- ze łzami w oczach zwróciła się do matki która była obok jej łóżka.
Shh,... Jej matka wygładziła włosy i pocałowała czubek głowy, jakby była znowu małym dzieckiem. Przeważnie jednak czuła się tak bardzo,bardzo stara. ... wszystko będzie dobrze, zobaczysz-odparła.
Ostatnia pielęgniarka wymknęła się z pokoju, pięty klekotały na kafelkowej podłodze. Lekko uchyliła drzwi, nie oglądając się za siebie.
- Moja córeczko - powtórzyła matka, odbierając szczotkę do włosów z nocnego stolika i zaczynając szczotkować włosy. Był splątany i splątany; nie myła go przez cały czas, kiedy była w szpitalu. Twój ojciec pakuje twoje rzeczy – a kiedy wyciągniemy cię stąd wszystko się na nowo ułoży. Wtedy wrócisz ze mną i wszystko będzie w porządku, zobaczysz. Szczotka przyłapała się na szczególnie nieprzyjemnej plątaninie, a ona zatrzymała się, rozdzielając węzeł ćwiczonymi palcami.
Zobaczysz, kochanie. Matka odstawiła szczotkę i podała jej swoje ubranie. Wzięła je bezwładnie i nie zrobiła żadnego ruchu, żeby zmienić szpitalną suknię. Wiem, że to trudne, bo chciałaś być szczęśliwa ... ale może nie był to odpowiedni czas na to. I osoba. Wiem, że pewnego dnia będziesz cudowną matką, a wszystkie twoje dzieci będą wspaniałe.
Matka wzięła chusteczkę i delikatnie wytarła twarz. Zobaczysz, moja kochana .Wszystko będzie dobrze
Mamo czy ja umrę?- Pytanie zaskoczyło matkę.
Słyszałam jak lekarz rozmawiał z tobą, z jej brązowych oczu popłynęły łzy.
Lekarze niech mówią co chcą, ja wiem że wyjdziesz z tego kochanie.
Rak to nie wyrok śmierci.- Próbowała ją pocieszyć- choć jej mina wskazywała że jednak oszukuje sama siebie
Choroba jest na tyle w zaawansowanym stadium że nie będzie lepiej prawda?
Nie okłamuj mnie mamo!- Manuela ostrym tonem zwróciła się do matki.
Zawsze jest jakiś promyk nadziei.- Odrzekła ze łzami w oczach matka Manueli
Po czym pocałowała ją w czoło.
Dni mijały........ Manuela traciła na wadze, pomału zaczynały jej wypadać włosy.
Dziewczyna czuła się coraz gorzej, pomimo leków które dostawała. Nie czuła się najlepiej. Depresja dolewała benzyny do ognia.
Choroba ją przytłaczała, była bardzo chuda, ledwo duch w niej krążył. Psychika nie wytrzymywała.
Pewnej nocy, była tak zrozpaczona swoim zdrowiem i myślami, wymknęła się do szpitalnego laboratorium.
Otworzyła drzwi, zapaliła świecę.
Zobaczyła na stole buteleczkę z czaszką i piszczelami na etykiecie.
Pochwyciła go, i spojrzała na buteleczkę z trucizną.
Potem w lustro. Z oczu popłynęła łza.
Rocco mnie porzucił, zostałam sama, bez przyszłości,bez marzeń. I tak przyjdzie mi umrzeć niebawem.
Spójrz na siebie Lola i tak wyglądasz jak trup. Chuda prawie łysa szkapa. Nie dziwię się że Rocco znalazł sobie inną . Zaśmiała się przez łzy.
Tyle że w tym będzie więcej cierpienia, mojego i moich najbliższych -pomyślała (oszczędzę im tego-powiedziała na głos).
Po chwili otwarła buteleczkę z trucizną.
Po czym wlała zawartość do ust.
W głowie zaszumiało, poczuła się jakby w żołądku zanurzyło się tysiąc ostrzy.
Osunęła się na podłogę, martwa.
Rankiem dziewczynę znaleziono w laboratorium,wezwano rodzinę.
Rodzice zrozpaczeni nie dowierzali temu co Manuela zrobiła, umierali ze zgryzoty. Stracili bowiem jedyną córkę.
Żniwiarz, który przywiózł ją do El Marrow, miał smutną, zmęczoną twarz - Lola pamiętała to przede wszystkim długo po tym, jak jego imię wymknęło się jej z pamięci. Był wysoki, bardzo szczupły, niezbyt imponująca postać w długich czarnych szatach, które prawie pochłonęły go w całości.
Zaoferował jej komplet ubrań, miejsce w jego biurze i paczkę papierosów (ostatnia odmówiła, zapach wciąż ją odpychał i powodował mdłości). Z cierpliwością i spokojnym, równomiernym tonem przejrzał tyle szczegółów w swoim akta, ile pozwalała na to polityka biurowa, i wziął ją za rękę, gdy doszedł do wniosku: Manuela Escanti wiesz gdzie jesteś ?
-Niestety nie, pamiętam tylko szpitalne łóżko, nie pamiętam jak się tu znalazłam.
-Witaj w krainie umarłych. A amnezja spowodowana twoim przybyciem tutaj powinna sama minąć.
-To ja nie żyje ? zaskoczona
-Od jakichś kilkunastu godzin, trafiłaś tu nie bez powodu. Każdy tu trafia z jakiegoś powodu. Odparł
Jestem Pedro Hernández jestem twoim żniwiarzem. Odebrałem cie z krainy żywych . Tak niewiele ci brakowało by zostać ''świętą''- że też musiałaś narobić sobie w papiery. Ale zostaniesz tutaj na długie lata. Chociaż czasem jest wieczność.
Ja i święta hahaha, dobry żart- zaśmiała się
Zaraz co ja zrobiłam ?właściwie nic nie pamiętam
Jego mina wskazywała że nie był to żart. Po chwili dodał, przypomnisz sobie za jakiś czas, a w najgorszym przypadku wcale.
O co chodzi z tą całą świętością ? Zapytała
Jesteś nowa, więc muszę ci opowiedzieć co nieco.
Więc tak, trafiają tutaj ludzie zazwyczaj ci którzy coś spieprzyli na górze, niektórzy wiedzą za co, tacy jak twój przypadek dostałaś amnezji.
Ci święci, to zazwyczaj ci co mieli nieskalane życie na górze. Rzadkie przypadki ale się zdarzają.
Tacy co maja coś na sumieniu ''odrabiają'' swoje winy pracując tutaj dla innych. Zarabiając pieniądze na bilet do krainy wiecznego odpoczynku.
Ma się 3 wyjścia wyjazdu z stąd.
Najbardziej luksusowy to złoty bilet na pociąg numeru 9 który zawiezie cię w przeciągu 4 minut. Jest przypisany do danej duszy więc ukraść go nie można. To tak jakby był żywą częścią osoby do której należy.
Podróż Statkiem w 14 dni.
Samochodem 4 dni.
I najbardziej popularny kompas, 4 lata podróży piechotą. Chyba że stać cię na autobus żeby podróżować po tej krainie.
Lola nie mogła uwierzyć słowom żniwiarza.
4 lata? - Nie ukrywała zaskoczenia.
Tak,dusze mają 4 lata na to by uzbierać 280 tyś baksów na bilet. Który zostaje dla nich stworzony i przypisany do ich duszy. W zamian za pracę dla dobra społeczności. Czyli dobrymi uczynkami wymazują złe grzechy.
A jeśli im się nie uda oczyścić swojej duszy? Zapytała Lola
-Zostają tu na wieki- Odpowiedział.
-Więc mają 4 lata szans na wykupienie swoich win pracując dla kogoś czyniąc coś dobrego.
-Tak -odparł.
Ale nie przejmuj się, niekurzy całkiem dobrze tutaj żyją, mają własne domy, rodziny. Egzystują jak na ziemi tyle że na innych warunkach.
Zaczynasz tu na nowo żyć, proszę oto twój kompas i koperta.-Odpowiedział.
Niewiele mógł dla niej zrobić.
Lola otworzyła kopertę a w niej znajdowały się pieniądze.
To dla mnie? Zapytała
Żebyś nie została z niczym, miała jakiś start. A kompas zaprowadzi cię do Rubacavy.
Dobra wiadomość jest taka, powiedział, jakby chciał ją dopingować, nie jesteś winna żadnych długów. Możesz swobodnie tworzyć własną historie i iść swoją drogą.
Wyprowadził ją z gabinetu i kilka ulic dalej na ulicę, gdy wyjaśniał jej opcje; że droga do Rubacavy była zdradziecka i gdyby zechciała zostać w mieście, to może byłoby lepiej, gdyby pracowała, póki nie mogła sobie pozwolić na bilet autobusowy do Rubacavy.
W Rubacavie znajdź Toto Santos, to twój opiekun. Przypisany do twojej duszy, masz wielkie szczęście bo nie każdy zasłużył by mieć opiekuna Jego twarz była cicha i smutna, kiedy zostawił ją na chodniku z niczym oprócz ubrań na plecach i niewielką ilością gotówki do jadalni, którą wynajmował. Próbowała się do niego uśmiechnąć, ale osłabła w ostatniej chwili i szybko wyszła na ulicę, znikając w tłumie.
Dusze w El Marrow zwykle ignorowały, przesadzony budynek Departamentu śmierci DOD chyba że tam pracowały, a Lola z biegiem czasu zapomniała o żniwiarzu który ją przywiózł- z wyjątkiem wyrazu, twarzy który wydawał się zamrożony .'' Ten człowiek chyba nie ma uczuć ''- pomyślała.
Będąc w El Marrow znalazła pokój na stancji ,u niejakiej Lupe, przybyłej od jakiegoś miesiąca.
W mig się zaprzyjaźniły. Oby dwie miały tylko jeden cel wyrwać się z El Marrow by wyjechać do Rubacavy za nowym lepszym życiem.
Lupe dorabiała sobie w restauracji Franche La Cruz jako szatniarka poleciła tam swoją przyjaciółkę i razem pracowały w jednej firmie. Lola była kelnerką. Przez jakiś czas.
-Musimy oszczędzać pieniądze na czarną godzinę powiedziała Lola.
-Będąc tutaj każda twoja godzina jest czarna zaśmiała się Lupe.
Minęły 2 miesiące i Ubrany w biznesowy garnitur i pozbawiony obszernych szat, mężczyzna zdawał się odzyskiwać pewną charyzmę wszedł do lokalu i usiadł na krześle. Przybył z kobietą.
-Nigdy byś nie domyśliła się tego, co zrobił za życia powiedziała Lupe
-Co takiego zrobił?- zapytała Lola
-Siedział za podwójne morderstwo, zastrzelił za życia swoją kobietę i faceta których nakrył na ''tym'' w łóżku, dlatego spłaca tutejszy dług. Jest żniwiarzem. Przerąbana robota. -zaśmiała się
-Dlaczego ? Przecież to najlepiej opłacalna praca w zaświatach.
-Jak ci się trafi świętoszka z biletem to tak, z takich jak my pożytku żadnego.
Lola skrzywiła się i zrobiła smutną minę, musi cierpieć teraz z tego powodu – odrzekła
-Daj spokój wracajmy do pracy. Odparła Lupe
Wciąż miał zmęczony smutek przyklejony do twarzy, chociaż dostrzegła teraz iskierkę nadziei, która niemal rozśmieszała ją.
Pomyślała o przywitaniu się, ale raczej spasowała.
-Kiedy przyjdzie moja następna wypłata,wybędę stąd.. Pomyślała.
-Z czasem gdy amnezja ustępowała zaczęłam sobie przypominać, dlaczego tu jestem, dlaczego umarłam ,co zrobiłam na ziemi że tutaj tkwię. Początkowo było mi ciężko w to uwierzyć, popełniłam błąd Manuel, odebrałam sobie życie bo depresja wzięła nade mną górę. - Po policzku popłynęły jej łzy.
****************BALKON CALAVERA CAFE**************
I tak to już ze mną było Manny, ja i Lupe przybyłyśmy tutaj do miasta, szukając swojego miejsca w tym świecie.
Chcesz tutaj zostać na całą wieczność ?- Zapytał
Wzruszyła ramionami. Rubacava nie jest taka zła.
-Tak, jeśli zignorujesz policyjną korupcję, falę zbrodni-dodał Manny
Mam tu przyjaciół i Maxa - co jest takiego wspaniałego w Krainie Wiecznego Odpoczynku? Brzmi nudno tutaj przynajmniej coś się dzieje. Poza tym wygląda na to, że ktoś nie chce, żebym dotarła na kraniec świata.
Miała na myśli Nicka Virago.
Manny odwrócił się i spojrzał na nią, marszcząc brwi. Hej. Przestań!. Złapał ją za ramię, nie za mocno, ale wystarczająco, by skupić na nim swoją uwagę. Nie zmieniaj się w Membrillo w tego starego stetryczałego dziadygę. Zrobisz to, Lola. Prawdopodobnie dużo wcześniej niż ja.
Posłała mu lekki uśmiech. Nawet jeśli zostanę tu trochę dłużej?
Tak,powiedział, uśmiechając się. Co jest ze mną, że próbuję cię stąd wypędzić,tak szybko,co?
-Może to dlatego że chce byś była szczęśliwa, po tym wszystkim co cie spotkało.
-Kilka lat nie ma znaczenia, kiedy jesteś martwy. Po 2 latach przebywania tutaj mi to bez różnicy.
-Tylko głupcy liczą czas na tym świecie. -Powiedziała
Zwrócił swoją uwagę, by zamknąć bar, uwalniając jej ramię. Teraz chodź - pomożesz przy tych krzesłach.
Wiatr, który wiał nad Morzem Lamentu, był ostry i zimny i nie pozwalał jej się obudzić z myśli że mogłaby wyjechać stąd i nigdy nie wrócić,ale nie chciała. Coś nie pozwalało jej opuścić tego miejsca.
Było późno w tym sezonie ostatni prom wypłynie dziś w nocy, a Rubacava będzie cichła przez kilka miesięcy. Bez tak wielu turystów,włóczących się po mieście jej działalność będzie mozolna.
- I tak nie zarobiłabym wystarczająco dużo na bilet na statek -zakaszlała, próbując się uśmiechnąć.
-Manny? Jak myślisz, jak wygląda koniec świata?
-Słyszałem, że jest dużo śniegu. Prawdopodobnie wielka ważna świątynia czy coś takiego. Ale nie jestem pewien.
-Chcesz, żebym wysłał ci pocztówkę, kiedy tam dotrę?
-Tak, jeśli to ty zrobisz zdjęcie. Powiedziała Lola
-W porządku, Umowa stoi.
-Manny z zaciekawieniem, zadał Loli niedyskretne pytanie.
-Zasadniczo się nie chwaliłaś a troszeczkę mnie ciekawość zjada od jakiegoś czasu. Zaśmiał się. - Lola spojrzała na niego z zaciekawieniem.
*****************W KAWIARNI CALAVERA CAFE****************
Lola i Manny zeszli na dół by uprzątnąć lokal przed zamknięciem.Wiesz nie wiem czy to prawda, krąży tutaj legenda o kryształach Acny- Bogini zaświatów,córki Hadesa.
-Co takiego? -Zapytała z zaciekawieniem. Krzesło prawie wypadło jej z rąk.
Podobno ten kto odnajdzie 12 elementów kryształu, które są rozproszone po krainie, stanie się władcą podziemi. Mają ponoć mieć nad wyobrażalną moc. Ten kto posiądzie moc kryształu będzie mógł podróżować przez portale do krainy żywych, i wrócić sobie życie. Czyli cofnąć wyrok La Muerte.
-Ale to tylko legenda. Dotąd przez wieki szukano i nie odnaleziono ich.
Manuel- legendy nie biorą się znikąd. Ziarno prawdy w tym tkwić musi.- Powiedziała Lola
-W zasadzie skąd ta legenda się wzięła? Zapytała
Opowiedział mi ją Charlie jak był w klubie jakiś czas temu, sam ich poszukuje. Uważa że jak zwykle przydał by mu się szmal, na jego rozkręcany ''biznes'' odkąd Max wyrzucił go za podrabianie kwitków na wyścigi kotów. To szuka szemranych interesów.
Lola zniecierpliwiona usiadła z Mannym przy stoliku.
-Hades bóg śmierci, pojął za żonę La Muerte, damę śmierci.
Mieli córkę, Acne. Była piękną kobietą. Ale zakochała się w śmiertelniku któremu miała odebrać życie na ziemi, przemieniła się w kobietę i współżyła z nim. Nie zabrała go do świata umarłych wedle księgi przeznaczenia lecz pozostawiła przy życiu. Z tego co mi wiadomo to podobno była w ciąży ze śmiertelnikiem. Rodzice dowiedziawszy się o tym skazali córkę na potępienie i wygnali ją z kraju Bogów Zbuntowała się przeciwko rodzicom. Nie chciała żyć bez ukochanego. Więc przeklęła swój naszyjnik którym był kryształ Bogów i roztrzaskała na 12 elementów, rozsiała go po krainie umarłych,po czym przemieniła się w kobietę i zamieszkała na ziemi ze swoim lubym, mieli dziecko. Po jakimś czasie gdy córka była starsza, matka zachorowała, na łożu śmierci podarowała jej jeden kawałek tego kryształu. -Mówiąc jej że to część jej duszy.
-Potem słuch zaniknął. To było wieki temu.
-Nikt nie wie kto jest posiadaczem kryształu, ani gdzie znajduje się reszta. Wiadomo tylko że są tutaj gdzieś w całej krainie umarłych.
-Gdyby to była prawda, to mogłabym sprawić że ja i Max powrócili byśmy na ziemię. Jako żywi.
Entuzjazm Loli nie trwał długo. Bo ostudził je Manny.
-Wątpię że kiedykolwiek zostaną odnalezione, legenda ta tutaj krąży od dawna.
-Powtórzył mi ją nawet Velasco kiedy był z deczka nietrzeźwy.
-Zresztą to tylko legenda.
-Heh.. Manny nie wiesz że słowa pijanego to myśli trzeźwego? - Zaśmiała się Lola
-A poza tym to nie tacy jak ty szukali ich-Oznajmił
-Każdy kto się dowiedział, napalił na nie, bo jednak zostać panem śmierci . Posiąść niewyobrażalną moc i możliwość cofnięcia wyroku śmierci. To brzmi jak bajka.
Tysiące osób wyruszyło na poszukiwania ich. Ale niektórzy tylko powrócili z wyprawy. Podobno potwór czyhający w wodach morza Lamentu, strzeże jednego z nich na polecenie bogini Acny.
To brzmi nieprawdopodobnie i jednocześnie nakręca-powiedziała Lola.
Zaraz moment czy ty mówisz o Perle ? Wyspie na dnie środka morza Lamentu gdzie rośnie koral? Słyszałam o tym miejscu, ci co tam wyruszyli już nie wrócili. -Oznajmiła
-Tak,Perła. Przeklęte tajemnicze miejsce.-odrzekł
-Oboje szli już do wyjścia z klubu.
-Zawsze istnieje nadzieja że one jednak istnieją- odrzekł Manuel.
-Dzięki za pomoc, po czym wyciągnął klucze i zamknął drzwi klubu.
-Nie ma sprawy, Lola z lekkim uśmiechem pożegnała przyjaciela i oboje rozeszli się w swoich kierunkach.
CIĄG DALSZY NASTĄPI....
0 komentarze:
Prześlij komentarz