Notka od autora: Jak wiadomo po świecie chodzi wielu geeków i nerdów. Niektórzy żyją w
miarę normalnie, inni zamykają się w swoich domach, w pełni oddając się
swoim pasjom. Do tej drugiej grupy należy Avril, dziewczyna w pełni
poświęcona e-sporcie oraz swojej drugiej pasji, o której woli nie
rozmawiać. Lecz pewnego dnia, wychodzi ze swej nory, by dostarczyć kilka
książek dla swojego taty. Jednak nie mogła przypuszczać, że podczas
swojej małej eskapady pozna dosyć specyficznego jegomościa...
Autor: Ksiri
Spis Treści:
Nie denerwuj innych, bo możesz wylecieć za drzwi
Nieprzyjemna rozmowa
Nie ma to jak kolacja z kotem
Nocna przejażdżka
Mistrzostwa czas zacząć! (obecnie czytany)
Rady i whisky
Weź się w garść
...
Nieprzyjemna rozmowa
Nie ma to jak kolacja z kotem
Nocna przejażdżka
Mistrzostwa czas zacząć! (obecnie czytany)
Rady i whisky
Weź się w garść
...
W końcu nadszedł dzień, dzień mistrzostw świata w League of Legends. Ekscytacja fanów jak i samych graczy sięgała zenitu. Avril wraz ze swoją drużyną, menadżerem i resztą ekipy czekali w wyznaczonej dla nich strefie, aż będą mogli wejść na główną scenę.
- Stresujesz się Avril? - zagadnął Rasta, wysoki chłopak, o brązowych włosach i piwnych oczach, zajmujący pozycję toplanera*.
Choć tak naprawdę nazywał się Rick, to wszyscy zwracali się do niego po jego nicku, jaki ustalił sobie w grze. Podobnie było z resztą drużyny, jednak Avril używała swojego imienia jako ksywki w grze, więc była jedynym zawodnikiem do którego zwracano się po imieniu.
- Trochę, ale jest okej. - Przywołała na twarz słaby uśmiech. Choć czekała na tę chwilę od dawna, to teraz trema zżerała ją od środka.
- Będzie dobrze Av - tym razem odezwał się Freez, nieco starszy od Avril, chłopak o aryjskiej urodzie. W ich drużynie był suportem, więc to z nim grała najwięcej i miała najlepsze relacje.
- No dobra ekipo! - Do pomieszczenia wszedł Max i spojrzał na każdego z graczy. - Zaraz zaczynamy, dajcie z siebie wszystko, jasne?
- Jasne! - krzyknęli wszyscy zawodnicy, po czym poszli za Maxem, który skierował się w stronę głównej sceny. Reszta zespołu została w pomieszczeniu lub poszła na trybuny, by stamtąd obserwować mecz.
- Stresujesz się Avril? - zagadnął Rasta, wysoki chłopak, o brązowych włosach i piwnych oczach, zajmujący pozycję toplanera*.
Choć tak naprawdę nazywał się Rick, to wszyscy zwracali się do niego po jego nicku, jaki ustalił sobie w grze. Podobnie było z resztą drużyny, jednak Avril używała swojego imienia jako ksywki w grze, więc była jedynym zawodnikiem do którego zwracano się po imieniu.
- Trochę, ale jest okej. - Przywołała na twarz słaby uśmiech. Choć czekała na tę chwilę od dawna, to teraz trema zżerała ją od środka.
- Będzie dobrze Av - tym razem odezwał się Freez, nieco starszy od Avril, chłopak o aryjskiej urodzie. W ich drużynie był suportem, więc to z nim grała najwięcej i miała najlepsze relacje.
- No dobra ekipo! - Do pomieszczenia wszedł Max i spojrzał na każdego z graczy. - Zaraz zaczynamy, dajcie z siebie wszystko, jasne?
- Jasne! - krzyknęli wszyscy zawodnicy, po czym poszli za Maxem, który skierował się w stronę głównej sceny. Reszta zespołu została w pomieszczeniu lub poszła na trybuny, by stamtąd obserwować mecz.
Gdy weszli na scenę, powitał ich ryk widowni, która klaskała i wiwatowała na ich widok. Każdy z obecnych tu zawodników miał swoich fanów, którzy go dopingowali. Avril rozejrzała się po całej hali i uśmiechnęła się pogodnie, by jakoś ukryć to, jak bardzo była zestresowana.Gdy znaleźli się na środku sceny, podeszła do nich drużyna przeciwna. Obie ekipy po życzeniu sobie powodzenia, rozeszły się do swoich komputerów, które stały w dwóch rzędach po pięć, bo obu stronach podwyższenia.Po przejściu przez etap banowania i wyboru bohaterów gra się rozpoczęła. Wszyscy gracze ruszyli na wcześniej ustalone pozycje i ogólnie zajęli się wyznaczoną im robotą.- No to zaczynajmy zabawę - mruknęła do siebie, oblizując nieznacznie górną wargę i bardziej nachylając się nad monitorem komputera.
Tymczasem w Parku Naukowym panowała przerwa, a przynajmniej dla asystentów i większości naukowców. Nie wszyscy jednak uznawali coś takiego jak odpoczynek od pracy. No chyba, że ich własny organizm ich do tego zmusi.Przykładem takiego pracoholika był Gaster, który pomimo przerwy dalej siedział w pracowni i coś majstrował. Niestety ciągła praca mu nie służyła, a zmęczony i otępiały organizm domagał się snu… ewentualnie kolejnego kubka mocnej kawy.
Więc, nie czekając już dłużej, udał się niespiesznie do pokoju socjalnego, gdzie miał nadzieję nie zastać nikogo, choć przerwa powoli się kończyła, a wszyscy pracownicy powinni wracać już do swoich zajęć.
Jednak ku jego rozczarowaniu siedziała tam grupa młodych asystentów, którzy zgromadzili się koło jednego ze swoich kolegów i z przejęciem oglądali coś na tablecie. Gaster, widząc to, nawet tego nie skomentował, nie miał zwyczajnie na to ochoty i siły. Postanowił po prostu zrobić sobie kawę i wrócić z nią do pracowni. Jednak, gdy kawa już powoli kończyła się parzyć, usłyszał coś, co powstrzymało go przed tym.
- Dawaj Avril, rozwal ich! - krzyknął któryś z asystentów.
Na parę sekund cała grupa jakby zamarła w oczekiwaniu, po czym wszyscy wybuchnęli niepochamowaną radością. Gaster spoglądał na nich obojętnie, choć w środku zaczął zastanawiać się, czy asystent miał na myśli córkę jego współpracownika, jednak odtrącił od siebie tę myśl. Bardzo wątpił, by taka dziewczyna mogła być kimś, kto byłby w stanie zrobić coś, by wywołać takie emocje. Jakież było jego zdziwienie, gdy usłyszał kolejne słowa asystenta.- Ej, myślicie, że Avril wróci do domu z pucharem?
- Jasne, nie ma opcji, by jej drużyna przegrała. Mają świetnego junglera*, no i ona sama bardzo dobrze gra. – odparł inny asystent.
- No, co racja to racja….
Dalsza rozmowa brzmiała tak, jakby rozmawiali w kompletnie innym języku. Choć niby mówili normalnie, to często używali słów, których znaczenie było Gasterowi kompletnie obce. Jednak pomimo tego uważnie przysłuchiwał się rozmowie, przy okazji popijając kawę, choć jego twarz wydawała się obojętna i niczym niewzruszona.Jednak po pewnym czasie trójka asystentów odeszła, by wrócić do pracy. Pozostało tylko dwóch, którzy najwyraźniej nie mieli żadnych przydzielonych zadań albo na nie nie zważali.W tym właśnie momencie Gaster podszedł do nich. Na początku musieli tego nie zauważyć, jednak gdy ten odchrząknął, obaj obrócili się jak oparzeni.- Nie powinniście wracać do pracy? - zapytał, jakby od niechcenia.
- Jeszcze mamy trochę czasu - odparł chłopak stojący bliżej niego. Naukowiec rozpoznał w nim Marka, recepcjonistę, z którym podczas całego okresu swojej pracy zamienił może dwa zdania. - Przerwa kończy się nam za jakieś dziesięć minut.
- Rozumiem… - Jego twarz nie wyrażała niczego konkretnego, jakby odpowiedź chłopaka była mu obojętna. Jednak kątem oka zerknął na tablet, którego ekran doskonale widział i dostrzegł na nim jakąś grę komputerową, ale nie była to sama gra lecz relacja z jej rozgrywki. - Co to jest? - zapytał po chwili wskazując na wyświetlacz.
- To relacja na żywo z Mistrzostw Świata w Leauge of Legends, wie pan, takiej gry komputerowej. Avril bierze w nich udział, więc uznaliśmy, że przydałoby się śledzić rozgrywki na bieżąco. -odparł drugi chłopak, którego już kompletnie nie kojarzył
-Doprawdy? A gdzie odbywają się te zawody?
- W San Francisco.
Słysząc to, przytaknął skinieniem głowy, po czym bez słowa wyszedł z pokoju socjalnego, zostawiając chłopaków samych sobie. Czyli Avril brała udział w jakichś zawodach poświęconych grze komputerowej? Cóż nie spodziewał się czegoś takiego po niej. Zresztą ciężko mu było sobie wyobrazić, by coś takiego mogło wywoływać w ludziach ekscytację. Już pal sześć samo granie, ale naprawdę ludzie fascynowali się oglądaniem, jak ktoś gra? No doprawdy, ludzka rasa miała dziwne upodobania. Jednak było to w jakiś sposób intrygujące, więc uznał, że bardziej zbada temat, nawet jeżeli musiał na to poświęcić czas przeznaczony na badania. W końcu, gdzie się tak dobrze nie zdobywa informacji, jak nie u źródła? Musiał tylko dokładnie dowiedzieć się gdzie odbywają się zawody, w końcu San Francisco było całkiem rozległe, a że żyli w dobie internetu wystarczyło ledwie kilka minut, by dowiedzieć się wszystkiego czego potrzebował. Więc, gdy tylko dowiedział się gdzie dokładnie ma się udać, sprawdził jeszcze, czy wszystko zostawił w jako takim porządku. Nie chciał, by jakiś durny asystent, uznał za stosowne uporządkowanie jego rzeczy, co pewnie skończyło by się jakąś katastrofą oraz opóźnieniem jego późniejszej pracy. Dlatego gdy był już pewien, że wszystko zostawi tak jak powinien przeteleportował się w odpowiednie miejsce. Na początku nieco go zmroczyło, bo dystans jaki przebył był dość spory, ale nie minęło dużo czasu gdy wszystko wróciło do normy. Zdecydowanym krokiem udał się w stronę miejsca gdzie odbywały się zawody. Był to spory budynek przypominający jakąś zamkniętą arenę, ale nie wywarł on na nim jakiegoś większego wrażenia. Nieco zaskoczył go widok kilku potworów w okolicy, ale szybko ich zignorował, by skupić się na celu dla którego tu przybył.Przy wejściu zobaczył dwójkę ochroniarzy, którzy sprawdzali wejściówki, jednak nie było to dla niego problemem. Przeszedł w miejsce gdzie zniknąłby z oczu po czym zwyczajnie teleportował się do wnętrza budynku. Korytarze były zaskakująco puste, ledwie kilkoro ludzi i potworów przechadzających się po nich i kupujących przeróżne gadżety przy stoiskach. Szybko domyślił się, skąd taki stan rzeczy, gdyż z oddali dobiegł do niego dźwięk głośnego aplauzu tłumu.Nie zastanawiając się zbyt długo, ruszył w stronę z której dochodził dźwięk, a po niedługim czasie doszedł do ogromnej hali z trybunami schodzącymi miarowo w dół co dawało kształt leja. Widział na nich zarówno ludzi, jak i potwory, choć ci pierwsi stanowili większość. Z głośników nadawany był głos komentatora, który relacjonował to, co działo się w grze. Jednak jego uwagę przykuł sam środek hali, gdzie znajdowała się odseparowana strefa, gdzie stało dziesięć stanowisk komputerowych, po pięć w dwóch rzędach stojących do siebie równolegle. Siedzące przy nich osoby zapewne byli zawodnikami, a upewnił się w tym, gdy dostrzegł wśród nich Avril.Jednak teraz wyglądała nieco inaczej, niż ją zapamiętał. Wydawała się mniej zmęczona i bardziej zadbana. Jej włosy nie były już przetłuszczone ani skołtunione, a ubiór, na który składała się czarna bluza z logiem drużyny, do tego T-shirt w tym samym kolorze i jeansy, wyglądał na niej wyjątkowo dobrze i schludnie. Aż ciężko mu było dowierzać, że to ta sama osoba. Ale jak widać, jeżeli trzeba, to ta dziewczyna potrafi wyglądać ła… znaczy się znośnie.Nagle wszyscy w hali jakby się ożywili. Zaczęli głośniej krzyczeć, inni coś skandowali, zapewne nazwę drużyny, a jeszcze inni wrzeszczeli imię…. Avril. W tym momencie zwrócił uwagę na duży ekran, zawieszony nad główną częścią areny, na którym transmitowano przebieg gry oraz obraz graczy, która co rusz przechodziła na kolejnego zawodnika.Obecnie wyświetlała się na nim jakaś część placu, na którego środku znajdował się wielki kryształ* z jakimś paskiem u góry, a wokół niego biegały dwie postacie. Jedna przypominała wysokiego mężczyznę z maską i pistoletem, a druga dziwną futrzaną wiewiórkę. Pierwsza postać co rusz strzelała do wielkiego kryształu, przez co pasek nad nim się kurczył, a druga starała się trafić w swojego przeciwnika bumerangiem.Jednak w końcu pasek skurczył się do zera, a cała gra się zatrzymała. Kibice zaczęli jeszcze głośniej wrzeszczeć pełni szczęścia i satysfakcji.- I tak Silver Tiger wygrywają swoją pierwszą grę! - Dało się słyszeć głos komentatora, który ledwo przedzierał się przez aplauz publiczności. - Co to był za mecz? Piękny backdoor* w wykonaniu Avril kompletnie zniszczyła przeciwników….
Gaster dalej już nie słuchał, bo całą swoją uwagę poświęcił dziewczynie, która pełna radości ściskała się z każdym ze swojej drużyny. Na ten widok poczuł jakiś dziwny skurz w piersi, który jednak szybko zniknął.Zastanawiał się, czemu wszyscy się tak tym ekscytują. To przecież tylko wygrana w grze komputerowej. Nie potrzeba w nich przecież żadnych konkretnych umiejętności. Już nawet zwykły sport był lepszy, bo tam trzeba było coś umieć, a tutaj? Oczywiście zapewne trzeba było znać się trochę na danej grze, ale bez przesady, dla niego dalej oglądanie czy branie na serio takich zawodów, było co najmniej dziecinne. No, ale cóż, ludzie często wykazują się inteligencją na właśnie takim poziomie.
Z zamyślenia wyrwał go ruch w głównej części hali. Obie drużyny udały się w stronę wyjścia, przy okazji czasami podchodząc do swoich fanów. Czyli już nic tu po nim. Prychnął pod nosem zirytowany i udał się w stronę wyjścia. Cała ta wycieczka była tylko stratą czasu, niczego się nie dowiedział i tylko utwierdził się w przekonaniu, jaką niską inteligencją wykazują się ludzie. Choć najwyraźniej nie tylko oni, bo widać potwory również bawiła taka rozrywka.Budynek opuścił bez żadnych przeszkód, bo ochroniarze ewidentnie byli bardziej pochłonięci rozmową o wyniku meczu, niż sprawdzaniu kogokolwiek. Gdy już miał się z powrotem teleportować do Parku Naukowego i rzucić się w wir pracy, zauważył kątem oka coś, co przykuło jego uwagę.Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył, jak ktoś wymyka się bocznym wejściem. Gdy przyjrzał się bliżej, dostrzegł, że to Avril. Dziewczyna ewidentnie była poddenerwowana i rozglądała się na wszystkie strony. Czyżby jego wyprawa jednak nie poszła na marne? Na tę myśl uśmiechnął się nieco przerażająco, po czym poszedł w stronę dziewczyny.Gdy tak za nią podążał, dostrzegł, jak dziewczyna rozgląda się nerwowo, jakby bała się, że ktoś ją zauważy lub zaatakuje. Wyglądało to dla niego nad wyraz komicznie, gdyż można by pomyśleć, że to właśnie przed nim tak ucieka. Lecz po paru minutach, zatrzymała się, przez co i on przystanął, nie chcąc by zorientowała się o jego obecności. Avril schowała się w jednej z wnęk w ścianie areny i wyciągnęła z kieszeni bluzy papierosa i zapalniczkę. Nieco zdziwiło to naukowca, bo dziewczyna nie wyglądała na palaczkę, lecz szybko się z tego otrząsnął i podszedł do niej, uznając to za najlepszy moment na ujawnienie się.- Nie sądziłem, że palisz… - zaczął spokojnym, acz nieco niepokojącym głosem, na którego dźwięk, dziewczyna mocno się wzdrygnęła, niemal wypuszczając papierosa z palców.
- Rzadko to robię, najczęściej gdy się zestresuje - odparła z udawanym spokojem, którym chciała zasłonić stres i zaskoczenie, co marnie jej wychodziło- Co panu tu robi, jeżeli mogę zapytać?
- Część asystentów śledziła mecz, w którym brałaś udział, więc chciałem zobaczyć na żywo, na czym one polegają.
- Cóż ważne by sprawdzać wszystko u źródła, ale jak pan tak szybko dotarł do San Francisco? Lot zajmuje przecież kilka godzin.
- Powiedzmy, że to moja tajemnica - Jego głos zabrzmiał wyjątkowo złowrogo, a niewielki, równie nieprzyjemny uśmieszek, tylko to podkreślał.
Do tego stopnia, że po plecach dziewczyny przebiegła fala zimnych dreszczy, a na jej twarzy pojawił się wyraz niepokoju. Choć nijak nie było tego po nim widać, to w duchu poczuł cień satysfakcji z reakcji Avril. Zawsze strach oraz cierpienie, które wywoływał u innych niezwykle go satysfakcjonowały.
- Rozumiem – odparła po chwili, przy okazji rzucając na ziemię niedopałek z papierosa i zgniatając go butem – A jak się panu spodobał e-sport?
- Cóż, niekoniecznie, nie za bardzo widzę sens oglądania takich… zawodów.
- Naprawdę? - Zaskoczenie przyćmiło nieco niepokój dziewczyny. – Dlaczego?
- O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć samą idę grania w gry komputerowe, to nie widzę sensu oglądania jak ktoś to robi, a tym bardziej na żywo.
- Sama czasami tego nie rozumiem, ale to chyba działa na podobnej zasadzie jak oglądanie innych zawodów sportowych. To po prostu ludzi odpręża, daje poczucie przynależności do jakiejś grupy.
- Lecz w każdym normalnym sporcie trzeba jakąś ilość czasu poświęcić na treningi. Choć sam nie za bardzo popieram ten rodzaj rozrywki, to tam ludzie mają chociaż świadomość, że zawodnicy włożyli jakiś wysiłek w wygraną – Wyprostował i uśmiechną się dumnie, będąc pewnym, że dziewczyna przyzna mu rację. Jakże się zdziwił, gdy ta westchnęła podirytowana, a na jej twarzy pojawił się wyraz zniesmaczenia.
- Ech, każdy tak mówi, ale tak naprawdę zawodnicy w e-sporcie muszą bardzo dużo trenować, nie tyko grając na komputerze, ale i ćwicząc fizycznie.
Słysząc te słowa Gaster o mało nie parsknął śmiechem, bo gdy patrzył na Avril, to w życiu by nie uwierzył, że uprawia ona jakikolwiek sport. Może nie była gruba, ale widać było po niej sporą nadwagę oraz zaniedbanie ciała.
- Jednak w dalszym ciągu, jest to tylko granie na komputerze – mówiąc to skrzyżował ręce na piersi, a uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Tutaj nie mogę zaprzeczyć, ale jest to również analizowanie możliwych ruchów przeciwnika, obmyślania taktyk i tak dalej… -nagle z kieszeni buzy Avril rozbrzmiał dźwięk powiadomienia z telefonu, więc ta wyjęła go i zerknęła na wyświetlacz -Cóż, wygląda na to, że muszę już wracać, mój menadżer mnie wzywa. Mam nadzieję, że będziemy mogli kiedyś dokończyć tą rozmowę. Do widzenia.
- Również na to liczę i powodzenia na zawodach – jego głos był oziębły, podobnie jak wzrok, którym odprowadził dziewczynę, gdy ta odeszła w stronę wejścia na arenę.
Nie widząc powodu, dla którego miałby dalej pozostać w tym miejscu, po prostu teleportował się z powrotem do swojego laboratorium, gdzie od razu zabrał się do pracy, starając się wyrzucić ze swojej głowy myśli o Avril, która pomimo niechęci jaką do niej czuł, zaczynała go coraz bardziej intrygować.
___________
*toplaner – Osoba grająca na górnej alei, najczęściej postaciami o dużej ilości zdrowia.
*Nexus (wielki niebieski lub czerwony kryształ) – Jest to centralna część baz obu drużyn, których zniszczenie jest celem gry. Drogi do każdego z nich bronią (na jednej alei) trzy wieże, które atakują, gdy się do nich zbliża. Przy nexusie są kolejne dwie.
*backdoor – Jedna z taktyk w Leauge of Legends, polegająca na wdarciu się do baz przeciwników pod ich nieobecność i zniszczenie jej centralnej części
Tymczasem w Parku Naukowym panowała przerwa, a przynajmniej dla asystentów i większości naukowców. Nie wszyscy jednak uznawali coś takiego jak odpoczynek od pracy. No chyba, że ich własny organizm ich do tego zmusi.Przykładem takiego pracoholika był Gaster, który pomimo przerwy dalej siedział w pracowni i coś majstrował. Niestety ciągła praca mu nie służyła, a zmęczony i otępiały organizm domagał się snu… ewentualnie kolejnego kubka mocnej kawy.
Więc, nie czekając już dłużej, udał się niespiesznie do pokoju socjalnego, gdzie miał nadzieję nie zastać nikogo, choć przerwa powoli się kończyła, a wszyscy pracownicy powinni wracać już do swoich zajęć.
Jednak ku jego rozczarowaniu siedziała tam grupa młodych asystentów, którzy zgromadzili się koło jednego ze swoich kolegów i z przejęciem oglądali coś na tablecie. Gaster, widząc to, nawet tego nie skomentował, nie miał zwyczajnie na to ochoty i siły. Postanowił po prostu zrobić sobie kawę i wrócić z nią do pracowni. Jednak, gdy kawa już powoli kończyła się parzyć, usłyszał coś, co powstrzymało go przed tym.
- Dawaj Avril, rozwal ich! - krzyknął któryś z asystentów.
Na parę sekund cała grupa jakby zamarła w oczekiwaniu, po czym wszyscy wybuchnęli niepochamowaną radością. Gaster spoglądał na nich obojętnie, choć w środku zaczął zastanawiać się, czy asystent miał na myśli córkę jego współpracownika, jednak odtrącił od siebie tę myśl. Bardzo wątpił, by taka dziewczyna mogła być kimś, kto byłby w stanie zrobić coś, by wywołać takie emocje. Jakież było jego zdziwienie, gdy usłyszał kolejne słowa asystenta.- Ej, myślicie, że Avril wróci do domu z pucharem?
- Jasne, nie ma opcji, by jej drużyna przegrała. Mają świetnego junglera*, no i ona sama bardzo dobrze gra. – odparł inny asystent.
- No, co racja to racja….
Dalsza rozmowa brzmiała tak, jakby rozmawiali w kompletnie innym języku. Choć niby mówili normalnie, to często używali słów, których znaczenie było Gasterowi kompletnie obce. Jednak pomimo tego uważnie przysłuchiwał się rozmowie, przy okazji popijając kawę, choć jego twarz wydawała się obojętna i niczym niewzruszona.Jednak po pewnym czasie trójka asystentów odeszła, by wrócić do pracy. Pozostało tylko dwóch, którzy najwyraźniej nie mieli żadnych przydzielonych zadań albo na nie nie zważali.W tym właśnie momencie Gaster podszedł do nich. Na początku musieli tego nie zauważyć, jednak gdy ten odchrząknął, obaj obrócili się jak oparzeni.- Nie powinniście wracać do pracy? - zapytał, jakby od niechcenia.
- Jeszcze mamy trochę czasu - odparł chłopak stojący bliżej niego. Naukowiec rozpoznał w nim Marka, recepcjonistę, z którym podczas całego okresu swojej pracy zamienił może dwa zdania. - Przerwa kończy się nam za jakieś dziesięć minut.
- Rozumiem… - Jego twarz nie wyrażała niczego konkretnego, jakby odpowiedź chłopaka była mu obojętna. Jednak kątem oka zerknął na tablet, którego ekran doskonale widział i dostrzegł na nim jakąś grę komputerową, ale nie była to sama gra lecz relacja z jej rozgrywki. - Co to jest? - zapytał po chwili wskazując na wyświetlacz.
- To relacja na żywo z Mistrzostw Świata w Leauge of Legends, wie pan, takiej gry komputerowej. Avril bierze w nich udział, więc uznaliśmy, że przydałoby się śledzić rozgrywki na bieżąco. -odparł drugi chłopak, którego już kompletnie nie kojarzył
-Doprawdy? A gdzie odbywają się te zawody?
- W San Francisco.
Słysząc to, przytaknął skinieniem głowy, po czym bez słowa wyszedł z pokoju socjalnego, zostawiając chłopaków samych sobie. Czyli Avril brała udział w jakichś zawodach poświęconych grze komputerowej? Cóż nie spodziewał się czegoś takiego po niej. Zresztą ciężko mu było sobie wyobrazić, by coś takiego mogło wywoływać w ludziach ekscytację. Już pal sześć samo granie, ale naprawdę ludzie fascynowali się oglądaniem, jak ktoś gra? No doprawdy, ludzka rasa miała dziwne upodobania. Jednak było to w jakiś sposób intrygujące, więc uznał, że bardziej zbada temat, nawet jeżeli musiał na to poświęcić czas przeznaczony na badania. W końcu, gdzie się tak dobrze nie zdobywa informacji, jak nie u źródła? Musiał tylko dokładnie dowiedzieć się gdzie odbywają się zawody, w końcu San Francisco było całkiem rozległe, a że żyli w dobie internetu wystarczyło ledwie kilka minut, by dowiedzieć się wszystkiego czego potrzebował. Więc, gdy tylko dowiedział się gdzie dokładnie ma się udać, sprawdził jeszcze, czy wszystko zostawił w jako takim porządku. Nie chciał, by jakiś durny asystent, uznał za stosowne uporządkowanie jego rzeczy, co pewnie skończyło by się jakąś katastrofą oraz opóźnieniem jego późniejszej pracy. Dlatego gdy był już pewien, że wszystko zostawi tak jak powinien przeteleportował się w odpowiednie miejsce. Na początku nieco go zmroczyło, bo dystans jaki przebył był dość spory, ale nie minęło dużo czasu gdy wszystko wróciło do normy. Zdecydowanym krokiem udał się w stronę miejsca gdzie odbywały się zawody. Był to spory budynek przypominający jakąś zamkniętą arenę, ale nie wywarł on na nim jakiegoś większego wrażenia. Nieco zaskoczył go widok kilku potworów w okolicy, ale szybko ich zignorował, by skupić się na celu dla którego tu przybył.Przy wejściu zobaczył dwójkę ochroniarzy, którzy sprawdzali wejściówki, jednak nie było to dla niego problemem. Przeszedł w miejsce gdzie zniknąłby z oczu po czym zwyczajnie teleportował się do wnętrza budynku. Korytarze były zaskakująco puste, ledwie kilkoro ludzi i potworów przechadzających się po nich i kupujących przeróżne gadżety przy stoiskach. Szybko domyślił się, skąd taki stan rzeczy, gdyż z oddali dobiegł do niego dźwięk głośnego aplauzu tłumu.Nie zastanawiając się zbyt długo, ruszył w stronę z której dochodził dźwięk, a po niedługim czasie doszedł do ogromnej hali z trybunami schodzącymi miarowo w dół co dawało kształt leja. Widział na nich zarówno ludzi, jak i potwory, choć ci pierwsi stanowili większość. Z głośników nadawany był głos komentatora, który relacjonował to, co działo się w grze. Jednak jego uwagę przykuł sam środek hali, gdzie znajdowała się odseparowana strefa, gdzie stało dziesięć stanowisk komputerowych, po pięć w dwóch rzędach stojących do siebie równolegle. Siedzące przy nich osoby zapewne byli zawodnikami, a upewnił się w tym, gdy dostrzegł wśród nich Avril.Jednak teraz wyglądała nieco inaczej, niż ją zapamiętał. Wydawała się mniej zmęczona i bardziej zadbana. Jej włosy nie były już przetłuszczone ani skołtunione, a ubiór, na który składała się czarna bluza z logiem drużyny, do tego T-shirt w tym samym kolorze i jeansy, wyglądał na niej wyjątkowo dobrze i schludnie. Aż ciężko mu było dowierzać, że to ta sama osoba. Ale jak widać, jeżeli trzeba, to ta dziewczyna potrafi wyglądać ła… znaczy się znośnie.Nagle wszyscy w hali jakby się ożywili. Zaczęli głośniej krzyczeć, inni coś skandowali, zapewne nazwę drużyny, a jeszcze inni wrzeszczeli imię…. Avril. W tym momencie zwrócił uwagę na duży ekran, zawieszony nad główną częścią areny, na którym transmitowano przebieg gry oraz obraz graczy, która co rusz przechodziła na kolejnego zawodnika.Obecnie wyświetlała się na nim jakaś część placu, na którego środku znajdował się wielki kryształ* z jakimś paskiem u góry, a wokół niego biegały dwie postacie. Jedna przypominała wysokiego mężczyznę z maską i pistoletem, a druga dziwną futrzaną wiewiórkę. Pierwsza postać co rusz strzelała do wielkiego kryształu, przez co pasek nad nim się kurczył, a druga starała się trafić w swojego przeciwnika bumerangiem.Jednak w końcu pasek skurczył się do zera, a cała gra się zatrzymała. Kibice zaczęli jeszcze głośniej wrzeszczeć pełni szczęścia i satysfakcji.- I tak Silver Tiger wygrywają swoją pierwszą grę! - Dało się słyszeć głos komentatora, który ledwo przedzierał się przez aplauz publiczności. - Co to był za mecz? Piękny backdoor* w wykonaniu Avril kompletnie zniszczyła przeciwników….
Gaster dalej już nie słuchał, bo całą swoją uwagę poświęcił dziewczynie, która pełna radości ściskała się z każdym ze swojej drużyny. Na ten widok poczuł jakiś dziwny skurz w piersi, który jednak szybko zniknął.Zastanawiał się, czemu wszyscy się tak tym ekscytują. To przecież tylko wygrana w grze komputerowej. Nie potrzeba w nich przecież żadnych konkretnych umiejętności. Już nawet zwykły sport był lepszy, bo tam trzeba było coś umieć, a tutaj? Oczywiście zapewne trzeba było znać się trochę na danej grze, ale bez przesady, dla niego dalej oglądanie czy branie na serio takich zawodów, było co najmniej dziecinne. No, ale cóż, ludzie często wykazują się inteligencją na właśnie takim poziomie.
Z zamyślenia wyrwał go ruch w głównej części hali. Obie drużyny udały się w stronę wyjścia, przy okazji czasami podchodząc do swoich fanów. Czyli już nic tu po nim. Prychnął pod nosem zirytowany i udał się w stronę wyjścia. Cała ta wycieczka była tylko stratą czasu, niczego się nie dowiedział i tylko utwierdził się w przekonaniu, jaką niską inteligencją wykazują się ludzie. Choć najwyraźniej nie tylko oni, bo widać potwory również bawiła taka rozrywka.Budynek opuścił bez żadnych przeszkód, bo ochroniarze ewidentnie byli bardziej pochłonięci rozmową o wyniku meczu, niż sprawdzaniu kogokolwiek. Gdy już miał się z powrotem teleportować do Parku Naukowego i rzucić się w wir pracy, zauważył kątem oka coś, co przykuło jego uwagę.Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył, jak ktoś wymyka się bocznym wejściem. Gdy przyjrzał się bliżej, dostrzegł, że to Avril. Dziewczyna ewidentnie była poddenerwowana i rozglądała się na wszystkie strony. Czyżby jego wyprawa jednak nie poszła na marne? Na tę myśl uśmiechnął się nieco przerażająco, po czym poszedł w stronę dziewczyny.Gdy tak za nią podążał, dostrzegł, jak dziewczyna rozgląda się nerwowo, jakby bała się, że ktoś ją zauważy lub zaatakuje. Wyglądało to dla niego nad wyraz komicznie, gdyż można by pomyśleć, że to właśnie przed nim tak ucieka. Lecz po paru minutach, zatrzymała się, przez co i on przystanął, nie chcąc by zorientowała się o jego obecności. Avril schowała się w jednej z wnęk w ścianie areny i wyciągnęła z kieszeni bluzy papierosa i zapalniczkę. Nieco zdziwiło to naukowca, bo dziewczyna nie wyglądała na palaczkę, lecz szybko się z tego otrząsnął i podszedł do niej, uznając to za najlepszy moment na ujawnienie się.- Nie sądziłem, że palisz… - zaczął spokojnym, acz nieco niepokojącym głosem, na którego dźwięk, dziewczyna mocno się wzdrygnęła, niemal wypuszczając papierosa z palców.
- Rzadko to robię, najczęściej gdy się zestresuje - odparła z udawanym spokojem, którym chciała zasłonić stres i zaskoczenie, co marnie jej wychodziło- Co panu tu robi, jeżeli mogę zapytać?
- Część asystentów śledziła mecz, w którym brałaś udział, więc chciałem zobaczyć na żywo, na czym one polegają.
- Cóż ważne by sprawdzać wszystko u źródła, ale jak pan tak szybko dotarł do San Francisco? Lot zajmuje przecież kilka godzin.
- Powiedzmy, że to moja tajemnica - Jego głos zabrzmiał wyjątkowo złowrogo, a niewielki, równie nieprzyjemny uśmieszek, tylko to podkreślał.
Do tego stopnia, że po plecach dziewczyny przebiegła fala zimnych dreszczy, a na jej twarzy pojawił się wyraz niepokoju. Choć nijak nie było tego po nim widać, to w duchu poczuł cień satysfakcji z reakcji Avril. Zawsze strach oraz cierpienie, które wywoływał u innych niezwykle go satysfakcjonowały.
- Rozumiem – odparła po chwili, przy okazji rzucając na ziemię niedopałek z papierosa i zgniatając go butem – A jak się panu spodobał e-sport?
- Cóż, niekoniecznie, nie za bardzo widzę sens oglądania takich… zawodów.
- Naprawdę? - Zaskoczenie przyćmiło nieco niepokój dziewczyny. – Dlaczego?
- O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć samą idę grania w gry komputerowe, to nie widzę sensu oglądania jak ktoś to robi, a tym bardziej na żywo.
- Sama czasami tego nie rozumiem, ale to chyba działa na podobnej zasadzie jak oglądanie innych zawodów sportowych. To po prostu ludzi odpręża, daje poczucie przynależności do jakiejś grupy.
- Lecz w każdym normalnym sporcie trzeba jakąś ilość czasu poświęcić na treningi. Choć sam nie za bardzo popieram ten rodzaj rozrywki, to tam ludzie mają chociaż świadomość, że zawodnicy włożyli jakiś wysiłek w wygraną – Wyprostował i uśmiechną się dumnie, będąc pewnym, że dziewczyna przyzna mu rację. Jakże się zdziwił, gdy ta westchnęła podirytowana, a na jej twarzy pojawił się wyraz zniesmaczenia.
- Ech, każdy tak mówi, ale tak naprawdę zawodnicy w e-sporcie muszą bardzo dużo trenować, nie tyko grając na komputerze, ale i ćwicząc fizycznie.
Słysząc te słowa Gaster o mało nie parsknął śmiechem, bo gdy patrzył na Avril, to w życiu by nie uwierzył, że uprawia ona jakikolwiek sport. Może nie była gruba, ale widać było po niej sporą nadwagę oraz zaniedbanie ciała.
- Jednak w dalszym ciągu, jest to tylko granie na komputerze – mówiąc to skrzyżował ręce na piersi, a uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Tutaj nie mogę zaprzeczyć, ale jest to również analizowanie możliwych ruchów przeciwnika, obmyślania taktyk i tak dalej… -nagle z kieszeni buzy Avril rozbrzmiał dźwięk powiadomienia z telefonu, więc ta wyjęła go i zerknęła na wyświetlacz -Cóż, wygląda na to, że muszę już wracać, mój menadżer mnie wzywa. Mam nadzieję, że będziemy mogli kiedyś dokończyć tą rozmowę. Do widzenia.
- Również na to liczę i powodzenia na zawodach – jego głos był oziębły, podobnie jak wzrok, którym odprowadził dziewczynę, gdy ta odeszła w stronę wejścia na arenę.
Nie widząc powodu, dla którego miałby dalej pozostać w tym miejscu, po prostu teleportował się z powrotem do swojego laboratorium, gdzie od razu zabrał się do pracy, starając się wyrzucić ze swojej głowy myśli o Avril, która pomimo niechęci jaką do niej czuł, zaczynała go coraz bardziej intrygować.
___________
*toplaner – Osoba grająca na górnej alei, najczęściej postaciami o dużej ilości zdrowia.
*Nexus (wielki niebieski lub czerwony kryształ) – Jest to centralna część baz obu drużyn, których zniszczenie jest celem gry. Drogi do każdego z nich bronią (na jednej alei) trzy wieże, które atakują, gdy się do nich zbliża. Przy nexusie są kolejne dwie.
*backdoor – Jedna z taktyk w Leauge of Legends, polegająca na wdarciu się do baz przeciwników pod ich nieobecność i zniszczenie jej centralnej części
Ooo, ja tak lubie to opowiadanie xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego zimnego gastera *.*
Btw
Yumii... Psieplasiam za brak tłumaczeń ale.... Mam dwie lewe ręce i zepsułam sobie komputer ;_;
Dalej uważam, że muszę jeszcze nieco doszlifować charakter Gastera, ale cieszy mnie fakt, że tobie się podoba. Mam szczerą nadzieję, że kolejne rozdziały cię nie zawiodą ;)
UsuńGaster to jedna z moich ulubionych postaci a tak rzadko go widuje xd
UsuńZ nudów czytałam wattpady i... Było jedno powiadanie gdzie był uroczy i słodki xddd
Zdecydowanie wolę twojego Gastera. To bardziej do niego pasuje.
Czekam na więcej *.*
Podzielam twoją opinię odnośni Gastera, znacznie bardziej go lubię od takiego Papyrusa czy Sansa (nie mówię tu o Papsie z udnerell'a, b ten zawsze będzie zajmował u mnie pierwsze miejsce).
UsuńŚwietne opko, nie mogę się doczekać następnej części, życzę weny ☺. Zauważyłam, że w internecie ciężko jest znaleźć parring z gasterem i tu pojawia się moje pytanie, czy zna ktoś z was może jakieś?
OdpowiedzUsuńDziękuję, wena zawsze się przyda :) No cieszę się, że opowiadanie ci się podoba!
UsuńZnam kilka anglojęzycznych, sama napisałam jedno.... Mmmm
UsuńWKOŃCU!
OdpowiedzUsuńWarto Było Czekać Te Dwa Miesiące!
#OKurczęChybaSięZakochałem...(Znowu...) ;)
Wiem, wiem przepraszam za obsuwę, ale parę czynników, wpłynęło na tak długi czas powstawania tego rozdziału. Jednak mogę pocieszyć cię tym , że mam już następną sporą część kolejnego, więc można się go spodziewać w tym bądź w przyszłym tygodniu (to też zależy kiedy Yumi go wrzuci).
UsuńBosz, czemu wyobraziłam sobie Avril uczącą Gastera grać w LoL'a? xD
OdpowiedzUsuńWątpię by ten się na to zgodził, choć to mogłoby być nawet całkiem zabawne... Teraz się zastanawiam czy takiej sceny nie napisać, hmmm.
UsuńHeh, to by było piękne xD
Usuń