4 kwietnia 2018

Undertale: Sześć dusz - Zabij się [+18]

Autor okładki: Filipa
Notka od autora: Frisk wykonał Neutralną ścieżkę zabijając Toriel, Asgora i kilka przypadkowych potworów. Zaprzyjaźnił się z paroma, ale ostatecznie uciekł zabierając ze sobą wszystkie zebrane do tej pory dusze. Minęło piętnaście lat, a do Podziemia wpada ósma. Ty. Jesteś dorosłą kobietą, która postanowiła zbadać co skrywa góra Ebott. Jednak, czy to aby dobry pomysł?
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Od czasu do czasu może mieć charakter interaktywny, gdzie pod koniec rozdziału będzie pytanie do czytelników. Ostrzegam też, że w późniejszych rozdziałach będzie to czyste +18, nie tyle ze względu na sceny erotyczne (jakie również przewiduję), ale też przez wiele innych aspektów jak przemoc, tortury, bicie, znęcanie się etc. 
Tak więc, miłego czytania!
Autor: Yumi Mizuno
Spis Treści
To genialny pomysł!
 Poczucie winy 
Obrzydliwość [+18]
Wynik: Negatywny [+18]
Jesteś wypełniona... [+18]
Zabij się [+18] (obecnie czytany)

Długo siedziałaś i wpatrywałaś się w kawałek szkła. Człowiek jest w stanie zabić się wszystkim. Pamiętasz historie o gościu, który utopił się w zupie, o tym, który podciął sobie żyły papierem. Nawet o tych ludziach, którzy odgryzali sobie języki i ginęli utopieni we własnej krwi. Przypomniałaś sobie nawet taką ciekawostkę, jak to brat utopił brata alkoholika w piwie. Co czuli? Strach? Gdy śmierć zadaje ci ktoś inny, to z pewnością strach. Też teraz powinnaś się bać? Masz przeczucie, coś w głowie Ci podpowiada, że powinnaś się bać. Powinnaś nie chcieć tego robić. Powinnaś myśleć nad innym rozwiązaniem. Tam, na górze, na powierzchni są inni, inni którzy na Ciebie czekają.
-Masz przyjaciół i rodzinę - usłyszałaś głos obok siebie. Swój głos. To byłaś Ty. W zielonym kombinezonie, żółtych rękawiczkach, uśmiechnięta, zdrowa, pełna ... pełna wszystkiego. - Wiem, że nie zawsze układało się wam najlepiej, ale.. oni tam są i na ciebie czekają. - Mówiła delikatnym, przyjemnym głosem. Czułaś bijące od niej ciepło, jakby naprawdę tam była, lecz... jej nie było. Nie było jej, byłaś sama, a mimo to wszystkie Twoje zmysły dały się oszukać i w tamtej chwili wierzyłaś w to, że nie jesteś sama. Chciałaś otworzyć usta, chciałaś coś powiedzieć, ale za bardzo się bałaś. Ta w kombinezonie popatrzyła na Ciebie pełnym miłości spojrzeniem, głaskała Cię po włosach, czule, troskliwie, jak najlepsza matka - Nie musisz tego robić. Zawsze są inne wyjścia. Nie obiecuję, że się nam uda, ale... ale warto spróbować.
-przestań pierdolić - Zadrżałaś na ten głos, odwróciłaś się powoli i to był Sans. Twój gwałciciel. Twój prześladowca. Osoba, przez którą chcesz to wszystko skończyć. Jego tutaj nie ma! Podpowiadał Ci umysł, zmysły znowu zostały oszukane! Siedzisz sama! To przewidzenie! Bardzo.. realne... przewidzenie. Powinnaś się bać. Ale się nie bałaś. Nie czułaś nic. Po prostu wpatrywałaś się w potwora szeroko otworzonymi rękami. Wsadził ręce do kieszeni bluzy i przechylił głowę na bok. - lepiej by było, jakby zdechła
-Jak możesz tak mówić! Życie jest najważniejsze!
-co to za życie - wywrócił oczami - powiedz mi co ją tutaj czeka?
-Tutaj może nic, ale zawsze jest szansa!
-jaką tutaj widzisz?
-Tutaj? - Kombinezon zawahała się, błękitnymi oczami błądziła po podłodze w poszukiwaniu odpowiedzi, gdy ją znalazła podniosła szybko głowę i spojrzała na potwora - Alphys!
-alphys?
-Tak! Ona! Będzie robiła badania prawda? Można by spróbować się z nią skontaktować!
-nim to się stanie, będę musiał tutaj jeszcze przyjść - skrzywił się - nie raz, nie dwa razy
-Trudno! Przyjdziesz! Zrobisz swoje! Alphys będzie musiała przyjść i zbadać ciało!
-jeżeli cokolwiek z niego zostanie do tego czasu...
Cisza. Byłaś sama. Oba omamy zniknęły, siedziałaś nieruchomo na materacu trzymając w rękach kawałek szkła. Zauważyłaś, że mocno go ściskasz, bardzo mocno, przecięłaś sobie już skórę na wewnętrznej części dłoni. Bolało. Lecz nie za bardzo. Tak jakby w tym momencie Twój mózg był odcięty od jakichkolwiek bodźców. Patrzyłaś na lejącą się krew, nie widziałaś jej koloru, była po prostu ciemniejsza. Oddychałaś powoli, pełną piersią.
-A może gdyby spróbowała do ciebie się odzywać - znowu ten głos. Kombinezon siedziała pod ścianą przy drzwiach, obok niej Sans z naciągniętym kapturem na czaszkę, nie widziałaś jego oczu. - Może gdyby powiedziała, że w tych warunkach nie urodzi żadnego dziecka. Zakładając nawet to, że możliwe jest aby coś z naszego połączenia wyszło, jej ciało jest zbyt słabe aby dać sobie radę z ciążą.
-myślisz, że mnie to obchodzi?
-Powinno. To wasza misja.
-gówno, a nie misja. undyne szuka czegoś czego będzie sama mogła się złapać, ta kretynka musi mieć nadzieję, musi mieć za co walczyć, ideały, szczytne idee do których będzie dążyć - potwór podniósł lekko głowę - wyznaczyła to zadanie nie wiedząc nic o procesie przez który przechodzi ludzka kobieta, aby wydać na świat potomstwo
-To bardzo długi i wyczerpujący proces - Kombinezon podniosła się - Nawet jeżeli udałoby ci się zapłodnić to i tak nic z tego nie będzie. Poroni, umrze z dzieckiem. Wiesz, że ludzie potrzebują słońca? Bez witaminy jaką otrzymują z promieni słonecznych ona i tak długo nie pociągnie.
-po czyjej teraz jesteś stronie? - potwór przeniósł wzrok na Kombinezon unosząc jedną brew zdziwiony
-Ja? Po stronie życia.
-wiesz, my też chcemy żyć
Cisza. Znowu sama. Wiesz, że to są tylko omamy, wiesz, że ani Kombinezon, ani Sans nie są prawdziwi. To tylko wytwory Twojej wyobraźni, spaczonej psychiki, zmęczonego umysłu. Wiesz to, a jednak.. oszukujesz sama siebie, że nie jesteś tutaj sama.
-mnie też nie jest łatwo - podskoczyłaś do góry, był blisko, ale... nie bałaś się, po prostu Cię zaskoczył - nie jestem tutaj bo to lubię
-Nie kłam
-no dobra, podoba mi się to troszeczkę...
-Taaa?
-no dobra, podoba mi się to, ale nie chcę robić ci krzywdy
-Więc pomóż nam, mi, jej, pomóż.
-nie mogę.
Odwróciłaś się i znowu byłaś sama. Czy oni muszą się tak pojawiać i znikać?! Wstałaś, nogi miałaś jak z waty, chwiejnym krokiem nadal trzymając w dłoni szkło podczołgałaś się pod ścianę, pod drzwi wejściowe i nasłuchiwałaś. Nikogo nie ma.
-Poczekaj na Alphys. - mówił Kombinezon, widziałaś ją przed oczami, widziałaś siebie przed oczami, byłaś taka uśmiechnięta. Rumiane policzki i delikatnie opadające na ramiona włosy. - Poczekaj, a uda ci się stąd wyjść.
-i co dalej? - Sans stał przed wami, bez bluzy, w koszulce - co dalej?
-Dalej się wymyśli
-co?
-Coś.
-to mało wiarygodny plan.
I ich nie ma. Z każdą chwilą, mimo pustki w sercu, nie chciałaś tego robić. Może faktycznie była nadzieja. Człowiek w najgorszych okolicznościach chwyta się każdej, cieniutkiej pajęczej nici, mając nadzieję, że za jej pomocą wyjdzie. Wszystko chce żyć! Ona! Oni! Ty! Wszyscy! Chcą żyć! Oddychałaś coraz szybciej, odrzuciłaś szkło i zaczęłaś krzyczeć. Głośno. Zdarłaś sobie gardło, a mimo to i tak krzyczałaś. Gdy już skończyły Ci się siły, padłaś na kolana. Czułaś się pusta, nie czułaś nic, a jednocześnie wiedziałaś, że gdzieś tam, pod przykrywką nicości kryła się pełnia. Cały strach, smutek, nadzieja, wszystkie wspomnienia, te dobre i te złe, nadzieja, cała żałość, cała radość, nadzieja, śmiech i łzy, nadzieja, wszystko i nadzieja pod przykrywką pustki próbowało wyjść. Szukało ujścia. Wiedziałaś, że jeżeli uda się im przebić przez płachtę, przebić przez to co w Tobie pękło, przebić, przedostać, wybić do Twojej świadomości, psychiki zbłąkanej i zbrukanego ciała, odzyskasz siły by walczyć. Zacisnęłaś pięści, czułaś łzy kapiące po Twojej twarzy, straszliwy ochrypnięty śmiech wykrzywił Twoje usta, lecz żaden dźwięk nie padł. To właśnie jest szaleństwo?
Zabij się.
Nadleciał jeden głos. Nieznany. Odległy. Echem odbijający się po pustce.
Zabij się.
Kolejny, głośniejszy. Wyraźniejszy.
Zabij się. Zabij się. Zabij się.
Następne, bliższe, wyraźniejsze. Gdy otworzyłaś oczy, nie byłaś już sama. Otaczało Cię wiele istot, ludzi, zupełnie dla Ciebie obcych, dzieci i dorosłych, którzy patrzyli.
Zabij się. Zabij się. Zabij się.
-”Ucieczka nic nie da, przed samobójstwem i tak nas powstrzymają. Zabij się”
-”Ucieczka nic nie da, bo jedyne wyjście jest zamknięte. Lepiej spróbować się zabić”
-”Jeśli nas na niej przyłapią, naprawdę nie wiadomo, czy śmierć ze swojej własnej ręki nie byłaby czymś lepszym”
-”tak...to chyba bardziej sensowne”
-”Ucieczka szczerze według mnie GÓWNO da...”
-”Próba ucieczki byłaby bezsensowna zważając na to że jesteśmy słabi w formie psychicznej i fizycznej co skazuje plan na porażkę.”
-”Ucieczka nic nie da... a zabicie się jest jedyną drogą ucieczki więc najlepiej się zabić”
-”Ja też tak sądzę”
-”Zabić bo i tak nie ma jak uciec”
-”Próba ucieczek i tak jest bez sensu... bo i tak ją złapią a potem znowu wsadzą do celi... moim zdaniem najlepiej się zabić i zakończyć to”
Chciałaś powiedzieć, aby przestali! Aby się zamknęli. Oni tylko siedzieli, kucali, opierali się o ściany, tylko patrzyli się na Twój los. I teraz, chcą abyś się zabiła! Otworzyłaś usta, lecz ze zdartego gardła nie wydobył się żaden głos. Kombinezonu i Sansa nie było, teraz byli oni.
-Zabij się.
-Zabij się.
-Zabij się.
Nie!
-Zabij się.
-Zabij się.
-Zabij się.
NIE!
-Zabij się.
-Zabij się.
-Zabij się.
Pomiędzy szarymi postaciami bez twarzy, powtarzającymi między sobą tylko i wyłącznie to stwierdzenie, dostrzegłaś coś błyszczącego. To nadzieja. Chwyciłaś ją mocno w rękę. Tak bardzo chcesz uciec z tego więzienia.

Sans naprawdę miał nadzieję, że nic Ci nie będzie. Zjadłaś spaghetti, nie rzucałaś się, gdy teraz do Ciebie podchodził. Nie za bardzo. Dlatego nie czuł presji, gdy po niespełna dobie znowu do Ciebie przyszedł. Miał tym razem hamburgera, obok tabletki, nie wrzucone do jedzenia, tylko położone przy plastikowej misce. Połkniesz je jak trzeba. Nie chciał przed sobą przyznać, że czuje się nieco podekscytowany wizytą u Ciebie. Kolejną. Nie powinien czerpać z tego przyjemności, lecz.. nie umiał jej odmówić. Dlatego się oszukiwał. Próbował zachować kamienną twarz, tą samą z jaką tutaj przyszedł pierwszy raz. Niechęci. Odrazy. Upokorzenia. Lecz jego dusza wiedziała. Wiedział jak bardzo spaczony był. Do szpiku kości. Heh. Odstawił półmisek na stolik, tam gdzie ostatnio. Posprząta Ci też izolatkę. Sięgnął po klucze w kieszeni i otworzył drzwi. To co poczuł, a dopiero potem zobaczył, przeraziło go. Tak oto Twoje zwłoki, zimne, sztywne leżały na materacu. Kawałkiem szkła przebiłaś sobie gardło. Twoje mokre od łez policzki i wykrzywione usta w grymaśnym, przerażającym uśmiechu, będą prześladowały Sansa do końca jego dni.
Share:

Undertale: HappiestTale: Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć!


Autor: Fenfral
Spis treści:
Nieco inna historia Asriela i Chary.
 (Nie)ostatni korytarz
 Noc anomalii, filmów i psa (część 1)
  Noc anomalii, filmów i psa (część 2)
Noc anomalii, filmów i psa (część 3)
Niespodzianka MTT
Witam w moim biurze (część 1)
 Witam w moim biurze (część 2)
Prawdziwa historia "Marka" : "Zaczynamy?"
Prawdziwa historia "Marka" : "TO NIE MOJA WINA!"
 Spełnione marzenia i nadzieje.
 Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć! (obecnie czytany)
Żarty i zabawy: Daj się nabrać.
Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 1)
 Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 2)
 Cały świat i cała wieczność!
Obóz z przyjaciółmi: Szykować się!
Obóz z przyjaciółmi: Wszyscy gotowi?
 Obóz z przyjaciółmi: Rozbijamy obóz
 Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość
Obóz z przyjaciółmi: ,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?''
 Taniec i muzyka: ,,Chcecie iść?''
Taniec i muzyka: Na ratunek Psu!
Taniec i muzyka: Zjawa w dyskotece
 Namalowany świat: Galeria (Dziwnej) Sztuki
Namalowany świat: Namalowana osobowość 
Polowanie na Temy
Nowy gość w ekipie - Night
Siemka Night: Nowy w Podziemiu
Siemka Night: Trening (część 1)
 Siemka Night: Trening (część 2)
 Siemka Night: Nowy Dom 
Lista

-Siemka ludziska. Z tej strony Feiro. Sporo się u nas ostatnio działo, no nie? Ustaliliśmy z Asrielem, że skoro jest bogiem hiperśmierci to będę go nazywał Hiper Asriel co nawet fajnie brzmi i nie będzie się mylił z tym młodszym. Aktualnie bawi się gdzieś ze swoimi rodzicami, dlatego mam dla was małe ogłoszenie. Przypomniało mi się o istnieniu tzw. ,,święta głupców''. Wszyscy wiedzą doskonale na czym to polega. Robisz (zwykle słabe) żarty, potem wołasz jakieś hasło i (w teorii) nikt nie powinien się o ten żart gniewać (szkoda, że tak rzadko to działa). Zacząłem się rozglądać i pytać tutejszych mieszkańców jakie robili ostatnio żarty, albo jakie żarty im zrobiono. Co ciekawe nawet mojego przyjaciela spotkała taka ,,sytuacja''. To był raczej skutek pomyłki numerów telefonu, mnie ten zbieg okoliczności lekko rozbawił, jego wnerwił. Spokojnie, i o tym zajściu wam opowiem (może wy załapiecie o co chodziło ,,osobie z telefonu''). Miłej zabawy. Ja lecę szukać kolejnych ,,żartownisiów''. A wy zrobiliście jakieś dobre kawały w ostatnim czasie? Możecie się pochwalić, my też chętnie się pośmiejemy.



***

- MAMO! - Asriel wbiegł do sypialni rodziców.

- Co się stało Asriel? - spytała zbudzona Toriel.

- Chara siedzi pod moim łóżkiem i mnie straszy.

- Asriel. Ile mam ci powtarzać, że Chara nie siedzi pod twoim łóżkiem. To ci się tylko śni.

- Jestem pewien!

- Może idź z nim i to sprawdź? Pójdzie szybciej. - Powiedział nie przerywając spania Asgor.

- No dobrze. - Toriel i Asriel poszli do jego pokoju. Toriel zajrzała pod łóżko. Nic. - Widzisz? Mówiłam, że nikogo tam niema.

- Słyszałaś? Jakby ktoś był w szafie...

- Nie przesadzaj już. Masz strasznie wybujałą wyobraźnię.

- Jak już jesteś to sprawdź.

- No dobrze, ale potem idziesz spać. - Toriel otworzyła szafę. Na podłogę wypadło trochę ubrań. I Chara. - CHARA! CO TY ROBISZ W TEJ SZAFIE?!

- Pod łóżkiem było niewygodnie.



***

Do Hiper Asriela zadzwonił telefon. Wyszedł przed drzwi domu.

- Halo? Kto dzwoni?

- Halo? Halo, Halo?

- Ma pan jakiś niewyraźny głos. Jest pan przeziębiony?

- Chciałem tylko poinformować, że w związku z ostatnimi plotkami...

- Jakimi plotkami? Czy chodzi o to co robiłem... Mówił, że kamery są wyłączone! To był fotomontaż! Kim pan jest?!

- Spokojnie. Źle mnie pan zrozumiał. Chciałem uprzejmie poinformować, że w imieniu całej firmy...

- Pan coś sprzedaje? Jakiej znowu firmy?

- Proszę dać mi dokończyć. Chciałem tylko delikatnie poinformować, że te pogłoski o...

- Nie ten telefon.

- Eee?

- Pomylił pan telefony. Dodzwonił się pan do alternatywnej wersji Undertale, Happiesttale.

- Och. Przepraszam najmocniej.

- Czy mógłby mi pan wyjaśnić o co chodziło?

- Emm. Przepraszam, ale muszę kończyć. Głowa mi dzwoni.

- Pan się aby na pewno dobrze czuje?

- Tak. Musze tylko zrobić sobie przegląd techniczny. Do widzenia.

- Do widzenia... Co za dziwak.


***

- Ok, to na razie tyle. Jak tylko znajdę coś jeszcze ciekawego to dam wam znać. A teraz sorka, muszę lecieć, bo jestem już dosyć zmęczony. I nie zapomnijcie się sami pochwalić swoimi żartami . (Spokojnie, wolno zmyślać.)
Share:

Undertale: Mam nadzieję, że mnie złamiesz - Porada [i hope you break me - A Word of Advice - tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Kolejnego dnia kiedy się przygotowałaś spotkałaś się z Papyrusem i Guevarą. Oboje delikatnie się uśmiechali i tyle Ty też mogłaś zrobić. Nie dostałaś żadnej wiadomość od Sansa, nawet jak Ty do niego pisałaś mając nadzieję, że z nim lepiej. Rankiem pisał do Ciebie tylko Papyrus, informując Cię, że on i syn odprowadzą Cię na zajęcia. Jakby na to nie patrzeć, czułaś, że zrobiłaś krok do przodu, ale dwa kroki w tył.
-Jest z nim lepiej – powiedział Papyrus idąc obok Ciebie jako wsparcie – Zjadł wczoraj małą kolację, śniadanie rano i pił a potem.. - popatrzyłaś na niego
-Potem co?
-Od wczoraj... powtarza tylko... przepraszam – zmarszczył brwi zamyślony – Pytałem się o co mi chodzi, ale on tylko przeprasza. Pokłóciliście się?
-Nie... chyba nie. Powiedział mi, że spotkał się wczoraj z Jerrym... i on też ma Duszę Bossa... - potwór zatrzymał się i przekręcił czaszkę w Twoją stronę marszcząc oczy
-Słucham?
-Sans powiedział mi, że Jerry ma duszę Bossa, i wie jak ją zdobyć. Powiedział to tylko mi. - Papyrus odwrócił wzrok, widziałaś jak zaciska ręce w pięści
-Dusza Bossa... to wiele wyjaśnia... - mruknął
-Mamo? - odezwał się Guevara – Dobrze się czujesz? - Papyrus znowu na Ciebie spojrzał.
-Po tym jak Sans powiedział ci o Jerrym, co się stało potem?
-Oh. Hm... - opuściłaś wzrok próbując sobie przypomnieć – Chyba zapytałam, co Jerry powiedział albo co mu zrobił, bo z każdą chwilą coraz bardziej się złościł a potem.. - złączyłaś razem ręce – Powiedział mi, że nie chce mi powiedzieć, bo się boi, że go znienawidzę.. Próbowałam mu wyjaśnić, że tak nie biędzie, ale... - przerwałaś, wspomnienie panikującego Sansa sprawiało, że coś ściskało Cię w żołądku.
-Rozumiem... - mruknął Papyrus gładząc się po żuchwie. Popatrzyłaś w jego pomarańczowe źrenice.
-Wiesz co się dzieje, prawda? Skoro to ma coś wspólnego z Bossem Potworem... Co w tym jest takiego, że Sans myśli, że go znienawidzę?
-Ja... - bąknął krzyżując ręce na piersi – Człowieku, zapewniam cię, nie ma się o co martwić...
-Pierdolisz! - wykrzyczałaś, Guevara poskoczył za Papyrusem – Jerry wie coś co zraniło mojego Soul Mate tak bardzo, że wpadł w panikę! Nie łżyj mi, że to nic! Co do kurwy Jerry wie?!
-Nie mogę ci powiedzieć! - krzyknął Papyrus w oczodołach dostrzegłaś łzy – Obiecałem Sansowi!
-Ugh! Znowu łżesz! - przyśpieszyłaś kroki
-Człowieku! Stój! - krzyczał za Tobą – Muszę cię odprowadzić, aby Jerry nie...
-Niech przyjdzie – dokrzyczałaś – Może on mi odpowie!
-Cioteczko, czeka! - Guevara biegł za Tobą, póki nie zabrakło mu tchu.
-Gue...
-Guevara!! - krzyknął Papyrus i w chwilę był przy synu, gładził dłońmi jego roztrzęsione ramiona – Wszystko dobrze? Zmieniłeś generator?
-Zmieniłem, mamo! Nic mi nie jest – dyszał – Tylko... To nie fair że masz sekrety przed ciocią! N-nie wiem co się dzieje właściwie, ale jest zła bo jej nie pomagasz! - zakasłał.
-Mój maleńki płomyczku, spokojnie, proszę – mówił nisko poprawiając coś w maszynie przy biodrze Guevary. Ten westchnął głębiej – Nie złość się tak bardzo – szeptał ustawiając dalej – Lepiej? - Vara przytaknął. Papyrus westchnął. Nie patrzył na Ciebie – Człowieku, przepraszam. Złożyłem obietnicę bratu.
-Rozumiem – odwróciłaś się i zaczęłaś iść chodnikiem. Po chwili Guevara przyszedł do Ciebie sam.
-Ciociu, przepraszam
-Nie zrobiłeś nic złego – odpowiedziałaś – Po prostu więź między twoją mamą i Sansem jest ogromna. Myślałam, że powie mi to co chcę usłyszeć, ale tego nie zrobił. Będę musiała się tego dowiedzieć najwyraźniej sama.
-Ale nie będziesz pytać o to tego Jerrego, co?
-Jak skończą mi się inne wyjścia...
Kiedy wchodziłaś po schodach do budynku, odwróciłaś się by pożegnać się z Guevarą. Dostrzegałaś też w oddali czającego się Papyrusa. Miał oko na swojego syna cały ten czas. Po tym jak ten poszedł na zajęcia, Ty poszłaś do biura spotkać się z Iris i Somn przed podwójnymi drzwiami. Zaskoczyłaś ich nagłym pytaniem
-Wiecie cokolwiek o Bossach?
-Nie wiem, Laleczko – Somn wzruszył ramionami, metal jego zbroi zastukał.
-Też nie pomogę zbytnio – przyznała Iris – Czasami, co prawda czytam stare księgi, aby pomóc w naukach języków, ale żadna z nich nie wspominała o Bossach. - postukałaś się w brodę.
-To dziwne... Sans ma czterysta lat i nikt nie udokumentował go jako Bossa. Skąd Jerry by wiedział, że Sans jest Bossem? Sans mówił, że Bossy nie potrafią się wyczuwać, a nikt o tym nie gadał.
-Może Jerry śledził Sansa? - rzucił Somn – Pamiętaj, Jerry to dziwny mały świr. Wiemy, że lubi śledzić ciebie, może stalkował Sansa też? - ta myśl była przerażająca, ale może coś w tym jest. Może Sans robił coś specyficznego dla Bossów i Jerry zobaczył to i stąd wiedział? - Ale, czy Bossy nie są rzadkie?
-Są – przyznała Iris – Nie przypuszczam, aby ktokolwiek wiedział jak zdobyć Duszę Bossa.
-Jak zgaduje, nie rodzicie się z nią?
-Nigdy o tym nie słyszałem – powiedział Somn – Ale biorąc pod uwagę jak niskie potwory mają staty, mało prawdopodobne aby Boss się urodził
-Chyba masz rację... Dobra, skoro jesteśmy pewni, że Bossy się nie rodzą, to jak się nim stać?
-W walce, tak myślę – odpowiedział Somn
-Walce? Takiej prawdziwej? - dopytywałaś
-Mamy coś takiego co się nazywa Systemem WALKI – tłumaczyła Iris – Pojawia się panel kontrolny z wyborem WALKI albo AKTU. Jak pokonasz potwora, System przydziela ci EXP – Punkty Egzekucji – wpatrywałaś się w nią
-Egzekucji?
-Tak – przytaknęła – Musisz zabić potwora, aby dostać EXP. Im więcej EXP tym większe staty
-Bogowie – szepnęłaś – To straszne
-Tak, ale to było przed tym jak Królowa i Król zakazali WALK – mówiła Iris – Po tym, populacja potworów zaczęła się rozrastać.
-Cóż, jeżeli walką zwiększa się staty, to ja nie mogę sobie wyobrazić ile on musiałby walczyć aby być Bossem. No i to taki słodziak. Nie wyobrażam go sobie zabijającego innego potwora – Pomijając Jerrgo. Ale ten dał mu powody..
-Ale musi coś w tym być więcej, skoro spanikował – zauważył Somn
-Ta – przytaknęłaś delikatnie – Są prawa zakazujące naszym gatunkom ze sobą walczyć, są od wieków więc nie może być...
-Nauczyciele! - przybył miły głos. W trójkę odwróciliście się aby zobaczyć pana Lapina powoli idącego chodnikiem.
-Dzień dobrzy, panie Lapin – przywitaliście się wszyscy.
-Dobry. Zajęcia niedługo się zaczną, więc nie spóźnijcie się – uśmiechnął się.
-Tak jest – przytaknęliście razem
-Do zobaczenia na przerwie obiadowej kochanie
-Nie martw się Laleczko!
-Do potem... Um... Panie Lapin? - odezwałaś się do królika gdy tamci weszli do budynku.
-Tak kochanie?
-Um.. czy... wie pan coś o Bossach?
-Bossach, huh? - uniósł głowę nieco wyżej – Może. - zatrzymałaś się zaskoczona
-W-wie pan?!
-Może – powtórzył z niewielkim uśmiechem nadal idąc przed siebie
-Mogę zapytać co pan o nich wie?
-Nie wiem czy dam ci odpowiedzi jakich szukasz, ale proszę, pytaj – zatrzymał się przed drzwiami do Twojego biura.
-Myślę, że potwory nie rodzą się z Duszą Bossa, ale nie wiem jak potwór może ją zdobyć. Iris powiedziała i o Systemie WALKI i o EXP ale to jest zakazane, więc niemożliwym jest, aby przez to zdobyć tyle doświadczenia, prawda? Więc musi być inny sposób aby zostać Bossem, prawda?
-Hm.. skarbie – mrugnęłaś. Głos potwora był miękki, lecz pewny i dramatyczny
-P-proszę pana?
-Zasugerowałbym, nim zabrniesz za daleko, abyś przygotowała się na to, że wszystkie odpowiedzi mogą być nie takie jakie oczekujesz, aby były, z twojego puntu widzenia. Potworzego, czy ludzkiego. Miej to w pamięci kiedy czasy się zmienią, dla większości z nas. A co ważniejsze, nie pozwól aby przeszłość zakryła ci oczy – I z tymi słowami Lapin poszedł wzdłuż korytarza zostawiając Cię samą.
Share:

3 kwietnia 2018

Gra: Pisz... - Ćwiczenie pierwsze



Poniższe ćwiczenie pochodzi ze strony Spisek Pisarzy. Oryginał tu

 "Obsługa ćwiczeń pisarskich jest prosta. Zacznij od przeczytania krótkiej notki, zapisanej kursywą na końcu każdego posta z tej serii. Zastanów się nad przedstawioną sytuacją, pomyśl, z czym Ci się to wszystko kojarzy. Czy możesz dorzucić coś od siebie? Czy przydarzyło Ci się kiedyś coś podobnego? A może przyszła Ci do głowy osoba, bohater, który idealnie pasuje do przykładu? Gdy masz już w głowie obraz, ideę zdatną do zapisania, przelej wszystko na papier (albo na ekran komputera). W trakcie pisania zastanów się nad doborem odpowiedniej frazy i ułożeniem opowieści w ciekawym rytmie.

Tekst, który stworzysz, nie musi być długi. Wystarczy nawet jeden akapit. Możesz go pomyśleć jako część większej całości (niechby i całej książki Twojego autorstwa!), ale nie musisz tego robić. Może być to zwarta opowieść, taka, co się zgrabnie zaczyna i kończy z puentą. Może to być też wyrwany z kontekstu opis lub dialog. Najważniejsze, żeby był Twój, napisany po Twojemu i wedle Twojego widzimisię.

Pamiętaj: ćwiczenie jest po to, żeby rozruszać mózg i „przypakować masę” w tych jego rejonach, które odpowiadają za pisanie. Jego celem jest też dostarczyć Ci inspiracji i powodu do tworzenia."

A oto ćwiczenie na dzisiaj:

"Trwa bitwa, ludzie umierają, krwawią, cierpią. Każdej sekundy ktoś zwycięża, a ktoś inny traci życie. Twój bohater jest w samym środku, otoczony przez wrogów. Dlaczego tam się znalazł? O co walczy i z kim? Czy ktoś mu pomaga, czy jest zupełnie samotny? To sprawa osobista czy interes? Zabija dla ideałów czy z konieczności? Co czuje, co widzi i słyszy? No i wreszcie – ma szanse wyjść z tego cało, czy zginie?"

Do dzieła pisarze! Łapy na klawiatury i jedziemy! Przypominam, że prac z cyklu - Pisz... nie będę redagować. Możecie je słać na maila yumimizuno@interia.pl w tytule wpisując Pisz - [tu numer ćwiczenia] - Nick, możecie podzielić się też swoją stroną internetową do podlinkowania! 
Share:

Gra: Pisz... - informacje i spis treści

Zainspirowana wpisem na stronie Spisek Pisarzy postanowiłam razem z Wami, wziąć udział w ćwiczeniach jakie mają na celu rozwinięcie naszego pisarstwa. Na Handlarzu Iluzji z roku na rok nadsyłanych jest coraz więcej prac pisarskich, one-shooty i kilku/nasto rozdziałowe opowiadania. Każdy z nas chce być lepszym pisarzem, poruszać serca, przelewać nasze emocje, zdobywać doświadczenie. Każdy z nas chce się doskonalić, jednocześnie nie zatracając naszego własnego, indywidualnego stylu pisania, który - tak samo jak my - zmienia się w czasie. 
Nic tak nie doskonali pióra pisarskiego jak ciągła praktyka. Nie tylko pisanie fanficków, czy skupienie się na własnych opowieściach. Co uczynić, aby nasza historia była poczytna? 
Autor książki "Wtajemniczenie" Tomasz Węcki pomaga rozwijać się pisarzom tłumacząc im nie tylko to jak pisać, aby ludzie czytali, ale też informuje skąd czerpać wenę, jak walczyć z brakiem weny, skąd brać pomysły i jak się rozwijać. Dodatkowo, nie milczy gdy w grę chodzi informacja dla nas najważniejsza - jak wydać. 
Chętnych - zapraszam. Ma naprawdę bardzo ciekawe artykuły na swoim blogu.
Ale wracając do naszej gry.
Raz na miesiąc (tak mniej więcej) będę wrzucała Ćwiczenia, które w tym wpisie będą poszeregowane. Ćwiczenia pisarskie dla nas wszystkich. Ćwiczenia, które pomogą nam się rozwijać. 

Oczywiście, cały czas chcę się doskonalić, dlatego wiele dla mnie znaczy opinia np. Samael. Mojej beta readerki, która nie tylko wyłapuje błędy jakie robię, ale mówi, czego brakuje moim opowiadaniom. Szczery komentarz, których tutaj brakuje. Dlatego chciałabym, aby po przeczytaniu cudzej pracy - szczerze, bez obaw, opisać w komentarzu co się podobało, co się nie podobało, co brakowało. 

W grze może brać udział każdy. Bez względu na wiek i płeć. Można pisać coś własnego, można siedzieć w fandomie, tworząc z ćwiczenia fanfick. Nie ma w tym nic złego.

Gdy skończą się nam rady i ćwiczenia Pana Tomasza - poszukam innych. Więc spokojnie! Pisanie to zabawa! Nie ma niczego złego w byciu grafomanem! Co więcej, noście to określenie z dumą!

Wasze prace proszę słać na mojego maila yumimizuno@interia.pl
W tytule wpisując: Pisz - [tu numer ćwiczenia] - Nick
Jeżeli masz stronę internetową, bloga, konto gdzieś które chcesz polecić, to też wyślij na końcu albo na początku tekstu.

Zaznaczam, że tych tekstów NIE BĘDĘ redagować. Więc wszystkie błędy jakie popełniacie, pójdą wraz z wami. 

Spis treści
Share:

Gra: Poznaj(my) się - Yumi Mizuno 4


91 Wolisz dawać czy dostawać?
Dawanie dostarcza mi więcej przyjemności.

92 Jakiej muzyki słuchałeś/aś w dzieciństwie? Kto był Twoim idolem? A może podzielisz się jakimś teledyskiem jaki zapadł Ci w pamięć z lat kiedy jeszcze nie trzeba było chodzić do szkoły?
Słuchałam tego, czego słuchały wszystkie dzieci urodzone w latach 90.
Do dzisiaj wracam do muzyki z tego okresu :D Z polskich wykonawców uwielbiałam Urszulę i Varius Manx. Nie byłam jednak jakąś wielką fanką polskich piosenek, a jak już, to bardziej podobały mi się te starsze kawałki, z lat 70. 80 a nawet 60. Mogłam ich słuchać dzięki nagraniom jakie zachowały się u mnie w domu, oraz dzięki internetowi - w późniejszych latach zakochałam się w Adamie Astonie (lata 40 XX wieku). Co było niezwykłe, bo za młodu preferowałam głosy kobiece. Dlatego moją pierwszą idolką była
Taaaa. Britney. Nie mając wtedy dostępu do internetu chodziłam z płytkami (!) czasem z dyskietkami (nie wiesz co to? Klik tu) do przyjaciółki, aby zgrywała mi teledyski. Tak było do czasu, aż usłyszałam Michała Żebrowskiego i zakochałam się w męskim głosie
Mmm kiedy tego słuchałam, będąc kilkuletnim dzieckiem, musicie wiedzieć, że to była jak wtedy bardzo perwersyjna piosenka - poezja śpiewana - z wypiekami na policzkach, mając słuchawki w uszach uważałam, aby mama mnie nie przyłapała. Hehe, to były czasy.

93 Co znajduje się na końcu tęczy?

94 Pytanie pół żartem pól serio: Jesteś, czy Cię nie ma?
Jak ostatnio sprawdzałam, to byłam, ale teraz to nie wiem.

95 Co poprawia Ci samopoczucie, gdy masz zły nastrój?
 Muzyka, spokój, przytulenie się do Samael.

96 Mówi się, że teraz ludzie obnoszący się ze swoją depresją pragną ściągnięcia na siebie uwagi. Lecz jak my - jako odbiorcy - powinniśmy zareagować na te żale internetowe? Ignorując czy próbując pomóc? Może masz jakiś inny sposób? Liczysz się z konsekwencjami?
Wszystko zależy od przypadku, generalnie nikogo nie ignoruje. Czasem osoba przesadza, czasem ma problemy emocjonalne, a czasem jest coś poważnego. Uważam, że nie ma nic gorszego niż ignorancja. 

97 Jaki powinien być ideał nauczyciela?
Zadaję sobie to pytanie od bardzo dawna i nie mogę znaleźć właściwej odpowiedzi.

98 Jaki stosunek mają Twoi rodzice do Twoich znajomości z internetu?
Uhuhuhu. Jak wiecie, nie mam ani ojca ani matki - już. Mama umarła, ojca cóż... nie ma go i dobrze, że go nie ma w moim życiu. Wracając jednak pamięcią. Mama nie była jakoś negatywnie nastawiona do nikogo, nawet wtedy, kiedy będąc w podstawówce/gimnazjum, jakoś tak, tuliłam się do niej i płakałam, bo znajomy z neta miał wypadek samochodowy (później okazało się, że ściemniał... aaaale!) Ufała mi na tyle, aby nie ingerować w moje znajomości internetowe, zaś relacje między nami były na tyle koleżeńskie, że nie bałam się jej opowiadać kogo poznałam i co o tej osobie uważam, jak tylko włączała się jej czerwona lampka, mówiła mi, abym uważała i tyle. W wieku 14 lat puściła mnie nawet na drugi koniec Polski, abym pojechała do znajomej z internetu, uprzednio dogadując się z jej mamą. Co się tyczy ojca, oooon to hm... Pamiętam dwie sytuacje.
Pierwsza, gdy chodziłam do gimnazjum. Już wtedy ojciec dawał siwe znaki i był no... nie był dobrym ojcem. Żaliłam się znajomemu z neta, z którym wtedy często rozmawialiśmy na Skype. Jak ojca nie było, K. był na głośnikach. Pewnego dnia ojciec wrócił wcześniej z pracy, K. to usłyszał, nie wiedząc, że jest na głośnikach rzucił tekstem "O, skurwiel wrócił" - zaowocowało to odcięciem internetu (dosłownym, ojciec odciął kabel od internetu nożyczkami, naprawiłam usterkę w ciągu dwóch dni) oraz kiedy kończyły mi się zajęcia, był święcie przekonany, że to ktoś z mojego gimnazjum, groził policją, że mam mu powiedzieć, który bo inaczej wpierdol, i policję na niego naśle i na mnie bo wie jak to wyśledzić i w ogóle. Nie przyjął do wiadomości informacji, że chłopak jest z Łodzi. Kheee. Tak.
Druga sytuacja miała miejsce lata później, kiedy miałam mmm 16/17 lat, był to ostatni rok gdy ojciec z nami mieszkał. Na wakacje pojechałam do mojego ówczesnego kolegi, późniejszego chłopaka, a obecnego ex. Mama wiedziała, ojcu naświrowałam, że jadę do koleżanki u której byłam w wieku 14 lat. Wiedziałam, że nie zareaguje dobrze na tę informację. Ten pewnego razu postanowił zadzwonić na numer mamy tej koleżanki, która też była zaangażowana w cały spisek przed moim ojcem, problem zaczął się, kiedy poprosił mnie do telefonu. Domyślił się o co chodzi i ... i cóż... Nie było miło jak wróciłam do domu.
Tak więc ojciec nie interesował się znajomościami przez internet, póki te w jakimś stopniu nie ingerowały w jego codzienność.

99 Wyobraź sobie dzisiejszy świat bez prądu. Jak by Twoim zdaniem wyglądał?
Gdyby nagle zabrakło prądu, wyobrażam sobie wszechobecną panikę, a później survival. Jeżeli prąd nigdy by nie został wymyślony pewnie świat przypomniałby steam punk.

100 Jaki jest, Twoim zdaniem, najlepszy prezent ślubny?
Jak nie koperta z pieniędzmi, to... rzeczy domowego użytku. Jak mikrofalówka, czy zmywarka. Coś, co przyda się parze młodej we wspólnym życiu.

101 Co uważasz za najpiękniejsze w świecie?
Świat sam w sobie jest piękny.

102 Samotność to błogosławieństwo czy przekleństwo?
Jestem samotnikiem i preferuję samotność, zbyt jej duża ilość jednak może doprowadzić do szaleństwa, dlatego samotność we dwoje.
Ah, a odnośnie tego znalazłam cudowną piosenkę. Ma polskie napisy, trzeba je tylko włączyć.

103 Gdyby zazdrość pewnego dnia przybrała dowolną postać, jak według Ciebie mogłaby wyglądać?
-Envy z FullMetal Alchemist

104 Czego słuchasz w tej chwili?
Dźwięku przejeżdżających samochodów.

105 Czego możemy się nauczyć od naszych przodków? Co natomiast musimy poznać na własnej skórze?
Od przodków możemy poznać wiedzę, lecz doświadczenie i to, która z tych rad przyda nam się w życiu - musimy wypróbować na własnej skórze.

106 Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
Bliscy.

107 Cena jakiego produktu lub usługi jest, Twoim zdaniem, strasznie zawyżona?
Okularów. Ale to przez monopol jaki ma firma Luxottica. Jest to firma z U.S.A. która zmonopolizowała rynek okularów, zawyżając bardzo cenę ich sprzedaży. Dla przykładu. Para która kosztuje w produkcji około 20 dolarów, w sprzedaży może sięgnąć cenę ponad 400 dolarów. To samo w Polsce, bo i w Polsce ona jest. Przejęła większość firm, choć działają pod innymi nazwami - mają tego samego właściciela. To iluzja wyboru, jaką tworzą, by zmylić klienta. Niszczą mniejsze sklepy optyczne. Co ciekawe. W ich łapach jest też większa część prywatnych gabinetów okulistycznych, tak więc istnieje ryzyko, że niektórym osobom, okulary mogły zostać przepisane... bez większej potrzeby.

108 Jaki jest Twój stosunek do plotek? Interesują Cię? Czy może brzydzisz się nimi? Co myślisz o plotkarzach? Co można uznać za plotkę a co za fakt?
Lubię słuchać plotek. Lecz każdą opowieść jaką opowiadają mi ludzie przyjmuję ze zdrową dozą sceptycyzmu. Ludzie plotkują i nie powstrzymamy ich od tego, my też plotkujemy mniej lub bardziej. To ludzka cecha - plotkować. Staram się ich nie powtarzać, bo skoro ja wątpię w ich autentyczność - to znaczy, że nie ma co przekazywać niepewnych informacji dalej i tworzyć niedomówienia. Dla przykładu:
-w styczniu jeden z kierowników nie pojawił się, plotki jakie do mnie dotarły to to, że złamał żuchwę i jest w szpitalu, je przez słomkę. Okej. Dalej. Miało to miejsce podczas bójki. Przed przystankiem autobusowym. Na przystanku autobusowym. W autobusie. Został zaatakowany. Zaatakował sam. Stał w czyjejś obronie. Każda osoba opowiadała inną wersję. Co się okazało później - nic z tego nie było prawdą. Miał wypadek i złamał, ale nie żuchwę a kość pod policzkiem. Mówił normalnie. Nie było szpitala ani słomki.
To są plotki. 

109 Zbierasz/kolekcjonujesz coś?
Jako dziecko kolekcjonowałam dinozaury! Obecnie - nie kolekcjonuje nic.

110 Wyrzucanie jedzenia - jaki masz do tego stosunek? Czy uczono Cię w domu szanowania chleba? A może nie masz oporów przed wyrzucaniem kanapek do kosza?
Nienawidzę marnotrawienia jedzenia. Chwała domowym zwierzętom. Nie lubię wyrzucać chleba czy innych rzeczy. Lecz nie jem je po terminie ważności, po prostu jak coś się przeterminuje - wyrzucam, bo co innego, ale mam potem do siebie wyrzuty sumienia, że nie zjadłam tego wcześniej, albo, że mogłam kupić mniej.
Próbowano mnie uczyć szacunku do chleba. Nauczono, aby nie kłaść go grzbietem do dołu, bo to przynosi pecha. Przesądy mode on.

111 Jakie masz zdanie na temat spania ze zwierzętami domowymi - kotami lub psami? Uważasz, że jest to urocze, odrzucające, teoretycznie miłe, ale praktycznie uciążliwe, a może postrzegasz takie praktyki jeszcze inaczej?
Wcześniej, jako dziecko, miałam chomiki. Jeden z nich, Pimpuś, był nauczony zasypiać ze mną. Spał w moich rękach na mojej klatce piersiowej, mama brała go wtedy z moich rąk i wrzucała do klatki. To jedyny chomik z jakim spałam, z resztą się nie dało.
Pies pierwszy, spał ze mną na łóżku od pierwszego dnia, w nogach. Czasem na środku łóżka, przez co ja spałam w rozkroku, ale czego nie robi się z miłości. Obecnie nie śpię ze zwierzętami, choć nie przeszkadza mi to i jest to rodzaj mmm... okazania pełni miłości? Takie dzielenie się legowiskiem? Szczerze? Gdyby Samael mi pozwoliła - która jest z kolei wielką przeciwniczką spania ze zwierzętami - pewnie spałabym z kotem i psem. Chuj, że nie byłoby to wygodne, ale jak powiedziałam wcześniej - czego nie robi się z miłości.

112 Lepiej jest podróżować PKP czy PKS? Dlaczego?
Należę do tej grupy ludzi, którzy usypiają w środkach komunikacji. Auto, pociąg, autokar, nawet autobus. Szum silnika i kołysanie mnie usypia. Wiele razy spałam w autobusach, zawsze jak jadę autokarem to też śpię. Dlatego... spanie w PKP ... jak wiecie, nie jest do końca bezpieczne. Przez co jazda mnie męczy. Bo walczę ze snem, a boję się iść spać. PKS wydają mi się bezpieczniejsze.

113 Która lektura szkolna najmniej przypadła ci do gustu?
"Nad Niemnem" Boże... Never more.

114 Jak wyobrażasz sobie swoich przodków? Pradziadów, starszych? Co taki Twój przodek mógł robić w średniowieczu, w starożytności, do jakiej grupy społecznej należał? Jest to pytanie na wyobraźnię i przeczucia, a jeśli wiesz, jak było naprawdę, nie pogardzę i takim opisem na faktach. Nie ograniczaj się.
Nie mam co działać na wyobraźnię. Po mieczu (po ojcu) raczej nic nie odziedziczyłam. Jak próbowałam odkryć jego drzewo genealogiczne urywało się na pradziadku. Takie życie na wsi. U mamy to co innego. Patrząc po kądzieli (po mamie) jestem herbowa. Mój herb to Bończa. A wygląda on tak:
Z tego co wiem, to nie było powstania w którym by moi przodkowie nie brali udziału. Razem z mamą udało nam się rodowodem sięgnąć XVII wieku, gdzie to - wierząc podaniom i księgom parafialnym - mój przodek był adiutantem Jana III Sobieskiego. Filip de Neyers. Francuz, jak się domyślacie. Oooowszem, jego ojcem był de Neyers, ale ... nie był on chyba biologicznym ojcem. Widzicie, jego mama, wybrała się do Afryki, po powrocie wyszła za mąż, i po pięciu miesiącach urodziła w pełni rozwiniętego zdrowego i dużego synka. Tak więc kheeem. Filip przybył do Polski w koszyku, przyprowadzony przez siostrę swoją, gdyż ojciec go nie zaakceptował. Tutaj wychował się i dołączył do armii polskiej. Jego pierwsza ukochana, ruda tatarska wiedźma, która urodziła mu synka umarła tragicznie. Filip wyruszając w bój, zostawił ją u zaufanej rodziny. Ci go zdradzili, gdy wyruszył, zaprosili trzech polskich żołnierzy i... wiecie jak to się skończyło. Synka Filipa uduszono w kołysce, bo płakał, gdy jego matka była gwałcona. Ją potem zaszlachtowano szablami. Filip nie zostawił tego... ot tak sobie. Co to to nie on. Dopadł żołnierzy, jednego ukrzyżował, drugiego zakopał żywcem w drewnie, trzeciego obdarł ze skóry. Tych, którzy go zdradzili zabił szablą, pozostawiając ostatniego, najmłodszego syna (który właściwie nie miał nic wspólnego z tym wszystkim, bo go nawet w domu nie było), aby wykopał dla siebie grób, a potem go w tym grobie zabił. Ożenił się, spłodził dwanaścioro dzieci z czego dziewięcioro przeżyło wieku dorosłego, był porucznikiem husarii, wspomina o nim Pan Pasek, Jan Andrzej Morsztyn i sam Jan III Sobieski w swoich pamiętnikach do Marysieńki. Jak to Fipek (bo tak go nazywali) gdy Jaś sprowadził sobie materace na których spała Marysieńka, po prostu poszedł na nich spać, ubłocony, ubrudzony, zmęczony... Taaa xD Przygód Filipa jest o wiele wiele więcej. Pod Parkanami II stracił nogę. Żonę zdradził po nocy poślubnej, ogólnie nie był dobrym mężem. Znaczy się kochał Elżbietę... na swój sposób...
No ale tak, khem, nie zanudzam już ^^ Ale od niego losów rodziny jest jeszcze wiele. Jeden z przodków stracił życie w powstaniu styczniowym. Ale mogłabym o tym gadać godzinami. Generalnie takie gmeranie we własnej genealogii jest naprawdę ciekawe :D

115 Co byłoby dobrą przynętą na połów syren?
 Młody i seksowny żeglarz?

116 Gdyby Polska nagle zwidziała sobie zmienić stolicę i od Ciebie zależałby wybór tej następnej, na co padłby Twój wybór i dlaczego?
 Nie zmieniałabym, położenie Warszawy jest najlepsze terytorialne, bo znajduje się mniej więcej w połowie kraju, co z punktu widzenia strategicznego jest najlepsze.

118 Jaka była najpiękniejsza sceneria (czy też romantyczna, albo po prostu urzekająca) w jakiej się do tej pory znalazłeś/aś?
To było zabawne, jak się znalazłam w tej scenerii, aaaale!  Znajoma mojego byłego zaprosiła nas i kilka jeszcze innych osób na ognisko w lesie. Mieli tam już zrobioną miejscówkę, gdzie nawet była stara kanapa! Popiłam sobie trochę browarów i wiadomo - pęcherz ma swoje. Przerwałam wspaniałą pogadankę (tzn. byłam podpita i wspominam to jako jedną z lepszych rozmów w życiu, ale nie wiem jak to wyglądało z boku...) o Napoleonie i poszłam za potrzebą w krzaczki. Daleko od ogniska, ale blisko, by wiedzieć jak trafić. Było ciemno, w oddali widziałam migoczące płomienie między krzakami. Ściągam majtki i robię swoje. Po załatwieniu potrzeby zobaczyłam coś... czego nie zapomnę do końca życia. Świetliki. Wszędzie pełno świetlików. Małe punkciki na ziemi i w powietrzu. Las był magiczny. W oddali śmiechy znajomych, a ja oczarowana stałam i rozglądałam się dookoła, bałam się postawić kolejny krok, aby komuś nie zrobić krzywdy. Jeżeli w ciągu swojego życia kiedykolwiek poczułam się jak część baśni, to właśnie wtedy. Chuj, że podpita, chuj, że stałam prawie we własnym moczu, ale było magicznie. Nie wiem ile stałam oczarowana krajobrazem, ale chyba długo, bo były poszedł mnie szukać xD

119 Wiele osób mówi, że dla swojej miłości, zrobiliby "wszystko". Lecz "wszystko" to naprawdę bardzo wiele. Czy można powiedzieć, że takie osoby nie znają wagi wypowiedzianych słów? Czego Ty byś nie zrobił/a dla swojego partnera?
Zazwyczaj, człowiek nie rozumie wagi słowa "wszystko" dlatego go nadużywa. Życie pokazało mi, że dla osób które kocham jestem w stanie zrobić naprawdę wiele. Lecz nie wiem gdzie jest granica, a gdzieś musi być.
Czego bym nie zrobiła? Nie zabiłabym. Tego jestem pewna. Nie skrzywdziłabym zwierzęcia bez potrzeby. Nie wykopałabym zwłok z grobu. Właściwie wiele rzeczy bym nie zrobiła, ale mówię to siedząc na kanapie, nie wiem jak bym postąpiła, gdybym znalazła się w innej sytuacji.

120 Czym mogą imponować starsi ludzie? Jak myślisz, dlaczego wielu młodych ich nie docenia?
Dawniej z wielkim szacunkiem podchodziłam do osób starszych. W ciągu ostatniego roku to nastawienie bardzo się zmieniło. Starsi bardziej mnie denerwują. Wydaje mi się, że wiele się zmieniło przez pracę. Widząc  staruszkę, która pakuje tony do koszyka, podchodzi i mówi, że ma tylko X w portfelu, a później mam tonę zakupów do rozniesienia. Widząc ich znieczulicę. Widząc jak się pchają i jak myślą, że wszystko im wolno. Oczywiście, są osoby starsze fajne, takie które i zabawią i powiedzą coś ciekawego, takie którymi nawet mimo zajęcia się - nie ma problemu - to jednak... Ugh.
Ostatecznie przestałam ludzi cenić za wiek, bo on nie ma znaczenia. Ceni się ludzi za charakter i za postępowanie.
Share:

Undertale: //Kostka Rubika// [//The Color Cube// - tłumaczenie PL]

Notka od tłumacza: Autorem komiksu jest zarla-s, tłumaczeniem zajęła się Yumi Mizuno. Frisk jest ciekawe dlaczego jego szkieleci przyjaciele zawsze ukrywają swoje ręce. Bracia postanowili opowiedzieć Frisk co się stało. Okazuje się, że ich przeszłość nie była usłana różami, a ktoś, kogo można nazwać ich ojcem/twórcą, wyrządził im największą z możliwych krzywd. 
Komiks jest depresyjny i pełen przygnębiających momentów przeplatanych z zabawnymi anegdotami.

TO TŁUMACZENIE ZOSTAŁO PORZUCONE. OBECNIE TŁUMACZY JE SHIRO HIGURASHI.

Spis treści:






















Share:

POPULARNE ILUZJE