Handlarz Iluzji

Autor: Fenfral
Spis treści:
Prolog, czyli co było przyczyną najszczęśliwszej historii.
Nieco inna historia Asriela i Chary.
 (Nie)ostatni korytarz
 Noc anomalii, filmów i psa (część 1)
  Noc anomalii, filmów i psa (część 2)
Noc anomalii, filmów i psa (część 3)
Niespodzianka MTT
Witam w moim biurze (część 1)
 Witam w moim biurze (część 2)
Prawdziwa historia "Marka" : "Zaczynamy?"
Prawdziwa historia "Marka" : "TO NIE MOJA WINA!"
 Spełnione marzenia i nadzieje.
 Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć!
Żarty i zabawy: Daj się nabrać.
Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 1)
 Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 2)
 Cały świat i cała wieczność!
Obóz z przyjaciółmi: Szykować się!
Obóz z przyjaciółmi: Wszyscy gotowi?
 Obóz z przyjaciółmi: Rozbijamy obóz
 Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość
Obóz z przyjaciółmi: ,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?''
 Taniec i muzyka: ,,Chcecie iść?'' (obecnie czytany)
Taniec i muzyka: Na ratunek Psu!
Taniec i muzyka: Zjawa w dyskotece
 Namalowany świat: Galeria (Dziwnej) Sztuki
Namalowany świat: Namalowana osobowość 
Polowanie na Temy
Nowy gość w ekipie - Night
Siemka Night: Nowy w Podziemiu
Siemka Night: Trening (część 1)
 Siemka Night: Trening (część 2)
 Siemka Night: Nowy Dom 
Lista

Właśnie wróciliśmy z obozu. Droga powrotna poszła znacznie szybciej, niż droga do obozu. Odprowadzenie wszystkich do domów zeszło dłuższą chwilę.
-Jestem padnięty, ale do Ruin już blisko.- Nogi mnie bolały po długim chodzeniu.
-Nie narzekaj. Było naprawdę ekstra.- Hiper Asriel miał znacznie lepszy humor.- I mam nawet pewien pomysł.
-Jaki?
-Wiesz... od jakiegoś czasu mam ochotę pójść na dyskotekę.
-Dyskotekę?!
-Tak. Co o tym myślisz?
-W sumie... jestem za. A kiedy miałbyś zamiar ją urządzić?
-Ja?! Sądziłem, że ty mógłbyś...
-Sorka, ale nie znam się na tym.
-Chyba mam pomysł. Co powiesz na Mettatona i Napstablooka? Może oni coś nam podpowiedzą.
-Już widzę wejście do domu. Dokończymy rozmowę za moment. Twoi rodzice musieli się strasznie stęsknić.
-Pewnie tak. I jestem trochę głodny.
-A ja muszę się przebrać.
-To jak? Wrócimy do tematu za chwilę?
-Ok. Ja idę do pokoju i zadzwonię do pozostałych, czy też mieliby ochotę iść na dyskotekę.
-To ja lecę przywitać się z rodzicami i opowiem im jak było. Chcesz coś z kuchni?
-Nie, może później.- Wszedłem do pokoju. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Papyrusa. Od kogoś trzeba było zacząć.
-Cześć Paps. Co tam u was? Bardzo zmęczeni?
-...
-Mi też się podobało. I jest propozycja. Byliście kiedyś na dyskotece?
-...
-To jak? Chcecie iść?
-...
-Pewnie niedługo, ale jeszcze nie wiem kiedy dokładnie.
-...
-Ekstra! Teraz muszę zadzwonić do pozostałych.









Autor: Filip Domin

Notka od autora- Wracałam przez górę gdy wpadłam do pod ziemia. Nie spodziewając sie co mnie czeka, spotkanie 2 braci to pikuś przy następnych wydarzeniach... Rozdziały 18+ będą oznaczone 🍷. 
Autor: Kirishe San
SPIS TREŚCI
    A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna i święta
Zdradliwa i wierna (obecnie czytane)
....

Alice.exe
-Nie lubię go po prostu...-Szepnęłam. Sans szturchną mnie w ramie. W telewizji leciała (chyba) setna emisja Metattona.
-heh...a ja go lobię- zerknęłam  na zegarek było piętnaście po 20....wstałam, lecz coś pociągnęło mnie za rękę. To był Sans patrzył na mnie z małym wyrzutem. Wywróciłam oczami.
-Co?-Spytałam z pogardą. Patrzył w ekran trzymając mnie za rękę. Stęknęłam.-Puść!-Brzmiałam jak nastolatka która ma sprzątnąć w pokoju. Ścisnął moją rękę troszeniusie mocniej. Syknęłam, złagodził uścisk.
-A co ci tak spieszno dzie...Alice?-Przypomniał sobie o czymś i oglądał dalej.
-Idę spać i ty mi w tym nie przeszkodzisz!-Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i ruszyłam szybkim krokiem do sypialni.

Sans.exe

Po wyłączeniu TV człapałem do siebie. Było po 22 i czułem, że jak nie położę się teraz to usnę na stojąco. Przechodząc koło pokoju Alice, zatrzymałem się. Jest coraz bardziej intrygująca.. Czuje coś innego... i to chyba nie ciekawość. Ale, znaliśmy się zbyt krótko bym wiedział co to za uczucie... gdy złapałem ją za rękę jej aura była jasno-ciemno pomarańczowa. Nauczyłem się je rozpoznawać gdy był tu ten bachor.. Mniejsza.. Ta aura oznaczała sympatie i wstyd. Uśmiech cisną mi się na zęby gdy przypomnę sobie jej reakcje.. Hehe gdy ją widzę zbiera mi się na rzyganie tęczą. Te okularki zsuwają jej się ciągle z nosa i to jak się wtedy wkurwia jej słodkie i urocze... ii nie chce by  reset wszystko zjebał..  to była wielka niespodzianka gdy ona zamiast Frisk wpadła do podziemia.... Chwyciłem za klamkę i cichutko otworzyłem drzwi. Spała. Przyglądałem jej się trochę. Jest śliczna..

Shadow(Melania).exe\Alice.exe

Szłam przez ciemny las, taki jaki był w Snowdin. Ciche szepty, były coraz bardziej wyraźne. Trzask drzwi rozległ się echem. Zignorowałam to. Na końcu ścieżki zobaczyłam małego chłopca w fioletowo-żółtym swetrze i skórzanych spodenkach. Włosy miał do ramion (w kolorze brązu) i krótką grzywkę.
-Myślałaś, że możesz tak tu wpaść, bez konsekwencji?!-Zabrzmiał dziewczęcy głos. Zdziwiłam sie.-To on miał tu być! Nie ty szmato! Frisk!-Dzieciak wyciągnął z kieszeni spodenek nóż. Popędził w moją stronę. Nie mogłam się ruszyć. To był koniec..

Alice.exe

-Co kurwa! Ała!-Wylądowałam na podłodze, wszystko mnie bolało..byłam oblana zimnym potem...serce biło mi jak młot. Drzwi się otworzyły z hukiem i w progu stał Sans i Papyrus.
-CZŁOWIEKU NIC CI NIE JEST?-Jego głos był strasznie cichutki... czy to ja  ogłuchłam?
-W-wszystko okej... która godzina?-Spytałam podnosząc się z ziemi.
-Po czwartej nad ranem. Radze ci iść spać z powrotem.-Sans ziewną.-Ja idę...Pa!- Iii
 zniknął  za  rogiem. Paps po chwili zrobił to samo. Zostałam sama.

Sans.exe

Coś się stało. . .coś musiało się stać!!!  Położyłem  się na swoim łóżku. Jej wzrok. . .przestraszony. . .czyżby to była jakaś z zemst tego bachora? Nawiedzanie jej w śnie? A może wszedł nastraszył ją a gdy usłyszał kroki uciekł? Od kiedy tu jest nie mam  koszmarów. . .

Alice.exe

Przed tym wszystkim strzeże mnie jedna osoba. . . Melania-Shadow.

Sans.exe

Pukanie w drzwi się nasiliło.
-Włazić!!!-Krzyknąłem zirytowany tym że budzi mnie się tak wcześnie. Do pomieszczenia weszła Alice.
-Hhej.. ...-Głos jej drżał. Wstałem od razu. Ona ma nade mną dziwną władze a zwłaszcza jej zapach. Usiadła obok mnie na łóżku.
-Po co przyszłaś?-Wzruszyła ramionami.-Wiesz co?-Spojrzała na mnie zaciekawiona.-Masz piękne oczy. . .i włosy. . .-Szepnąłem. Odwróciła swoją lekko zaczerwienioną twarz kryjąc ją w bujnych, kasztanowych włosach. Boże, czemu to powiedziałem!? Jestem głupi. . .tępy. . .

Alice.exe

To słodkie. . . ( ;33)

Shadow(Melania).exe\Alice.exe

-Spoko Ali.-Szepnęła Alice do ucha.- Wszystko będzie ok. . .-Czarna maź z jej oczu kapnęła jej na nogi.-Nic ci nie będzie jeszcze jutro i koniec. . .-Alice wzdrygnęła się.

Alice.exe

-Sans. . .-Szkielet nadal nie podniósł wzroku z podłogi.-Jutro.  . .
-Co jutro?-Zdziwił się.
-Jutro TEN wpadnie do podziemia. . .-Wyszeptałam.
-Jaki "Ten"? O co biega?-Nie rozumiał.
-Frisk. . .-Szkielet wzdrygnął się i zerwał na równe nogi stając przede mną.
-Skąd to wiesz?-Jąkał się.
-Bo ona mi powiedziała. . -Szeptałam.
-Kto?-Spytał z zdenerwowaną miną rozglądając się na boki.-Chara?
-Shadow. . .-Szkielet błądził po mnie wzrokiem.
-Cień? Shadow? Co?
-Nazwałam ją tak bo jest cieniem mojej duszy. . .-Mruknęłam.
-Jak cieniem duszy? O co chodzi? Nie kumam. . .-Podrapał się po tyle czachy.
-Naprawdę miała na imię Melania. Jej dusza została zmieniona w cień. By żyć musi kogoś się uczepić.-Powiedziałam wolno by zrozumiał . Choć coś czuje że nie czai.

Sans.exe

Shadow? Melania? Alice? Frisk do podziemia? Co?! Gada bez sensu! Naćpała się czy co?

Sans.exe/Shadow(melania).exe/Alice.exe

-Alice mówi prawdę!-Krzyknęła Shadow.
-Shadow dość! Nie wolno wchodzić do czyjegoś umysłu.-Warknęła Alice.
-Shadow?-Szepnął.-To ty? Melania?-Postać pojawiła się przed nim. Była to brunetka z której oczu lała się czarna maź.
-Frisk się jutro zjawi. . . ratuj brata. . .Alice nie ratuj. ..zginie pierwsza. . .

Sans.exe

-Kurwa! Co to!? Alice!-Wydarłem się.
-To Shadow. . .-Szepnęła. . .
-Ok?-Byłem oszołomiony. Kurwa. . . Co ona robiła w mojej głowie co?!
-Nie wiem!-Przestraszyła się. Wybiegłem z pokoju zostawiając Alice samą. I teraz tego żałuje . . .
Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego? 
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek (obecnie czytany)
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem 
...Dlaczego jest tak ciemno?
-Sans? - wołałaś w pustce gładząc się nerwowo po ręce. Z oddali słyszałaś krzyk – Sa-Sans?! Sans?! - krzyki były głośniejsze, wyraźniejsze, za każdym Twoim krokiem, z każdym razem, gdy oglądałaś się za siebie. Ale... nic nie widziałaś. - Sans.. - zaczęłaś płakać – P-proszę, pomóż mi... - Stąd Nie Ma Wybawienia, pojawił się niski zachrypnięty głos. - Kto.. kto tam? - Ty Z A B I Ł A Ś – Ja.. ja nie chciałam... - Z A B I Ł A Ś! MOR. DER. CA! - Z-zamknij się! - krzyczałaś. - Ja.. ja musiałam bronić mojego Soul Mate! - Więc Skąd To Poczucie WINY? - Ja... - spuściłaś wzrok – Nie chciałam nikogo krzywdzić... - KŁAMCA! Z A B I Ł A Ś! MOR. DER. CA! - Zamknij się! Zamknij się! - żądałaś drżąc zaciśniętymi pięściami, zaciskając mocno zęby – Nie jestem! Nie jestem!
-Już dobrze Aniołku – otworzyłaś oczy i podniosłaś się ze szpitalnego łóżka Sansa. Głaskał Cię po głowie jedną ręką, drugą pieścił po twarzy. Ciekły Ci łzy
-Ja... ja...
-Już dobrze – szeptał – Nawet jak wiesz, że na to zasługują, to nic nie zmienia. Nauczysz... się z tym żyć – przytaknęłaś ocierając zły – Będzie dobrze. Przejdziemy przez to – szeptał głaszcząc Cię dalej. Wkrótce położyłaś znowu głowę na materacu. Przez ostatni tydzień masz koszmary w których ktoś obwinia Cię za morderstwo, mówi, że jesteś zabójcą. Choć Jerry zagrażał Tobie i Twojemu Soul Mate, część duszy czuje wine za odebranie mu życia. Ta wina manifestuje się w koszmarach. Krzyczysz przez sen, płaczesz, drżysz, Sans zawsze obejmuje Cię i zapewnia, że wszystko będzie dobrze. Jego głos, dotyk jest tak przyjemny, że ufasz mu bez wątpliwości. Sen przychodzi znowu i udaje Ci się przetrwać do rana. W ciągu dnia, pielęgniarki sprawdzają stan magii Sansa i pomagają mu w rekonwalescencji. Jego brat, szwagier i bratanek przychodzą codziennie, tak jak do Ciebie Iris i Somn. Pierwszy raz jak Cię zobaczyli, popłakali się i tulili Cię. Teraz, uspokoili się. Nawet Pan Lapin przyszedł w goście zapewniając Cię, że zastępstwo dobrze zajęło się Twoimi uczniami, lecz czeka na Twój rychły powrót do pracy. Jedyną osobą, która nie przyszła był ojciec Sansa. Gaster. Nie byłaś pewna, czy powinnaś o niego pytać Sansa. Papyrus wydawał się odpowiedniejszy do tego.  Gdy Guevara rozmawiał z Sansem, Ty wyciągnęłaś Papyrusa na korytarz.
-Coś nie tak, droga siostro?
-Zastanawiałam się... twój ojciec przyjdzie? - Papyrus otworzył oczodoły zaskoczony. Z nerwów zaczęłaś przebierać palcami – To oznacza... nie? - westchnął
-Jestem pewien, że Sans powiedział ci... że ich... znajomość jest dość mocna... ale nie są... zbyt blisko siebie – przytaknęłaś.
-Wiem, że nie widują się uh.. oczodół w oczodół, Gaster bada Rezonans … Po prostu pomyślałam... Sans jest w szpitalu od ponad dwóch tygodni. Nawet moi studenci którzy byli u mnie tylko raz na wykładach przyszli mnie odwiedzić! To niedorzeczne, że..
-Wiem, wiem – przerwał Ci krzyżując ręce – Porozmawiam z nim... albo przynajmniej spróbuję porozmawiać... Nie chce otwierać drzwi.
-To absurd! - położyłaś ręce na biodrach – Mógł chociaż zadzwonić! - Papyrus przytaknął. Westchnęłaś. Złość niczego nie rozwiązywała.
-Hm... byłaś już u siebie w domu? - zapytał zmieniając temat – Wydaje mi się, że wszystko jest już stabilne. Możemy się tam przejść i poszukać tego co ocalało
-Jeżeli cokolwiek ocalało, nie mam gdzie się przenieść – zaznaczyłaś – Byłam tu z Sansem przez cały ten czas, nie szukałam nowego mieszkania...
-Nie będziesz musiała tego robić – usłyszałaś głos Sansa za sobą. Odwróciłaś się, by zobaczyć jak zszedł z łóżka podpierając się na kulach, kulejący szkielet przyczłapał do Ciebie – Zamieszkasz z nami – zamrugałaś
-Ale nie ma tam dość miejsca, prawda?
-Możesz spać w moim łóżku
-Sans – znowu położyłaś ręce na biodrach – Twoje łóżko jest za małe.
-Nie jest. Już na nim leżeliśmy i było fajnie, pamiętasz? - zarumieniłaś się
-Tak, tak, ale... nie próbowaliśmy na nim wtedy spać
-Eh i tak pewnie nie będziemy wiele spać – machnął ręką – Więc jest idealne
-Sans! - krzyknęłaś razem z Papyrusem. Sans przyglądał się wam
-Kurwa. Będę musiał teraz znosić jak oboje to robicie?
-Nie mów o seksie przy Guevarze! - warknął Papyrus
-Papy, on ma dwadzieścia lat! - mruknął Sans
-No i co z tego! To nadal moje dzieciątko! Nie mówcie o dziwnych rzeczach jakie wasza dwójka robi!
-Nasza dwójka? Może powinienem powiedzieć Aniołkowi o tym jak przyłapałem ciebie i Grillbiego na balkonie w restauracji. - cała czaszka Papyrusa zrobiła się pomarańczowa. Sans zalał się śmiechem, zaś Ty patrzyłaś na zawstydzonego młodszego brata. Sans przestał się śmiać i pochylił się w Twoją stronę – Robili to też na skrzyni pomidorów. O, raz też ich złapałem na klatce schodowej. Przed narodzinami Guevary. Teraz wszystkie zboczenia kryją w sypialni, ale wcześniej uuuh to para zboczeńców.
-Dość! - krzyknął Papyrus – Droga Siostra nie chce słuchać o moim intymnym życiu
-Cóż... - przeniosłaś ciężar z nogi na nogę chowając ręce za siebie – Sans i ja uprawialiśmy seks w jakiejś alejce w mieście, więc nie wy jedni...
-CO ROBILIŚCIE?! - czaszka Papyrusa znowu zrobiła się pomarańczowa gdy piorunował brata spojrzeniem. Sans odsunął się szczerząc kły
-Ah, daj spokój brachu. To było w Dzielnicy Czerwonych Latarni
-To nie ma znaczenia! Co ci mówiłem o twojej ekshibicjonistycznej naturze?! - zaczął tupać nogą – Jaki przykład pokazujesz Guevarze?!
-Przecież nic mu nie powiedziałem – wywrócił oczami krzyżując ręce – Jeżeli chcesz wiedzieć, rozmawialiśmy o grach. Ostatnio gra w jakieś kryształki czy coś – wskazał kciukiem za siebie. Na łóżku Sansa leżał Guevara, fiołkowe oczy wpatrywały się w was, wystawił też złośliwie język.
-W co gra?
-W jakieś klocki. Trzeba układać je jakoś tam – odpowiedział Sans – Pomagam mu z niektórymi poziomami
-Awww, to słodkie – uśmiechnęłaś się. Sans wzruszył ramionami, ale się zarumienił.
-Coś, Sans więc pomóż mu z grą – zaczął Papyrus – Jeżeli Siostrzyczka ma z nami mieszkać, musimy przenieść jej rzeczy do nas tak szybko jak się da. Jestem pewien, że władze chcę rozpocząć przebudowę.
-Zaraz, naprawdę wam to nie przeszkadza? - Wtrąciłaś się?
-Nie – powiedzieli jednocześnie
-Nie ma potrzeby, abyście żyli oddzieleni od siebie – mówił dalej Paps – A jeżeli łóżko faktycznie będzie za małe, Sans będzie spał na kanapie, póki czegoś nie wymyślimy
-Mogę spać na ziemi obok niej – Sans wzruszył ramionami – To i tak nie będzie najdziwniejsze miejsce w jakim spałem
-A jakie jest najdziwniejsze? - nie umiałaś się powstrzymać. Sans postukał się kilka razy palcem w szczękę zamyślony
-Chyba.... na dachu samochodu? Nie, chyba na leżaku na plaży?
-Łaaał – patrzyłaś się. Papyrus przetarł czaszkę ręką
-Jestem ciekaw skąd masz te nawyki ekshibicjonisty – Sans zaśmiał się
-Kto wie? Może Gaster za młodu był świrem? Kurwa, trzeba będzie się go o to kiedyś zapytać. Może posłuchamy starych seks historyjek? - Papyrus warknął
-Dzwonię do Royale. Nie chcę, abyś mówił o takich rzeczach przy Guevarze!
-Dobrze brachu, będę grzeczny – uśmiechnął się – Obiecuję. Vara będziemy mówić tylko o grach – Popatrzył na Ciebie – Dbaj o mojego braciszka, dobrze Archaniele? - pogłaskał Cię po głowie, zaś swojego brata poklepał. Ten w odpowiedzi warknął i lekko się zarumienił – Czasem jest trudny do zniesienia.
-Nie mów takich rzeczy! - bąknął Paps odtrącając rękę brata. Sans zaśmiał się gdy Paps zaczął wychodzić. Gdy go już nie było, pochylił się i pocałował Cię w czoło.
-Uważaj, mój mały Archaniele. Wiem, że będzie trochę ciasno, ale przywykniesz do naszego mieszkania. Jeżeli nie czułabyś się tam jednak bezpiecznie, możesz wyjść, wiesz? Nie chcę, abyś siedziała w szpitalu więcej niż to konieczne. - stanęłaś na palcach aby pocałować go w kły.
-Będę uważać. Ty wracaj do łóżka i odpoczywaj. Do zobaczenia niebawem – uśmiechnął się i znowu się pocałowaliście
-Do potem, Aniołku.

Autor: Fenfral
Spis treści:
Prolog, czyli co było przyczyną najszczęśliwszej historii.
Nieco inna historia Asriela i Chary.
 (Nie)ostatni korytarz
 Noc anomalii, filmów i psa (część 1)
  Noc anomalii, filmów i psa (część 2)
Noc anomalii, filmów i psa (część 3)
Niespodzianka MTT
Witam w moim biurze (część 1)
 Witam w moim biurze (część 2)
Prawdziwa historia "Marka" : "Zaczynamy?"
Prawdziwa historia "Marka" : "TO NIE MOJA WINA!"
 Spełnione marzenia i nadzieje.
 Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć!
Żarty i zabawy: Daj się nabrać.
Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 1)
 Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 2)
 Cały świat i cała wieczność!
Obóz z przyjaciółmi: Szykować się!
Obóz z przyjaciółmi: Wszyscy gotowi?
 Obóz z przyjaciółmi: Rozbijamy obóz
 Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość
Obóz z przyjaciółmi: ,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?'' (obecnie czytany)
 Taniec i muzyka: ,,Chcecie iść?''
Taniec i muzyka: Na ratunek Psu!
Taniec i muzyka: Zjawa w dyskotece
 Namalowany świat: Galeria (Dziwnej) Sztuki
Namalowany świat: Namalowana osobowość 
Polowanie na Temy
Nowy gość w ekipie - Night
Siemka Night: Nowy w Podziemiu
Siemka Night: Trening (część 1)
 Siemka Night: Trening (część 2)
 Siemka Night: Nowy Dom 
Lista



-Ok, skoro już się wszyscy poznali to możemy zaczynać opowiadanie. Gotowi? - Wszyscy usiedli przy ognisku.

-Emm. Wiecie co? Ja chyba nie lubię strasznych historii. I jestem trochę śpiący. - Asriel bał się troszkę .

-W sumie, ja też nie mam zbytnio ochoty. Nie będzie wam przeszkadzało jeśli pójdziemy się trochę przejść? - Hiper Asriel już wstał z miejsca i mieli zamiar iść gdy zatrzymał ich Sans.

-Papyrus, mam prośbę. Możesz pójść i przypilnować tej dwójki ? Będę czuł się lepiej jeśli będziesz ich pilnował.

-Ehh. Dobrze Sans. A miałem ochotę posłuchać strasznej historii... - Papyrus wstał i poszedł razem z oboma Asrielami.

-Przepraszam za to, ale wolałem by Paps nie słuchał nic strasznego. Potem całą noc nie mógłby zasnąć.

-No dobra! Możemy wreszcie zaczynać?! Nie mogę już wytrzymać. Nikt niema nic przeciwko bym to ja zaczęła? - Chara ledwo siedziała na miejscu. Widać było, że już coś wymyśliła.

-No dobra. Tylko nie przesadź.

-Więc słuchajcie uważnie. Słyszeliście kiedyś o Niewidzialnej Pani? Dawno temu, żyła tajemnicza istota zwana Niewidzialną Panią. Legendy głoszą, że podobno pojawiała się w najróżniejszych miejscach. Widywało ją wiele osób. Zarówno potworów jak i ludzi. Niektórzy mówią, że wyglądała jak piękna dziewczyna, inni, że jej widok mógł wywołać atak serca. Jednak nikt nigdy nie był w stanie opisać jej wyglądu. Tak jakby każde wspomnienie z nią natychmiast traciło wszelkie kolory. Każdy kogo proszono by ją opisał mówił, że miała białe włosy, szare oczy a jej skóra przypominała mgłę. Inni po bardzo krótkim czasie, zwykle jednym dniu zapominali całkiem, że ją widzieli. Nikt też nigdy nie dał rady się do niej zbliżyć. Im bliżej się podchodziło, tym bardziej się oddalała. Nikt nie miał pewności kim, lub czym jest zjawa. Często zjawiała się pobliżu jezior, i na kogoś czekała. Czasem gdy wieje silny wiatr, niektórym wydaje się, że słyszą jej szept. Wielu próbowało szukać o niej informacji. Na próżno. Nigdzie, w żadnych spisach ani księgach nie było o niej żadnej wzmianki. Podobno czasem chodzi po lasach takich jak ten...

-Kto śmie wzywać me imię? - Podniósł się lekki wiatr. Szept był cichy i zimny.

-Aaa! Kto to powiedział? - Frisk aż podskoczyła. Nad ogniskiem unosiła się zjawa.

-Jestem panią tego lasu. A wy zakłóciliście mój spokój. I teraz czeka was za to straszliwa kara!

-Precz zjawo! - Sans rzucił kości w zjawę jednak przeleciały przez nią, nie robiąc na niej żadnego wrażenia.

-HAHAHAHA!- Zjawa zaczęła się śmiać.

-Chwila... skądś znam ten śmiech... Azzy?- Po chwili skapnąłem się kim jest ,,zjawa''.

-Mamy was. Żałujcie, że nie widzieliście swoich min. - Zza krzaków wyszli Hiper Asriel, Asriel i Papyrus.- Nieźle wyszła nam ta sztuczka.

-No dobra. Nabraliście nas. Ja mam już dosyć na dzisiaj. Jest naprawdę późno a jutro powinniśmy już wracać.-Undyne wstała z miejsca i poszła do namiotu.

-Undyne ma racje. Powinniśmy odpocząć. - powiedziała Alphys. Po tym wszyscy poszli spać.
Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego? 
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz (obecnie czytany)
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem 
-SAAANS! - krzyczałaś z całych sił biegnąc w stronę ulicy – SANS! SAAANS!! - kiedy ciemny dym opadł, dostrzegłaś Blastera z szeroko otworzonymi oczami. Potem dostrzegłaś Sansa, ledwo trzymał się na nogach, strzępki ubrań ledwo osłaniały popękane kości, ociekające czerwoną magią. Jego oczodoły były puste. Padł na kolana. - NIE! - krzyczałaś podbiegając do niego by pomóc mu wstać. Był ciężki. Blaster drżał. - Sans! Sans, błagam, ocknij się! Proszę! - choć jego oczodoły delikatnie się rozszerzyły, nadal były puste
-A....Aniele.. u...ciekaj
-Nie zostawię cię tutaj!
-Za... za silny... staty... bez numerów.. - mamrotał
-Co? - po policzkach ciekły Ci łzy – Jak to bez numerów?
-Widziałem... jego duszę.. przez chwilę... Jest... niewyczerpana.. - Otworzyłaś szerzej oczy. Niewyczerpana? Co to ma kurwa znaczyć?! Jak silny jest Jerry, skoro jego staty mówią, że siła jest nie do wyczerpania?! - Uciekaj... z... Blasterem... obroni cie... - drżał – Do mojego... brata.. on... weźmie cie do... zamku... bądź... bezpieczna...
-Powiedziałam, że cię nie zostawię! - krzyczałaś ocierając łzy – Nie zrobię tego... Nie zostawię cię tu samego! Nie mogę!
-...A... Aniele..- Wzięłaś jego rękę i ścisnęłaś. Czułaś pył pod palcami
-Sans – załkałaś – Proszę, zostać ze mną... - zamrugałaś płacząc – Nie mogę... nie mogę..
-Aniele... - uśmiechnął się – Przepraszam... chujnia, co? W końcu zacząłem skupiać się na tym co teraz i …
-Nie umrzesz! - krzyczałaś.
-Obawiam się, że to jedyne wyjście – głos Jerrego zabrzmiał w powietrzu. Odwróciłaś się by na niego popatrzeć, Blaster przyglądał się, jak ten ląduje. Pokurcz wzruszył ramionami – Co za szkoda, wasza więź sprawia ci tyle bólu, nauczycielko. Gdyby tylko nie wchodził w moją drogę
-To ty sprawiasz mi ból! - wycedziłaś przez zęby. Czułaś jak gotuje się w Tobie wściekłość. Puściłaś dłoń Sansa i stanęłaś na równe nogi. Odwróciłaś się w stronę Jerrego posyłając mu spojrzenie pełne odrazy. Jerry zadrżał, aby Twoje spojrzenie go zabolało. Nie, nie spojrzenie. Twoje pragnienia. Wściekłość. Wstręt. Odraza. Nienawiść. Wszystkie te emocje przenikały Twoją duszę, Jerry czuł każdą z nich
-P...Przestań! Przestań! - rozkazał
-Zamknij ryj! - postanowiłaś walczyć. Jerry zadrżał ponownie – Zapomniałeś co mi powiedziałeś? Nawet Boss nie może walczyć z pragnieniami i intencjami. - Jego oczy otworzyły się szerzej, źrenice drżały – Jesteś odrażający, okropny, zły! - krzyczałaś. Każde słowo było jak fizyczny atak w jego stronę, jego skórę pokryła czarna magia.
-Nie, nie! - krzyczał – Przestań!
-Jak śmiesz próbować zabić mojego Soul Mate! Jak śmiałeś zabić tamtych ludzi?!
-Nie! Ja .. ja tylko chciałem... oni nie zasługiwali!
-A Ty zasługujesz? - wtrąciłaś się – Zasługujesz tylko na odrzucenie, odrazę i czystą nienawiść! - Raz jeszcze jego ciało zadrżało, odsunął się do tyłu
-Ah! Nie! Przestań!
-Ilu ludzi błagało cię o życie?! - mówiłaś dalej – Ilu ludzi błagało, abyś ich nie zabijał, a ty się śmiałeś?! ILU, JERRY?! - przybliżyłaś się. Czułaś jak coś unosi się dookoła Ciebie. Nie złość, to coś innego, jaśniejszego i lżejszego. Twoja.. magia? Ubrania zaczęły się unosić tak samo jak przedmioty na ulicy... kamienie, listy, śmieci w końcu latarnie uliczne i wkrótce przestrzeń była pełna przedmiotów unoszonych przez jasno-niebieską magię Twojej duszy. Jerry zrobił krok w tył, zaś Ty uniosłaś swoją i skierowałaś przedmioty w jego stronę.
-P-Przestań!
-Dlaczego?! - warczałaś – Sam postawiłeś w takiej sytuacji setki ludzi, a teraz prosisz i błagasz o to, abym przestała?! Nie zabiłeś tylko setek ludzi, ale pozbawiałeś ich Soul Mate, tylko po to, by zadać im ból! Myślałeś o tych potworach, które umarły przez to, że jesteś samolubny?!
-GAAAH!
-Chciwy!
-AAAAH!
-ZAZDROSNY!
-ARGH!
-Zasługujesz na ból który teraz czujesz! - krzyczałaś – Zasługujesz na cały ból wszystkich, których zraniłeś!
-GAH! UGAA! AHH! PROSZĘ! - ciało Jerrego padło na ziemię – PROSZĘ! PRZESTAŃ!
-NIE LEŻ NA ZIEMI I NIE ZACHOWUJ SIĘ TAK JAKBYŚ ZASŁUGIWAŁ NA DRUGĄ SZANSĘ KIEDY NIGDY NIKOMU JEJ NIE DAŁEŚ! Sam to wybrałeś Jerry! Teraz nie dziw się, że karma KOPIE CIE PO DUPIE! - czułaś, jak dusza wypełnia się wszystkim. Bólem, nienawiścią, chęcią zemsty, nawet poczucie niesprawiedliwości. Każde uczucie wiło się w niej jasnym światłem. Słyszałaś skrzyp metalu i krzyk. Kiedy światła opadły, padłaś na kolana wykończona. Gdy otworzyłaś oczy, widziałaś opadające przedmioty. Jerry był pod całym tym złomem, macki wiły się dookoła, oczy szeroko otwarte i puste. Otwierał usta i wtedy usłyszałaś jego ostatnie słowa
-Ale ja... zasługuję na...
Otworzyłaś oczy, choć nie widziałaś wyraźnie.
-Oh! Dzięki Bogom! - zadrżałaś na miły głos
-...Papyrus?
-Kochany, nie tak głośno, dopiero co się ocknęła – Grillby był w pobliżu.
-Cioteczko? Cioteczko, jak się czujesz? - Guevara jest gdzieś po lewej. Gdy odzyskałaś wzrok dostrzegłaś skupione twarze.
-...Gdzie...Sans? - zakasłałaś.
-Nic mu nie jest – zapewniał Papyrus – Oboje potrzebowaliście szybkiego transferu magii, do tego ty trochę bandaży i leków, ale Sans musiał iść na Ostry Dyżur, bo odniósł duże fizyczne uszkodzenia. Lekarze zapewniają, że dojdzie do siebie za kilka tygodni. Odpoczywa i najgorsze już za nim. On prawie.. - Papyrus odwrócił wzrok – Bogowie nad nami i pod nami, prawie straciłem was oboje. - szepnął – Gdyby twoja magia nie zareagowała, kto wie, co Jerry zrobiłby z wami. - Otworzyłaś oczy
-Co... co się z nim stało?
-Został spopielony – odpowiedział Grillby kładąc rękę na ramieniu Papyrusa – Sanitariusze znaleźli jego duszę unoszącą się nad prochami. Ci z rządu przeczytali jego wspomnienia i wiedzą, co się wam przytrafiło.
-Ale... nikogo nie było w pobliżu, więc jak...?
-Żyjesz za rogiem, Siostro – Papyrus uśmiechnął się delikatnie – Czuliśmy walkę Sansa i Jerrego i zadzwoniliśmy po Straż.
-Ta i czuliśmy też inną magię! - wtrącił się Guevara – Była.. zła i smutna, ale wielka! Pojawiła się dosłownie na chwilę!
-Chyba... to była moja... Ja... po tym co Jerry zrobił Sansowi...
-Ciiii.. - Papyrus odsunął się od męża i okrył Cię kocem – Potrzebujesz odpoczynku. Opowiesz o wszystkim, gdy się już wprowadzisz.
-Wpro...wadzę?
-Twoje mieszkanie jest zniszczone cioteczko! - odezwał się znowu Guevara – Cały podjazd, przód i dach!
-O nie.. - szepnęłaś – Naprawdę lubiłam tamten dom.
-Cóż. Myślę, że się ucieszysz wiedząc, że skoro to Jerry zaatakował pierwszy ty i Sans się broniliście, koszt szkód pokryje budżet miasta – wyjaśnił Grillby.
-Tak, ale o to będziemy się martwić później – Papyrus poprawił Ci poduszkę – Póki co, idź spać. Jak kolejnym razem spotkasz się z Sansem, będzie pewnie chciał się przytulić, a na to trzeba sił.
Jak spotkałaś się z Sansem, nie wyglądał zbyt dobrze. Blady, połamane kości pokryte czymś zielonym, ale mimo to nie wyglądał tragicznie.
-Aniele – warknął gdy weszłaś do jego pokoju. Uśmiechnęłaś się dostrzegając Blastera z walki. Czaszka podleciała i zlizała Twoje łzy.
-Witajcie oboje – szepnęłaś
-Zarazo, zostaw ją – mruknął Sans niskim głosem zaciskając kły. Uniosłaś brew
-Naprawdę nazwałeś go imieniem jednego z Czterech Jeźdźców Apokalipsy? - zaśmiałaś się podchodząc. Zaraza leciał za Tobą
-Hm, co mogę powiedzieć? - uśmiechnął się delikatnie – Nigdy nie byłem zbyt dojrzały. - Pochyliłaś się i pocałowałaś go w czoło. Gdy się podniosłaś, Sans dotknął Twojego policzka wpatrując się w Ciebie uważnie, jakby nie mógł uwierzyć, że tam jesteś. - Ah.. dzięki Bogom – szepnął – Ja... nie chciałem cię w to mieszać, ale ja....
-Wiem – znowu go pocałowałaś w czoło – Ale to już za nami. Pamiętasz jak zgodziliśmy skupiać się na tym co tu i teraz? Teraz skupmy się na tym, aby zdrowie ci się poprawiło. - Sans delikatnie przytaknął, usiadłaś na krzesełku koło łóżka i wzięłaś jego rękę
-Nic ci nie jest? - zapytał
-Nic. Prawie wyzdrowiałam
-Powiedzieli coś o twojej duszy? - patrzyłaś na niego przez chwilę
-O mojej duszy?
-Powinnaś zdobyć EXP po tym jak spopieliłaś Jerrego
-Oh... chyba masz rację – zerknęłaś na swoją pierś - … Co jeżeli... nie chcę wiedzieć? - Sans powoli mrugnął
-Dlaczego nie chcesz?
-Nie chcę pamiętać o tym co zaszło – przyznałaś – Nawet jeżeli to oznacza nie patrzenie nigdy na moje staty – Odwrócił wzrok na chwilę
-Ta... rozumiem. To nic wielkiego
-...Myślisz, że ile mógł być wart?
-Jego EXP? Boss tak silny? Kilkaset, może kilka tysięcy
-Czy... można jakoś oszacować ile kto jest wart? - pogładziłaś się po ręce odwracając wzrok – Wiem, że to dziwne pytanie
-Nie, spokojnie – zapewniał – Nie ma pewnego sposobu na ocenienie ile kto jest wart EXP. System WALKI się wszystkim zajmuje. Pewnie jest do tego jakiś algorytm, czy coś. Matma nigdy nie była moim konikiem. Ale słuchaj – wziął Cię za rękę – Jeżeli nie chcesz wiedzieć, to dobrze. Jak powiedziałem, rozumiem – uśmiechnęłaś się do niego delikatnie – Więc – zaczął – Jestem padnięty – ziewnął – I nie wiem co mi dali, ale to mocne kurestwo, bo wiem, że powinno mnie teraz nakurwiać, a czuję się jakbym siedział na chmurce. A może to przez to, że tu przyszłaś – zaśmiałaś się – Zostanę tu dłużej, tak?
-Troszeczkę – westchnął
-Cholera.. przepraszam. - Przechyliłaś głowę na bok
-Za co?
-Gdybym był silniejszy, nie byłoby nas tu
-Sans, kochany, już dobrze
-Nie prawda! - dostrzegłaś łzy w jego oczodołach – Nie mogłem cię ochronić
-Ale ja obroniłam ciebie – odpowiedziałaś – Dlatego wszystko jest dobrze. Oboje razem siebie broniliśmy Sans – szkielet przyglądał Ci się przez chwilę nim przytaknął
-Więc... powinienem chyba powiedzieć.... dziękuję.... za ratunek – bąknął. Czułaś, że jego ego ucierpiało, ale tylko na chwilę. Pocałowałaś go znowu w czoło, słyszałaś jak zamruczał Zaraza opadł na koniec łóżka. Zaśmiałaś się, gdy Sans wywrócił oczami. Nie chciałaś, aby Blaster zniszczył nastrój, dlatego pochyliłaś się i przywarłaś ustami do kłów Sansa. Odwzajemnił pocałunek, tak, jakby na świecie była tylko wasza dwójka.
Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego? 
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz  (obecnie czytany)
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem
Kolejnego dnia przekręciłaś się by natrafić na znajome kości Sansa.
-Dobry, moja Pani – mruknął całując Cię w usta.
-Hmmm, dobry. Przepraszam, że tak szybko poszłam spać.
-Nie ma sprawy, wczoraj było bardzo... intensywnie – zaśmiał się gardłowo
-Bogowie, nie mogę uwierzyć, że to zrobiliśmy – schowałaś twarz za rękami. Sans raz jeszcze głośno się zaśmiał.
-Nie przychodzi mi do głowy lepsze miejsce, aby się pieprzyć na zewnątrz. Nie ma się kłopotów za seks w dzielnicy Czerwonych Latarni.
-Nadal to bardzo zawstydzające – warknęłaś
-Ej, wiem co poprawi ci nastrój. Zrobię śniadanie, dobra?
-Dzięki – uśmiechnęłaś się. Po prysznicu i ubraniu się, Sans zrobił ryż, jajka i bekon. Jedliście razem i zmyliście naczynia, Sans umył się i ubrał. Usiadł obok Ciebie na kanapie otaczając ramieniem
-Mmm, to co dzisiaj robimy?
-Cóż, może moglibyśmy... - nie dokończyłaś, poczułaś lodowaty chłód w pomieszczeniu, w uszach zaczęło Ci piszczeć. Chwilę później, spojrzałaś na Sansa, którego źrenice drżały – S-Sans...
-Zaczekaj tu – warknął wstając z kanapy i podszedł do drzwi. Wiedziałaś, że chce, abyś nie ruszała się z miejsca, lecz troska o niego sprawiła, że poszłaś za nim. Sans otworzył wejście. Zerknęłaś z boku by zobaczyć Jerrego. - Czego chcesz, kurduplu? - warknął. Jerry nie odpowiedział, choć czułaś jego wściekłość, nienawiść. Zdałaś sobie sprawę, że cała ulica jest pusta, co dość niespotykane jak na Sobotę, kiedy wiele potworów wychodzi by zrobić choćby zakupy. To Jerry ich przestraszył?
-Sans... - szepnęłaś stając za nim – Zamknij drzwi. Zadzwonimy po Straż z Zamku. - Przystał na Twoją sugestię wzdychając głęboko
-Dobra, wygrałaś Aniele
-Nie – oboje popatrzyliście na Jerrego.
-...Co? - warknął Sans.
-Nie będziesz z nią dzisiaj rozmawiał, ani nic innego – atmosfera zrobiła cię cieplejsza
-KURWA! - krzyknął Sans i kolejne co słyszałaś to trzask drzwi. Coś pchnęło Cię na podłogę. Coś białego błysnęło, coś huknęło, jakby eksplodowało. Popiół spadł na ziemię i na Ciebie. Słyszałaś krzyk Sansa – Nie ruszaj się! - słyszałaś jak wstaje, widziałaś jak trzyma się za rękę w górze. Teraz dostrzegłaś wielką ścianę kości postawioną przed Twoim domem. Pył i kurz opadł na ziemię, w ogródku miałaś wielką dziurę. Sans w tej chwili stał na chodniku, podczas kiedy Jerry na ulicy. Nie wyglądał na zranionego. Powietrze dookoła niego zaczęło iskrzyć, by zaraz potem przybrało konsystencje wody. Sans warknął i opowiedział kośćmi. Oba ataki uderzały o siebie z głośnym hukiem. Eksplozje w powietrzu, kilka ataków poszybowało w nieznanym kierunku. Patrzyłaś z szeroko otworzonymi oczami jak Jerry tworzy wielkie ataki dookoła niego, zaś Sans z trudnością ich unika. Musiał się wycofać. - Kurwa – warknął zbliżając się do Ciebie, nim uniósł rękę by stworzyć kolejną ścianę kości. Gdy ta zniknęła, zaczął się rozglądać w poszukiwaniu przeciwnika
-Tam! - krzyknęłaś pokazując powietrze nad wami. Jerry unosił się szczerząc paskudnie. - Jak on?!
-Używa na sobie Grawitacji, aby latać – tłumaczył Sans. - To w taki sposób uciekł z pierwszej ściany jaką stworzyłem – Ponownie powietrze wypełniło się kościami, Sans pokazał na Jerrego. Kości poszybowały z wielką prędkością w jego stronę, lecz ten przywołał swoją własną barierę by uniknąć ataku. Kości odbiły się od tarczy i zaczęły lecieć w waszym kierunku. Pobiegłaś w głąb mieszkania, gdy Sans skierował swoje kroki na ulicę. Kości przebijały podłogę i ściany pozostawiając po sobie dziury. Jerry śmiał się, słyszałaś go w pobliżu kuchni.
-Żałosne! - krzyczał – Powinienem zrobić to już dawno! Nie sądziłem, że zaakceptuje cię tak łatwo i pozwoli, abyś ją dewastował! - Zamrugałaś zatrzymując się, patrzyłaś do góry, na dach. O czym on mówi?
-Więc to ciebie wczoraj wyczułem? - warknął Sans – Bogowie, jesteś pojebany! Z rozkoszą zamienię cię w EXP! Gaster!! - Powietrze dookoła Sansa zajaśniało, wielka czaszka z czerwonymi oczami i wielkimi kłami pojawiła się. - OGNIA! - otworzyła swoje usta i jasno-czerwone świadło wystrzeliło spomiędzy kłów. Jerry krzyknął i zawił mackami, nie udało mu się w porę postawić bariery i odleciał w powietrzu by paść na ziemię, lecz na kilka centymetrów przed asfaltem, skumulował magię i znowu unosił się. Widziałaś, że nie ma kilku macek. Sans wyszczerzył się i poklepał przyzwaną czaszkę – A ja bałem się, że będziesz sprawiał problemy. Wiesz co? Powiem ci coś. Nie zabiję cię, jeżeli spakujesz swoje dupsko i już nigdy więcej nie pokażesz się nam na oczy – Jerry otworzył szerzej ślepia i wyszczerzył kły warcząc
-NIE OKAZUJ MI LITOŚCI! - wystrzelił nad ziemię, powietrze za jego plecami zaczęło robić się ciemniejsze. Uśmiech Sansa zniknął, gdy pojawił się portal zaczynający wciągać do siebie wszystko. Pokraka wsadziła do środka jedną z macek.
-To chujostwo jest wielkie.... - szepnął Sansa – Co do...? - Jerry zaśmiał się zadowolony
-Zabijałem od wieków Sans! WIEKÓW! Mam wielką moc! Chcesz wiedzieć ilu ludzi zabiłem? - wyszczerzył się szeroko otwierając drżące ślepia – STRACIŁEM RACHUBĘ! - portal jeszcze bardziej się otworzył, a z jego wnętrza otoczenie zaczęła pokrywać ciemność. W ostatniej chwili dostrzegłaś atak wymierzony w Sansa. Ten jednak nie uciekał, przyzwał Gastera przed siebie, chwilę później, pochłonęła go ciemność i … już go nie było.

Autor: mokushirokublog
Nazwa: Mokushiroku-Tale / MokuTale

POWRÓT DO SPISU TREŚCI

Jest to w pełni polskie AU

Charakterystyka AU
Od razu uwaga, AU zawiera ogromne ilości fontcestu. Akcja rozgrywa się na powierzchni, nigdy nie doszło do wojny między rasami. Gaster żyje, jest ojcem Szkielebraci, i współpracuje z Alphys. W laboratorium historia toczy się podobnie jak w UT, aczkolwiek zamiast amalgamatów dwójka naukowców przez przypadek stworzyła zombie poprzez wstrzyknięcie do Dusz upadłych potworów substancji która zawiesiła je w stanie pomiędzy życiem a śmiercią. Stan taki był zaraźliwy. W końcu zainfekowana została połowa populacji ludzi i potworów, a Ci którzy zdołali się uchronić, w tym Sans i Papyrus, postanowili walczyć i zamordować wszystkie zombie aby nie ucierpiało więcej osób. Po kilku dniach Papy został zarażony. Sans zrozpaczony przestał pomagać ludziom i potworom, jedyną osobą która go interesowała był jego brat. Nasz komik zaczął nawet zabijać ludzi. Nooo i potem zaczynają się fontcesty. Dużo fontcestu. Słodko. Charaktery postaci się nie zmieniają. AU będzie się opierać głównie o obrazki, krótkie komiksy, i być może animacje.



Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Categories

  • ► DeltaRune 43
  • ► Do czego warto fapać 7
  • ► EddsWorld 52
  • ► Głos Ludu 1
  • ► Hazbin Hotel 7
  • ► Helltaker 10
  • ► Helluva Boss 20
  • ► Inne gry 72
  • ► Inne komiksy 246
  • ► My Little Pony 68
  • ► Tajemnica prostoty 15
  • ► Undertale 2933
  • ► Zootopia 228
  • ♥ 18 [Dla pełnoletnich] 418
  • ♥ Anime/Manga 41
  • ♥ Crushon.ai 1
  • ♥ Discord 56
  • ♥ Eventy 333
  • ♥ Handlarzowe gry 285
  • ♥ Komiksy 2727
  • ♥ Ogłoszenia 188
  • ♥ Oneshoot 170
  • ♥ Opowiadania 871
  • ♥ Papytus - maskotka blogowa 50
  • ♥ Prace czytelników 39
  • ♥ Tłumaczenia 3107
  • ♥ Ukończone 1621
  • ♥ Yaoi/yuri 98
  • Audio 1
  • Blizny czasu [Time Scar] 11
  • Córka Discorda [Daughter of Discord] 15
  • Cross x Dream 3
  • Czy to uczyni Cię szczęśliwą? [Would That Make You Happy?] 35
  • DeeperDown 23
  • Deos Numbria 9
  • Endertale 10
  • Fallen Flowers 23
  • Gra w kości [The Skeleton Games] 54
  • Handplates 86
  • Hellsiblings 4
  • HorrorTale 34
  • Mendertale 9
  • Między Ciałem & Kością [Between Flesh & Bone] 1
  • Mój martwy chłopak 16
  • My boo 43
  • Naprzeciw [Stand-in] 31
  • Nie jest to najlepszy sposób na życie 2
  • nieTykalny 14
  • Ocalić Blitzo 17
  • Opiekun Ruin 14
  • Poniżej zera 2
  • Prędzej czy później będziesz moja [Sooner od Later You're Gonna be Mine] 18
  • Projekt badawczy potwór 22
  • Słodkie Tajemnice 1
  • Springtrap i Deliah 33
  • SwapOut 10
  • Timetale 1
  • Uleczyć Blitzo 2
  • Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes] 48
  • Zagrajmy 12
  • Zapomniana Wytrwałość 4
  • ZombieTale 11

POPULAR POSTS

  • Und3rt8l3: S8n2 x F11sk x P86yrus [ by K8yl8-N8 - tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz I
  • Undertale: Sposób o jaki nikt nie prosił [The Crossover No One Asked For - tłumaczenie PL]
  • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSIĘGI PIERWSZEJ
  • Undertale: Sam na sam z Sansem [tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz II [+18]
  • Zootopia: Co inni pomyślą [Inter schminter - tłumaczenie PL] cz. IX
  • Undertale by Skele-Ton of Sin [tłumaczenie PL] [+18]
  • Zootopia: Pośpiech [Hustle - tłumaczenie PL] + 18
  • Undertale: Przyłapana na gorącym uczynku cz III [tłumaczenie PL] [+18]
Obsługiwane przez usługę Blogger.

ARCHIWUM BLOGA

  • ▼  2025 (10)
    • ▼  kwietnia 2025 (1)
      • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSI...
    • ►  lutego 2025 (2)
    • ►  stycznia 2025 (7)
  • ►  2024 (3)
    • ►  grudnia 2024 (1)
    • ►  października 2024 (1)
    • ►  stycznia 2024 (1)
  • ►  2023 (26)
    • ►  listopada 2023 (2)
    • ►  października 2023 (1)
    • ►  sierpnia 2023 (1)
    • ►  lipca 2023 (1)
    • ►  czerwca 2023 (2)
    • ►  maja 2023 (2)
    • ►  kwietnia 2023 (1)
    • ►  marca 2023 (5)
    • ►  lutego 2023 (4)
    • ►  stycznia 2023 (7)
  • ►  2022 (36)
    • ►  grudnia 2022 (4)
    • ►  listopada 2022 (7)
    • ►  października 2022 (7)
    • ►  września 2022 (6)
    • ►  sierpnia 2022 (4)
    • ►  lipca 2022 (5)
    • ►  stycznia 2022 (3)
  • ►  2021 (119)
    • ►  grudnia 2021 (7)
    • ►  listopada 2021 (4)
    • ►  października 2021 (7)
    • ►  września 2021 (10)
    • ►  sierpnia 2021 (5)
    • ►  lipca 2021 (11)
    • ►  czerwca 2021 (5)
    • ►  maja 2021 (17)
    • ►  kwietnia 2021 (17)
    • ►  marca 2021 (14)
    • ►  lutego 2021 (13)
    • ►  stycznia 2021 (9)
  • ►  2020 (192)
    • ►  grudnia 2020 (7)
    • ►  listopada 2020 (11)
    • ►  października 2020 (29)
    • ►  września 2020 (26)
    • ►  sierpnia 2020 (6)
    • ►  lipca 2020 (21)
    • ►  czerwca 2020 (12)
    • ►  maja 2020 (2)
    • ►  kwietnia 2020 (26)
    • ►  marca 2020 (23)
    • ►  lutego 2020 (19)
    • ►  stycznia 2020 (10)
  • ►  2019 (412)
    • ►  grudnia 2019 (6)
    • ►  listopada 2019 (37)
    • ►  października 2019 (60)
    • ►  września 2019 (4)
    • ►  sierpnia 2019 (20)
    • ►  lipca 2019 (63)
    • ►  czerwca 2019 (48)
    • ►  maja 2019 (2)
    • ►  kwietnia 2019 (1)
    • ►  marca 2019 (19)
    • ►  lutego 2019 (23)
    • ►  stycznia 2019 (129)
  • ►  2018 (1142)
    • ►  grudnia 2018 (107)
    • ►  listopada 2018 (82)
    • ►  października 2018 (88)
    • ►  września 2018 (84)
    • ►  sierpnia 2018 (83)
    • ►  lipca 2018 (82)
    • ►  czerwca 2018 (61)
    • ►  maja 2018 (134)
    • ►  kwietnia 2018 (111)
    • ►  marca 2018 (121)
    • ►  lutego 2018 (78)
    • ►  stycznia 2018 (111)
  • ►  2017 (2190)
    • ►  grudnia 2017 (117)
    • ►  listopada 2017 (93)
    • ►  października 2017 (138)
    • ►  września 2017 (149)
    • ►  sierpnia 2017 (203)
    • ►  lipca 2017 (310)
    • ►  czerwca 2017 (195)
    • ►  maja 2017 (277)
    • ►  kwietnia 2017 (326)
    • ►  marca 2017 (146)
    • ►  lutego 2017 (108)
    • ►  stycznia 2017 (128)
  • ►  2016 (680)
    • ►  grudnia 2016 (134)
    • ►  listopada 2016 (179)
    • ►  października 2016 (99)
    • ►  września 2016 (134)
    • ►  sierpnia 2016 (50)
    • ►  lipca 2016 (60)
    • ►  czerwca 2016 (23)
    • ►  stycznia 2016 (1)
  • ►  2015 (33)
    • ►  grudnia 2015 (3)
    • ►  listopada 2015 (1)
    • ►  października 2015 (4)
    • ►  maja 2015 (4)
    • ►  kwietnia 2015 (8)
    • ►  marca 2015 (12)
    • ►  stycznia 2015 (1)
  • ►  2014 (1)
    • ►  grudnia 2014 (1)

Labels

Obserwatorzy

Copyright © Kinsley Theme. Designed by OddThemes