Z dnia na dzień było coraz gorzej. Ludzkość ponosiła coraz większe straty. Bohaterowie umierali oddając swoje życia za innych. Czy zrobili coś złego, że musieli teraz umierać? Przecież chcieli tylko spełnić swój sen. Sen o wolności. O ciepłych wodach oceanu, nieskończonych łąkach, ogromych górach. Jednak tytani przedarli się przez mur nie pozwalając dokonać im rzeczy tak ważnych. Zabili tylu ludzi, odebrali rodziną dzieci, matki, ojców. Ci odważniejsi zostali obrońcami. Walczą, ale przecież tak dużo ich zginie. Czy opłaca im się tracić życie, jeśli nawet nie mają pewności, że przysłużyli się czemuś?
Jednak teraz, najpotężniejszy żołnierz ludzkości, niejaki Levi Ackerman, otczony ciałami poległych towarzyszy, oraz siedmioma piętnasto metrowymi martwymi tytanami i trzema idącego w jego stronę, nie ma prawa bytu. Klęczał na środku łąki, nie mogąc ruszyć nogami. Jego ręcę swobodnie opadały wzdłuż ciała, a dłońmi delikatnie trzymał stępione ostrza. Żył, ale dlaczego? Czy tak jak oni, nie powinien być martwy? Poświęcili się dla niego. On wciąż nie rozumiał, przecież był dla nich oschły, czasem wręcz nazbyt wredny. Popatrzył na niebo. Zmarszczył brwi wiedząc, że będzie padać.Przymknął oczy i przetarł czoło brudne od krwi, która znajdowała się wszędzie. Gdy je otworzył, zobaczył uśmiechającą się w jego stronę grupę. Każdy z jej członków wyciągał do niego rękę. Chciał chwycić choć jedną i wstać, ale powstrzymał się. Czy to było prawdziwe? Przekręcił głowę i ujrzał sprzęt do manewru należący do jednego z jego przyjaciół. Tym razem spojrzał na swoje dłonie, które dzierżyły ostrza. Bez zastanowienia wyrzucił je i siegnął do pasa martwego mężczyzny. Szybko przepiął go sobie i wciąż nie mogąc wstać, czekał na jakikolwiek ruch ze strony wroga.
Być może był sam, ale na pewno nie czuł się samotny. Wciąż słyszał śmiechy przyjaciół, kiedy podczas treningów specjalnie się podstawiał. Przed oczami miał drużynę, która tylko czekała na wspólne chwile. Wspomnienia przeplatały się, a on z uśmiechem je sobie przypominał. Nawet te momenty, gdy był przez Hange nazywany pedantem. I choć bał się, czuł siłę. Było ich tylko trzech, da sobie radę nawet nie używając nóg, nie żeby miał jakiś wybór. Wbił ostrze w ziemie i podpierając się na niej ustał na jednej nodze. A w jego kobaltowych oczach błysnęła determinacja. Czarne włosy wraz z zieloną peleryną powiewały na wietrze, który nadszedł wraz z deszczem.
Mężczyzna jak nigdy dotąd, był przygotowany na nadchodzących tytanów. Patrzył z wyniosłością na wrogów i gdy poczuł ustający ból w nogach, porwał się do biegu. Przy pomocy sprzętu do manewru, zachaczając go w pobliskich drzewch, uniósł się na wysokość ich głów. Jednym sprawnym ruchem odciął kawał skóry pierwszego z nich. Z podobną prędkością zabił drugiego. Gdy i ostatniego pokonał, opadł zmęczony na trawę. Rzucił przed siebie oba ostrza, po czym podszedł do rzeczki. Był pewien, iż wcześniej jej tu nie było. Nie było przy niej dużo drzew, więc z łatwością zauważył mury obronne.
- Dziękuję - szepnął w stronę poległych i zaczął zmierzać w stronę prawej flanki. Poradzi sobie bez konia.
"ogromych" - ogromnych
OdpowiedzUsuń"otczony" - otoczony
"ręcę" - ręce
"siegnął" - sięgnął
"zachaczając" - zaHaczając
"drzewch" - dzewach
"coraz gorzej" (...) "Coraz większe" - powtórzenie
"rodziną" - rodzinom - wyjaśnienie. Z rodzinĄ to możesz iść na zakupy. Ale odbiera się rodzinOM. Źle odmieniony wyraz.
Uważam, że pierwszy akapit nie ma większego sensu, jest trochę pogwatmany, jakbyś na siłę chciała zrobić "wstęp" lecz sama nie wiedziała, co dokładnie w nim zawrzeć. Moim zdaniem o wiele lepiej by brzmiało, gdyby zaczynało się to już akcją, czyli od słów "najpotężniejszy żołnierz ludzkości".
Na początku napisałaś, że trzy tytany idą w jego stronę. Potem, że Levi czeka na ruch wroga. Czyli... tytani sobie stanęli, bo Levi właśnie musi odbyć głęboką rozkminę nad sensem istnienia?
"po czym podszedł do rzeczki" - a czy on nie miał przypadkiem jakby... uszkodzonych nóg?
Zakończenia trochę nie ogarniam, ale tak to bardzo mi się podobało. Lubię AoT, tym bardziej oczywiście Leviego. Dlatego tematyka bardzo mi się spodobała ^^
Dziękuję za przedstawienie mi błędów. Pracę pisałam wczoraj na szybko i zapomniałam zredukować tekst. Przystosuję się do twoich słów i następne ćwiczenie postaram się napisać lepiej.
Usuń