Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze.
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł.
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane.
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego?
Tak blisko, a tak daleko (obecnie czytany)
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem
Niezłamany
Poranek
Coś złego?
Tak blisko, a tak daleko (obecnie czytany)
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem
Słodziuch?
Tak. Sans kocha słodycze. Jeżeli zrobisz dla niego coś słodkiego, to może pomóc przełamać pierwsze lody. I jest jeszcze coś.
Tak?
Jesteś obeznana z BDSM?
...Troszczę.
Z tego co zrozumiałem lubi wiązanie, obroże i smycze.
Skąd to wiesz?
Miałem okazję wejść, gdy … był w trakcie swojego hobby. Nie ma też nic przeciwko seksowi z bardziej... publicznych miejscach.
Rozumiem...
Lecz jestem pewien, że to będzie w późniejszym etapie waszej znajomości, no i wcześniej na ten temat porozmawiacie.
Jestem co do tego pewna. Sama chcę na ten temat porozmawiać. A i jeszcze coś...
Tak?
… Na smyczy, woli prowadzać czy być prowadzanym?
Tak. Sans kocha słodycze. Jeżeli zrobisz dla niego coś słodkiego, to może pomóc przełamać pierwsze lody. I jest jeszcze coś.
Tak?
Jesteś obeznana z BDSM?
...Troszczę.
Z tego co zrozumiałem lubi wiązanie, obroże i smycze.
Skąd to wiesz?
Miałem okazję wejść, gdy … był w trakcie swojego hobby. Nie ma też nic przeciwko seksowi z bardziej... publicznych miejscach.
Rozumiem...
Lecz jestem pewien, że to będzie w późniejszym etapie waszej znajomości, no i wcześniej na ten temat porozmawiacie.
Jestem co do tego pewna. Sama chcę na ten temat porozmawiać. A i jeszcze coś...
Tak?
… Na smyczy, woli prowadzać czy być prowadzanym?
Obudziłaś się kolejnego ranka, rozmowa z Papyrusem nadal krążyła ci po głowie
-BDSM, co? - zdecydowanie jest to coś o czym będziesz musiała więcej poczytać... Rozpoczęłaś poranną rutynę i udałaś się w stronę uczelni mijając mieszkanie Sansa. Przez chwilę wydawało Ci się, że widziałaś coś w oknach na parterze jego domu, ale równie dobrze, mogło Ci się wydawać. W biurze sprawdziłaś kalendarz. Tsubasa jest tsunderplane, Vicki to Vulkin, Napia to kolejny Knight Knight no i Jerry jest.... stukałaś w policzek. Czym jest Jerry? Będziesz musiała to pytanie zostawić na inny dzień. Trubasa jest nieco duża jak na Twój pokoik, dlatego spotkałaś się z nią w jednej z większych sal konferencyjnych i przez dwie godziny odpowiadałaś na pytania dotyczące wczesnej historii człowieka. Szczerze, historia nie była Twoją mocną dziedziną, całe szczęście Tsubasa miała przy sobie książkę do historii, która pomogła Ci wybrnąć z niektórych jej pytań. Vicki była kolejna, która była ciekawa, czy w ludzkiej kulturze jest Dzień Rewanżu. Z tego co Ci wytłumaczyła, to dzień w roku, kiedy potwory (są zmuszane) oddawać pieniądze jakie komuś wiszą. Powiedziałaś jej, że nie. Nie ma takiego święta i z tego co wiesz, nikt nie planuje takiego zrobić. Dzisiaj spożyłaś obiad w kawiarence z Iris i Somnem, rozmawialiście o nowej restauracji otworzonej w mieście. Somn przeczytał o otwarciu w gazecie i jeżeli jego Jason będzie miał czas, chce tam wpaść w ten weekend, by potem wam powiedzieć, czy warto. Po zjedzeniu wróciłaś do pokoju, zaś Somn i Iris na zajęcia z uczniami. Twoim kolejnym gościem była Napia, cichutki Knight Knight, ciekawy czym są prezenty i jakie się daje na „specjalne okazje” wydawało Ci się, że chodziło jej o urodziny, więc wyjaśniłaś, że prezenty powinny być dostosowane do preferencji osoby, podarunek tylko dla niej.
-Ale jeżeli nie wiem co ta osoba lubi?
-Cóż, jeżeli znacie się dość długo, powinnaś mieć pomysł co lubi i jakie ma zainteresowania. Czy w domu ma wiele książek? Czy zauważyłaś, że gra w gry? Może często przesiaduje z telefonem, jeżeli tak możesz kupić coś prostego, jak zawieszka. Nie patrz tylko na osobę patrz na jej otoczenie, aby zrozumieć to co się jej podoba – Napia przytaknęła, zrozumiała porady jakie jej dałaś. Po godzinie dyskusji wyszła. Jerry ma być kolejny. Z ciężkim westchnięciem zjadłaś szybko batonika i napiłaś się wody. Jeżeli dzisiejszy dzień będzie taki sam jak wcześniejsze inne, Jerry będzie pytał o to jak zdobyć przyjaciół i dziewczynę i co zrobić, aby ludzie zaczęli go lubić i przestali obrażać. Z jakiegoś powodu, bez względu na porady jakie mu dajesz, zawsze przekręca to tak, że to wina innych i ostatecznie wasza rozmowa nic nie wnosi. Wiesz, że zapisał się na lekcje z Tobą dlatego, że chce spędzać z Tobą więcej czasu. Technicznie rzecz ujmując, nie robi nic złego. Jego pytania dotyczą zachowania w społeczeństwie, zaś Twoim zdaniem jest udzielanie odpowiedzi, nie wspomniał ani słowem nic na temat uczuć, czy chęci umówienia się z Tobą. Z kolejnym westchnięciem zerknęłaś na zegarek. 14:55. Właśnie sięgałaś po notes aby zapisać kilka myśli jakie pojawiły Ci się w głowie podczas ostatnich zajęć, kiedy usłyszałaś szuranie za drzwiami. To Jerry. Zimny dreszcz przeleciał Ci po plecach, zaczęłaś się pocić. Czułaś jak dusza Ci drży, szybko. Tak jakby coś było nadawane z Twojej piersi. Krzyk wrócił, nadal gdzieś w tle, ale głośniejszy niż ostatnio. W tym samym czasie Twoja dusza, ciało i umysł dostawały kręćka, w tym samym czasie, kiedy zapukał w Twoje drzwi, dostałaś wiadomość. Popatrzyłaś na drzwi sięgając wpierw po komórkę. Wiadomość od nieznanego numeru.
Tu Sans, WSZYSTKO DOBRZE?
Zamrugałaś starając się ułożyć wszystko razem w logiczną całość. To uczucie nadawania czegoś z ciała wróciło jak tylko ponownie rozległo się pukanie
-K-kto tam?
-To um.. Jerry, proszę pani – Dusza zawrzała, raz jeszcze nadała sygnał i w tym czasie odezwał się telefon
Gdzie JESTEŚ PLS Odpowiedz
Odpisałaś
Na uczelni.
W biurze?
Tak.
SAMA?
Jerry jest przed drzwiami
Nie otwieraj. Idę.
Nie otwieraj? Co... Uważał, że Jerry może coś Ci zrobić? Przełknęłaś ślinę przypominając sobie co Iris mówiła. Potwory potrafią wyczuwać emocje ukryte za magią, a Jerry nigdy nie był taki jaki powinien. Więc, to duszę Jerrego, jego magię, wyczuwa Twoja? Już wiesz, dlaczego każdy trzyma się na dystans od niego. I z jakiegoś powodu, Sans musiał wyłapać Twoją reakcję na niego.
Oni mają rację. Coś jest nie tak, jakby cała jego magia przemieszczała się w złą stronę, albo coś takiego... Sprawdziłaś telefon oczekując kolejnej wiadomości od Sansa, lecz wtedy usłyszałaś za drzwiami głośny jęk zaskoczenia. Ktoś warczał, coś szurało a potem znowu pukanie w drzwi
-...Kto tam?
-Sans – podeszłaś i otworzyłaś. Zerknęłaś przez szparę, pierwsze co zobaczyłaś to czarna kurtka, wyżej czaszka i jedno jarzące się na czerwono oko. - To tylko ja, Ślicznotko. Jego już nie ma – powiedział szkielet. Gdy otworzyłaś szerzej, natychmiast utonęłaś w jego czarno-czerwonej kurtce, obejmując ramionami szerokie żebra, jego ramiona objęły Cię z czułością, był taki ciepły. Wszystko ucichło, było miło, tak właściwie. Idealnie. - Nic ci nie jest? - jego głos był niski, jakby wyciągnięty z głębin ziemi – Przepraszam, że zajęło to tyle. Trudno cię namierzyć, skoro nasza więź jest dość słaba
-Nic mi nie jest – przylgnęłaś do niego bardziej – Ja... nigdy nie czułam czegoś takiego wcześniej
-Tak się dzieje po tym, jak twój Rezonans odpowie na kogoś. Jesteś wyczulona na silniejsze uczucia i magię, zwłaszcza kiedy jest to coś złego. Początkowo jest to dość wyczulone, lecz powinno się uspokoić za kilka dni.
-To dobrze – westchnęłaś – Wiedziałam, że Jerry to nic nowego, ale nigdy nie przypuszczałam, że to coś tak intensywnego – z jakiegoś powodu Sans przyciągnął Cię bliżej
-Cóż... pewnie cię nie zaatakuje czy coś, ale... postaraj się nie być z nim sam na sam – popatrzyłaś na niego
-Ale jestem nauczycielem. Muszę być z nim sama, zwłaszcza skoro mam z nim lekcje... wielu z moich uczniów preferuje indywidualne zajęcia. No i … nie zrobił przecież nic złego – odsunęłaś się troszeczkę – Znaczy się, jest ciężkim przypadkiem, ale nigdy nie zrobił nic, co sprawiłoby, że się go bałam czy …
-A dzisiaj? - zapytał mrużąc oczodoły. Zacisnęłaś na chwilę wargi
-Dobra, z wyjątkiem dzisiaj
-Drugie pytanie. Zastrzegł sobie, że wasze lekcje mają być indywidualne bez gości? - poruszyłaś nogą zamyślając się
-...Nie
-Dobra, więc, nie ma sprawy. Będę z tobą. Można tu przynieść jeszcze jedno krzesełko, o tam – pokazał na pustą przestrzeń naprzeciw okna – Kiedy masz kolejne zajęcia z nim?
-W przyszły piątek?
-Dobra. Nie mam planów – przytaknął chowając ręce do kieszeni zadowolony z obrotu spraw.
-Uh, ale... - rozejrzałaś się – Jesteś pewny? - pokazał kły, czerwone ślepia przyglądały Ci się z ciekawością. - Chodzi o to... że hm... - podrapałaś się po ręce – Nie będzie ci przeszkadzać... moja obecność? - Sans patrzył na Ciebie przez chwilę mrużąc oczy w skupieniu nim zdał sobie sprawę. Zrobił krok w tył przystawiając ręce do piersi, jego czaszkę zalał pot. Oddychał znacznie krócej i szybciej. - O, o, nie.. - zdałaś sobie sprawę natychmiast, z tego, że Sans ma atak paniki – Uspokój się, dobra? Wszystko będzie dobrze – zrobiłaś krok w jego stronę, lecz ten przytaknął i stanęłaś w miejscu
-S...Stój.. tu... proszę – mówił między wdechami – Stój... tam... Nie podchodź. Nie dotykaj mnie. Ja.. - zacisnął oczy, przyłożył łapy do głowy tak, jakby miał potężny ból skroni – Kurwa, nie. Wszystko dobrze. Wszystko dobrze. Kurwa. Nic nie jest dobrze. Nic ze mną nie jest dobrze
-Jest dobrze, Sans – powiedziałaś nie zbliżając się tak jak chciał. Cholera.. co robić? Jak mu pomóc? Nie mogę go zostawić samego... zaraz... To jedyne co możesz zrobić. Choć nie chciałaś przyznać, Sans panikował przez Ciebie, przez to kim dla niego jesteś, przez to czym jest dla niego wasz związek.
To koniec.
Będę sam.
Zacznę od nowa
Znowu
Konic.
Sam
Początek
Znowu.
Tak bardzo się starał, próbował nie uciekać, próbował nie dać zapanować panice, lecz nie mógł złapać oddechu, nie umiał przestać się trząść, nie umiał przestać się pocić. Nie umiał przestać powtarzać, że nic nie jest z nim w porządku. Przełknęłaś ślinę, starając się powstrzymać łzy, wiesz, że teraz nie masz wyjścia. Nie możesz zostać, on walczy. Nie wygra, jeżeli będziesz przy nim. Chwyciłaś za telefon, podsuwając jednocześnie krzesełko spod biurka w stronę Sansa
-Usiądź, proszę, zadzwonię po twojego brata – dysząc Sans patrzył na Ciebie
-Nic.. mi nie jest... Ja... - przytaknęłaś
-Usiądź proszę – odsunęłaś się na kilka kroków dając mu przestrzeń. Jak już byłaś pewna, że nie upadnie, szybko zadzwoniłaś do Papyrusa
-Człowieku? Witaj!
-Musisz przyjść na uczelnię. Sans ma właśnie atak paniki w moim biurze
-C-co? Dlaczego on... Kiedy on?!
-To nie jest teraz ważne! - krzyknęłaś, po policzkach poleciały Ci łzy – Przyjedź i go weź do domu aby odpoczął! Ja nie... ja nie mogę mu pomóc.. Ja... - zagryzłaś wargi walcząc ze łzami
-...Będę za chwilę. Miej na niego oko póki nie przyjadę
-D-dobra.. - pociągnęłaś nosem. Zerknęłaś na niego. Sans wisiał na krześle wpatrzony w sufit z szeroko otworzonymi oczodołami. Widziałaś łzy. Nie spodziewałaś się, że cokolwiek Ci powie, tym bardziej łamiącym się głosem
-Przepraszam. - Znowu pociągnęłaś nosem walcząc z falą łez
-Nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina. Nic z tego nie jest twoją winą.
-BDSM, co? - zdecydowanie jest to coś o czym będziesz musiała więcej poczytać... Rozpoczęłaś poranną rutynę i udałaś się w stronę uczelni mijając mieszkanie Sansa. Przez chwilę wydawało Ci się, że widziałaś coś w oknach na parterze jego domu, ale równie dobrze, mogło Ci się wydawać. W biurze sprawdziłaś kalendarz. Tsubasa jest tsunderplane, Vicki to Vulkin, Napia to kolejny Knight Knight no i Jerry jest.... stukałaś w policzek. Czym jest Jerry? Będziesz musiała to pytanie zostawić na inny dzień. Trubasa jest nieco duża jak na Twój pokoik, dlatego spotkałaś się z nią w jednej z większych sal konferencyjnych i przez dwie godziny odpowiadałaś na pytania dotyczące wczesnej historii człowieka. Szczerze, historia nie była Twoją mocną dziedziną, całe szczęście Tsubasa miała przy sobie książkę do historii, która pomogła Ci wybrnąć z niektórych jej pytań. Vicki była kolejna, która była ciekawa, czy w ludzkiej kulturze jest Dzień Rewanżu. Z tego co Ci wytłumaczyła, to dzień w roku, kiedy potwory (są zmuszane) oddawać pieniądze jakie komuś wiszą. Powiedziałaś jej, że nie. Nie ma takiego święta i z tego co wiesz, nikt nie planuje takiego zrobić. Dzisiaj spożyłaś obiad w kawiarence z Iris i Somnem, rozmawialiście o nowej restauracji otworzonej w mieście. Somn przeczytał o otwarciu w gazecie i jeżeli jego Jason będzie miał czas, chce tam wpaść w ten weekend, by potem wam powiedzieć, czy warto. Po zjedzeniu wróciłaś do pokoju, zaś Somn i Iris na zajęcia z uczniami. Twoim kolejnym gościem była Napia, cichutki Knight Knight, ciekawy czym są prezenty i jakie się daje na „specjalne okazje” wydawało Ci się, że chodziło jej o urodziny, więc wyjaśniłaś, że prezenty powinny być dostosowane do preferencji osoby, podarunek tylko dla niej.
-Ale jeżeli nie wiem co ta osoba lubi?
-Cóż, jeżeli znacie się dość długo, powinnaś mieć pomysł co lubi i jakie ma zainteresowania. Czy w domu ma wiele książek? Czy zauważyłaś, że gra w gry? Może często przesiaduje z telefonem, jeżeli tak możesz kupić coś prostego, jak zawieszka. Nie patrz tylko na osobę patrz na jej otoczenie, aby zrozumieć to co się jej podoba – Napia przytaknęła, zrozumiała porady jakie jej dałaś. Po godzinie dyskusji wyszła. Jerry ma być kolejny. Z ciężkim westchnięciem zjadłaś szybko batonika i napiłaś się wody. Jeżeli dzisiejszy dzień będzie taki sam jak wcześniejsze inne, Jerry będzie pytał o to jak zdobyć przyjaciół i dziewczynę i co zrobić, aby ludzie zaczęli go lubić i przestali obrażać. Z jakiegoś powodu, bez względu na porady jakie mu dajesz, zawsze przekręca to tak, że to wina innych i ostatecznie wasza rozmowa nic nie wnosi. Wiesz, że zapisał się na lekcje z Tobą dlatego, że chce spędzać z Tobą więcej czasu. Technicznie rzecz ujmując, nie robi nic złego. Jego pytania dotyczą zachowania w społeczeństwie, zaś Twoim zdaniem jest udzielanie odpowiedzi, nie wspomniał ani słowem nic na temat uczuć, czy chęci umówienia się z Tobą. Z kolejnym westchnięciem zerknęłaś na zegarek. 14:55. Właśnie sięgałaś po notes aby zapisać kilka myśli jakie pojawiły Ci się w głowie podczas ostatnich zajęć, kiedy usłyszałaś szuranie za drzwiami. To Jerry. Zimny dreszcz przeleciał Ci po plecach, zaczęłaś się pocić. Czułaś jak dusza Ci drży, szybko. Tak jakby coś było nadawane z Twojej piersi. Krzyk wrócił, nadal gdzieś w tle, ale głośniejszy niż ostatnio. W tym samym czasie Twoja dusza, ciało i umysł dostawały kręćka, w tym samym czasie, kiedy zapukał w Twoje drzwi, dostałaś wiadomość. Popatrzyłaś na drzwi sięgając wpierw po komórkę. Wiadomość od nieznanego numeru.
Tu Sans, WSZYSTKO DOBRZE?
Zamrugałaś starając się ułożyć wszystko razem w logiczną całość. To uczucie nadawania czegoś z ciała wróciło jak tylko ponownie rozległo się pukanie
-K-kto tam?
-To um.. Jerry, proszę pani – Dusza zawrzała, raz jeszcze nadała sygnał i w tym czasie odezwał się telefon
Gdzie JESTEŚ PLS Odpowiedz
Odpisałaś
Na uczelni.
W biurze?
Tak.
SAMA?
Jerry jest przed drzwiami
Nie otwieraj. Idę.
Nie otwieraj? Co... Uważał, że Jerry może coś Ci zrobić? Przełknęłaś ślinę przypominając sobie co Iris mówiła. Potwory potrafią wyczuwać emocje ukryte za magią, a Jerry nigdy nie był taki jaki powinien. Więc, to duszę Jerrego, jego magię, wyczuwa Twoja? Już wiesz, dlaczego każdy trzyma się na dystans od niego. I z jakiegoś powodu, Sans musiał wyłapać Twoją reakcję na niego.
Oni mają rację. Coś jest nie tak, jakby cała jego magia przemieszczała się w złą stronę, albo coś takiego... Sprawdziłaś telefon oczekując kolejnej wiadomości od Sansa, lecz wtedy usłyszałaś za drzwiami głośny jęk zaskoczenia. Ktoś warczał, coś szurało a potem znowu pukanie w drzwi
-...Kto tam?
-Sans – podeszłaś i otworzyłaś. Zerknęłaś przez szparę, pierwsze co zobaczyłaś to czarna kurtka, wyżej czaszka i jedno jarzące się na czerwono oko. - To tylko ja, Ślicznotko. Jego już nie ma – powiedział szkielet. Gdy otworzyłaś szerzej, natychmiast utonęłaś w jego czarno-czerwonej kurtce, obejmując ramionami szerokie żebra, jego ramiona objęły Cię z czułością, był taki ciepły. Wszystko ucichło, było miło, tak właściwie. Idealnie. - Nic ci nie jest? - jego głos był niski, jakby wyciągnięty z głębin ziemi – Przepraszam, że zajęło to tyle. Trudno cię namierzyć, skoro nasza więź jest dość słaba
-Nic mi nie jest – przylgnęłaś do niego bardziej – Ja... nigdy nie czułam czegoś takiego wcześniej
-Tak się dzieje po tym, jak twój Rezonans odpowie na kogoś. Jesteś wyczulona na silniejsze uczucia i magię, zwłaszcza kiedy jest to coś złego. Początkowo jest to dość wyczulone, lecz powinno się uspokoić za kilka dni.
-To dobrze – westchnęłaś – Wiedziałam, że Jerry to nic nowego, ale nigdy nie przypuszczałam, że to coś tak intensywnego – z jakiegoś powodu Sans przyciągnął Cię bliżej
-Cóż... pewnie cię nie zaatakuje czy coś, ale... postaraj się nie być z nim sam na sam – popatrzyłaś na niego
-Ale jestem nauczycielem. Muszę być z nim sama, zwłaszcza skoro mam z nim lekcje... wielu z moich uczniów preferuje indywidualne zajęcia. No i … nie zrobił przecież nic złego – odsunęłaś się troszeczkę – Znaczy się, jest ciężkim przypadkiem, ale nigdy nie zrobił nic, co sprawiłoby, że się go bałam czy …
-A dzisiaj? - zapytał mrużąc oczodoły. Zacisnęłaś na chwilę wargi
-Dobra, z wyjątkiem dzisiaj
-Drugie pytanie. Zastrzegł sobie, że wasze lekcje mają być indywidualne bez gości? - poruszyłaś nogą zamyślając się
-...Nie
-Dobra, więc, nie ma sprawy. Będę z tobą. Można tu przynieść jeszcze jedno krzesełko, o tam – pokazał na pustą przestrzeń naprzeciw okna – Kiedy masz kolejne zajęcia z nim?
-W przyszły piątek?
-Dobra. Nie mam planów – przytaknął chowając ręce do kieszeni zadowolony z obrotu spraw.
-Uh, ale... - rozejrzałaś się – Jesteś pewny? - pokazał kły, czerwone ślepia przyglądały Ci się z ciekawością. - Chodzi o to... że hm... - podrapałaś się po ręce – Nie będzie ci przeszkadzać... moja obecność? - Sans patrzył na Ciebie przez chwilę mrużąc oczy w skupieniu nim zdał sobie sprawę. Zrobił krok w tył przystawiając ręce do piersi, jego czaszkę zalał pot. Oddychał znacznie krócej i szybciej. - O, o, nie.. - zdałaś sobie sprawę natychmiast, z tego, że Sans ma atak paniki – Uspokój się, dobra? Wszystko będzie dobrze – zrobiłaś krok w jego stronę, lecz ten przytaknął i stanęłaś w miejscu
-S...Stój.. tu... proszę – mówił między wdechami – Stój... tam... Nie podchodź. Nie dotykaj mnie. Ja.. - zacisnął oczy, przyłożył łapy do głowy tak, jakby miał potężny ból skroni – Kurwa, nie. Wszystko dobrze. Wszystko dobrze. Kurwa. Nic nie jest dobrze. Nic ze mną nie jest dobrze
-Jest dobrze, Sans – powiedziałaś nie zbliżając się tak jak chciał. Cholera.. co robić? Jak mu pomóc? Nie mogę go zostawić samego... zaraz... To jedyne co możesz zrobić. Choć nie chciałaś przyznać, Sans panikował przez Ciebie, przez to kim dla niego jesteś, przez to czym jest dla niego wasz związek.
To koniec.
Będę sam.
Zacznę od nowa
Znowu
Konic.
Sam
Początek
Znowu.
Tak bardzo się starał, próbował nie uciekać, próbował nie dać zapanować panice, lecz nie mógł złapać oddechu, nie umiał przestać się trząść, nie umiał przestać się pocić. Nie umiał przestać powtarzać, że nic nie jest z nim w porządku. Przełknęłaś ślinę, starając się powstrzymać łzy, wiesz, że teraz nie masz wyjścia. Nie możesz zostać, on walczy. Nie wygra, jeżeli będziesz przy nim. Chwyciłaś za telefon, podsuwając jednocześnie krzesełko spod biurka w stronę Sansa
-Usiądź, proszę, zadzwonię po twojego brata – dysząc Sans patrzył na Ciebie
-Nic.. mi nie jest... Ja... - przytaknęłaś
-Usiądź proszę – odsunęłaś się na kilka kroków dając mu przestrzeń. Jak już byłaś pewna, że nie upadnie, szybko zadzwoniłaś do Papyrusa
-Człowieku? Witaj!
-Musisz przyjść na uczelnię. Sans ma właśnie atak paniki w moim biurze
-C-co? Dlaczego on... Kiedy on?!
-To nie jest teraz ważne! - krzyknęłaś, po policzkach poleciały Ci łzy – Przyjedź i go weź do domu aby odpoczął! Ja nie... ja nie mogę mu pomóc.. Ja... - zagryzłaś wargi walcząc ze łzami
-...Będę za chwilę. Miej na niego oko póki nie przyjadę
-D-dobra.. - pociągnęłaś nosem. Zerknęłaś na niego. Sans wisiał na krześle wpatrzony w sufit z szeroko otworzonymi oczodołami. Widziałaś łzy. Nie spodziewałaś się, że cokolwiek Ci powie, tym bardziej łamiącym się głosem
-Przepraszam. - Znowu pociągnęłaś nosem walcząc z falą łez
-Nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina. Nic z tego nie jest twoją winą.
Jakie mają być rozmiary okładki?
OdpowiedzUsuńMm nie ma nic konkretnego?
UsuńNa razie nie , ale planuje coś powoli i prace trwają... A jeśli masz jakiś pomysł , to proszę , podzielił się ^^
UsuńMam 1 pytanie...
OdpowiedzUsuńJaki mamy kolor duszy (o ile tutaj takowe są)?
Są.
UsuńBędzie później powiedziane ^^
Uuu... ciekawie się zapowiada z kolorkami ^^
Usuń