19 kwietnia 2018

Undertale: HappiestTale: Obóz z przyjaciółmi: ,,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?''


Autor: Fenfral
Spis treści:
Nieco inna historia Asriela i Chary.
 (Nie)ostatni korytarz
 Noc anomalii, filmów i psa (część 1)
  Noc anomalii, filmów i psa (część 2)
Noc anomalii, filmów i psa (część 3)
Niespodzianka MTT
Witam w moim biurze (część 1)
 Witam w moim biurze (część 2)
Prawdziwa historia "Marka" : "Zaczynamy?"
Prawdziwa historia "Marka" : "TO NIE MOJA WINA!"
 Spełnione marzenia i nadzieje.
 Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć!
Żarty i zabawy: Daj się nabrać.
Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 1)
 Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 2)
 Cały świat i cała wieczność!
Obóz z przyjaciółmi: Szykować się!
Obóz z przyjaciółmi: Wszyscy gotowi?
 Obóz z przyjaciółmi: Rozbijamy obóz
 Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość
Obóz z przyjaciółmi: ,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?'' (obecnie czytany)
 Taniec i muzyka: ,,Chcecie iść?''
Taniec i muzyka: Na ratunek Psu!
Taniec i muzyka: Zjawa w dyskotece
 Namalowany świat: Galeria (Dziwnej) Sztuki
Namalowany świat: Namalowana osobowość 
Polowanie na Temy
Nowy gość w ekipie - Night
Siemka Night: Nowy w Podziemiu
Siemka Night: Trening (część 1)
 Siemka Night: Trening (część 2)
 Siemka Night: Nowy Dom 
Lista



-Ok, skoro już się wszyscy poznali to możemy zaczynać opowiadanie. Gotowi? - Wszyscy usiedli przy ognisku.

-Emm. Wiecie co? Ja chyba nie lubię strasznych historii. I jestem trochę śpiący. - Asriel bał się troszkę .

-W sumie, ja też nie mam zbytnio ochoty. Nie będzie wam przeszkadzało jeśli pójdziemy się trochę przejść? - Hiper Asriel już wstał z miejsca i mieli zamiar iść gdy zatrzymał ich Sans.

-Papyrus, mam prośbę. Możesz pójść i przypilnować tej dwójki ? Będę czuł się lepiej jeśli będziesz ich pilnował.

-Ehh. Dobrze Sans. A miałem ochotę posłuchać strasznej historii... - Papyrus wstał i poszedł razem z oboma Asrielami.

-Przepraszam za to, ale wolałem by Paps nie słuchał nic strasznego. Potem całą noc nie mógłby zasnąć.

-No dobra! Możemy wreszcie zaczynać?! Nie mogę już wytrzymać. Nikt niema nic przeciwko bym to ja zaczęła? - Chara ledwo siedziała na miejscu. Widać było, że już coś wymyśliła.

-No dobra. Tylko nie przesadź.

-Więc słuchajcie uważnie. Słyszeliście kiedyś o Niewidzialnej Pani? Dawno temu, żyła tajemnicza istota zwana Niewidzialną Panią. Legendy głoszą, że podobno pojawiała się w najróżniejszych miejscach. Widywało ją wiele osób. Zarówno potworów jak i ludzi. Niektórzy mówią, że wyglądała jak piękna dziewczyna, inni, że jej widok mógł wywołać atak serca. Jednak nikt nigdy nie był w stanie opisać jej wyglądu. Tak jakby każde wspomnienie z nią natychmiast traciło wszelkie kolory. Każdy kogo proszono by ją opisał mówił, że miała białe włosy, szare oczy a jej skóra przypominała mgłę. Inni po bardzo krótkim czasie, zwykle jednym dniu zapominali całkiem, że ją widzieli. Nikt też nigdy nie dał rady się do niej zbliżyć. Im bliżej się podchodziło, tym bardziej się oddalała. Nikt nie miał pewności kim, lub czym jest zjawa. Często zjawiała się pobliżu jezior, i na kogoś czekała. Czasem gdy wieje silny wiatr, niektórym wydaje się, że słyszą jej szept. Wielu próbowało szukać o niej informacji. Na próżno. Nigdzie, w żadnych spisach ani księgach nie było o niej żadnej wzmianki. Podobno czasem chodzi po lasach takich jak ten...

-Kto śmie wzywać me imię? - Podniósł się lekki wiatr. Szept był cichy i zimny.

-Aaa! Kto to powiedział? - Frisk aż podskoczyła. Nad ogniskiem unosiła się zjawa.

-Jestem panią tego lasu. A wy zakłóciliście mój spokój. I teraz czeka was za to straszliwa kara!

-Precz zjawo! - Sans rzucił kości w zjawę jednak przeleciały przez nią, nie robiąc na niej żadnego wrażenia.

-HAHAHAHA!- Zjawa zaczęła się śmiać.

-Chwila... skądś znam ten śmiech... Azzy?- Po chwili skapnąłem się kim jest ,,zjawa''.

-Mamy was. Żałujcie, że nie widzieliście swoich min. - Zza krzaków wyszli Hiper Asriel, Asriel i Papyrus.- Nieźle wyszła nam ta sztuczka.

-No dobra. Nabraliście nas. Ja mam już dosyć na dzisiaj. Jest naprawdę późno a jutro powinniśmy już wracać.-Undyne wstała z miejsca i poszła do namiotu.

-Undyne ma racje. Powinniśmy odpocząć. - powiedziała Alphys. Po tym wszyscy poszli spać.
Share:

18 kwietnia 2018

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Ostatecznie ostatni raz [i hope you break me - The Last Time Finally - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
-SAAANS! - krzyczałaś z całych sił biegnąc w stronę ulicy – SANS! SAAANS!! - kiedy ciemny dym opadł, dostrzegłaś Blastera z szeroko otworzonymi oczami. Potem dostrzegłaś Sansa, ledwo trzymał się na nogach, strzępki ubrań ledwo osłaniały popękane kości, ociekające czerwoną magią. Jego oczodoły były puste. Padł na kolana. - NIE! - krzyczałaś podbiegając do niego by pomóc mu wstać. Był ciężki. Blaster drżał. - Sans! Sans, błagam, ocknij się! Proszę! - choć jego oczodoły delikatnie się rozszerzyły, nadal były puste
-A....Aniele.. u...ciekaj
-Nie zostawię cię tutaj!
-Za... za silny... staty... bez numerów.. - mamrotał
-Co? - po policzkach ciekły Ci łzy – Jak to bez numerów?
-Widziałem... jego duszę.. przez chwilę... Jest... niewyczerpana.. - Otworzyłaś szerzej oczy. Niewyczerpana? Co to ma kurwa znaczyć?! Jak silny jest Jerry, skoro jego staty mówią, że siła jest nie do wyczerpania?! - Uciekaj... z... Blasterem... obroni cie... - drżał – Do mojego... brata.. on... weźmie cie do... zamku... bądź... bezpieczna...
-Powiedziałam, że cię nie zostawię! - krzyczałaś ocierając łzy – Nie zrobię tego... Nie zostawię cię tu samego! Nie mogę!
-...A... Aniele..- Wzięłaś jego rękę i ścisnęłaś. Czułaś pył pod palcami
-Sans – załkałaś – Proszę, zostać ze mną... - zamrugałaś płacząc – Nie mogę... nie mogę..
-Aniele... - uśmiechnął się – Przepraszam... chujnia, co? W końcu zacząłem skupiać się na tym co teraz i …
-Nie umrzesz! - krzyczałaś.
-Obawiam się, że to jedyne wyjście – głos Jerrego zabrzmiał w powietrzu. Odwróciłaś się by na niego popatrzeć, Blaster przyglądał się, jak ten ląduje. Pokurcz wzruszył ramionami – Co za szkoda, wasza więź sprawia ci tyle bólu, nauczycielko. Gdyby tylko nie wchodził w moją drogę
-To ty sprawiasz mi ból! - wycedziłaś przez zęby. Czułaś jak gotuje się w Tobie wściekłość. Puściłaś dłoń Sansa i stanęłaś na równe nogi. Odwróciłaś się w stronę Jerrego posyłając mu spojrzenie pełne odrazy. Jerry zadrżał, aby Twoje spojrzenie go zabolało. Nie, nie spojrzenie. Twoje pragnienia. Wściekłość. Wstręt. Odraza. Nienawiść. Wszystkie te emocje przenikały Twoją duszę, Jerry czuł każdą z nich
-P...Przestań! Przestań! - rozkazał
-Zamknij ryj! - postanowiłaś walczyć. Jerry zadrżał ponownie – Zapomniałeś co mi powiedziałeś? Nawet Boss nie może walczyć z pragnieniami i intencjami. - Jego oczy otworzyły się szerzej, źrenice drżały – Jesteś odrażający, okropny, zły! - krzyczałaś. Każde słowo było jak fizyczny atak w jego stronę, jego skórę pokryła czarna magia.
-Nie, nie! - krzyczał – Przestań!
-Jak śmiesz próbować zabić mojego Soul Mate! Jak śmiałeś zabić tamtych ludzi?!
-Nie! Ja .. ja tylko chciałem... oni nie zasługiwali!
-A Ty zasługujesz? - wtrąciłaś się – Zasługujesz tylko na odrzucenie, odrazę i czystą nienawiść! - Raz jeszcze jego ciało zadrżało, odsunął się do tyłu
-Ah! Nie! Przestań!
-Ilu ludzi błagało cię o życie?! - mówiłaś dalej – Ilu ludzi błagało, abyś ich nie zabijał, a ty się śmiałeś?! ILU, JERRY?! - przybliżyłaś się. Czułaś jak coś unosi się dookoła Ciebie. Nie złość, to coś innego, jaśniejszego i lżejszego. Twoja.. magia? Ubrania zaczęły się unosić tak samo jak przedmioty na ulicy... kamienie, listy, śmieci w końcu latarnie uliczne i wkrótce przestrzeń była pełna przedmiotów unoszonych przez jasno-niebieską magię Twojej duszy. Jerry zrobił krok w tył, zaś Ty uniosłaś swoją i skierowałaś przedmioty w jego stronę.
-P-Przestań!
-Dlaczego?! - warczałaś – Sam postawiłeś w takiej sytuacji setki ludzi, a teraz prosisz i błagasz o to, abym przestała?! Nie zabiłeś tylko setek ludzi, ale pozbawiałeś ich Soul Mate, tylko po to, by zadać im ból! Myślałeś o tych potworach, które umarły przez to, że jesteś samolubny?!
-GAAAH!
-Chciwy!
-AAAAH!
-ZAZDROSNY!
-ARGH!
-Zasługujesz na ból który teraz czujesz! - krzyczałaś – Zasługujesz na cały ból wszystkich, których zraniłeś!
-GAH! UGAA! AHH! PROSZĘ! - ciało Jerrego padło na ziemię – PROSZĘ! PRZESTAŃ!
-NIE LEŻ NA ZIEMI I NIE ZACHOWUJ SIĘ TAK JAKBYŚ ZASŁUGIWAŁ NA DRUGĄ SZANSĘ KIEDY NIGDY NIKOMU JEJ NIE DAŁEŚ! Sam to wybrałeś Jerry! Teraz nie dziw się, że karma KOPIE CIE PO DUPIE! - czułaś, jak dusza wypełnia się wszystkim. Bólem, nienawiścią, chęcią zemsty, nawet poczucie niesprawiedliwości. Każde uczucie wiło się w niej jasnym światłem. Słyszałaś skrzyp metalu i krzyk. Kiedy światła opadły, padłaś na kolana wykończona. Gdy otworzyłaś oczy, widziałaś opadające przedmioty. Jerry był pod całym tym złomem, macki wiły się dookoła, oczy szeroko otwarte i puste. Otwierał usta i wtedy usłyszałaś jego ostatnie słowa
-Ale ja... zasługuję na...
Otworzyłaś oczy, choć nie widziałaś wyraźnie.
-Oh! Dzięki Bogom! - zadrżałaś na miły głos
-...Papyrus?
-Kochany, nie tak głośno, dopiero co się ocknęła – Grillby był w pobliżu.
-Cioteczko? Cioteczko, jak się czujesz? - Guevara jest gdzieś po lewej. Gdy odzyskałaś wzrok dostrzegłaś skupione twarze.
-...Gdzie...Sans? - zakasłałaś.
-Nic mu nie jest – zapewniał Papyrus – Oboje potrzebowaliście szybkiego transferu magii, do tego ty trochę bandaży i leków, ale Sans musiał iść na Ostry Dyżur, bo odniósł duże fizyczne uszkodzenia. Lekarze zapewniają, że dojdzie do siebie za kilka tygodni. Odpoczywa i najgorsze już za nim. On prawie.. - Papyrus odwrócił wzrok – Bogowie nad nami i pod nami, prawie straciłem was oboje. - szepnął – Gdyby twoja magia nie zareagowała, kto wie, co Jerry zrobiłby z wami. - Otworzyłaś oczy
-Co... co się z nim stało?
-Został spopielony – odpowiedział Grillby kładąc rękę na ramieniu Papyrusa – Sanitariusze znaleźli jego duszę unoszącą się nad prochami. Ci z rządu przeczytali jego wspomnienia i wiedzą, co się wam przytrafiło.
-Ale... nikogo nie było w pobliżu, więc jak...?
-Żyjesz za rogiem, Siostro – Papyrus uśmiechnął się delikatnie – Czuliśmy walkę Sansa i Jerrego i zadzwoniliśmy po Straż.
-Ta i czuliśmy też inną magię! - wtrącił się Guevara – Była.. zła i smutna, ale wielka! Pojawiła się dosłownie na chwilę!
-Chyba... to była moja... Ja... po tym co Jerry zrobił Sansowi...
-Ciiii.. - Papyrus odsunął się od męża i okrył Cię kocem – Potrzebujesz odpoczynku. Opowiesz o wszystkim, gdy się już wprowadzisz.
-Wpro...wadzę?
-Twoje mieszkanie jest zniszczone cioteczko! - odezwał się znowu Guevara – Cały podjazd, przód i dach!
-O nie.. - szepnęłaś – Naprawdę lubiłam tamten dom.
-Cóż. Myślę, że się ucieszysz wiedząc, że skoro to Jerry zaatakował pierwszy ty i Sans się broniliście, koszt szkód pokryje budżet miasta – wyjaśnił Grillby.
-Tak, ale o to będziemy się martwić później – Papyrus poprawił Ci poduszkę – Póki co, idź spać. Jak kolejnym razem spotkasz się z Sansem, będzie pewnie chciał się przytulić, a na to trzeba sił.
Jak spotkałaś się z Sansem, nie wyglądał zbyt dobrze. Blady, połamane kości pokryte czymś zielonym, ale mimo to nie wyglądał tragicznie.
-Aniele – warknął gdy weszłaś do jego pokoju. Uśmiechnęłaś się dostrzegając Blastera z walki. Czaszka podleciała i zlizała Twoje łzy.
-Witajcie oboje – szepnęłaś
-Zarazo, zostaw ją – mruknął Sans niskim głosem zaciskając kły. Uniosłaś brew
-Naprawdę nazwałeś go imieniem jednego z Czterech Jeźdźców Apokalipsy? - zaśmiałaś się podchodząc. Zaraza leciał za Tobą
-Hm, co mogę powiedzieć? - uśmiechnął się delikatnie – Nigdy nie byłem zbyt dojrzały. - Pochyliłaś się i pocałowałaś go w czoło. Gdy się podniosłaś, Sans dotknął Twojego policzka wpatrując się w Ciebie uważnie, jakby nie mógł uwierzyć, że tam jesteś. - Ah.. dzięki Bogom – szepnął – Ja... nie chciałem cię w to mieszać, ale ja....
-Wiem – znowu go pocałowałaś w czoło – Ale to już za nami. Pamiętasz jak zgodziliśmy skupiać się na tym co tu i teraz? Teraz skupmy się na tym, aby zdrowie ci się poprawiło. - Sans delikatnie przytaknął, usiadłaś na krzesełku koło łóżka i wzięłaś jego rękę
-Nic ci nie jest? - zapytał
-Nic. Prawie wyzdrowiałam
-Powiedzieli coś o twojej duszy? - patrzyłaś na niego przez chwilę
-O mojej duszy?
-Powinnaś zdobyć EXP po tym jak spopieliłaś Jerrego
-Oh... chyba masz rację – zerknęłaś na swoją pierś - … Co jeżeli... nie chcę wiedzieć? - Sans powoli mrugnął
-Dlaczego nie chcesz?
-Nie chcę pamiętać o tym co zaszło – przyznałaś – Nawet jeżeli to oznacza nie patrzenie nigdy na moje staty – Odwrócił wzrok na chwilę
-Ta... rozumiem. To nic wielkiego
-...Myślisz, że ile mógł być wart?
-Jego EXP? Boss tak silny? Kilkaset, może kilka tysięcy
-Czy... można jakoś oszacować ile kto jest wart? - pogładziłaś się po ręce odwracając wzrok – Wiem, że to dziwne pytanie
-Nie, spokojnie – zapewniał – Nie ma pewnego sposobu na ocenienie ile kto jest wart EXP. System WALKI się wszystkim zajmuje. Pewnie jest do tego jakiś algorytm, czy coś. Matma nigdy nie była moim konikiem. Ale słuchaj – wziął Cię za rękę – Jeżeli nie chcesz wiedzieć, to dobrze. Jak powiedziałem, rozumiem – uśmiechnęłaś się do niego delikatnie – Więc – zaczął – Jestem padnięty – ziewnął – I nie wiem co mi dali, ale to mocne kurestwo, bo wiem, że powinno mnie teraz nakurwiać, a czuję się jakbym siedział na chmurce. A może to przez to, że tu przyszłaś – zaśmiałaś się – Zostanę tu dłużej, tak?
-Troszeczkę – westchnął
-Cholera.. przepraszam. - Przechyliłaś głowę na bok
-Za co?
-Gdybym był silniejszy, nie byłoby nas tu
-Sans, kochany, już dobrze
-Nie prawda! - dostrzegłaś łzy w jego oczodołach – Nie mogłem cię ochronić
-Ale ja obroniłam ciebie – odpowiedziałaś – Dlatego wszystko jest dobrze. Oboje razem siebie broniliśmy Sans – szkielet przyglądał Ci się przez chwilę nim przytaknął
-Więc... powinienem chyba powiedzieć.... dziękuję.... za ratunek – bąknął. Czułaś, że jego ego ucierpiało, ale tylko na chwilę. Pocałowałaś go znowu w czoło, słyszałaś jak zamruczał Zaraza opadł na koniec łóżka. Zaśmiałaś się, gdy Sans wywrócił oczami. Nie chciałaś, aby Blaster zniszczył nastrój, dlatego pochyliłaś się i przywarłaś ustami do kłów Sansa. Odwzajemnił pocałunek, tak, jakby na świecie była tylko wasza dwójka.
Share:

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Ostatni raz [i hope you break me - The Last Time - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Kolejnego dnia przekręciłaś się by natrafić na znajome kości Sansa.
-Dobry, moja Pani – mruknął całując Cię w usta.
-Hmmm, dobry. Przepraszam, że tak szybko poszłam spać.
-Nie ma sprawy, wczoraj było bardzo... intensywnie – zaśmiał się gardłowo
-Bogowie, nie mogę uwierzyć, że to zrobiliśmy – schowałaś twarz za rękami. Sans raz jeszcze głośno się zaśmiał.
-Nie przychodzi mi do głowy lepsze miejsce, aby się pieprzyć na zewnątrz. Nie ma się kłopotów za seks w dzielnicy Czerwonych Latarni.
-Nadal to bardzo zawstydzające – warknęłaś
-Ej, wiem co poprawi ci nastrój. Zrobię śniadanie, dobra?
-Dzięki – uśmiechnęłaś się. Po prysznicu i ubraniu się, Sans zrobił ryż, jajka i bekon. Jedliście razem i zmyliście naczynia, Sans umył się i ubrał. Usiadł obok Ciebie na kanapie otaczając ramieniem
-Mmm, to co dzisiaj robimy?
-Cóż, może moglibyśmy... - nie dokończyłaś, poczułaś lodowaty chłód w pomieszczeniu, w uszach zaczęło Ci piszczeć. Chwilę później, spojrzałaś na Sansa, którego źrenice drżały – S-Sans...
-Zaczekaj tu – warknął wstając z kanapy i podszedł do drzwi. Wiedziałaś, że chce, abyś nie ruszała się z miejsca, lecz troska o niego sprawiła, że poszłaś za nim. Sans otworzył wejście. Zerknęłaś z boku by zobaczyć Jerrego. - Czego chcesz, kurduplu? - warknął. Jerry nie odpowiedział, choć czułaś jego wściekłość, nienawiść. Zdałaś sobie sprawę, że cała ulica jest pusta, co dość niespotykane jak na Sobotę, kiedy wiele potworów wychodzi by zrobić choćby zakupy. To Jerry ich przestraszył?
-Sans... - szepnęłaś stając za nim – Zamknij drzwi. Zadzwonimy po Straż z Zamku. - Przystał na Twoją sugestię wzdychając głęboko
-Dobra, wygrałaś Aniele
-Nie – oboje popatrzyliście na Jerrego.
-...Co? - warknął Sans.
-Nie będziesz z nią dzisiaj rozmawiał, ani nic innego – atmosfera zrobiła cię cieplejsza
-KURWA! - krzyknął Sans i kolejne co słyszałaś to trzask drzwi. Coś pchnęło Cię na podłogę. Coś białego błysnęło, coś huknęło, jakby eksplodowało. Popiół spadł na ziemię i na Ciebie. Słyszałaś krzyk Sansa – Nie ruszaj się! - słyszałaś jak wstaje, widziałaś jak trzyma się za rękę w górze. Teraz dostrzegłaś wielką ścianę kości postawioną przed Twoim domem. Pył i kurz opadł na ziemię, w ogródku miałaś wielką dziurę. Sans w tej chwili stał na chodniku, podczas kiedy Jerry na ulicy. Nie wyglądał na zranionego. Powietrze dookoła niego zaczęło iskrzyć, by zaraz potem przybrało konsystencje wody. Sans warknął i opowiedział kośćmi. Oba ataki uderzały o siebie z głośnym hukiem. Eksplozje w powietrzu, kilka ataków poszybowało w nieznanym kierunku. Patrzyłaś z szeroko otworzonymi oczami jak Jerry tworzy wielkie ataki dookoła niego, zaś Sans z trudnością ich unika. Musiał się wycofać. - Kurwa – warknął zbliżając się do Ciebie, nim uniósł rękę by stworzyć kolejną ścianę kości. Gdy ta zniknęła, zaczął się rozglądać w poszukiwaniu przeciwnika
-Tam! - krzyknęłaś pokazując powietrze nad wami. Jerry unosił się szczerząc paskudnie. - Jak on?!
-Używa na sobie Grawitacji, aby latać – tłumaczył Sans. - To w taki sposób uciekł z pierwszej ściany jaką stworzyłem – Ponownie powietrze wypełniło się kościami, Sans pokazał na Jerrego. Kości poszybowały z wielką prędkością w jego stronę, lecz ten przywołał swoją własną barierę by uniknąć ataku. Kości odbiły się od tarczy i zaczęły lecieć w waszym kierunku. Pobiegłaś w głąb mieszkania, gdy Sans skierował swoje kroki na ulicę. Kości przebijały podłogę i ściany pozostawiając po sobie dziury. Jerry śmiał się, słyszałaś go w pobliżu kuchni.
-Żałosne! - krzyczał – Powinienem zrobić to już dawno! Nie sądziłem, że zaakceptuje cię tak łatwo i pozwoli, abyś ją dewastował! - Zamrugałaś zatrzymując się, patrzyłaś do góry, na dach. O czym on mówi?
-Więc to ciebie wczoraj wyczułem? - warknął Sans – Bogowie, jesteś pojebany! Z rozkoszą zamienię cię w EXP! Gaster!! - Powietrze dookoła Sansa zajaśniało, wielka czaszka z czerwonymi oczami i wielkimi kłami pojawiła się. - OGNIA! - otworzyła swoje usta i jasno-czerwone świadło wystrzeliło spomiędzy kłów. Jerry krzyknął i zawił mackami, nie udało mu się w porę postawić bariery i odleciał w powietrzu by paść na ziemię, lecz na kilka centymetrów przed asfaltem, skumulował magię i znowu unosił się. Widziałaś, że nie ma kilku macek. Sans wyszczerzył się i poklepał przyzwaną czaszkę – A ja bałem się, że będziesz sprawiał problemy. Wiesz co? Powiem ci coś. Nie zabiję cię, jeżeli spakujesz swoje dupsko i już nigdy więcej nie pokażesz się nam na oczy – Jerry otworzył szerzej ślepia i wyszczerzył kły warcząc
-NIE OKAZUJ MI LITOŚCI! - wystrzelił nad ziemię, powietrze za jego plecami zaczęło robić się ciemniejsze. Uśmiech Sansa zniknął, gdy pojawił się portal zaczynający wciągać do siebie wszystko. Pokraka wsadziła do środka jedną z macek.
-To chujostwo jest wielkie.... - szepnął Sansa – Co do...? - Jerry zaśmiał się zadowolony
-Zabijałem od wieków Sans! WIEKÓW! Mam wielką moc! Chcesz wiedzieć ilu ludzi zabiłem? - wyszczerzył się szeroko otwierając drżące ślepia – STRACIŁEM RACHUBĘ! - portal jeszcze bardziej się otworzył, a z jego wnętrza otoczenie zaczęła pokrywać ciemność. W ostatniej chwili dostrzegłaś atak wymierzony w Sansa. Ten jednak nie uciekał, przyzwał Gastera przed siebie, chwilę później, pochłonęła go ciemność i … już go nie było.
Share:

Undertale: AU - Mokushiroku-Tale


Autor: mokushirokublog
Nazwa: Mokushiroku-Tale / MokuTale


Jest to w pełni polskie AU

Charakterystyka AU
Od razu uwaga, AU zawiera ogromne ilości fontcestu. Akcja rozgrywa się na powierzchni, nigdy nie doszło do wojny między rasami. Gaster żyje, jest ojcem Szkielebraci, i współpracuje z Alphys. W laboratorium historia toczy się podobnie jak w UT, aczkolwiek zamiast amalgamatów dwójka naukowców przez przypadek stworzyła zombie poprzez wstrzyknięcie do Dusz upadłych potworów substancji która zawiesiła je w stanie pomiędzy życiem a śmiercią. Stan taki był zaraźliwy. W końcu zainfekowana została połowa populacji ludzi i potworów, a Ci którzy zdołali się uchronić, w tym Sans i Papyrus, postanowili walczyć i zamordować wszystkie zombie aby nie ucierpiało więcej osób. Po kilku dniach Papy został zarażony. Sans zrozpaczony przestał pomagać ludziom i potworom, jedyną osobą która go interesowała był jego brat. Nasz komik zaczął nawet zabijać ludzi. Nooo i potem zaczynają się fontcesty. Dużo fontcestu. Słodko. Charaktery postaci się nie zmieniają. AU będzie się opierać głównie o obrazki, krótkie komiksy, i być może animacje.



Share:

17 kwietnia 2018

Opowiadanie: Filip and the Ink Machine: Rozdział 1 - Ruchome obrazki

Autor okładki: Filip Domin
Notka od autora: Opowiadanie jest stworzone na podstawie gry Bendy and the Ink Machine. Jednak jest ono z naszymi postaciami. W tej części będą pokazane wydarzenia z pierwszego rozdziału gry zatytułowanego: ,,Ruchome obrazki''. Miłego czytania i zapraszam.

Role postaci:
Sally - Henry - główny protagonista.
Filip - Bendy - ponieważ moje OC i Bendy mają rogi, a i są głównymi antagonistami.
Psycho - Borys - Nie wiedziałem na kogo miejscu ją umieścić, więc postanowiłem, że na miejscu Borysa będzie pasować.
Angel - Alice Angel - Samo to, że ma w nazwie Angel wszystko wyjaśnia.

Wszędzie cisza. Żadnej żywej duszy, tylko przedmioty. Projektory, kartki itp. Nagle przerwało to skrzypnięcie starych drzwi, w których stała sylwetka kobiety. Była to dziwne, patrząc na to, że studio nie było odwiedzane przez lata. Do tego miejsca przyprowadził ją list od jej starej przyjaciółki Yumi.
List mówił:
,,Droga Sally.
Minęło dużo czasu odkąd tworzyliśmy kreskówki razem. Trzydzieści lat szybko minęło, czyż nie? Jak będziesz w mieście to wpadnij do naszego starego warsztatu. Jest coś co muszę Ci pokazać.
- Twoja najlepsza przyjaciółka Yumi Mizuno''
-No więc jestem Yumi! Co masz mi do pokazania?
Powitała ją cisza, postanowiła porozglądać się po tym miejscu. Znalazła swoje stare miejsce gdzie kiedyś rysowała. Później znalazła coś co jej zaimponowało. Była to atramentowa maszyna.
-Hm. Więc to jest atramentowa maszyna. Ciekawe jak ją włączyć.
Wyszła z pokoju i poszła w stronę gdzie jeszcze nie była. W około było to samo. Tekturowe wycinki z główną postacią ich kreskówek Filipem. Idąc, niespodziewanie deska odpadła z sufitu. Sally podskoczyła ze strachu. Omijając deskę spojrzała w lewo i zobaczyła coś co jej zmroziło krew w żyłach. Zobaczyła Psycho z wielką dziurą w klatce piersiowej. Wyglądało to jakby wyjęto jej serce. Co było niemożliwe, ponieważ była to jedynie postać 3D zrobiona z atramentu.
-Boże... Yumi coś ty narobiła?
Na ścianie było napisane:
,,Komu teraz do śmiechu?''
Wcześniej na innej ścianie było napisane:
,,Marzenia się spełniają''
Zastanawiające było to kto i po co to napisał. Postanowiła się tym nie przejmować i poszła do pokoju, gdzie było pokazane co trzeba przynieść aby uruchomić główny włącznik. Potrzeba było klucza francuskiego, koła zębatego, pluszaka, książki, atramentu i płytę. Po długim poszukiwaniach odnalazła rzeczy, które postawiła na sześciu piedestałach.
-Teraz wystarczy włączyć główne zasilanie i wrócić tu i pociągnąć dźwignię. Pobiegła do pokoju, gdzie miała to zrobić, ale parę metrów dalej zza rogu niespodziewanie ,,wyjrzał'' Filip w postaci wycinki tekturowej i od razu wrócił na miejsce. To też wydarzyło sie dzisiaj. Wtedy kiedy Sally wychodziła z pokoju z piedestałami. To też ją zastanawiało kto i po co to postawił. Przyspieszyła kroku, doszła i nacisnęła. Wróciła do pokoju z dźwignią i pociągnęła ją.
Udała się do pokoju z maszyną, ku jej zdziwieniu wejście było zabite deskami. Gdy się zbliżyła przez jedyny, większy otwór wyskoczył Filip. Miał on szeroki uśmiech, z jego czoła lał się atrament, był on w 3D. Wyciągnął rękę próbując złapać Sally, ale mu się nie udało. Po porażce postanowił po prostu zniknąć i korzystając z tego, że jest on w stanie ciekłym przedostał się prawdopodobnie przez podłogę. Wszędzie ciekła czarna maź. Dziewczyna zdecydowała, że lepsza będzie ucieczka niż stanie w miejscu. Biegła w stronę drzwi. Gdy miała złapać klamkę, podłoga zapadła się i spadła. Podniosła się i zobaczyła siekierę.
-To może się przydać.
Zabierając ją, rozbiła przejście zablokowane przez deski. Gdy skończyła, otworzyła drzwi. W pokoju zobaczyła wielki pentagram.Wchodząc na środek rozbolała ją głowa i upadała, mdlejąc.

Share:

16 kwietnia 2018

Undertale: HappiestTale: Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość


Autor: Fenfral
Spis treści:
Nieco inna historia Asriela i Chary.
 (Nie)ostatni korytarz
 Noc anomalii, filmów i psa (część 1)
  Noc anomalii, filmów i psa (część 2)
Noc anomalii, filmów i psa (część 3)
Niespodzianka MTT
Witam w moim biurze (część 1)
 Witam w moim biurze (część 2)
Prawdziwa historia "Marka" : "Zaczynamy?"
Prawdziwa historia "Marka" : "TO NIE MOJA WINA!"
 Spełnione marzenia i nadzieje.
 Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć!
Żarty i zabawy: Daj się nabrać.
Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 1)
 Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 2)
 Cały świat i cała wieczność!
Obóz z przyjaciółmi: Szykować się!
Obóz z przyjaciółmi: Wszyscy gotowi?
 Obóz z przyjaciółmi: Rozbijamy obóz
 Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość  (obecnie czytany)
Obóz z przyjaciółmi: ,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?''
 Taniec i muzyka: ,,Chcecie iść?''
Taniec i muzyka: Na ratunek Psu!
Taniec i muzyka: Zjawa w dyskotece
 Namalowany świat: Galeria (Dziwnej) Sztuki
Namalowany świat: Namalowana osobowość 
Polowanie na Temy
Nowy gość w ekipie - Night
Siemka Night: Nowy w Podziemiu
Siemka Night: Trening (część 1)
 Siemka Night: Trening (część 2)
 Siemka Night: Nowy Dom
Lista

Gdy wszyscy wróciliśmy z nad jeziora zobaczyliśmy, że mamy niespodziewanego gościa.

-Hej! A ty coś za jeden? - Undyne skoczyła w stronę intruza, mając już gotową włócznię na wszelki wypadek.

-Uspokój się Undyne. Nie ma powodu do obaw. Nie wygląda na szczególnie niebezpiecznego.- Alphys zaczęła uspokajać Undyne.

-Jak dla mnie wygląda miło. - Frisk podeszła się przywitać.

-Ahh... chyba zapomnieliśmy wam powiedzieć. To jeden z gości z innych wymiarów o których kiedyś wam wspominałem. - powiedziałem do pozostałych.

-No tak. W sumie ja też o nim wiedziałem, ale... nie chciałem psuć niespodzianki. - Hiper Asriel cicho się zaśmiał.

-Mam pomysł. Widzę, że już sam sobie zorganizowałeś miejsce do spania, to może zostaniesz? Będzie wesoło. - Frisk nie zamierzała przyjąć odmowy.

-Ja tam ci nie ufam. - Chara patrzyła z pewnej odległości podejrzliwie.

-Chara... przecież ty nikomu tak naprawdę nie ufasz. To znaczy... nie miałem na myśli... ale może by tak... - Asriel chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Przekonywanie Chary do czegokolwiek było kiepskim pomysłem.

-Spokojnie. Przecież nie wpuścilibyśmy nikogo kto stanowił by zagrożenie. - Powiedział Hiper Asriel co lekko uspokoiło Charę.

-No dobra. W takim razie miło cię poznać. - Chara podeszła do niespodziewanego gościa. Jednak gdy podeszła na tyle blisko by pozostali nie słyszeli... - tylko spróbuj kogoś zaatakować, a nawet się nie zorientujesz co cię trafiło. Jasne? No to dobra. - Chara odsunęła się dwa kroki i uśmiechnęła się.

- Haha. Spokojnie. Tylko żartowałam. Może. A póki co jesteś mile widziany.

-Nie przejmuj się nią dzieciaku, ona tak zawsze. - Sans przywitał się i potem podszedł do Papyrusa.- Nie podchodź do niego Paps, póki nie będę pewny, że nie jest groźny. Dobrze?

-Ok, skoro powitanie mamy już za sobą... Jest taka jedna tradycja. Gdy na obozie robi się wieczór, często opowiada się straszne historie. Macie ochotę? - powiedziałem.

-Pewnie. Brzmi całkiem fajnie. Jest ok. - Odpowiedzieli pozostali.

-A ty? Masz ochotę? Jeśli nie chcesz opowiadać zawsze możesz posłuchać. No i może się przedstawisz?
Share:

15 kwietnia 2018

POPULARNE ILUZJE