2 kwietnia 2018

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Wracamy do początku [i hope you break me - Square One - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Sans wszedł na uczelnię, próbując się uspokoić. Jerry miał duszę Bossa, wiedział jak Sans zdobył swoją, do tego zabijał Soul Mate by sprawić cierpienie. Jerry musiał zabić przynajmniej siedmiu ludzi, ale ile tak naprawdę zamordował? Potwory też zabijał? Od jak dawna tak żyje? Do tej pory Sans myślał, że Jerry miał swoją Soul Mate, biorąc pod uwagę jego długie życie. Głupi pomysł, zdał sobie sprawę, biorąc pod uwagę zauroczenie Aniołem. Rzadko Soul Mate zdradzają się kiedy ich Rezonans odpowie. Sans był pewien, że nie o to chodzi. Nie. Chodziło o coś znacznie gorszego. Sans stał już przed biurem drapiąc się po głowie. Nie mógł wejść w takim stanie. Aniołek będzie się martwiła. Aniołek... Skoro Jerremu na niej zależy, nic jej nie grozi.. Co oznacza, że tek skurwiel będzie chciał dobrać się do mnie, albo powie Aniołowi o mojej Duszy Bossa i skąd ją mam, mając nadzieję, że mnie znienawidzi.. Biorąc pod uwagę jak popierdolony jest, powie jej bym cierpiał.. Jak zareaguje gdy się dowie, gdy się dowie, że zabiłem ludzi, w wystarczającej ilości aby zdobyć Duszę Bossa? Oczywiście, zabójstwo było ostatnim co robił, zawsze próbował wcześniej uciec, ale czasami... Czasami nie miał wyjścia. Sans nigdy nie powiedział żadnej swojej Soul Mate jak zdobył Duszę Bossa. Bał się ich reakcji.. znienawidzą go gdy odkryją, że na jego kościach jest krew, pomyślą, że jest... potworem? Ale jeżeli jako pierwszy powie Aniołkowi, Jerry nie będzie miał przewagi nad nim. Jerry... Sans musi wierzyć, że Jerry nie skrzywdzi Anioła. Jak bardzo nienawidził przyznać że ten kurdupel jest zauroczony nią, ten fakt jednak sprawia, że będzie bezpieczna... Lecz jeżeli będzie przy niej na tyle długo, będzie miał okazję powiedzieć je jak zdobył Duszę Bossa. Sans wie, że nie umiałby jej okłamać jeżeli zapytałaby go o prawdę. Lecz czy da radę powiedzieć jej, że zabił siedmiu ludzi w samoobronie? Zamknął oczodoły gładząc się rękami po czaszce i zaciskał zęby. Wiedział, że za dużo o tym myśli, lecz oczami wyobraźni już widział jej obrzydzenie, podejrzliwe spojrzenie i pytania: Nie mogłeś pomyśleć o lepszym wyjściu?! Mogłeś uciekać! Nie trzeba było zabijać! Obrzydzasz mnie! Nienawidzę Cię!
-Sans? - zamarł otwierając oczy i rozejrzał się
-Aniołku? - Stała na szczycie schodów opierając się o balustradę, usta miała zaciśnięte w zmartwieniu
-Nie było cię jakiś czas więc zaczęłam cię szukać. Wszystko dobrze?
-...Ja, uh... - burknął patrząc na stopę. Ona zeszła ze schodów
-Nie wyglądasz zbyt dobrze. Na końcu korytarza jest fontanna z wodą do picia. Weźmiemy ci trochę – chwyciła go za rękę i zaczęła prowadzić. Popatrzył na dłonie. Część jego duszy mówiła, że nie powinien dotykać jej delikatnej skóry, nie rękami którymi odbierał życie. Uśmiechnął się smutno. Jaki potwór jak ja... nie... demon, zasłużył na takiego aniołka? Nigdy nie będzie mógł jej powiedzieć. Nie chciał stracić ciepła jakiego mu daje.
-Jesteś pewien, ze nic ci nie jest?
-Huh? - Sans popatrzył na Ciebie – Co?
-Nic nie mówisz
-Cóż... miałaś zajęcia...
-Tak, skończyły się godzinę temu – pokazała na stojący przed nim zegarek – Chodzimy po mieście od jakiegoś czasu i nie odezwałeś się ani słowem.
-Uh, wybacz. Zamyśliłem się – mruknął odwracając wzrok
-Sans – położyłaś rękę na jego szczęce i zmusiłaś, aby na Ciebie spojrzał – Co się dzieje najdroższy? Czy... czy to ma coś wspólnego z tym co wcześniej znalazłeś? - jego źrenice zadrżały - … Coś cię przestraszyło – szepnęłaś – Ja.. to poczułam... - drugą rękę położyłaś na piersi. - Nie czułam tego długo, ale czułam jak twoja dusza.. sama nie wiem... jakbym słyszała krzyk? Był spanikowany, nie wiem czy dobrze zrozumiałam to uczucie, ale... - Sans Cię objął
-Przepraszam – mruknął całując Cię w czoło. Chwyciłaś za jego kurtkę
-Co się stało? - nim odpowiedział odezwał się jego telefon, po chwili grzebania w kieszeni wyciągnął go i przystawił do czaszki.
-No mów... Oh... dobra, ta, zostaw to na moim łóżku. Uh, jest w domu Vara?... Cóż, użyję ich jak tylko przyjdę... Cóż, słuchaj, kiedy ostatnio byłeś z mężem i dzieckiem i to robiłeś... My nie! My nie! … Dobra, miłego... Co? … Ta, nic mi nie jest, byłem z nią cały dzień, jest dobrze... Dobra, do potem – rozłączył się i schował komórkę w kieszeni – Paczka doszła – uśmiechnął się.
-I jak?
-Sans... jest cudowne – W rękach szkieleta była niebiesko czarna obroża, którą Ci dał. Ćwieki delikatnie odbijały światło w przyciemnionym zagraconym pokoju Sansa. Prześcieradło zwinięte na łóżku, książki i ciuchy walające się po podłodze w powietrzu unosił się zapach papierosów. Zignorowałaś to wszystko by mógł założyć Ci obrożę.
-Nie jest tak zbereźna jak inne – podszedł do szafki przy łóżku – Na pierwszy rzut oka przypomina dusik, więc będziesz mogła go nosić do pracy bez problemu – Podniósł małą zawieszkę w kształcie skrzyżowanych kości. Przypiął ją do srebrnego kółeczka przy Twojej obroży – Idealnie. Jutro jak wpadnę po ciebie po robocie, zobaczysz resztę rzeczy – pokazał na nową obrożę jaką kupił tego samego dnia co Twoją. Była znacznie bardziej fikuśna, czarno-czerwona ze srebrnymi ostrymi ćwiekami. Zaczęłaś sobie wyobrażać, jak będzie w niej wyglądał. Uśmiechnęłaś się nieśmiało, kiedy ujął Twoje dłonie by złożyć na nich pocałunek. Potem pchnął Cię na łóżko tak, że razem upadliście, krzyknęłaś zaskoczona, a potem zaczęłaś się śmiać. Wtuliłaś się w niego. Całował Cię w czoło a potem usiadł. Zamknęłaś oczy, gdy głaskał Cię po plecach - … Aniołku
-Hm?
-...Posłuchaj. To czego się wcześniej przestraszyłem... to był Jerry – popatrzyłaś na niego z boku, widziałaś bok jego szczęki. - … Jerry jest... niebezpieczny
-Niebezpieczny? Jak?
-On... ma Duszę Bossa, jak ja. - usiadłaś i patrzyłaś na niego
-Jerry? - przeniósł na Ciebie wzrok, jego źrenice były przyćmione
-Ta..
-Co to właściwie znaczy, ta Dusza Bossa? - wstał
-Mogę wyciągnąć twoją duszę? To mi pomoże wytłumaczyć
-Jasne – przyłożył rękę do Twojej piersi i zrobił to
-Kiedy popatrzysz na swoją duszę widzisz numery... to są staty.
-Oh, widziałam je wcześniej! - uśmiechnęłaś się – Mam 60 HP
-Do tego jest jeszcze atak  i obrona – mówił patrząc na Twoją duszę – Popatrz... - wyciągnął swoją i pokazał ją Tobie, popatrzyłaś w serce skoncentrowana.
HP: 4000
ATK: 450
DEF: 300

-Łał.. Nie wiedziałam, że staty potworów mogą być takie wysokie
-Bo zwykle nie są – przesunął leniwie palcem po Twojej duszy, ta podskoczyła jakby została połaskotana – Zwykle potwory mają, sam nie wiem, dziesięć punktów ataków i dwie szanse, pięć obrony, małe numerki w tym stylu. Obrona spada, kiedy potwór ulega swoim negatywnym cechom. - Przytaknęłaś nie odrywając wzroku od białej duszy. Opuścił lekko powieki
-Więc skąd wiesz, że Jerry ma Duszę Bossa? Bossy mogą się wyczuć?
-...On wiedział... - szepnął.
-Wiedział co?
-...Jak zdobyłem Duszę Bossa. - Wpatrywałaś się w jego oczy, chciałaś zadać kolejne logiczne pytanie, ale czułaś, że nie możesz. Bałaś się. Nie... nie Ty. Sans. Sans się bał. Czułaś jego strach pulsujący pod palcami, zimny i ciężki. Dlaczego się bał?
-...Sans? - Szkielet puścił Twoją dusze, która wróciła na swoje miejsce, jego zrobiła to samo. Patrzyłaś się – Sans, co się dzieje? - wyglądał na trochę zdenerwowanego
-Nic – wiedziałaś, że kłamie.
-Jerry ci coś zrobił – przybliżyłaś się.
-Nie, nic nie zrobił! - krzyknął nagle, aż podskoczyłaś – Ja.. Słuchaj, nic mi nie jest, wszystko jest dobrze – podrapał się po czaszce siadając znowu na łóżku – Głodna? - Odwróciłaś wzrok. Czuł ból, ale nie chciał nic mówić. Odpowiedziałaś mechanicznie
-...Nawet nie. - Sans patrzył na Ciebie i stuknął zębami o siebie – Co?
-Co? - powtórzył
-Mówiłeś coś?
-Ja.. - popatrzył na Ciebie zmieszany, a potem znowu zastukał zębami. Zmarszczyłaś brwi
-Ty.. nie wiesz czy dałbyś radę i tak coś ugotować? - Sans zamrugał
-Ty.. to rozumiesz?
-....Tak? Zaraz... co rozumiem?
-To co właśnie zrobiłem. Szkielety tak ze sobą rozmawiają... stukają o zęby, stukają kośćmi. Żadna z moich Soul Mate tak szybko się tego nie nauczyła.
-Oh – wzruszyłaś ramionami – To było jak sylaby, trzeba je było poskładać tylko
-Ah, więc nie rozumiesz wszystkiego – przytaknął – To i tak naprawdę ładnie, huh... - odwrócił wzrok i stuknął zębami o siebie kilka razy. Patrzyłaś się wytężając słuch,
-Przepraszam... dziwnie się zachowuję... jestem w szoku... Ty... przepraszam za to, że na mnie naskoczyłeś bo naskoczyłeś dlatego, że Jerry cię przestraszył – przytaknął. Wstałaś z łóżka i stanęłaś przed Sansem. Nie patrzył na Ciebie – Co się stało? Bałeś się wcześniej i chwilę temu. Co on ci zrobił? - podniósł na Ciebie wzrok, jego źrenice drżały – On..
-Chodzi o Duszę Bossa, prawda? Wie jak się nim stałeś. To źle? - Sans chwycił się za czaszkę
-On ci powie... a ty mnie znienawidzisz. - otworzyłaś szerzej oczy
-Ja? Znienawidzić? Ciebie? Sans...
-Pomyślisz, że jestem jakimś demonem – szeptał drżąc rękami, które błądziły po pocącej się czaszce – Znienawidzisz mnie. Nasz Rezonans przepadnie. To gorszy ból niż stracić Cię... tak się stanie. Będziesz żywa, ale mnie znienawidzisz. Nie będę mógł cię zobaczyć, być przy tobie, to będzie bolało
-Sans, kochany – klęknęłaś przed nim kładąc ręce na jego – Najdroższy, nie znienawidzę cię
-TEGO NIE WIESZ! - krzyknął podnosząc gwałtownie czaszkę. Zaskoczona opadłaś na tyłek, wielki potwór drżał i szlochał – To dlatego nigdy żadnej Soul Mate nie powiedziałem o tym, bo się bałem, że je stracę w ten sposób. Bałem się, że mnie znienawidzą, że będą się mną brzydzić! Nie mogę tego zrobić! Nie mogę spowodować czegoś co sprawi, że cię stracę w ten sposób! - Dyszał ciężko, walczył o każdy oddech. Znowu zaczynał panikować. Chwyciłaś po telefon w torebce i wyszłaś z pokoju szybko. Stojąc za drzwiami zadzwoniłaś do Papyrusa.
-Będę niedługo.
-Maluszku – podniosłaś wzrok siedząc na dolnym stopniu schodów. Grillby patrzył na Ciebie z rękami schowanymi w kieszeniach – Odprowadzę cię do domu – przytaknęłaś i podniosłaś się by podążyć za żywiołakiem.
-Pa cioteczko! - Krzyknął Guevara z kanapy. Pomachałaś i wyszłaś. Pozwolił Ci iść przodem.
-Przepraszam... Nie... nie wiedziałam co zrobić – przyznałaś – Ja... Co z nim?
-Wszystko dobrze, maluszku. Wszystko w swoim czasie i z tego co wiem, uspokoił się i Papyrus próbuje go położyć do snu – odpowiedział
-Chodziło o Jerrego – słyszałaś jak płomienie żywiołaka strzyknęły
-Słucham?
-Chodziło o Jerrego – powtórzyłaś – Sans boi się, że Jerry powie mi jak stał się Bossem. Uważa, że przez to go znienawidzę i nasz Rezonans zniknie. Dlatego wpadł w panikę... boi się, że mnie straci... jeżeli to ma jakikolwiek sens.
-Zniszczony Rezonans – mruknął – Rzadko się to zdarza, ale nadal jest to możliwe. Coś co wydarzy się między partnerami może go zniszczyć, coś jak zdrada, albo coś jeszcze gorszego. Nie są całkowicie rozdzieleni, to jak więź z głębokimi emocjonalnymi problemami. Pomijając też przypadek Sansa, nie ma żadnych informacji o całkowitym zniszczeniu więzi
-Rozumiem – mruknęłaś – Ale co w byciu Bossem tak bardzo przeraża Sansa?
-Nie wiem – przyznał – Od wieków nie było Bossa i wszystkie informacje na ich temat przepadły. Wydaje mi się, że Papyrus może coś wiedzieć, ale to jedna z kilku rzeczy o jakich nigdy ze mną nie rozmawiał... pewnie obiecał to Sansowi
-Cóż, skoro tobie tego nie powiedział, to mnie tym bardziej. Zapytałabym Jerrego, ale Sans powiedział, że jest niebezpieczny i też jest Bossem
-Naprawdę? Kto by przypuszczał – mruknął – W tej kwestii ufałbym jego osądowi – mówił podprowadzając Cię pod drzwi – Jeżeli jutro z Sansem nie będzie lepiej, upewnię się że Papyrus i Guevera po ciebie przyjdą
-Dziękuję – przytaknęłaś otwierając drzwi. Grillby czekał, aż sprawdzisz mieszkanie i zamkniesz wszystko nim się pożegnał. Natychmiast udałaś się do pokoju i padłaś na łóżko z głośnym westchnięciem. No i wracamy do początku.
Share:

2 komentarze:

POPULARNE ILUZJE