Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety
nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu!
Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która
potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez
mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans / Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Dobry uczynek (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
-co to jest? - Stretch trzymał w ręku karteczkę którą podałaś mu przez zastawiony śniadaniem stół. Widzisz go pierwszy raz od kilku dni, myślałaś, że idealny moment aby mu ją dać.
-To bilet za dobry uczynek – wyjaśniłaś – za pomoc kiedy oberwałam grabiami
-bilet za dobry uczynek? a co to za dziadostwo? - syknął Red biorąc łyk musztardy. Siedział na drugim końcu stołu, wypełzł z pokoju bo nie odpisywałaś na jego wiadomości.
-Cóż, kiedy byłam mała dorastałam w miejscu gdzie było dużo dzieci. Mieszkała tam taka zrzędliwa staruszka, ale te bilety to jedyna rzecz jaka się jej udała. Nie dostaje się ich za piękne oczy. W niektórych szkołach też się je stosuje, aby dostać coś od nauczyciela. Uczniowie zamienili to w grę. Bilet może służyć aby poprosić o prawdę, albo skłonić do zrobienia czegoś. Bez wymówek.
-taka prawda albo wyzwanie? - Stretch niedowierzał
-Tak
-każda prawda?
-Uh-huh!
-i każde wyzwanie?
-Dokładnie
-cokolwiek zechcę?
-Cokolwiek zechcesz. - Stretch usiadł na krzesełku przyglądając się biletowi z tajemniczym wyrazem twarzy. Red odstawił musztardę i popatrzył na Ciebie wycierając szczękę.
-łał, zaraz, stretch dostał bilet i będziesz musiała zrobić wszystko to co ci powie i odpowiedzieć na każde pytanie? - popatrzył na Ciebie ze zgrozą.
-zaraz, co? - Sans właśnie wchodził z salonu i usiadł niedaleko kanapy. Edge wstał od stołu i podszedł do Ciebie.
-ZAINTERESOWAŁY MNIE TE BILETY. NAKAZUJĘ ABYŚ DAŁA MI JEDEN NATYCHMIAST! - wyciągnął rękę
-Uh wybacz, ale nie tak to działa. Musisz sobie na nie zasłużyć robiąc coś dobrego, albo miłego
-właśnie ed – Stretch popatrzył na niego cwanie – powodzenia, nie łatwo jest być takim bohaterem jak ja, heh
-OH TY... DOBRA! ZAGRAM W TĘ TWOJĄ GŁUPIĄ GRĘ I ZROBIĘ... UGH... DOBRY UCZYNEK – ostatnie dwa słowa wypowiedział z wielkim obrzydzeniem. Następnie odwrócił się i udał do pokoju, by rozpocząć planowanie nad „dobrym uczynkiem”.
-hej, ja też wchodzę, mam kilka pomysłów na wyzwanie dla ciebie – złoty ząb Reda zabłyszczał na jego głodnym uśmiechu
-JA TEŻ WEZMĘ W TYM UDZIAŁ! WSPANIAŁY PAPYRUS JEST NAJLEPSZY W POMAGANIU PRZYJACIOŁOM!
-NIE! TO JA! WIELKI SANS JESTEM NAJLEPSZY W POMAGANIU PRZYJACIOŁOM! ZROBIĘ NAJLEPSZĄ DOBRĄ RZECZ JAKĄ KIEDYKOLWIEK KTOKOLWIEK WIDZIAŁ _____!
-dajesz bracie – Stretch przyznał, klepiąc Blue po głowie z uśmiechem. Ten się wyszczerzył i zabrał Papyrusa na zewnątrz, odchodząc szeptali sobie pomysły.
-czy to nie wspaniałe, bilety na prawdę albo wyzwanie – Sans odparł zwyczajnie. Jako jednak, że znasz go tak dobrze wyczułaś nutkę zazdrości w jego głosie
-Oh Sans, wybacz, dla ciebie też mam. Wiesz, za to że pozwoliłeś mi tutaj mieszkać – podałaś mu kartkę, przyglądał się jej z zaskoczeniem.
-oh heh, dzięki dzieciaku... nie mówiłem tego wcześniej, ale cieszę się – drapał się po czaszce z wielkim rumieńcem na twarzy. Był szczery.
-zaraz, sans dostał jeden za to że pozwolił ci tutaj mieszkać? to niesprawiedliwe, wszyscy pozwoliliśmy ci tutaj mieszkać – syknął Red poprawiając się w siedzeniu
-tak ale to był mój pomysł i to jest prawda, wyzwaniem dla ciebie nie będzie przystanie na to – chyba Sans za dobrze się bawił
-cóż ja mój póki co zachowam – Stretch wsadził swój do kieszeni bluzy – pomyślę nad czymś dobrym potem, albo zachowam na nudniejszy dzień – mrugnął do Ciebie, zaśmiałaś się lekko. Inni popatrzyli na Ciebie dziwnie.
-Będę sprawdzać wasze dobre uczynki, ale póki co idę spotkać się z Colinem, będziemy się razem uczyć – pochyliłaś się w stronę by zebrać talerze ze stołu.
-uh, idziesz spotkać się z colinem? - Sans podniósł się z kanapy
-kim do diabła jest colin? - zapytał Red
-Uh-huh, idę do niego do mieszkania, będziemy się uczyć mitów greckich, przez ostatnie dwa dni za bardzo sobie pofolgowałam – znaczy się zajmowałaś się szkieletami, ale lepiej zwalić to na lenistwo. Wsadziłaś naczynia do zlewu decydując się, że zmyjesz je potem.
-jesteś pewna, że to bezpieczne iść do niego? byłaś kiedyś z nim sam na sam? - a Sans dalej swoje
-kto to colin?! - Red był głośniejszy, wyrzucił rękami w powietrze.
-Dzięki, że się martwisz, Sans, ale Colin jest niegroźny. To wielki nerd jak ty – zarzuciłaś mu kaptur na głowę jak przechodziłaś by wejść po schodach. Znowu usiadł na kanapie rumieniąc się. Patrzyli jak idziesz na górę i kiedy zniknęłaś trzy szkielety milczały długo. Póki Stretch nie chrząknął.
-idziemy za nią, prawda?
-o tak
-zdecydowanie
Popatrzyłaś w swoje odbicie raz jeszcze upewniając się że zakryłaś ramiona. Rękawki sięgały do połowy ramienia, więc było dobrze, ale i tak na wszelki wypadek zabrałaś ze sobą lżejszą kurtkę. Byłaś zadowolona ze swojego wyglądu. Usłyszałaś dźwięk wiadomości w komórce. To Colin.
RudyKąsek: Cześć! Tylko sprawdzam czy masz zamiar dzisiaj wpaść. Współlokatorzy robią imprezę więc... może być głośno ):
Ty: To nic, przywykłam do hałaśliwych współlokatorów
RudyKąsek: Oh, ok, dobrze! Jeżeli będzie zbyt głośno możemy iść do kawiarni niedaleko bloku.
Ty: Brzmi fajnie! Będę niedługo!
RudyKąsek: Bez odbioru!
Wsadziłaś telefon do torby i ostatni raz poprawiłaś włosy. Zamknęłaś szafę. Po zamknięciu drzwi zeszłaś schodami gotowa do wyjścia. Zatrzymałaś się na ostatnim schodku. Stretch, Sans i Red stali w tych samych miejscach co wcześniej. Wyglądali zbyt niewinnie. Dziwaki.
-Uhm, pa? - odpowiedzieli jednocześnie
-oh ta pa
-narka kocie
-uważaj na siebie dzieciaku
Wypuściłaś powietrze przez nos. Było w nich coś dziwnego. Właściwie to nigdy wcześniej nie widziałaś ich razem. Ale nie masz czasu na zmartwienia. Colin czeka i nauka nie przyjdzie sama do głowy. Ostatni raz na nich spojrzałaś i wyszłaś.
Jak tylko wyszłaś, trzy szkielety pognały do okna przyglądając się jak wyjeżdżasz autem.
-dobra, to gdzie idziemy? - zapytał Red
-widziałem jak wczoraj zapisywała adres w notatkach jak pomagałem jej w nauce – odparł z nadzieją w głosie niebieski szkielet – pewnie to colin, tam powinniśmy sprawdzić na początku – pozostała dwójka przytaknęła i złapała za jego rękawy aby mogli się razem teleportować. Pojawili się w krzakach posadzonych między blokami, dosłownie.
-gratuluję idealnej teleportacji sansiku, może następnym razem będziesz celował w ogrodzenie – warknął Red wyciągając patyk spomiędzy swoich żeber.
-trzymaj ręce i nogi przy sobie w trakcie a nic ci się nie stanie – warknął Sans
-jesteś pewien, że to tu? to... nie wygląda na studencką dzielnicę.. - Stretch miał rację. Budynek przed którym się znajdowali był w kompletnej ruinie. Głośna muzyka wydobywała się z co drugiego okna i młodzi ludzie zataczali się wychodząc i wchodząc na klatkę schodową.
-to musi być tu bo właśnie jedzie – Red wskazał Twoje auto powoli wyjeżdżające zza zakrętu, zaparkowałaś na niewielkim parkingu niedaleko. Potwory przywarły do siebie jak się tylko dało najbardziej próbując ukryć się w krzakach.
-może idzie do innego bloku? - Sans miał nadzieję
-nie wydaje mi się, bo tam jest colin, tak? - Dokładnie tak, wysoki rudzielec wyszedł ze zniszczonego budynku i ciepło Cię przywitał obejmując.
-ta to colin – warknął strapiony niebieski.
-ugh biedna kicia, pewnie myśli teraz o mnie – westchnął Red. Nie podobało mu się to w jaki sposób Colin cię przytulał, zupełnie tak jakby Ciebie dobrze znał.
-wal się kretynie – Stretch złapał czerwonego za tył głowy – usłyszy cię
-laska nas okłamała, chłopaki, powiedziała że idzie się uczyć a nie balować! ah cudownie teraz wchodzi do środka, i co kurwa teraz mamy zrobić? - Red odtrącił rękę pomarańczowego.
-pójdziemy tam – Sans wskazał na dach bloku znajdującego się naprzeciwko tego do którego weszłaś. Był całkiem blisko, więc będą mogli spokojnie obserwować przez okno.
-więc na co czekamy? na zaproszenie? - Red jako pierwszy zniknął, reszta podążyła za nim.
Łał. Colin nie żartował z głośną imprezą. Okolica była pijana, po chodniku czołgali się pijani ludzie, wszędzie słyszałaś głośną muzykę. Prawie uderzyłaś w trzy pijane laski próbując zaparkować. Kiedy w końcu wyszłaś z auta Colin natychmiast Cię znalazł.
-Cześć _____! Cieszę się, że trafiłaś! – powiedział głośno próbując przekrzyczeć muzykę
-Trudno tu nie trafić – przytuliłaś go szybko. Fajnie było się przytulić do kogoś innego niż kościści współlokatorzy.
-Ta racja – zaśmiał się nerwowo – W uh moim pokoju uhm jest ciszej.
-Udowodnij diable! - zaśmiał się i skinął głową abyś za nim poszła. Po ominięciu kilku pustych butelek i pijanych ludzi. Colin pchnął drzwi ze swoim imieniem na górze. Małe mieszkanie było pełne ludzi, którzy przywitali was serdecznie. Przedstawił Cię swojemu współlokatorowi, którego imienia nie usłyszałaś przez głośną muzykę, ale wyglądał jak młody Antonio Banderas. Ciacho. Podał Ci drinka, ale odmówiłaś, poszłaś za Colinem do pokoju. Kiedy zamknął drzwi muzyka i głosy praktycznie zniknęły, jak powiedział. Wskazał abyś usiadła na krzesełku przy biurku. - Wiele sił kosztuje znoszenie pijaków – położyłaś torbę na kolanach aby wyciągnąć książki i zeszyty.
-Tak, nie przepadam za imprezami i nie imprezuję zbyt często – Colin usiadł na swoim łóżku. Rozejrzałaś się po czystym pokoju, musiał pochować swoje rzeczy spodziewając się Twojego przyjścia. Albo po prostu jest czyściochem. - Więc, jak ci się układa z kościotrupami?
-Hmmm? Dobrze. Teraz bawimy się w bilety za dobre uczynki. Nie wiem dlaczego tak im na nich zależy.
-Nie czujesz się dziwnie mieszkając z tyloma facetami? O-o nic konkretnego mi nie chodzi, nie uważam cię za... znaczy się... nic sobie nie dopowiadam – zaśmiałaś się.
-Nie, nie, to nie jest nic dziwnego. Są bardzo absorbujący i ledwo daję radę ze swoimi sprawami. Zaczniemy się uczyć? - stuknęłaś w notatki palcem – Tym typkom nie brakuje forsy więc nie są jacyś wymagający. Czasami chodzą za mną jak małe kaczusie, albo chowają się w pokojach czekając aż będę wolna, abym mogła coś dla nich zrobić. Myślę, że traktują mnie trochę jak matkę, albo coś..
-Oh, rozumiem – Colin popatrzył na zeszyty. Może odpowiadałaś za długo niż tego chciał? - Czy .. lubisz ich?
-Jasne, wszystkich.
-N-naprawdę? Wszystkich?
-Na swój sposób.
-Ale... jak przyjaciół? - dziwne pytanie
-Uhm, tak, są chyba jak rodzina. - wyraźnie się uspokoił i uśmiechnął się.
-Więc... nie jesteś zamknięta na spotykanie się z kimś innym? - podrapałaś się po głowie zmieszana. Co ma właściwie na myśli? Randki? Czy przyjacielskie spotkania?
-Nie chodzę z żadnym z nich, jeżeli o to się pytasz.
-Oh. Heh, więc, co powiesz na... - nie skończył, jego zeszyt wypadł mu z dłoni zaś kartki rozsypały się po całym pokoju.
-Wiatr wyraźnie chce, abyśmy zaczęli się uczyć – zaśmiałaś się pomagając mu zbierać papier z podłogi
-T-tak, chyba – był czymś zawiedziony.
Przegapiłaś wiele materiału i po jakimś czasie uczyłaś się w grupie ludzi których nie znałaś, pomijając rudzielca. Po kilku godzinach Colin zasugerował dołączenie do imprezy. Nie chcąc się więcej uczyć zgodziłaś się. Nie byłaś wcześniej na żadnej takiej imprezie ale wiedziałaś, aby nie pić czy nie jeść niczego od obcych osób, więc nie przyjmowałaś niczego co nie zrobił Colin. Patrzyłaś się za okno nie słuchając rozmów dookoła. Dach sąsiedniego budynku był zabawny, ale w sumie byłaś już nieco pijana i wszystko wydawało się śmieszne. Nie przywiązywałaś uwagi do szczegółów. Wyciągnęłaś telefon. Dziwne, ale nikt do Ciebie nie pisał. Powinnaś coś powiedzieć? Może Stretch? Jest super, trzeba mu to oznajmić.
Ty: Streeeeeeetch
Ty: c'cho jesteś
Ty: i nigdy nie mówiłeś o tym jak się przytulaliśmy! Było fajnie! :)
Ty: może kiedyś to powtórzymy? :)
-Cześć _____! - ruda czupryna złapała Cię za ramię. Jego policzki były czerwone od alkoholu. Uśmiechał się słodko. Schowałaś telefon i chwyciłaś go za barki.
-Ohhh Colin! Gdzie byłeś! Zostawiłeś mnie z... - machnęłaś na grupę ludzi których imion nie znałaś - ...nimi!
-Wybacz, wybacz, ale jestem, jestem, tam grają świetnie, zatańczmy!
-Oh dobra! - czego się nie robi dla ludzi jakich się lubi. Chwycił Cię za dłoń i pociągnął do innego pokoju, nie rozpoznawałaś piosenek. Zaśmiałaś się jak stanęłaś na jego stopę. Nim jednak zaczęliście tańczyć poczułaś wibracje telefonu. - Czekaj! Mój Słodziak napisał! Haha.
Słodziak: nie mam nic przeciwko
Słodziak: wszystko dobrze? od dawna cię nie ma
Hmmm. Co mu odpisać? Nim pomyślałaś, telefon znowu się odezwał.
SANStastyczny: dzieciaku, wszystko dobrze?
CzerwonaFlaga: co do diabła wyrabiasz, kocie?
-Ej, nie rób takiej miny! Zatańczmy! - naciskał Colin sprawiając, że zapomniałaś odpisać. Schowałaś telefon i pozwoliłaś się poprowadzić. Uśmiechał się dziwnie, ale nie jakoś groźnie. Ale nie jak miodek czy musztarda czy keczup. Uśmiechał się jak gorzałka i złe decyzje. - Ta, pewne masz rację – zaśmiał się.
-Łojć, mam czasem nawyk myślenia na głos.
-Spokojnie – mówił do Twojego ucha kiedy trzymał Cię w tańcu – ale uważam, że decyzje jakie ciebie dotyczą nie są złe – Telefon znowu zawibrował. Warknęłaś i odepchnęłaś go, tylko po to by zobaczyć komórkę.
SANStastyczny: dzieciaku powiedz mi gdzie jesteś
SANStastyczny: no weź, dzieciaku
Westchnęłaś i odpisałaś.
Ty: nic mi nie jest? Nie mogę wrócić bo wypiłam i jestem lekko wcięta więc nie wejdę do auta
SANStastyczny: jesteś pijana?
Ty: to nic takiego widziałeś mnie w gorszym stanie u grillbiego (:
SANStastyczny: uważaj dzieciaku, nie jesteś w grillby’s
SANStastyczny: dzwoń jakbyś potrzebowała pomocy
Ty: dobra MAMO :* XOXO
-Martwią się? - popatrzyłaś na Colina który wyraźnie poddał się w targaniu Cię po parkiecie, podał Ci za to kolejny kubek. Odmówiłaś.
-Wody – krzyknęłaś przez muzykę. Będziesz musiała jakoś wrócić. Przytaknął podając drinka komuś innemu i odszedł. - Ale tak, martwią się, powinnam niedługo się zbierać.
-Jasne, ale nie puszczę cię nigdzie w takim stanie. Vince odwiezie cie do domu, a jutro wrócisz po auto.
-Vience?
-Mój współlokator, którego wcześniej poznałaś, wygląda jak...
-Młody Antonio Banderas!
-Ta, on nie pije więc możesz jechać z nim – to ma sens, ale z jakiegoś powodu odczułaś niepokój. Byłaś jednak zbyt pijana aby wiedzieć, dlaczego. - Albo możesz... zostać na noc. - Popatrzyłaś na Colina próbując zrozumieć co mówił. Ugh, jesteś taka zmęczona. Myślenie jest ciężkie. Colin chwycił Cię za rękę, kiedy lekko się zatoczyłaś chichocząc.
-Ojej, złapało mnie mocniej – oparłaś się o jego ramię. O czym myślałaś? - Może powinnam zostać? - mruknęłaś zmieszana. To dobry pomysł, więc dlaczego tak bardzo Ci się nie podobał?
-Tak, możesz spać w moim łóżku, a ja prześpię się na kanapie – głos Colina był radosny i pogodny. Zachciało Ci się śmiać.
-łaski bez kutasiarzu – to był mroczny głos, głęboką czerwoną ciemnością. Poczułaś jak ktoś gwałtownie zabiera Cię od Colina.
-Red? - zapytałaś patrząc na niego niepewnie. Co on tutaj robi? Zerknęłaś na telefon. Jak długo go trzymasz? Otworzyłaś z nim wiadomości.
Ty: jdź po mnie
CzerwonaFlaga: kocie?
Ty: ratuj
Ty: PRZYJDŹ PO MNIE
Po co mu wysyłałaś takie wiadomości? Popatrzyłaś na Colina, ale to nie był on i to nie był jego salon. Zemdlałaś? Jak się nazywał ten współlokator? Victor? Vinny? Stał tam, wyglądał na wściekłego. Warknęłaś i chwyciłaś kurtki Reda, nagle zmieszana i przestraszona.
-Zabierz mnie do domu
-masz szczęście, że ona jest ważniejsza – czerwony szkielet warknął do typa – chodźmy kocie – Poczułaś się tak, jakbyś skakała, i nagle wylądowałaś na łóżku. A może kanapie? Nie wiesz. Czułaś, że ktoś cię przekręcił. Słyszałaś głosy. Ktoś zaczął głaskać Cię po plecach. Było miło.
-spróbuj usnąć – nie wiesz który to głos, ale odwróciłaś się w jego stronę warcząc.
-wiedziałem, że coś mi tam śmierdziało, powinniśmy trzymać ją w domu
-czasem ludzie muszą popełniać błędy stretch, teraz wiemy że będzie nas wołać jeżeli będzie mieć kłopot
-...powinniśmy tak zostawić tego gościa, sans?
-lepiej nie zaczynać z ludźmi, no i formalnie nic jej nie zrobił – ten głos mówił racjonalnie, choć był przepełniony gniewem, jakby sam nie wierzył własnym słowom. Rozmawiali jeszcze ale z czasem głosy stawały się trudne do rozczytania. Wtuliłaś twarz w koszulkę któregokolwiek, który właśnie Cię przytulał i trzymał na kolanach głaszcząc po plecach. Westchnęłaś zrezygnowana pozwalając sobie usnąć. Cieszyłaś się, że masz ich przy sobie.
Dobry Panie. Twoja głowa boli. Twoja głowa NAPRAWDĘ BOLI! Ktokolwiek był z Tobą wczoraj, już go nie było, zaś Ty otworzyłaś oczy w pustym salonie. Warknęłaś zerkając przez okno. Oddałabyś królestwo za .. Wodę. Jakby ktoś wysłuchał Twoich modlitw. Szklanka krystalicznej wody pojawiła się przed Tobą. Podniosłaś wzrok by dostrzec wielki uśmiech Blue, miał na sobie niebieską marynarkę.
-PRZYKRO MI, ŻE NIE CZUJESZ SIĘ DZISIAJ ZBYT DOBRZE PANIENKO! PAPY MÓWIŁ ŻE POWINIENEM PRZYNOSIĆ CI DUŻO WODY – wzięłaś szklankę z wdzięcznością siadając. Kiedy wypiłaś całą zabrał szklankę i położył ją na stole. Popatrzył na Ciebie. -WIEM ŻE NIE CZUJESZ SIĘ ZA DOBRZE, ALE PAPYRUS I JA PRZYGOTOWALIŚMY DLA CIEBIE COŚ FAJNEGO W OGRODZIE! MAM NADZIEJĘ, ŻE DO NAS DOŁĄCZYSZ? - Coś dla Ciebie? Przytaknęłaś, chwytając za jego wyciągniętą dłoń. Pomógł Ci wstać z kanapy i poprawił krawat, prowadząc Cię przez drzwi balkonowe do ogrodu. Byłaś zaskoczona widząc Papyrusa stojącego na stole ubranego w pomarańczową marynarkę.
-DZIEŃ DOBRY PANIENKO _____! MIELIŚMY NADZIEJĘ ŻE DO NAS DOŁĄCZYSZ NA ODPRĘŻAJĄCĄ HERBATKĘ W OGRODZIE!
-Zrobiliście to dla mnie?
-PAPY POWIEDZIAŁ, ŻE MOŻEMY ZAMÓWIĆ JEDZENIE Z POBLISKIEGO SKLEPU, CHOĆ I TAK UWAŻAM ŻE TACO DO WSZYSTKIEGO PASUJE! -Anioły! Papyrus wskazał krzesełko dla Ciebie na którym usiadłaś. Blue podał kubek herbaty i pokłonił się nisko odchodząc, zaśmiałaś się. Nie wiedziałaś co powiedzieć więc milczałaś, usłyszałaś telefon. Popatrzyłaś na telefon lecz to nie znałaś.
-T-tak? - powiedziałaś jak dwa szkielety zniknęły by skończyć przygotowania
-Witam. Pani ____ z tej strony Pierwszy Bank, dzwonimy w sprawie rat za kredyt studencki. - Coś Ci się przekręciło w żołądku. Nie płaciłaś im od dwóch miesięcy. Wiedziałaś, że dzisiaj byłby zbyt piękny dzień. - Chcieliśmy podziękować za spłatę wczoraj całego kredytu z pomocą pana... Edge? Mamy nadzieję na przyszłą współpracę – Upuściłaś telefon. Spłatę? To było ponad trzydzieści tysięcy! I to Edge zapłacił?? Po co to zrobił?
-PANIENKO _____, WSZYSTKO DOBRZE? PŁACZESZ! - Papyrus położył dłoń na Twoim ramieniu nie wiedząc co zrobić – CZY TWOJA HERBATA BYŁA ZA GORĄCA? - Jeszcze nigdy nie spotkałaś grupy ludzi tak wspaniałych i cudownych... Blue ocierał łzy cieknące po Twoim policzku. Uśmiechałaś się szeroko. Przeprowadzka tutaj to najlepsza decyzja w Twoim życiu.
Boże Yumi kocham cię ;^; Przed chwilą skończyłam oglądać "Był sobie pies" mam łezki w oczach a tu odświeżam I proszę ;^; Już zabieram się do czytania.
OdpowiedzUsuńxD Awwww miłego czytania xD
UsuńBył sobie pies!!! *-* Byłam na tym w kinie - zajebisty film, kilka razy na nim ryczałam! ;w;
UsuńDOBRA, Mam równy mindfuck, co dziewczyna w którą się wcielamy, kiedy sie wcieła.
OdpowiedzUsuńCo sie tam stało?! I WOW, Edge i Red coraz to punktują u mnie... ale kurwa, Edge, skąd miałeś tyle hajsu?! Masz jakieś drzewko z kasą, czy co?! *-*
Jak nie 3 muszkieterów, to 3 szpiegów xD kurwa, ta ich zmowa była piękna xD
I czy tylko ja przeczytałam "POLSKIEGO SKLEPU"? xD
Chce to drzewko *-*
UsuńPobalowałabym sobie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie tylko ty ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńCoś czuję, że obie byśmy dobrze wykorzystały ten hajs ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No oczywiście, że tak! My? Takie grzeczne. Nic złego byśmy nie robiły ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńPfff, no oszywiście, s-skąd wgl pomysł, że my, MY miałybyśmy coś złego zrobić. *robi minę szczeniaczka* Czy te oczy mogłyby należeć do kogoś, kto mógłby zrobić coś złego? <D
UsuńOczywiście, że nie!! MY jesteśmy zbyt grzeczne. I leniwe by jakieś głupoty robić. Kto w ogóle mógłby o coś takiego nas podejrzewać? Dooobra... Musze jutro kupić zajebistą obroże. Najlepiej czerwoną... O-oczywiście dla psa...
UsuńA ja łańcuchy... też dla psa... b-bo był... niegrzeczny... trzeba go odpowiednio ukarać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńDobra, chyba moje zboc- z-znaczy moja anielska grzeczność trochę idzie za daleko ;w;
Ł-łancuchy też mi się przydadzą... B-bo może stać się agresywny i trzeba będzie go uwiązać... Oczywiście psa! Bo niby kogo innego? Jestem aniołem... Bronie przed psem. Tak, przed psem...
UsuńTak, dokładnie! Psy bywają nieprzewidywalne, w szczególności, kiedy się wkroczy na ich terytorium! Trzeba je pilnować... by nie zrobiły nic nikomu... *szepcze* tylko nam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńD-dokładnie!! Hahaha haha ha... Psy to obowiązek. Trzeba o nie dbać... Da się im jeść, pić *szepcze* pyszne soczki ( ͡° ͜ʖ ͡°) Pobawić też trzeba! Dużo zabawy! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńTak, psiaki potrzebują wiele radości... i miłości... *szepcze* a ja mam jej od groma do obdarowania ( ͡° ͜ʖ ͡°) a bawić się też umiem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńI z pieskami wspaniale się śpi! Grzeją i można je głaskać *szepcze* po przeróżnych miejscach ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńAlbo... robić z nich poduszki... ( ͡° ͜ʖ ͡°) i umią dotrzymać towarzystwa. Człowiek przy nich nie czuje się sam ( ͡° ͜ʖ ͡°) i zawsze umilą dzień ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńD-dobrze... T-to ja ide spać z-z moim psiaczkiem... Powyprzytulam go... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńOj... Będą mi się śniły wspaniałe rzeczy ( ͡° ͜ʖ ͡°) O-oczywiście z psiaczkami!
Dobranoc grzeczny aniołku!! Niech ci się snią pieski ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńA tobie i pieski i diabełki - aby sen nie był zbyt idealny, bo jeszcze się nie wybudzisz z tej rozkoszy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńChyba zapiszę się do psychologa, mój mózg przestaje reagować przy takiej ilości lenny'ego...
UsuńCiekawe... Bardzo ciekawe... Teraz chcę to narysować...
UsuńChłopcy się o nas martwią jak słodko :3
OdpowiedzUsuńO kurwa... E-edge... To miłe...ale... ON NAS ZERŻNIE!!! xD Będzie próbował ale mu to nie wyjdzie ( ͡° ʖ ͡°) Moje myśli mają teraz nowy cel, Kiedy słyszę Twój uwodzicielski szept ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńA to jak Sansy nami się przejmowali to było taaakie słodkie... Awww >///< Coraz bardziej bym chciała z nimk mieszkać ( ͡° ͜ʖ ͡°) xD
Dziękuje bardzo Yumi ^^ Ifuudoudou w tle przy czytaniu był zarąbisty xD
Słodki to był Red, jak nas zgarniał. Gdybyśmy nie były pijane, to już byłby mój ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńEdge, to miłe z twojej strony, bardzo, ale jednak wolę to piękne trio, które bawiło sie w tajnych agentów. Mam do nich po prostu słabość xD
Ale spokojnie, zasłużyłeś na bilecik. Więc jeśli tylko zechcesz, będę tylko twoja... alb ty tylko MÓJ ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A tak na serio, czy tylko według mnie to chyba jednak nie jest zbyt dobry pomysł z tymi biletami? Bo chyba niczym wątpliwym jest to, jak je wykorzysta Red, jeśli dostanie chociaż jeden xD
I mam wrażenie, że Stretch albo Sans wykorzystają je by odkryć nasze sekrety. Czuję to wręcz w KOŚCIACH
Tak. Te bilety to zły pomysł. Będzie dokładnie jak myślisz. Ja jestem tego w 100% pewna. I tak. To trio takie kochane. I mam problem... Czworokąt mi się zaczyna tworzyć ;_; Taaki gooorrrący ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńCzworokącik zawsze spoko ( ͡° ͜ʖ ͡°) W szczególności z TAKIMI szkieletami ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńUch, to oni, czy nagle się gorąco jakoś zrobiło? <D
Uhh... To tylko ten UPAŁ!! TAK!! TO UPAŁ!! *chrząka* T-to... Wydaje ci się... Wszystko jest w pożądku. Czworąkoty to przecież normalka... Wszędzie są! Dostrzegamy je codziennie... Na przykład kartka to czworokąt... Ale potrafi być gorąca ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kurwa... Jeszcze Grillbiego mi tu brakowało
Usuń*Pacza na ognistego* O, to przez ciebie tu gorąco, no tak... tak właśnie ... to skoro tu jesteś... to co ty na pięciokącik? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Bo coś czuję, że z tobą będzie ostro ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńTworzy się nam przyjemny i gorący haremik ( ͡° ͜ʖ ͡°) Oj... Przyda się więcej tych obroży i łańcychów... Oczywiście dla psów!!
UsuńTak!!! W schronisku na pewno się przydadzą, jakiś mały zasób obróż mają... oczywiście dla psów! B-bo dla kogo innego? <D
UsuńNo dla kogo? Przecież nie dla nas... Czy może dla nich... Przecież Grilluś by stopił! *szepcze* Dla niego coś innego ( ͡° ͜ʖ ͡°) I... O kurwa... To jak obroża i łańcuch to i kajdanki! Takie róż... Różne! Oczywiście różne! Bo przecież jakieś zbiry mogą próbować ukraść te psy
UsuńNo właśnie!! A... a ja nie dam uprowadzić moich psiaczków ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńPsiaczki są zbyt kochane by ktoś mi je zabrał ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńCoś mi się wydaje że ktoś tu przesada z lenny'm, to co tworzycie jest złe iii trochę(nawet bardzo) obrzydliwe... Przynajmniej z mojego punktu widzenie.
UsuńO Bosz :O Papuś, Blu, Edge >///< Prze słodkie, aż mam łzy w oczach. Zasłodzili mnie!
OdpowiedzUsuń*Jedzie z ciężarówką tych karteczek*
Wstrzymaj się!! Czy aby na pewno jesteś gotowa dać tone biletów Edkowi? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńJa tam bym dała naszemu wybawicielowi - on najlepiej by je wykorzystał ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńDziewczyny ( ͡° ͜ʖ ͡°) Podejść i powiedzieć wyp*****laj jest łatwo. Poza tym Edge, jest dumnym szkieletem, wierze, że podejdzie godnie, a nie pozagryza cię i wydrapie przy pierwszej okazji XD
UsuńW sumie, teraz jakby mnie olśniło. Edge zrobił to dla biletów
UsuńMoże bilety to jednak nie taki zły pomysł? Nie dość,że się będą do ciebie łasić, by je dostać, to jeszcze będą je wykorzystywać w bardzo pożyteczny sposób ( ͡° ͜ʖ ͡°)
nwm jak wy, ale ja tu widzę same plusy <D
Ojjj... Edge dobrze je wykorzysta ( ͡° ͜ʖ ͡°) Bardzo dobrze ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńJa bym naszym trzem szpiegom za samo martwienie sie od nas dała po bilecie. Oni to by na pewno świetnie wykorzystali... a w szczególności Red ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńJuż to widze ( ͡° ͜ʖ ͡°) Redziu... Ah Redziu... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńSkoro aż tak lubią przemoc i SadoMaso to czemu by nie przyczepić tych biletów do ich czaszek... ZA POMOCĄ PISTOLETU NA GWOŹDZIE! Połączenie przyjemnego (przynajmniej dla mnie) z pożytecznym (już nie będą myśleli o za👉👌 czytelniczki na śmierć... Tak na dobrą sprawę to nawet żyć nie będą chcieli)
Usuń;_; pomocy ;_;
Huhuhu, Edge zasłużył na więcej niż jeden bilet XD Akcja pięknie się rozkręciła i ten pomysł z biletami, świetny!
OdpowiedzUsuńbyle by nie było tak, że za każde 100 złotych jeden bilet, bo nam zabraknie xD
Usuńzabraknie, chyba tchu xD ..... odddd robienia nowych biletów, oczywiście...
UsuńTak propo dobrych uczynków... dziękuję Yumi za wstawienie kolejnej części tłumaczenia tego cudownego opowiadania! Naprawdę czekałam dzisiaj z nadzieją na kolejną część, bo się zakochałam w tym wyobrażeniu <3 Hahaha, Edge i dobre uczynki hahah xD <3 Dobra robota, Yumi, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńCzasami się zastanawiam, czy nasza reader jest, aż tak głupia? Xd Patrząc pod jej kontem. To jakby udało się Redowi zdobyć bilet, to wiadomo jak by to wykorzystał, a jeśli by go nie dała, to był by Foch Forever. Więc główna bohaterko, może i idzie ci to na plusy, ale za jakim kosztem. Hehe na pewno twój koszt idzie na na plus ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńBędzie wspaniała zapłata ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńTe bilety wcale nie brzmią tak niewinnie...
OdpowiedzUsuńDlaczego mam wrażenie, że z biletów Reda i Edga może wyjść coś bardzo... Nieporządanego... Przez naszą bohaterkę? xd
OdpowiedzUsuńSwoją drogą Edge wysoko u mnie punktuje. To było takie kochane, chociaż i pewnie w ramach nagrody ją zerżnie xd
*i tak
UsuńEdge i tak nie dostaniesz BILET ZA DOBRY UCZYNEK XD
OdpowiedzUsuńbiletu*
UsuńDostanie. I dobrze go wykorzysta ( ͡° ͜ʖ ͡°) To jest pewne
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEdge ma swój dobry uczynek. Wgl, blue i Papyrus są prze słodcy *^*
OdpowiedzUsuńEdge, go może damy ci jednak ten bilet (͡° ͜ʖ ͡°) w sumie tooo równie dobrze moglibyśmy napisać na tym bilecie "bilet wilczy na ruchadło", ale co tam xD
OdpowiedzUsuńEj ostatnie zdania mnie wzruszyły to było takie słodkie <3 Kocham te opowiadania, mam nadzieję że się za szybko nie skończą (aż mam łezki w oczach <3 )
OdpowiedzUsuń