26 marca 2018

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Kontakt [i hope you break me - Connect - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ocknęłaś się kolejnego dnia, soboty przeznaczałaś tym, którzy nie mogli pojawić się na zajęciach w tygodniu. Dusza nadal bolała, jakby ktoś ją przestrzelił. Ciężko Ci się myślało i delikatnie ćmiło Cię w głowie. Przyszłaś do domu zaraz po tym jak Papyrus zabrał Sansa, czy siedziałaś do końca zajęć? Nie pamiętasz. Wszytko po tym jak Sans wyszedł wydaje się takie... mętne. Planowałaś wrócić do snu, lecz wcześniej rzuciłaś okiem na telefon. Spałaś tak głęboko, że nie usłyszałaś kilku telefonów od Iris i wiadomości od Papyrusa, oboje chcieli wiedzieć, czy wszystko dobrze i czy czegoś potrzebujesz. Papyrus napisał, że jeżeli nie dostanie od Ciebie żadnej informacji do 13:00 przyjdzie sprawdzić co z Tobą. Popatrzyłaś na zegarek. 12:45.
-Uggg... - warknęłaś zbierając się chwilę aby zadzwonić do Iris. Powinna o tej godzinie mieć przerwę obiadową. Powiedziałaś jej, że masz migrenę i potrzebujesz odpocząć. Nienawidzisz jej okłamywać, ale jesteś wyczerpana tak samo na umyśle jak i duszy i nie masz najmniejszej ochoty wchodzić w szczegóły. Życzyła Ci zdrowia i rozłączyła się. O 13:05 usłyszałaś głośne pukanie do drzwi frontowych. - Chwileczkę! - krzyknęłaś wyczołgując się z łóżka, po drodze zakładając długą koszulkę. Zerknęłaś przez judasza. Oczywiście, Papyrus stał na wycieraczce. Otworzyłaś
-Człowieku! - krzyknął natychmiast. Przystawił dłoń w rękawiczce do Twojego czoła, drugą podnosząc twarz do góry tak by spojrzeć w Twoje zmęczone oczy. Potem się odsunął i raz jeszcze spojrzał na całą Ciebie, zmarszczył powieki w zmartwieniu – Oh Człowieku, wyglądasz tak samo kiepsko jak Sans. Założę się, że nic nie jadłaś. Rusz się. Zrobię coś dla ciebie! - i wszedł bez niczego torując sobie drogę do Twojej kuchni – Usiądź przy stole! - nakazał. Szurając kapciami o podłogę podreptałaś posłusznie zamykając wcześniej drzwi. Usiadłaś przy stole patrząc jak potwór krząta się przy lodówce mamrocząc coś do siebie, wyciągając różne rzeczy, z których będzie dało się coś ugotować. Znalazł składniki z Bóg wie kiedy. Nie miałaś siły kłócić się z nim, kiedy całą zawartość lodówki wrzucił do kosza. Pewnie i tak były przeterminowane. - Ah, poważnie. Ty, Sans i 'Vara, mam teraz trójkę dzieci! Będę musiał upewnić się, że ty i Sans jecie jak trzeba, potem przedzwonię do rektoratu w sprawie rejestracji Guevary.. - mówił zaczynając grzebać w szafkach – Hm... o, makaron. Tak. Z tego da się coś zrobić. Powinno pasować – Potem zaczął buszować po kuchni wyciągając miski i sitka. - Zobaczmy... to mięso może się gotować. - Mamy jakieś przyprawy? - mówił odwracając wzrok w stronę kredensu na którym stały przyprawy – Oh, idealnie! - uśmiechnął się wyciągając kilka – Wiesz, tak sobie pomyślałem, mój ojciec bardzo pomógł mi, Sansowi i restauracji Grillbiego, która okazała się sukcesem. Więc nie muszę się martwić o Guevarę... Może... powinienem zostać w domu. Abym miał oko na ciebie i mojego brata, abym się wami zajął póki nie przejdziecie przez ten najgorszy okres?
-...Czy nic mu nie będzie? - Twój głos był niski i charczący.
-Uspokoiłem go i zaprowadziłem do domu. Wypił wodę i przespał resztę dnia. Nie obudził się przed jedenastą.
-...To moja wina – szepnęłaś wpatrując się w blat – Przypomniałam mu o jego stanie.
-To i tak by się zaczęło po tym, jak sytuacja w biurze się skończyła – mówił wrzucając makaron do garnka – Nie był gotowy się z tobą spotkać, usłyszał jak twoja dusza krzyczy przerażona. Jako Soul Mate, pobiegł do ciebie aby upewnić się, że nic ci nie zagraża. Może i nie jest pewien swoich uczuć wobec ciebie, ale jego dusza wie. - przytaknęłaś, choć wyjaśnienia Papyrusa nie sprawiły, że poczułaś się lepiej. Jesteś pewna uczuć Sansa wobec Ciebie. Sposób w jaki... Cię tulił, rozmawiał tak łatwo i przyjemnie. Jakbyście znali się od lat. Wszystko między wami było takie właściwe, aż do czasu... Gdzieś w głębi, oboje wiecie, że jesteście pewni swoich uczuć. Lecz ten cholerny strach! Dlaczego przypomniałaś mu o jego lękach?! Bo wiedziałaś, że Papyrus miał w pewnym stopniu rację. Sans nie przyszedł do Ciebie z własnej woli... nie był gotowy się z Tobą spotkać.
-Więc.. muszę poczekać.. znowu?
-Obawiam się, że tak – mówił wylewając makaron do durszlaka – Niech ostygnie – ostrzegł dając Ci porcję spaghetti.
-Dobrze mamo – zażartowałaś – Wygląda dobrze.
-Oczywiście – uśmiechnął się nalewając soku w szklankę – Sam się uczyłem gotować – powiedział – Tata zawsze jest zapracowany, a Sans jadłby tylko gotowe żarcie. To jeden z powodów przez które jest taki... grubokościsty.
-Rozumiem – wzięłaś kęs potrawy – Oh łał! Świetne! - Papyrus uśmiechnął się z dumą.
-Jakie masz plany na resztę dnia?
-Nie wiem – przyznałaś kładąc rękę na kolanie – To... znowu się stało. Znaczy się, nie było tak źle jak za pierwszym razem ale to odrzucenie nadal na swój sposób boli – pogładziłaś się po piersi – Było mi tak dobrze, gdy mnie przytulił... tak idealnie. Powiedział, że będzie przychodził w piątki aby być gdy będę uczyć Jerrego. Wtedy zapytałam się, czy nie będzie przeszkadzać mu moja obecność i to było jak wciśnięcie guzika – oparłaś głowę o ręce masując skroń – Powinnam się zgodzić po prostu na to, aby przychodził.
-To nie twoja wina – Papyrus usiadł obok Ciebie – To wypadek, jak powiedziałem, jego strach i tak dałby o sobie znać. Nie był gotowy się z tobą spotkać. Nim usłyszał krzyk twojej duszy, po prostu spał. Nie był gotowy ci pomóc i cię pocieszyć – znowu przytaknęłaś
-Chciałabym... gdybym tylko mogła.. oh, zaczekaj! - jak oparzona wstałaś od stołu i pobiegłaś do pokoju po telefon, sprawdzając ostatnie wiadomości. Nadal masz jego numer, gdy pisał do Ciebie wczoraj. Zapisałaś go w kontaktach. I już miałaś coś do niego napisać, gdy się powstrzymałaś drżąc. Czy Sans wpadnie w panikę, kiedy wyślesz mu wiadomość? Wróciłaś do kuchni, gdzie Papyrus nadal na Ciebie patrzył. Uśmiechnęłaś się delikatnie – Wybacz. Zastanawiałam się nad tym, jak porozmawiać z Sansem, i przypomniałam sobie, że napisał do mnie. Mam jego numer, ale nie wiem czy powinnam coś do niego napisać. Nie chcę, aby znowu miał atak paniki.
-Hm... - Papyrus podrapał się po brodzie, potem wstał wyciągając się z dumą – Zapytam go – gapiłaś się na niego
-Zapytasz...go?
-Tak. - przytaknął zmierzając w stronę drzwi – Zapytam go, czy pozwoli ci do siebie pisać czy nie. - szłaś za Papyrusem przez korytarz.
-Jesteś pewny, że to nie obudzi jego strachu? Nie chcę, aby czuł się osaczony
-Zapytam się nie stwarzając wrażenia, że ci się śpieszy – otworzył drzwi – To będzie.. mała sugestia
-Cóż.. dobrze – przytaknęłaś. Potwór pomachał i zamknął za sobą drzwi wychodząc. Westchnęłaś decydując się, na zaczęcie robić czegokolwiek aby zabić czas. Może jakiś film, albo książka? Chciałaś uwolnić swoje myśli od Sansa choć na chwilę. Poszłaś do pokoju siadając przy biurku, otworzyłaś laptopa. Przypomniałaś sobie, że miałaś sprawdzić o co dokładnie chodzi z obrożami i smyczami. I tyle z nie myślenia o Sansie... Po pół godzinie szukania, byłaś jednocześnie zaciekawiona jak i czułaś się niekomfortowo. Lecz Twoja ciekawość dorobiła się skrzydeł i zaczęłas grzebać po sklepach w poszukiwaniu obroży dla Sansa. Wtedy dostałaś wiadomość od Papyrusa.

Możesz do niego pierwsza napisać

Przez chwilę zapomniałaś o oddychaniu

Będzie panikował?

Nie, teraz się po prostu wstydzi.

...Oh

Dobrze. Dziękuję.

Zamyśliłaś się nad treścią wiadomości jaką masz mu wysłać. Coś prostego, tak aby nie czuł potrzeby, że musi od razu odpisywać.

Cześć Sans. Mam nadzieję, że dobrze się czujesz. Proszę, odpoczywaj ile potrzebujesz.

I wysłane. Uśmiechnęłaś się. Proszę, krótka miła wiadomość. Bez pytań, więc nie powinien odebrać jej źle. Wzrokiem wróciłaś na stronę z dość dwuznacznymi gadżetami, a wtedy dostałaś wiadomość. Od Sansa.

ty tż, do pot

Patrzyłaś na nią dłuższą chwilę i zaczęłaś się śmiać. Ta prosta wiadomość była taka w … jego stylu. Twój Soul Mate to prostak i nie masz nic przeciwko temu.
Share:

2 komentarze:

  1. No i widzę że kolejne opowiadanie idzie na listę ulubionych :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam takie uczucie na duszy w realu ale do postaci fikcyjnych...moje życie jest bez sensu....😑

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE